1612, 1812 ,…, EURO 2012

1612, 1812 ,…, EURO 2012

Miłośnicy mistycyzmu, poszukujący związków polskiej ekspansji na Wschód z chronografią historyczną będą rozczarowani. Poczynając od czasów Iwana Groźnego, były one zawsze tylko częścią mesjanizmu europejskiego. Mesjanizmu, który właściwy jest kulturze każdego dojrzałego narodu w poczuciu sensu swego istnienia, również zespołów narodów, jakim np. ostatnio jest Unia Europejska.

Kilka słów o mesjanizmie i wolności
Mesjanizm nigdy nie był wyłącznie polską specyfiką. Co więcej, dzisiaj nie sięga się (od bardzo dawna) po uzasadnienia religijne. Oczywiście, mówiąc ogólnie o mesjanizmie, tym polskim czy np. europejskim, nie zawsze można odszukać racjonalną odpowiedź na pytanie o jego cel. Byłoby jednak naiwnym poszukiwać tej odpowiedzi wyłącznie w płaszczyźnie zysków ekonomicznych czy finansowych. Są ku temu dowody. Wbrew zakłamanemu stereotypowi, istotą polskiego mesjanizmu nigdy nie było tylko powiązanie emocji narodowych z religijnymi.

„Było nią sarmackie poczucie dumy z posiadanej wolności, z panującej w narodzie szlacheckim równości i ze sposobu, w jaki tych szczególnych wartości dawna Rzeczypospolita udziela innym – nie w drodze podboju, ale poprzez pokojowe dopuszczenie całych narodów do swych obyczajów i przywilejów: w taki sposób dobrodziejstwem złotej wolności objęte zostały Litwa, Ruś czy Inflanty” (R. Ziemkiewicz, Polska dumna z wolności, „Uważam Rze”, s. 52–54 z 16-21 sierpnia 2011 r.). Trudno pomylić własne pojęcie zaściankowości z osiągnięciami narodów Polski i Ukrainy.

Wschodnie podsumowanie EURO 2012, w tym kijowskie
Można zostawić oceny polskiej ekspansji na Wschodzie poważnym historykom. O pewnym epizodzie, z 1612 r. jednak przypomniano podczas EURO 2012. Nie gdzie indziej, lecz w Warszawie. Nie kiedy indziej, lecz 12 czerwca 2012 r., czyli w dniu meczu „Polska–Rosja”. Część rosyjskich kibiców zażyczyła sobie przejść w marszu, demonstracyjnie, w zwartej kolumnie na warszawski stadion przed meczem. Władze warszawskie wyraziły na to zgodę. Incydentów z policją jednak nie uniknięto. Politycznej przyczyny tego marszu rosyjskich „kibiców” nie da się ukryć. Właśnie mijała 400 rocznica „wypędzenia polskich okupantów z Moskwy” (w 1612 r.).

 

Ostra piłkarska walka Polaków z Rosjanami (Fot. PAP)Zbliżała się też kolejna rocznica Bitwy Warszawskiej. Widocznie w celu ubezpieczenia się przed następnymi prowokacjami własnych „kibiców”, przedstawiciele rządu rosyjskiego byli zmuszeni nie eksponować poprzednich ocen tej daty w polsko-rosyjskiej historii. Relacjonowano o tym w telewizji polskiej przed meczem. W końcu wynik tego meczu (1:1) ostatecznie zaspokoił „gorące głowy”. W końcu pocieszającym można nazwać żal jednego z rosyjskich kibiców o to, że EURO 2012 szybko się skończyło dla narodowych drużyn jak Rosji, tak również i Polski.

Na Ukrainie podsumowanie EURO 2012 początkowo zapowiadało się nie mniej imponująco. Popularny program publicystyczny na pierwszym narodowym kanale telewizji ukraińskiej „Szuster Live” jeszcze 29 czerwca br. zaproponował temat do dyskusji o roli EURO 2012 w polityce. W czasie programu ktoś z obecnych w studium przypomniał o staraniach prezydentów Polski i Ukrainy śp. Lecha Kaczyńskiego i Wiktora Juszczenki o wspólną organizację EURO 2012 i… to wszystko. Dalej niestety dyskusja zeszła do podliczania zysków na terenach Ukrainy, bez wspomnienia o dużo droższej wartości ukraińskich boisk od polskich.

Owszem nie było koniecznym wspominać, że Polacy byli w Moskwie w 1612 r. wspólnie z Kozakami, czyli z Ukraińcami, a w 1812 r. już bez Ukraińców, lecz z Francuzami. Może dostatecznie było przypomnieć, w kontekście tematu, że dla zwycięstwa nad Anglikami na EURO 2012 ukraińskiej drużynie narodowej potrzebne było zwycięstwo nad Francuzami, do czego zresztą nie doszło. Natomiast w polityce europejskiej różnie bywa. Można było też nadgłosić, że holenderskich kibiców, ubranych w pomarańczowe tradycyjnie kolory narodowe, witano na wschodzie Ukrainy nie mniej radośnie, niż zwolenników „pomarańczowej rewolucji” w Kijowie w końcu 2004 r.

Można było, lecz nic takiego miejsca nie miało.
Choć na terytorium byłego Związku Sowieckiego ostatnio wielu ludzi dojrzało do europejskiego sposobu myślenia. Sposób myślenia nie oznacza jeszcze wiedzy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X