Ze Lwowa do Egiptu i Sudanu (cz. II)

Ze Lwowa do Egiptu i Sudanu (cz. II)

Kaplica Hatszepsut (fot. O. Białostocka)
Co opracowywałaś po kartonażach?
Oprócz kartonaży w szybach grobowych znaleźliśmy drewniane figurki, które przedstawiały boginie z rozłożonymi rękami. Każda z nich miała pewien symbol na głowie – w ikonografii egipskiej to typowa rzecz – i według tych symboli można rozpoznawać, która z nich jest Izydą, która Neftydą itp. Z niektórych figurek zachował się tylko symbol, w innych przypadkach można było złożyć prawie kompletną postać. Były one płaskorzeźbione z zewnątrz, a z tyłu – płaskie. Widać było, że przyczepione były do listewek. To musiała być jakaś ażurowa konstrukcja.

Pisałam artykuł na temat tych figurek. Z tego, co zebrałam w publikacjach i w rozmowach z ludźmi, którzy się zajmują tym okresem i wyposażeniem grobowym, wynika, że nikt czegoś takiego nie widział. Zestawiłam ze sobą rekonstrukcje wszystkich znalezionych figurek, zakładając, że pochodzą one z jednego obiektu. Wyszło mi, że ten obiekt musiał mieć około dwóch metrów, a obiekt około dwumetrowej długości czy szerokości – to może być tylko sarkofag lub łoże mumiowe – było wtedy kilka wariantów złożenia mumii do grobu… Mógł to być też ażurowy pawilon, przykrywający sarkofag.

Bardzo ładne były te figurki – z zachowaną polichromią, z bardzo żywymi kolorami: czerwony, niebieski, zielony… Cuda! (śmieje się). A roboczo są nazywane „laleczkami”, „laleczki Nasti”, szef nasz mówił: „Nastia opracuje te laleczki”… (śmieje się).

Po kilku latach, jak już się rozprawiłam z „laleczkami”, zaproponowano mi, żebym się zajęła dokumentacją dwóch ścian z ogromnej kaplicy Hatszepsut. Na tych ścianach są sceny ofiarne. (Zaproponowano mi tę pracę głównie z tego powodu, że dobrze mi szło rysowanie – również rysowanie reliefów. Pomagałam też innym osobom – mogłam się wtedy nauczyć, jak to się robi).

Kaplica znajduje się na trzecim, najwyższym tarasie świątyni, o której wcześniej wspomniałam. Miał w niej miejsce kult grobowy królowej. Kaplica ta pod względem architektury i dekoracji nawiązuje do sanktuariów świątyń wznoszonych przy piramidach od czasów Starego Państwa aż po czasy Hatszepsut.

Czy mogłabyś opowiedzieć dokładniej o tych świątyniach?
W tamtych czasach po wschodniej stronie piramidy budowano świątynię grobową i w najbardziej wewnętrznej części tej świątyni znajdowało się pomieszczenie, które swoją tylną ścianą dotykało piramidy.

W tym pomieszczeniu odbywał się kult grobowy króla. Stał w nim posąg, do niego przynoszono ofiary i przed nim je składano. Egipcjanie wierzyli, że duch króla wychodzi z piramidy i przyjmuje – w postaci posągu – te ofiary. Duch, według tych wierzeń, przenikał przez masyw piramidy z komory grobowej i wchodził do kaplicy przez tzw. „ślepe wrota”, które znajdowały się w jej tylnej ścianie. Była to stela – płyta kamienna, przeważnie z granitu, będąca atrapą drzwi (stad określenie wrót: „ślepe”). W trakcie rytuałów posąg króla był najpierw myty, później namaszczany olejkami, ubierany – to wszystko odzwierciedlało czynności, które normalnie wykonywali służący względem żywego człowieka: toaleta poranna, wieczorna, posiłek…

Wszystko, co jest na tych dwu – przeznaczonych do dokumentacji – ścianach, po jednej i po drugiej stronie posągu, przedstawia wszystko, co się działo w tej kaplicy. Na ścianach na wysokości posągu – trójwymiarowej postaci króla – był namalowany stół ofiarny zastawiony chlebami oraz przychodzący do niego ofiarnicy, niosący różne dary. Przed twarzą króla była wypisana cała lista ofiar, która składała się z dziewięćdziesięciu pozycji… Na początku były wymienione czynności rytualne (jak lanie wody, kadzenie kadzidłem), a później – rzeczy, które miały być przynoszone. Takim standardem – bo niekoniecznie wszystkie przynoszono – była cebula, chyba wszystkie możliwe rodzaje mięs, ale z podziałem na pewne części tuszy (śledziona, wątroba i inne nieprzetłumaczalne rzeczy, które nie wiadomo jak zidentyfikować…), ileś gatunków ptactwa, warzywa, owoce, pięć bodajże rodzajów wina, piwo… Czyli w tej liście – tak sobie to należy tłumaczyć – było zawarte wszystko, co sobie można wyobrazić do jedzenia.

O Egipcjanach warto powiedzieć, że opisywali oni rzeczywistość w następujący sposób: im więcej razy powtórzy się daną informację (życzeniowo), im więcej jest możliwości jej powielenia, tym większe jest prawdopodobieństwo, że stanie się ona rzeczywistością. Na przykład: jeżeli ważne było, by danego człowieka uchronić przed zapomnieniem po jego śmierci, to jego imię, jego wizerunki były powielane w każdy możliwy sposób. Imię w tekście, przedstawienie w grobowcu (ileś razy), w pewnym okresie miały miejsce również takie „głowy rezerwowe”, czyli głowa przedstawiająca tylko jego głowę włożona do grobu, jego mumia. Bardzo ważne, by mumia nie została zniszczona, gdyż w przeciwnym wypadku duch, który zostaje na ziemi po śmierci człowieka, nie ma gdzie mieszkać. To było dla nich bardzo ważne. Duch może zamieszkiwać również w takim właśnie posągu albo w przedstawieniu w reliefie.

Tak samo jest z tekstem. Tekst religijny, zapisany na ścianie, nie musi być odczytywany przez kapłana, wystarczy, że ten tekst jest. Każde zaklęcie zaczynało się od słów Słowa do wypowiedzenia. I tego wystarczało. To jest taka magia życzeniowa – coś, co jest zapisane, dzieje się samo w sobie. W zasadzie… coś w tym rzeczywiście jest.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X