Węgierska powieść o Lwowskich Orlętach

Węgierska powieść o Lwowskich Orlętach

To nie autor „Chłopców z placu Broni” Ferenc Molnar, lecz inny węgierski pisarz Jeno Szentivanyi napisał wzruszającą powieść o polskiej młodzieży, która broniła Lwowa w 1918 roku. Rzecz pod tytułem „Lengyel sasfiokak” czyli „Polskie orlęta” ukazała się na Węgrzech w 1937 roku i mimo dużej popularności nie doczekała się ani kolejnych wydań, ani przekładu na polski.

Zaczęła się bowiem II wojna światowa i na znajdujących się u boku Niemiec Węgrzech unikano publikacji sławiących bohaterstwo Polaków. Wbrew sojuszowi z Hitlerem Węgry w czasie wojny naprzód umożliwiły ewakuację naszych wojsk przez swoje terytorium na zachód, a potem udzieliły schronienia tysiącom polskich uchodźców. Publikowanie „Polskich orląt” byłoby jednak zbyt jawnym drażnieniem III Rzeszy. Po wojnie natomiast socjalistyczna cenzura wpisała książkę na swoją listę, bo autor był oficerem węgierskiej armii regenta Horthyego. Tak więc nie świetna powieść Szentivaniego, ale cała jego twórczość, a był wziętym autorem, objęta została milczeniem.

Szentivanyi był oficerem armii austro-węgierskiej i pod koniec I wojny światowej stacjonował we Lwowie, gdzie zaprzyjaźnił się z Polakami. Należał do tej grupy węgierskich oficerów, którzy w momencie wybuchu walk o Lwów przyczynili się poważnie do przekazania ważnych informacji oraz broni polskiej stronie. Był we Lwowie do końca walk i zafascynował się bohaterstwem polskiej młodzieży.

I obrona Lwowa stała się dla niego tematem pozwalającym kontynuować to, co legło u podstaw sukcesu najgłośniejszej powieści węgierskiej XX wieku, a mianowicie „Chłopców z placu Broni” Ferenca Molnara. O ile jednak „Chłopcy” Molnara byli zabawą w Ojczyznę, to „Orlęta” są wprawdzie zbeletryzowaną, ale opartą na autentycznych wydarzeniach opowieścią o bohaterstwie polskiej młodzieży, o walce o niepodległość Polski.

Bohaterami powieści jest lwowska rodzina Potockich, która od początku bierze udział w obronie Lwowa. Rzecz została napisana z dobrą znajomością realiów, prosto, bez emfazy. Należy do nurtu, który zaczął się od zabawy „Chłopców z placu Broni”, a następnie najdobitniej został ujęty przez Aleksandra Kamińskiego w „Kamieniach na szaniec” i ciągle wzrusza. Szkoda, że nie została przetłumaczona na język polski.

Tadeusz Olszański

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X