Czy duchy straszą?

Czy duchy straszą?

Proszę zwrócić uwagę na pilota oznaczonego kółeczkiem. Z chwilą powiększenia jego twarzy widać, że za nim ktoś stoi! (Fot. www.imagic.pl)„Fotografie” duchów

Proszę popatrzeć na zbiorowe zdjęcie, jakie wykonali sobie na pamiątkę amerykańscy lotnicy podczas wojny na Pacyfiku. Fotografię zrobiono w dniu pogrzebu zabitego przed dwoma dniami mechanika Freddego Jacksona. Na zdjęciu można zobaczyć Freddego, stojącego za jednym z kolegów. Freddy, mimo że zabity przed dwoma dniami, pojawił się na zdjęciu! Na pewno nie przypadkowo stoi za pilotem, który za kilka godzin, jeszcze tego samego dnia, zginie podczas wykonywania lotu bojowego!

Czy duch mechanika Jacksona przyszedł, bo chciał nastraszyć swoich kolegów? Przecież nikt go tam nie widział. O tym, że mechanik Jackson znajdował się wtedy w gronie kolegów, świadczy tylko zdjęcie, na którym zauważono go dopiero po wielu dniach. Zachowanie Freddego Jacksona zupełnie nie pasuje do naszego wyobrażenia o duchach, które powinny nas straszyć, a myśmy powinni się ich bać. Jackson robi coś innego. Ukazuje się za tym pilotem, o którym już chyba wie, że zginie jeszcze tego samego dnia. Nikogo nie próbuje przestraszyć. Być może, chce tylko poinformować. – Chłopaki, ten będzie następny!

Brązowa Dama (www.paranormalne.pl)

Najsłynniejsza na świecie fotografia ducha, to brytyjskie zdjęcie tak zwanej Brązowej Damy. Przedstawia ono ducha Lady Dorothy Townshend, żony brytyjskiego polityka z XVIII wieku Charlesa Townshenda. Oboje zamieszkiwali rezydencję Raynham w hrabstwie Noftfolk. Lord Charles podejrzewał (nie bez podstaw), że żona zdradza go ze swoim bratem Robertem Walpole. W roku 1726 odbył się pogrzeb Dorothy. Podobno, był to pogrzeb fikcyjny. Jej mąż uwięził Dorothy w zamkniętych pomieszczeniach Raynhamu, gdzie przebywała aż do swej prawdziwej śmierci, która nastąpiła dopiero po wielu latach.

Ducha Dorothy można zobaczyć nawet dziś, przechadzając się po komnatach pałacu. W roku 1800 król George IV, nocujący w Raynham, zobaczył postać kobiety w brązowej sukni, stojącą koło jego łóżka. Kobieta była bardzo blada, a włosy miała brzydko rozczochrane. W roku 1835 Brązową Damę dwukrotnie widział pułkownik Loftus. Opisywał ją jako młodą damę, ubraną w brązową suknię, o sinej twarzy z wydłubanymi, jak to określił, oczami.

Parę lat później widział ją na schodach rezydencji kapitan Frederich Marryat. Kapitan wraz z dwoma żołnierzami przechodzili właśnie koło schodów, gdy zobaczyli Brązową Damę, idącą po schodach ze świecącą się lampą naftową w ręce. Postać miała podobno tak diaboliczny wygląd, że przerażony kapitan wystrzelił do niej z pistoletu. Zdjęcie, które znajduje się przed Państwem wykonano we wrześniu 1936 roku. Dwaj fotograficy przygotowywali materiał do zamieszczenia w ilustrowanym magazynie poświęconym historii rezydencji Raynham. Podczas wykonywania zdjęcia schodów obaj niczego na nich nie widzieli. Sylwetka Brązowej Damy ukazała się dopiero z chwilą wywołania zdjęcia.

Duch na Tulipanowych Schodach (Fot. www.nieznane.pl)Również ze schodami związane jest słynne zdjęcie ducha, wykonane w roku 1966 wewnątrz pałacu Queen’s House w podlondyńskim Greenwich. Autorem zdjęcia był Ralph Hardy, emerytowany duchowny z White Rock, Kolumbia Brytyjska. Pałac Queen’s House jest obecnie siedzibą Narodowego Muzeum Morskiego. Wielebny ojciec Hardy fotografował w nim tak zwane Schody Tulipanowe, niezwykle interesujące wszystkich swoją oryginalną architekturą. Po wywołaniu zdjęcia ukazała się postać ducha wspinającego się ciężko po schodach, jakby wciągającego się na schody przy użyciu obu dłoni. Eksperci firmy Kodak, jak również inni eksperci niezależni, nie dopatrzyli się w negatywie zdjęcia żadnych manipulacji. Zdjęcie jest autentyczne!

 

W pobliżu Tulipanowych Schodów od wielu już lat widziano jakieś szybko znikające sylwetki, słychać tam było odgłosy kroków, samoistnie otwierały się i zamykały drzwi na korytarz, po którym, bywało, przebiegały jakieś kobiety w historycznych strojach.

 

Turyści, zwiedzający muzeum, skarżyli się na drzwi, zatrzaskujące się im przed nosem i niewidzialne palce, chwytające ich za różne, czasem niewymawialne, części ciała.

 

Kto miał odwagę zostać w Muzeum na noc, ten mógł zobaczyć postać bladej jak śmierć kobiety, która wyciera rozlaną krew u podstawy schodów. Podobno 300 lat temu pewna sprzątaczka została zepchnięta z Tulipanowych Schodów i roztrzaskała się u ich podstawy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X