Tatzelwurm

Tatzelwurm

Rzeźba przedstawiająca Tatzelwurma, Muzeum w Strasburgu (Fot. Ivan Mackerle)Zanim rozłożył je na stole, przez głowę przemknęło mi wszystko, co wiedziałem na temat tej alpejskiej legendy przyrodniczej. A więc – tatzelwurm. Nigdy szczególnie nie interesowałem się peryferiami kryptozoologii, na jakich niewątpliwie sytuował się ten stwór. Tatzelwurm, czyli szponiasty robak, kpiąco przezwany „górskim petem”. No cóż, tu, w sercu Europy, bardzo rzadko widywano yeti…

 

Potrzebna była zatem jego namiastka. Kurt Lussi, autor bestsellera „Im Reich der Geister und tanzenden Hexen“ (W krainie duchów i tańczących wiedźm), który kilka lat temu zrobił furorę nie tylko wśród szwajcarskich czytelników, nie wahał się pomieścić w nim podania o smoku szybującym niegdyś wokół szczytu Pilatusa oraz plemieniu gnomów zamieszkującym górę Rigi, jednak kwestię gigantycznego robaka pominął milczeniem.

Być może cała sprawa wydała mu się za mało fantastyczna. Przypomniałem sobie słynny konkurs literacki urządzony właśnie nad Jeziorem Genewskim przed blisko dwustu laty przez kompanię swawolnych angielskich romantyków z Shelley’em i Byronem na czele. To właśnie wówczas narodził się Frankenstein i jego potwór, a także pewien wampir, który znacznie później natchnął Brama Stokera do ogłoszenia przygód Draculi.

Ale Mary Shelley napisała swoją powieść zainspirowana makabryczną historią z Dolnego Śląska, a John Polidori kazał księciu nocy zamieszkiwać ruiny starożytnej Grecji. Najwyraźniej na obojgu autorach Szwajcaria zrobiła wrażenie kraju zbyt konkretnie stojącego na ziemi. A i dziś, gdyby nie wskrzeszone przez Lussiego dawne mity i… tatzelwurm, z zoologicznych niezwykłości pozostałaby potomkom Tella chyba tylko gadająca krowa „Milki”.

Z ostatnich dwóch stuleci pochodzi kilkadziesiąt świadectw mówiących o spotkaniach z tatzelwurmem – niekiedy zwanego także stollenwurmem, czyli robakiem nornym – w głuchych zakątkach Bawarii, Austrii oraz Szwajcarii. Obserwatorzy zgadzali się co do rozmiarów tego stwora (jego wielkość oceniano zazwyczaj na 0,5 do 1 metra długości), podawali najczęściej, że jest czarny lub brązowy i podkreślali jego wielką agresywność. Od pozostałych cech charakterystycznych urobiono nazwy alpejskiego stwora: posiada on szpony, zamieszkuje obszary wysoko położone (1500 m n.p.m. i wyżej), gdzie gnieździ się w szczelinach skalnych lub też wyłania się z rozpadlin, potrafi wykonywać długie skoki (inne miano to springwurm, czyli skaczący czerw).

Poza tym opisy budowy tatzelwurma różnią się zdecydowanie, jakby szło o dwa odmienne gatunki: jeden to walcowaty, podobny do wielkiego cygara płaz, przypominający topornego krokodyla, a drugi wąż o wyraźnie wyodrębnionej czaszce, dużej i okrągłej, przywodzącej na myśl głowę kota. Istnieją również spory co do ilości odnóży stwora: niektórzy świadkowie utrzymują, iż ma on tylko jedną (przednią) parę łap zakończonych wielkimi pazurami, inni opowiadają o czworonogu.

 

Pierwsza znana wzmianka o tatzelwurmie pochodzi z dzieła Konrada Gessnera z Zurychu, wybitnego przyrodnika szestnastowiecznego, który był nieodrodnym dzieckiem swojej epoki: wiadomość o górskim robaku umieścił wśród opisów gryfa i jednorożca. Obszerniejsza relacja ze spotkania z górskimi czerwiami dotyczy roku 1799.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X