Z Lublina do Kijowa. Część 2 (Fot. Dmytro Antoniuk)

Z Lublina do Kijowa. Część 2

Warszawska trasa E373 prowadzi nas coraz dalej na wschód.

Zmierzamy do kolejnej miejscowości. Pierwszym po Łukowie (Maciejowie), będzie większe – co jest rzadkością na Wołyniu – miasto Kowel.

Każda większa osada ma swoją atmosferę i Kowel nie jest wyjątkiem. Jest to stosunkowo młode kolejowo-handlowe centrum, które było niszczone podczas obu wojen światowych. Prawdopodobnie dlatego nie ma tu zbyt wielu zabytków. Jednym z nich jest XVIII-wieczny kościół św. Anny, ale został tu przeniesiony w 1996 roku z miejscowości Wiszeńki. Natomiast wokół miasta jest wiele interesujących obiektów. Począwszy od niepowtarzalnej wołyńskiej przyrody, z jej bezkresnymi łąkami, mieszanymi lasami, licznymi jeziorami, a kończąc na zachowanych zabytkach historii, które na szczęście ocalały pomimo wojen.

Nie da się tego powiedzieć o majątku Jana Siemiątkowskiego w Różynie (na trasie skręcamy w prawo, w kierunku Turyjska. Po 8 km kolejny zakręt w prawo prowadzi do wioski). W byłym sadzie kołchozowym, wysadzonym w okresie sowieckim na terenie dawnego parku, stoi smutna ruina budowli z drugiej połowy XIX wieku. Prawdopodobnie jest to zachowany fragment neogotyckiego pawilonu, znanego ze starych fotografii, który miał czworoboczną wieżę. Na tych terenach w XVI wieku mieszkał książęcy ród Różyńskich. Wywodzący się z tej rodziny Bohdan Różyński był jednym z pierwszych hetmanów wojska zaporoskiego. Różyńscy przenieśli się z Wołynia pod Kijów, gdzie założyli Nowy Różyn, obecnie nosi nazwę Różyn i stanowi centrum rejonu na Żytomierszczyźnie.

Warto pojechać z Kowla drogą E85 w kierunku Łucka, aby zobaczyć stare miasteczko Hołoby. Zachowało ono częściowo swoją starą zabudowę. Niektóre jego budowle w centrum przypominają, że niegdyś ich właścicielami byli Żydzi, Polacy czy Ukraińcy. Z trasy widoczna jest wieża kościoła św. Michała pozbawiona zwieńczenia jeszcze podczas I wojny światowej. Podobno wewnątrz zachowały się pozostałości barokowych fresków. Obok mieści się interesująca plebania – pochodząca z tego samego okresu co kościół. Naprzeciwko kościoła widnieje cerkiew św. Jerzego z 1783 roku z cudowną ikoną Matki Boskiej. Przechodząc kilkaset metrów dalej w głąb miasteczka, w starym parku odnajdziemy resztki XVIII-wiecznej rezydencji Jaruzelskich i Wilgów. Niegdyś stał tu olbrzymi barokowy pałac. Spłonął on w 1870 roku i od tego czasu już go nie odbudowywano. Do czasów współczesnych przetrwał interesujący piętrowy nadbramny budynek z wieżą z wiatrowskazem i wizerunkiem konia. Przejazd jednak został zamurowany dawno temu i dziś mieści się tu cerkiew. Obok znajduje się opuszczona budowla z niewielkim portykiem. Można oglądać ją na szkicach Napoleona Ordy. Prawdopodobnie do niedawna mieściła się tu przychodnia. Wnętrza zabytku są zrujnowane, ma jednak dach, a więc może zostać odbudowany. Jest to dawna pałacowa oficyna, w której w okresie Jaruzelskich mieściła się sala koncertowa i oranżeria. Kiedy pałac spłonął właściciele przenieśli się tu, nieco ją przebudowując. Zgromadzili trochę zabytkowych mebli i dzieł sztuki, w tym portrety Jerzego (Cyriaka) Potockiego i króla Stanisława Augusta, pędzla Bacciarellego. Obecnie są one w prywatnych zbiorach Adama Podlewskiego, potomka Hołubów.

Niezwykle interesujące są zachowane trzy – z czterech – barokowe figury świętych, stojące naprzeciwko budynku bramnego. Ustawione na dość wysokich postumentach są prawie niewidoczne – tak zarośnięte jest otoczenie. Wykonano je w roku 1711. Warto też koniecznie obejrzeć stary dworzec kolejowy z początku XX wieku zaprojektowany w stylu modernistycznym. W swoim czasie przyczynił się on do gwałtownego rozwoju miasteczka. Jednak I wojna wszystko przekreśliła.

Wędrując dalej, można odwiedzić Wielick, położony 16 km od Hołobów. Stał tu drewniany myśliwski pałacyk z XVIII wieku, właścicielami którego byli Sapiehowie. Książe Józef zebrał tu wiele obrazów Sylwestra D. Mirysa. Wszystkie pamiątki strawił ogień w 1944 roku… Pozostał dom, niedawno obłożony cegłą. Najprawdopodobniej jest to jakaś gospodarcza budowla majątku. Jest położona na skraju Wielicka koło szpitala, mieszka w niej lekarz. Ze starego wyposażenia nic się wewnątrz nie zachowało.

Przez Kowel wrócimy na E373 kierując się na wschód. Do Starego Czartoryska i leżącego tam podominikańskiego klasztoru mamy 88 kilometrów. Otacza nas magiczna przyroda. Przy samej trasie, za sosnami przy drogowskazie na wioskę Switłe, mamy jezioro o tej samej nazwie i rezerwat hydrologiczny „Switłyj”. W cudownej ciszy można się cieszyć otoczeniem. Wjeżdżamy na teren olbrzymiego obszaru leśnego, który ciągnie się aż po Białoruś. Kilka kilometrów na wschód od Switłego trasa przecina rezerwat zoologiczny „Ryś” (większość terenu mamy po lewej stronie od trasy) i rezerwat botaniczny „Zofianowski” (po prawo od drogi). Są tu naprawdę niepowtarzalne okolice.

Kościół dominikanów w Starym Czartorysku widać z daleka. Jest jak latarnia morska, nie da się go nie zauważyć i przejechać obok. Stoi na wysokim brzegu wspaniałej rzeki Styr i spod kościoła otwiera się wspaniała panorama.

Badaczka spuścizny dominikańskiej na Ukrainie Natalia Ursu pisze, że ten ośrodek zakonu powstał tu przed rokiem 1611 dzięki staraniom wojewody mińskiego Jana Paca i początkowo był drewniany. Inni naukowcy jako pierwszego fundatora klasztoru podają wojewodę dorpackiego Andrzeja Leszczyńskiego, który w 1629 roku wymurował nowy kościół dla oo. dominikanów i pochował tu swoją żonę. Ponieważ wojewoda był protestantem, po pochówku wynikł konflikt z zakonnikami, w wyniku którego przeor został utopiony w rzece. Nie zważając na to syn Leszczyńskiego – oboźny koronny Samuel – przekazał fundusze na dekoracje wnętrz świątyni.

Poprzedni klasztor zniszczył pożar i w roku 1741 kasztelan krakowski Janusz Antoni Wiśniowiecki i jego córka Franciszka Urszula Radziwiłł ufundowali przebudowę klasztoru w styli barokowo-rokokowym. W takim stylu kościół przetrwał do naszych czasów. Większość ukraińskich badaczy uważa, że zaprojektował go architekt jezuitów Paweł Giżycki. Panuje jednak zdanie, że mógł go również projektować Paweł Fontana. Wnętrza kościoła wyróżniają się malowanymi na ścianach obrazami ołtarzowymi i krzyżami dominikańskimi w kapitelach pilastrów. W kościele było 7 ołtarzy.

Szczególnie wyróżnia się łamana fasada, wzorem dla której był rzymski kościół San Giovanni dei Fiorentini. Dwie arki nad fasadą służyły jako dzwonnice, oprócz tego były też wnęki na figury świętych. Od południa do świątyni dobudowano niewielki klasztor z wewnętrznym dziedzińcem.

W 1832 roku klasztor został skasowany przez władze carskie, które przekazały go prawosławnym (represje objęły kościoły katolickie po powstaniu listopadowym – red.). Przemianowano go na cerkiew Zaśnięcia NMP, przygotowano projekt generalnej przebudowy świątyni, ale nigdy nie został zrealizowany.

Podczas zaciętych walk w 1915 roku zabudowania klasztoru zostały zrujnowane. Zniszczono wówczas kościół. W czasie gdy przez miasteczko przechodziły oddziały Budionnnego, żołnierze splądrowali krypty i ograbili pochówki książąt Czartoryskich. W okresie międzywojennym kościół zwrócono katolikom, którzy na czele z o. Apolinarym Tarnogórskim i z jego funduszy, odbudowali świątynię w 1930 roku. Władza sowiecka odebrała katolikom kościół po II wojnie światowej. Z czasem popadł on w ruinę, zniszczony dach zapadł się.

Kościół zaczęli odnawiać prawosławni zakonnicy z klasztoru Podwyższenia Krzyża Świętego, którzy przejęli zabytek w 1997 roku. Został całkowicie otynkowany z zewnątrz i wewnątrz. Pod tynkiem pozostały resztki XVIII-wiecznych fresków. Jedynie miniaturowy fragment, przedstawiający twarz jakiegoś świętego można dojrzeć po lewej stronie od wejścia. Pokazał mi go zakonnik, który prowadził wycieczkę. Zeszpecono świątynię, wystawiając nad transeptem współczesna banię i wieżę nad fasadą, które wnoszą dysharmonię w wystrój. Przed wejściem stoi cudem ocalała stara kolumna z zatartymi napisami. Mimo wszystko należy podkreślić, że bez tych prac kościół byłby w strasznym stanie, bo w miasteczku nie ma wspólnoty katolickiej.

Zwiedzając okolicę zerknijmy na krajobraz doliny Styru. Na sąsiednim wzgórzu funkcjonowało grodzisko księcia Dawida Igorewicza, potem zamek Czartoryskich i pałac Radziwiłłów. Ten ostatni znikł jeszcze w połowie XIX wieku. Obecnie stoi tam cerkiew prawosławna kijowskiego patriarchatu.

(cdn.)

Dmytro Antoniuk
Tekst ukazał się w nr 12 (232) 30 czerwca – 16 lipca 2015

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X