Autor niezwykłych historii

Autor niezwykłych historii

Z Szymonem Kazimierskim – publicystą, autorem artykułów poruszających nie do końca wyjaśnione wydarzenia historyczne, dementujących mity, uprzedzenia i stereotypy, rozmawiała Maria Basza.

Jak to się stało, że zaczął Pan pisać, przecież jest Pan z zawodu lekarzem?
Jestem stomatologiem. Zacząłem pisać tak trochę dziwacznie… Bratanek powiedział mi, że znalazł w Internecie ogłoszenie o konkursie literackim. Trzeba było napisać opowiadanie o II wojnie światowej. Musiało być fantastyczne. Wobec tego, broniłem się przed takim pomysłem, bo dla mnie II wojna światowa nie ma nic w sobie z fantastyki. To jest coś najbardziej realnego i najbardziej twardego. Trochę pod jego naciskiem, zgodziłem się. Tak się zaczęło.


Miałem bardzo mało czasu, ponieważ on się dowiedział o tym konkursie stosunkowo późno. Tak, jak wszyscy inni mieli jakieś trzy miesiące, to ja miałem dwa tygodnie. Musiałem pisać nawet w nocy, trochę przesypiałem przy komputerze. Napisałem opowiadanie o tunelach, które pozostały po Niemcach. Jakieś dziwaczne tunele kolejowe – pozostałości po fabryce, a właściwie – instytucie, który przerzucał żołnierzy na ogromne odległości, zamieniając ich najpierw na fale świetlne. Była fantastyka, była II wojna światowa. Dostałem nagrodę.

Jaka to była nagroda?
Że nas wydrukowano.

Kto organizował ten konkurs?
Wydawnictwo Lubelskie „Fabryka Słów”. Została wydana antologia naszych opowiadań, która się nazywała „Deszcze niespokojne”. Gruba taka książka.

W którym roku Pan zadebiutował?
To było chyba w 2005 roku. Tak to się zaczęło. Ku mojemu zdziwieniu, okazało się, że jest dużo ludzi, którym się moje opowiadania podobają. Wszystkie recenzje były bardzo dobre. Poczułem, że chyba mogę to robić. To był początek.

Od kogo się Pan uczył warsztatu pisarskiego i dziennikarskiego?
Od nikogo. Dużo czytając, samo mi tak wyszło… Moim wielkim atutem na początku była pozytywna ocena tego, co napisałem przez wydawców. Oprócz tego, że pomysł im się podobał, podobał się też i mój warsztat. Nikt mnie tego nie uczył…

Ma Pan talent.
Może nie tyle talent, lecz to, że od małego bardzo dużo czytałem. Nie wiadomo kiedy się człowiek tego nauczył, patrząc na to, jak inni piszą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X