Pan Twardowski

Pan Twardowski

Fot. th08.deviantart.netW finansowych zapiskach polskiego dworu figuruje w latach 1549–1571 „Dominus Dhur” (pan Dhur) pobierający należne mu wypłaty. Dhur zmienia nazwisko na polskie. Durus, to po łacinie twardy. Powstaje skojarzenie niemieckiego Dhur, poprzez łacińskie Durus, do polskiego – Twardy, a jeszcze lepiej – Twardowski. I już mamy Jana Twardowskiego, królewskiego alchemika i astrologa. Jego doświadczenia alchemiczne, dokonywane koło Krakowa, na tak zwanym Zakrzówku, doprowadziły pewnej nocy do ogromnego wybuchu. Eksplozja została uznana za pojawienie się diabła i dała początek opowieściom o sprzedaniu duszy, cyrografie podpisanym krwią i takie tam…

Obecnie miejsce to, zwane „Skałki Twardowskiego”, uważa się za dawny kamieniołom, więc być mogło, że pan Twardowski celowo użył jakiegoś znanego sobie środka wybuchowego, by odsłonić złoża kamienia, nadającego się do eksploatacji. Jan Twardowski miał w bibliotece Uniwersytetu Krakowskiego swoją ulubioną książkę, którą studiował bardzo często i bardzo pilnie. Zaczęto ją nazywać „książką Twardowskiego”. Książka Twardowskiego zaginęła. Szkoda, bo to był według Twardowskiego, najlepszy podręcznik magii. Pan Twardowski sam napisał dwie książki i rozprawę naukową, poświęconą magii. Wszystkie te prace również zaginęły. Podejrzewa się, że ktoś celowo usuwał ślady po magu Zygmunta Augusta. Jak się zaraz przekonamy, likwidatorom nie wszystko udało się zlikwidować.

Świetność i zbliżająca się katastrofa
Czas pobytu w Polsce pana Twardowskiego, to najlepszy czas dla państwa polskiego. Już chyba nigdy Polska nie będzie tak wielka, tak zamożna i tak potężna. 1 lipca 1569 podpisano Unię Lubelską, czyli ostateczne połączenie Polski i Litwy. Do Polski przechodzi: Podlasie, Wołyń, Podole i cała Ukraina. Polska nie tylko jest wielka, ale jest też bogata. Skarby króla Zygmunta przyćmiewają skarbce tureckiego sułtana.

Najskromniejszy, bo tylko chłopski strój krakowski, nawet dzisiaj kosztuje majątek. Najbiedniejsza warstwa społeczna w ówczesnej Polsce mogła sobie jednak na taki strój pozwolić. Stroje bogatych mieszczan i szlachty ledwo dały się nosić, tak były ciężkie od złota i drogich kamieni. Czas pobytu w Polsce pana Twardowskiego, to jednocześnie zapowiedź zbliżającej się katastrofy. Ryba, jak wiadomo, zaczyna się psuć od głowy.

Zygmunt August a „choroba francuska”
W roku 1530, włoski doktor Fracastro, kolega akademicki Mikołaja Kopernika, (który był przecież lekarzem, a astronomią zajmował się tylko wieczorami), napisał poemat pod tytułem „Syphilis sive morbus Gallicus”. Choroba francuska, w Polsce zwana też chorobą warszawską (!), została więc w medycynie opisana i to od razu w formie poematu. Czas na to był już najwyższy, jako że choroba francuska, w otoczeniu innych, nie mniej ważnych, podobnych chorób, tryumfowała na wszystkich dworach królewskich całej Europy. Polacy zawsze chcieli być europejscy, więc szybko dołączali do czołówki najbardziej zaawansowanych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X