Prawosławie we Lwowie w latach 1700-1900. Część 1 Tablica muzealna Instytutu Stauropigialnego, fot. Jurij Smirnow / Nowy Kurier Galicyjski

Prawosławie we Lwowie w latach 1700-1900. Część 1

Po przystąpieniu do Unii ze Stolicą Apostolską diecezji przemyskiej (1692 rok), lwowskiej (1700 rok) i łuckiej (1702 rok) w Galicji Wschodniej przestała istnieć struktura hierarchiczna Cerkwi prawosławnej. We Lwowie jeszcze przez kilka lat działała bardzo ważna w historii prawosławia ukraińskiego placówka – Bractwo Stauropigialne przy miejskiej cerkwi Uspenija (Zaśnięcia) Najświętszej Maryi Panny (cerkwi Wołoskiej). Ale i Bractwo w 1709 roku przyjęło Unię, podporządkowawszy się bezpośrednio Stolicy Apostolskiej omijając biskupów lwowskich. Z oporem przyjmowały nowe porządki wspólnoty klasztorne. Jako ostatni na ziemi lwowskiej uznał Unię dopiero w 1721 roku bazyliański klasztor w Krechowie niedaleko Żółkwi.

Dziedziniec cerkwi Uspienija NMP

Jedyną wysepką prawosławia na terenach Galicji Wschodniej pozostawał jeszcze prawie przez całe stulecie sławetny monaster Skit Maniawski, znajdujący się o dwie mile od Nadwórnej na ziemi stanisławowskiej, był to słynny na całą Rzeczpospolitą monaster, założony w 1612 roku i cieszący się opinią ruskiego Athosu. Życie zakonników cechowała wyjątkowa asceza. Po likwidacji struktur Cerkwi prawosławnej na Rusi Czerwonej mnisi utrzymywali ścisłe kontakty z klasztorami prawosławnymi na niedalekiej Bukowinie. Pomoc częściowo docierała też z Moskwy, nawet od carów rosyjskich. Jak zauważył prof. Włodzimierz Osadczy w monografii „Święta Ruś”, bez historii tego szczególnego monasteru „sytuacja religijna tej krainy (Rusi Czerwonej) byłaby zubożona i niekompletna”. Legendarny monaster trwał aż do kasaty austriackiej, tzw. „józefińskiej”. Dnia 1 lipca 1785 roku cesarz Józef II zawiadomił gubernium lwowskie o kasacie Skitu Maniawskiego, zaś 6 września tegoż roku 60 mnichów na zawsze opuściło mury klasztorne, „odśpiewawszy „Pod Twoją obronę”, z krzyżem procesyjnie oddalili się ze świątyni w góry”. Wypędzeni ze Skitu mnisi rozeszli się do prawosławnych klasztorów na Bukowinie.

Po rozbiorach Rzeczypospolitej biskupstwa lwowskie i przemyskie, już greckokatolickie, zostały włączone do Imperium Austriackiego (1772 rok). W 1774 roku w wyniku zwycięstwa w wojnie z Turcją, Bukowina również została częścią Imperium Austriackiego i była nawet przeszło 60 lat połączona z Galicją w jedno królestwo (Kraj Koronny). Bukowina była krajem prawosławnym, większość ludności ruskiej i rumuńskiej narodowości była wyznania właśnie tego obrządku, który w Austrii oficjalnie otrzymał nazwę „grecko-orientalny”. W stolicy Bukowiny – Czerniowcach znajdowała się też siedziba metropolitów prawosławnych, którym byli podporządkowani nieliczni wyznawcy tego obrządku w Galicji. Metropolita bukowiński był prawnym kanonicznym zwierzchnikiem tej grupy prawosławnych, w znacznej swojej części przybyłych z innych krajów monarchii austriackiej. Byli to kupcy greccy, serbscy, rumuńscy, również nieliczni urzędnicy i wojskowi austriaccy, którzy osiedlili się we Lwowie i innych większych miastach galicyjskich. Nie byli związani pochodzeniem lub tradycją z miejscową ludnością greckokatolicką. Dla tej autochtonicznej ludności ruskiej (ukraińskiej) prawosławni przybysze z dalekich lub bliższych krajów habsburskich byli też ludźmi absolutnie obcymi.

W 1787 roku podczas wizyty cesarza Józefa II do Lwowa przedstawiciele gminy prawosławnej złożyli mu memorandum z prośbą o pozwolenie na założenie świątyni i mianowanie dla nich duchownego. Cesarz przychylnie przyjął delegację i jeszcze tego samego roku ukazał się dekret, którym pozwolono „wyznawcom grecko-orientalnego obrządku we Lwowie” na celebrowanie nabożeństw według ich obrządku poprzez zaproszonego kapłana i w prywatnym domu. Wśród prawosławnych kupców zorganizowano zbiórkę funduszy i zaproszono do Lwowa prawosławnego duchownego mnicha z Bukowiny Paisjusza Jakubowicza oraz diaka. Zakupiono również niezbędne księgi liturgiczne w językach greckim, rumuńskim, słowiańskim oraz ikonostas. Otóż służba Boża przed I wojną światową przez cały czas istnienia parafii sprawowana była w językach greckim, rumuńskim i cerkiewnosłowiańskim. Nieliczna grupka prawosławnych tuliła się po mieszkaniach prywatnych lub korzystała z prowizorycznej niedużej kaplicy w zabudowaniach Ossolineum. Sytuacja taka zaistniała z powodu braku funduszy na budowę własnej świątyni i małe zainteresowanie we Lwowie sprawami tej marginalnej parafii. Kryzysy ekonomiczny i finansowy w latach 30. XX wieku spowodowały, że część bogatych prawosławnych kupców opuściła Lwów i ogólnie Galicję. Zmniejszyła się liczba parafian, jak również datki na parafię. Nawet duchowny przez trzy lata nie otrzymywał czynszu. Znaczne zaległości dotyczyły opłat wynajmu pomieszczenia pod kaplicę. Sąd postanowił o wycenie cerkiewnego mienia, nawet ornatów i ikonostasu i sprzedaży ich na aukcji. W tej sytuacji zarząd parafii zwrócił się z prośbą o pomoc finansową do gubernatora Galicji w latach 1832–1846 Ferdynanda d`Este. Gubernator przychylnie rozpatrzył podanie i sprawy finansowe zostały uregulowane, długi spłacone. Gubernium zainteresował też prawny stan parafii i została ona dołączona do Bukowińskiego prawosławnego funduszu religijnego i podporządkowana zwierzchnictwu bukowińskiej metropolii prawosławnej.

Prawosławna kaplica z XIX wieku

Według spisu ludności w latach 40. XIX wieku do parafii należało 884 osoby rozsiane po całej Galicji. W latach 1850–1856 parafia wynajmowała parterowy domek, który należał do Ossolineum, zaś w 1856 roku Bukowiński Fundusz Religijny zakupił dużą parcelę 776 sążni kwadratowych przy ul. Franciszkańskiej 78 ¼. Parcela znajdowała się niedaleko centrum miasta. Postanowiono najpierw urządzić w parterowym domku kaplicę, a piętrowy budynek, który znajdował się obok, przeznaczyć na mieszkanie duchownego i służby cerkiewnej. Nad kapliczką zbudowano wieżyczkę i zawieszono mały dzwon-sygnaturkę odlany w ludwisarni Zygmunta Mozera. Od tego czasu upłynęło ponad 150 lat, ale dzwon zachował się i znajduje się obecnie w zbiorach Muzeum Historycznego.

W 1890 roku we Lwowie zamieszkiwały 72 rodziny prawosławne, 340 osób tego wyznania. W całej Galicji liczba prawosławnych była też niewielka, mianowicie 226 rodzin, razem 1089 osób. Wśród parafian byli Rosjanie, Ukraińcy (Rusini), Rumuni, Serbowie. Większość to była ludność napływowa – kupcy, studenci wyższych uczelni lwowskich, inteligencja. Również nieliczni prawosławni żołnierze 42 Czerniowieckiego pułku piechoty armii austriackiej. Administratorem parafii był prawosławny ksiądz Eugeniusz Emanuel Worobkiewicz, jego pomocnikiem ks. Mikołaj Dmitrijewicz, który pełnił funkcję kapelana wojskowego.

Pod koniec XIX wieku na prawosławną parafię zwrócili uwagę miejscowi galicyjscy „moskalofile” i rosyjski cesarski konsulat rezydujący we Lwowie.

Wśród członków rady cerkiewnej i parafian wyróżniali się na przykład dziennikarz i pisarz Osip Monczałowski, działacz Instytutu Stauropigialnego, dziennikarz, czołowy przedstawiciel ruchu moskalofilskiego Semen Bendasiuk, profesor Uniwersytetu Lwowskiego, w przyszłości pierwszy prezydent niepodległego państwa ukraińskiego Mychajło Hruszewski, który pochodził z Chełmszczyzny i był obywatelem rosyjskim. Profesor Mychajło Hruszewski w odróżnieniu od miejscowych „moskalofilów” był we Lwowie uznanym liderem ruchu ukrainofilskiego. Parafia znalazła też hojnego opiekuna i protektora w osobie konsula rosyjskiego we Lwowie Konstantina Pustoszkina. Było to wcale nieprzypadkowe zjawisko, lecz wielka gra polityczna. Rosyjski konsul K. Pustoszkin pełnił nie tylko dyplomatyczne obowiązki, ale aktywnie ingerował w wewnętrzne życie polityczne Galicji, wspierał ruch „moskalofilów”, prorosyjskie partie polityczne, tendencje prawosławne w cerkwi greckokatolickiej, przejście na prawosławie poszczególnych osób, formowanie wśród Galicjan filorosyjskich sympatii. Rozgłosu nabrał np. lwowski proces sądowy tegoż Semena Bendasiuka, który został aresztowany w marcu 1912 roku razem ze studentem Uniwersytetu Lwowskiego Wasylem Kołdrą, organizatorem moskalofilskich czytelni i dwoma duchownymi prawosławnymi Maksymem Sandowiczem i Ignacym Hudymą. Aresztowanym postawiono zarzut szpiegostwa na rzecz Rosji oraz zdrady stanu. Proces odbywał się od 9 marca do 6 czerwca 1914 roku we Lwowie.

Herb Instytutu Stauropigialnego, fot. Jurij Smirnow / Nowy Kurier Galicyjski

Profesor Włodzimierz Osadczy w monografii „Święta Ruś” tak skomentował ten proces: „Proces Bendasiuka” zamienił się w głośną sprawę propagandową. Jego przebieg śledzili przedstawiciele wszystkich gazet lwowskich, a także korespondenci licznych pism zagranicznych, w tym przede wszystkim rosyjskich. Na różne sposoby komentowano lwowskie wydarzenia w parlamencie austriackim oraz rosyjskiej Dumie i Radzie Państwa. Do Lwowa przybyli przedstawiciele największych frakcji z rosyjskiego parlamentu. Mimo, że w trakcie przesłuchań ujawniło się powiązanie ruchu prawosławnego w Galicji z czynnikami rosyjskimi, w tym też z osławioną Ochraną (która zajmowała się szpiegostwem, wywiadem i kontrwywiadem), sąd nie potrafił udowodnić zarzuconego przestępstwa zdrady stanu (…) W dniu 6 czerwca wyrokiem sądu wszyscy oskarżeni zostali uniewinnieni”.

Prasa lwowska nie była tak tolerancyjna i wprost oskarżała konsula Pustoszkina w werbunku agentów dla rosyjskiej Ochrany. Na przykład lwowski „Goniec” w dniu 22 września 1911 roku pisał: „Szpiegostwo w Galicji. Szpieg Piechociński, który operował we Wiedniu i Galicji, a utrzymywał stosunki ze znanym attaché wojskowym rosyjskim pułkownikiem Marczenką i konsulem rosyjskim we Lwowie Pustoszkinym, angażowany przez niego do służby szpiegowskiej…”. Według relacji wpływowych osób w austriackim Sztabie Generalnym, właśnie konsul Pustoszkin zwrócił uwagę i zwerbował słynnego „króla szpiegów” Alfreda Redla, wtedy jeszcze młodego oficera w sztabie XI Korpusu we Lwowie.

Jurij Smirnow

Tekst ukazał się w nr 13-14 (401-402), 29 lipca – 15 sierpnia 2022

X