Ślady na starych cegłach Cegła z chrystogramem „IHS” ze zniszczonej przez komunistów świątyni, fot. Dmytro Poluchowycz

Ślady na starych cegłach

Polska hrabina, niemiecki baron, Żydzi, kury, koty, pieski…

W Muzeum Krajoznawczym w Gródku Podolskim w obw. chmielnickim otwarto wystawę starych cegieł i dachówek. Co może być interesującego w banalnej cegle? Kawałek wypalonej gliny i tyle. Ale zwykła cegła może opowiedzieć wiele ciekawego. Szczególnie, gdy posiada sygnaturę producenta lub inne znaki.

Pierwsze sygnatury lub stemple cegielniane pojawiły się na cegłach jeszcze w czasach biblijnych, gdy podczas budownictwa Babilonu król Nabuchodonozor rozkazał stawiać na cegłach znak z jego imieniem. Na Ukrainie najdawniejsze sygnatury na cegłach pojawiły się na starogreckich cegłach w antycznych miastach na wybrzeżach Morza Czarnego: Olwii, Chersonesie, Pantykapei. Stosowne odciśnięte sygnatury można zobaczyć też na cegłach z okresu książęcego. Są to przeważnie „trójzęby” Rurykowiczów.

Najstarsza z przedstawionych na wystawie w Muzeum Krajoznawczym Gródka cegła pochodzi z roku 1532 i jest to specyficzna cegła, tzw. „palcówka”. Data jest dość dokładna, bo do muzeum trafiła podczas rekonstrukcji renesansowej synagogi w sąsiednim Satanowie, która została wzniesiona właśnie w tym okresie. W muzeum można zobaczyć i inną „palcówkę”, odnalezioną w 2021 roku podczas wykopalisk w miejscowym zamczysku. O tych badaniach swego czasu pisałem w Kurierze Galicyjskim. O jej dokładnym datowaniu trudno jest mówić, ale najprawdopodobniej jest „młodsza” od satanowskiej i pochodzi z XVII wieku.

Ślady pieska na cegle, fot. Dmytro Poluchowycz

„Palcówka” to tradycyjny materiał budowlany, wykorzystywany od końca XIV do początku XVIII wieku. Podobnie jak cała, formowana w tych czasach cegła, również te ubijane były ręcznie. Dlatego jedna jej strona jest płaska, po innych zaś prowadzono palcami, co pozostawiało charakterystyczne bruzdy i stąd pochodzi jej nazwa.

Sygnatura „БГ 1840”, skopiowana przez robotnika w odbiciu lustrzanym, jak było na drewnianym stemplu, fot. Dmytro Poluchowycz

Najstarsze oznakowane sygnaturami cegły pochodzą już z lat 1836-1840. Wszystkie zostały wypalone w cegielni ówczesnego właściciela Gródka, syna kamerdynera pruskiego generała kawalerii barona Fryderyka Kaspra von Geismara. Była to postać dość nieprzeciętna. Jako wojskowy wsławił się zadziwiającym zwycięstwem koło Bejleszti w dzisiejszej Rumunii, gdy 12 września 1828 roku dowodząc zaledwie 4 tysięcznym oddziałem rozgromił wojska tureckie przewyższające go liczebnie sześciokrotnie. Jednak podczas powstania listopadowego w bitwie pod Stoczkiem dostał dobrego łupnia od wojsk gen. Józefa Dwernickiego. Geismar dowodził 2 dywizją kawalerii. Wówczas Rosjanie w składzie pułków Perejasławskiego i księcia Wittenberskiego w panice uciekli z pola boju.

W latach 1836-1840 Geismar wybudował w Gródku cukrownię (drugą wówczas na Ukrainie), gorzelnię, browar i młyn. Dla miejscowej ludności wybudował szkołę, szpital i założył liczne fundacje na remont kościoła i cerkwi prawosławnej.

„Geismarowska” cegła nosi sygnatury „БГ 1836” (БГ 1839, БГ 840), gdzie „БГ” oznacza „baron Geismar”. Te archaiczne sygnatury są wypukłe. Wycinano je w drewnianych deszczułkach, a ponieważ drewno było nietrwałe, więc mamy wiele ich odmian.

– Widać dobrze, że napisy te rzeźbili ludzie niewykształceni – mówi zastępca kierownika wydziału kultury, narodowości, religii i turystyki Rady miejskiej Serhij Szczur. – Na przykład, na geismerowskich cegłach z 1840 r. widzimy odwróconą czwórkę, czyli majstrowie stawiali sygnaturę, absolutnie nie rozumiejąc jej znaczenia. Nie jest wykluczone, że najwięcej geismerowskiej cegły z sygnaturą 1839 to po prostu cegły z 1836 roku z odwróconą „9”.

Najbardziej unikatowa cegła Gródka też związana jest z baronem Geismerem.

– W zbiorach Muzeum mamy unikalne pseudo sygnatury – chwali się pracownik Muzeum Pawło Załucki. – Takich na Ukrainie, przynajmniej w środowisku zbieraczy cegieł, nie ma wcale. Prawdopodobnie deszczułka z sygnaturą pękła, a nowej jeszcze nie było, dlatego pracownik gwoździem lub patykiem skopiował zapis z deszczułki na mokrej glinie. Wyszło z tego lustrzane odbicie „БГ 1840”. Takie „drapane” sygnatury są unikalne.

Hrabina Klementyna z Potockich Tyszkiewiczowa

Z lokalnych osobistości, które również pozostawiły po sobie ślady w cegle, warto wspomnieć hrabinę Klementynę Tyszkiewiczową, de domo Potocką (1856-1921), właścicielkę sąsiedniego z Gródkiem Satanowa. Była jedną z najwybitniejszych arystokratek swego czasu. Tej pannie udało się omotać następcę austro-węgierskiego tronu, księcia Rudolfa i o mały włos nie zaciągnęła go do ołtarza. Aby uniknąć cesarskiego mezaliansu, pannę czym prędzej wysłano z Wiednia do Lwowa i znaleziono dla niej męża – hrabiego Tyszkiewicza. W Satanowie miała cegielnię, która sygnowała swe wyroby literami „KT” (Klementyna Tyszkiewicz).

Z satanowską cegielnią hrabiny Tyszkiewiczowej związany jest kolejny unikatowy eksponat. Cegielnia produkowała również dachówkę. Była to kwadratowa dachówka „typu marselskiego”, bardzo popularna w II połowie XIX wieku, produkowana również z sygnaturą. Czasami były one artystyczne. Ale płaska dachówka „ogon bobra” produkowana była bez żadnych sygnatur. Przynajmniej na Ukrainie takich nie znaleziono. Natomiast w Satanowie trafiono na cztery naraz rodzaje sygnatur: „KT”, „KT 1”, „kurza łapka” i jeszcze jedna sygnatura w kształcie ni to strzałki, ni to stylizowanego wizerunku buraka lub może UFO czy w ogóle statku kosmicznego (ta ostatnia wersja pod koniec XIX w. wygląda na mało prawdopodobną). W Muzeum możemy oglądać sygnatury „kurza łapka” i „KT”.

Cegła z cegielni Klementyny Tyszkiewiczowej, fot. Dmytro Poluchowycz
Cegła z cukrowni hrabiny Tyszkiewiczowej, fot. Dmytro Poluchowycz

Z cegielni pani Klementyny pochodzi również cegła z bardzo artystyczną sygnaturą – tarczą herbową i splecionymi w ornamencie literami „SFC”. Z takiej cegły stawiano budynki miejscowej cukrowni, też należącej do hrabiny. Możliwe, że jest to też satanowska produkcja, na co wskazuje litera „S”. Dla carskiej cegły XIX-XX ww. takie gustowne sygnatury nie są charakterystyczne, tym bardziej dla prowincjonalnych cegielni. Ale dla terenów Austro-Węgier jest to typ dość rozpowszechniony.

Jednak na potrzeby budownictwa hal cukrowni produkcji lokalnych cegielni było za mało. Wobec tego hrabina sprowadzała cegły z innych okolic. Nie jest wykluczone, że część cegieł sprowadziła z Imperium Habsburgów. Tym bardziej, że wspomniana cukrownia stoi nad samym brzegiem granicznego w owych czasach Zbrucza. Cegłę sprowadzano również z Gródka, odległego o 20 km od Satanowa. Świadczą o tym cegły sygnowane „ИК” (Izaak Kleiman). W samym Gródku produkcja tej cegielni jest dobrze znana, często z sygnaturami „ИК” lub „NК”. W tym ostatnim przypadku litera „И” jest odwrócona (jak opisywałem wcześniej) lub pojedyncze sygnatury „И” oraz „K”. Z tą cegielną związana jest kolejna interesująca historia.

Najbardziej znanym producentem dachówek w tej części Podola była fabryka Szloma Galperina z Proskurowa (ob. chmielnicki). Niewielkiej fabryczce z Gródka trudno było, rzecz jasna, konkurować z potężnym i znanym producentem. Wówczas Kleiman postanowił zagrać na uczuciach narodowych Żydów. Dolną stronę swojej dachówki ozdobił gwiazdą Dawida i wielkim napisem „Клейманъ Городокъ Allede Marseille” (Kleiman, Gródek, typ Marselski). Napis wykonany został literami, stylizowanymi na alfabet jidysz. Jest to jedyny typ sygnatury z wyraźnie określoną oznaką narodowościową. Interesujące, że dla chrześcijan ta sama fabryka produkowała dachówkę ze zwykłą sygnaturą „Городокъ”.

Interesującym eksponatem wystawy jest cegła z sygnaturą w kształcie chrystogramu „IHS”. Ten eksponat ma kilka znaczeń historycznych. Początkowo służyła do wzniesienia zniszczonej przez komunistów w latach 1930 jakiejś budowli sakralnej. W mieście było takich kilka, więc trudno określić, z której pochodzi – możliwe, że był to kościół pw. św. Stanisława, a może św. Anny lub z budynku plebanii. Pozyskane w ten sposób materiały budowlane przeznaczano na inne wznoszone „obiekty komunizmu”. Ten eksponat pozyskano przy rozbiórce murów dawnej fabryki mechanicznej, wybudowanej w mieście przed II wojną światową. Czyli ta zwykła cegła opowiada nam o całym okresie historii – jak budowano świątynie i jak je niszczono.

W ekspozycji muzealnej przedstawiono ponad 50 różnych budowlanych sygnatur i znaków, obejmujących okres od I połowy XIX w. do I połowy XX wieku. Interesujące jest, że cegła ogniotrwała (szamotowa) z sygnaturą „LONDON’, znana i używana w całej europejskiej części imperium rosyjskiego, nie ma nic wspólnego ze stolicą Wielkiej Brytanii. Ta „angielska” cegła produkowała była na Wołyniu, gdzie są olbrzymie pokłady gliny szamotowej. Natomiast nazwą „LONDON” sugerowano solidność wyrobu, aby przyciągnąć klienta. Podobnie jak w opisanych wyżej przypadkach, ze znajomością alfabetu łacińskiego było raczej kiepsko. Na wystawie można ujrzeć cegły szamotowe z bezsensownym napisem „LOНDЛ” – dziwny okaz sprzed rewolucji.

Sygnatury i znaki to jednak nie wszystko. Szara, dopiero sformowana cegła, którą przed wypaleniem suszono pewien czas na słońcu, zawiera różne ślady miejscowej fauny. Mamy tu cegły ze śladami kury, kota, większego psa i nawet malutkich szczeniaków. Zdarzają się też odciski zwierząt kopytnych –ślady są zmazane więc trudno określić do kogo należały: do prosiaka, czy do kózki.

Oto ile różnych historii kryje w sobie zwykła cegła…

fot. Dmytro Poluchowycz

Info:

Muzeum Krajoznawcze w Gródku Podolskim powstało w 1969 roku dzięki entuzjastom. Na eksponaty wówczas przekazano dwie sale w lokalnym Budynku Kultury. W 1971 roku placówka otrzymała status „Muzeum ludowego”. W 1993 eksponaty przeniesiono do własnego budynku. Od 2002 roku jest muzeum państwowym.

Jak dotąd, jest to jeden z najnowocześniejszych obiektów muzealnych, wyposażony według ostatnich technologii muzealnych. Odnowione muzeum otwarto w maju 2021 r. Nowe pomieszczenie i jego wyposażenie Muzeum zawdzięcza rodakowi z Gródka lekarzowi dr. Mykole Humeniukowi. To z jego inicjatywy i jego funduszy muzeum otrzymało nowe życie.

Dmytro Poluchowycz

Tekst ukazał się w nr 17 (405), 16 – 29 września 2022

Dmyto Poluchowycz. Za młodu chciał być biologiem i nawet rozpoczął studia na wydziale biologii. Okres studiów przypadał na okres rozpadu ZSRS. Został aktywistą Ukraińskiego Związku Studentów. Brał udział w Rewolucji na Granicie w styczniu 1991 roku. Był jednym z organizatorów grupy studentów, która broniła litewskiego Sejmu. W tym okresie rozpoczął pracę jako dziennikarz. Pierwsze publikacje drukował w antysowieckim drugim obiegu z okresu 1989-90. Pracował w telewizji, w prasie ukraińskiej i zagranicznej. Zainteresowania: historia, krajoznawstwo, podróże.

X