Ze Lwowa do Egiptu i Sudanu (cz. II)

Ze Lwowa do Egiptu i Sudanu (cz. II)

Metropolitan House – siedziba Polskiej Misji w Deir el-Bahari (fot. A. Lubczyński)Wróćmy jeszcze do reliefów na ścianie kaplicy Hatszepsut.
Przerysowywałam te reliefy przez dwa sezony. Zawsze z jakimś zespołem – jedno- albo dwuosobowym, do pomocy. Ta kaplica ma dwadzieścia pięć metrów długości, ściany około pięciu metrów wysokości. Sporo, naprawdę sporo – a czasami szczegóły były centymetrowe.

Jak w takim razie udało wam się przerysować wszystkie reliefy? Zmniejszaliście je?
Technika jest taka, że bierze się przezroczystą folię, odcina się jej kawałki i przykleja za pomocą taśmy malarskiej (takiej, jakiej się używa przy remontach) do ściany. A później przerysowuje się reliefy za pomocą niezmywalnych mazaków. Oprócz reliefów – zaznacza się również zniszczenia, wszystkie skucia, przekucia, przeróbki, bo tego jest też sporo. Rozgraniczamy wszystko kolorystycznie. Tak się przyjęło, że czarnym przerysowujemy relief, a czerwonym wszystkie zniszczenia i temu podobne rzeczy… Kolorów reliefu się nie zaznacza, bo kolory będą utrwalone na zdjęciu. Przygotowywaliśmy to do publikacji, a formuła jest taka, że zdjęcia będą pokazywały wygląd od strony kolorystycznej, a przerysy będą formą bardziej graficzną. Jest to związane z tym, że na przerysach tak naprawdę więcej widać. Jest to czysta kreska – mamy wszystko czarno na białym. Czasami bywają wprowadzone szarości do oznaczenia skuć czy przeróbek. Dlatego taki przerys jest często bardziej czytelny niż zdjęcie.

Teraz właśnie tym się zajmuję – obecnie należę do zespołu, który zajmuje się kompleksem królewskim. Jest to zespół kaplic, do którego wchodzi kaplica Hatszepsut, o której mówiłam. Ten zespół pomieszczeń to ostatnie miejsce, gdzie działa nasza Misja i które nie jest udostępnione dla turystów. Wszystkie inne już zostały zakonserwowane, zrekonstruowane, oczyszczone i przygotowane do zwiedzania. Fakt, że nie do każdego pomieszczenia w świątyni turyści mogą wejść, bo niektóre są takie malutkie, że po prostu zrobiłby się korek w wejściu i wszyscy ocieraliby się o reliefy, przez co byłyby one narażone na zniszczenie. W takich wypadkach są robione drzwi i można tylko zajrzeć do środka.

Czy mogłabyś opisać schemat całej świątyni?
Świątynia składa się z trzech tarasów, polska Misja działa na trzecim, najwyższym tarasie. Z religijnego punktu widzenia właśnie ta część jest najważniejsza, tam są wszystkie sanktuaria. Na środku, na osi, jest sanktuarium poświęcone Amonowi. Po północnej stronie jest kompleks pomieszczeń poświeconych kultowi Re – tarczy słonecznej. Składa się ten kompleks z dwóch części. Jedna część była kiedyś zadaszona i panowały tam ciemności (albo w każdym razie cień), po czym wychodziło się na dziedziniec, który był zupełnie pozbawiony dekoracji. Był swoistą soczewką, bo ściany były pochyłe i skupiały światło słoneczne, a na środku stał ołtarz, na którym składano ofiary.

Po południowej stronie świątyni znajduje się właśnie kompleks kultu królewskiego, w którym my działamy. Jest on jeszcze zamknięty, jeszcze nie wygląda tak ładnie, jak te wszystkie pozostałe. Próbujemy go zatem rekonstruować. Ściany, których dekorację dokumentuję, zachowały się w bardzo dobrym stanie, od połowy kaplicy – aż po „kolebkowy” sufit.

Reszta jest przykryta na razie eternitem, żeby tam nie wpadało słońce. Kiedyś w ogóle nie była przykryta, co jest widoczne na reliefach. W tej części, do której miało dostęp słońce, wszystkie są wypalone. Polichromia tam nie za bardzo się zachowała, a z kolei te wszystkie malowane farbą detale, które były pod dachem, zachowały się o wiele lepiej (co oczywiście widać tylko wtedy, gdy przerysowuje się je, patrząc z bardzo bliska). To jest jeden etap prac – dokumentacja tego, co jest.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X