Szkice besarabskie. Część 3 fot. Dmytro Antoniuk

Szkice besarabskie. Część 3

Przed nami była miejscowość, która porywała mnie najbardziej. Wilkowo. Na Ukrainie przyjęła się nieoficjalna nazwa tego miejsca – „ukraińska Wenecja”. W Polsce jest prawie nieznana, chociaż i tam dotarło już kilkanaście grup turystycznych.

Wilkowo leży nad samym Dunajem na kanałach, które zwą się tu jeryki. Najbardziej interesujące jest to, że większość z tych kanałów wykopana jest ludzką ręką. Jeszcze w XVIII wieku z Rosji przesiedlili się tu staroobrzędowcy, którzy nazywają siebie Lipowanami. Wówczas te tereny należały do Porty Osmańskiej, a wiadomo, że Turcy niechętnym okiem spoglądali na „innowierców”, ale Lipowanów nie ruszali. Gdy te tereny zajęła Rosja, staroobrzędowcy zostali na miejscu. Ich sąsiadami stali się kozacy zaporoscy, którzy po zlikwidowaniu Siczy przez Katarzynę II przeszli w 1775 roku za Dunaj i tam osiedli. Interesujące jest to, że do dziś po obu stronach rzeki mieszkają krewni, którym raz na jakiś czas zezwalają przeprawiać się przez rzekę, pilnie strzeżoną zarówno przez rumuńską, jak i przez ukraińską straż graniczną. Do dziś większość mieszkańców Wilkowa (jest to prawie 8 tys. mieszkańców) stanowią staroobrzędowcy, a resztę – Ukraińcy, Rosjanie i Rumuni.

Przenocowaliśmy w niewielkim, bardzo sympatycznym prywatnym hotelu „Rubin”(jego właściciel, Lipowanin, sam go wybudował). Następnego dnia czekała nas pasjonująca podróż motorówką po Dunaju i kanałach Wilkowa do kilometra „0” i Morza Czarnego. Naszym przewodnikiem była Natalia Bechetowa, mówiąca wspaniale po ukraińsku i mająca całkowicie patriotyczne poglądy. Niestety, nie często spotyka się takie nastawienie w tej części Ukrainy. Urodziła się w Izmaile (to od niej dowiedzieliśmy się, że przed kilku laty miejscowość ta była o wiele brudniejsza niż dziś). Obecnie p. Natalia mieszka w Odessie i Wilkowie. Jej mąż jest krymskim Tatarem, który przeniósł się tu po okupacji Krymu przez Rosję w 2014 roku.

Pomimo, że Wilkowo leży w delcie Dunaju, będącej rezerwatem biosfery, jest tu kilka odgałęzień rzeki, wpadających do morza. Sama delta ma szerokość około 75 km. Jednym z takich rękawów przepłynęliśmy do kanału między wyspami Ankudinowa i Oczakowską. Na tych wyspach od czasów założenia Wilkowa mieszkają ludzie. Przed kilku laty była tu nawet szkoła. Prądu nie do każdej chaty doprowadzono, a kanalizacji nie ma wcale. Ziemia jest tu dziwnego białego koloru, bowiem jest to dawny naniesiony przez wodę muł, który ludzie wysypywali na swe pola. Prawdopodobnie jest to urodzajna gleba, bo owoce i jarzyny na wyspach rodzą wspaniale. A propos, Wilkowo uważane jest za stolicę ukraińskiej truskawki. Jak nam wyjaśniono, mieszkańcy Odessy w sezonie kupują jedynie wilkowskie truskawki.

Zrozumiałe jest, że większość mężczyzn z tych terenów jest marynarzami lub rybakami. Najbardziej znany gatunek ryby, łowionej tu przemysłowo, to śledź dunajski. Sezon połowu przypada na kwiecień i maj. Czasami mężczyźni miesiącami nie widzą swych rodzin, ale i zarobki są tu dobre, więc większość domów w Wilkowie jest solidna i wypielęgnowana.

Rezerwat biosfery ma swoje strefy. Poza pewną granicę ludzie nie mają się osiedlać – tu zaczyna się królestwo ptaków. Niedawno pojawiła się idea, aby na Wyspie Żmijowej na Morzu Czarnym wybudować kasyno. Na szczęście administracja rezerwatu – podstawą jego finansowania są dotacje Unii Europejskiej – zakazała tego, gdyż przelatujące helikoptery i jachty motorowe mogą zadać niepowetowanej szkody florze i faunie rezerwatu. W czasie naszej wędrówki widzieliśmy kilka gatunków czapli, różowych pelikanów, a nawet orła białoogonowego. Ptaki te zostały wniesione do Czerwonej Księgi.

W pewnym momencie naszej wędrówki doleciał do nas niezwykły dźwięk. Po chwili dopiero zorientowaliśmy się, że są to fale Morza Czarnego, które zderzają się z wodami Dunaju. Widoczna jest wyraźna linia frontu pomiędzy słoną i słodką wodami. To właśnie tu, na brzegu wyspy Ankudinowa stoi wielki znak „0 km”. Jest to punkt, od którego oficjalnie zaczyna się pomiar długości tej drugiej pod względem długości w Europie rzeki (prym wiedzie Wołga), a jest to 2961 km. Wokół – ani duszy. To miejsce i ten specyficzny dźwięk robią niezapomniane i bardzo niezwykłe wrażenie. Interesujący jest fakt, że wyspa „rośnie” i znak „0” już kilkakrotnie przenoszono.

Wróciliśmy do Wilkowa kanałem o nazwie Psia Dziura. Przez niego dotarliśmy do głównej arterii miasteczka – Biełgorodzkiego kanału. Ruch tu odbywa się wyłącznie łódkami – samochodu nie uświadczysz. W Wilkowie jest wspaniała szkoła kajakarzy, w której mają zajęcia miejscowe dzieci. Na kanale są również specjalne znaki, ograniczające szybkość łodzi. Między innymi, poruszające się tu łódki to są to dawne kozackie „czajki”, tak dobrze znane każdemu na Ukrainie. Lipowanie przejęli od kozaków sztukę ich budowy.

Wyszliśmy na spacer ulicami Wilkowa. Są tu wszędzie drewniane pomosty, gdyż wokół jest woda. Obecnie jest dość sucho, bo poziom wody jest niski. Przed niektórymi domami zobaczyliśmy ścieżki wyłożone wielkimi muszlami rapanów. Są to inwazyjne małże, zawleczone na Morze Czarne w latach 70., zagrażające faunie morskiej. Rapanów należy wyławiać jak najwięcej, tym bardziej, że mają smaczny i korzystny miąższ.

Chociaż w Wilkowie infrastruktura turystyczna jest niewielka, ale przy głównej przystani jest niezła restauracja „Dworzec Morski”, gdzie serwowane są dania rybne. Najważniejsze jest to, że w 2018 roku naprawiono 40 km drogi do trasy E87, która jest wyremontowana prawie do samej Odessy. Marzenie o podróży do „ukraińskiej Wenecji” stało się obecnie rzeczywistością.

Dmytro Antoniuk

Tekst ukazał się w nr 21 (385), 16 – 29 listopada 2021

Dmytro Antoniuk. Autor licznych przewodników po Ukrainie oraz książki w dwóch tomach "Polskie zamki i rezydencje na Ukrainie". Inicjator dwóch akcji społecznych związanych ze zbiórką środków na remont zamku w Świrzu w latach 2012-2013. Tłumacz z języków polskiego, angielskiego i niemieckiego. Stypendysta Programu "Gaude Polonia" w roku 2016, w ramach którego przetłumaczył księgę Barbary Skargi "Po wyzwoleniu: 1944-1956", która ukazała się po ukraińsku w wydawnictwie "Knyhy XXI". Razem z Pawłem Bobołowiczem był autorem akcji "Rok 1920: Pamięć w czasach pandemii", w wyniku której powstała mapa interaktywna miejsc pamięci na Ukrainie oraz foldery, wydane przez Konsulaty RP we Lwowie i Winnice. Od listopada 2020 roku jest autorem i prowadzącym audycji radiowej na Radio WNET - "Wspólne Skarby". Stały autor Kuriera Galicyjskiego od 2008 roku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X