Powstanie listopadowe na Podolu i Wołyniu. Część 1 Aleksander i Izydor Sabańscy, Wikipedia

Powstanie listopadowe na Podolu i Wołyniu. Część 1

Jest to pierwszy artykuł z cyklu przygotowanych we współpracy z Konsulatem Generalnym RP w Winnicy z okazji 190. rocznicy zrywu patriotycznego na obecnych terenach Ukrainy.

Osobiście uważam, że tematyce powstania listopadowego na terenach Ukrainy udziela się za mało uwagi, biorąc pod uwagę to, jak wybitne postacie brały w nim udział i jakie znaczenie miała ta insurekcja dla dalszego rozwój ruchu patriotycznego i antycarskiego. Tym bardziej, że w tym roku mija 190. rocznica tych walk na terenach Podola i Wołynia.

Jak zawsze badając tę czy inną tematykę związaną z krajoznawstwem zaprosiłem do towarzyszenia w wyprawie swego ojca, z którym przejechaliśmy już tysiące kilometrów, odkrywając nowe karty w historii polskich rezydencji czy klasztorów katolickich. Tym razem odwiedziliśmy Ziemię Winnicką, gdzie na przełomie kwietnia i maja 1831 roku rozegrały się decydujące wydarzenia powstania listopadowego na naszych ziemiach.

Słaba współpraca i jej następstwa

Należy stwierdzić, że powstanie na Ukrainie od samego początku było nieudane. Początkowo był chaos z dowódcami. 3 kwietnia w Michałówce pod Winnicą obrano na dowódcę powstańców niejakiego Sulatyckiego, który jednak w niedługim czasie zrzekł się zaszczytu i dowodzenie przejął marszałek powiatu machniowskiego Wincenty Tomasz Tyszkiewicz.

Na naradzie, która odbyła się tajnie 19 kwietnia w wiosce Glinianiec (ob. w rejonie niemirowskim), debatowano nad tym, czy włączać do powstania chłopów ukraińskich. Myśl tę jednak odrzucono. Obawiano się, że Ukraińców podburzą przeciwko Polakom carscy urzędnicy i popi prawosławni, co może skończyć się drugą koliszczyzną. Później to stanowisko ostro skrytykował w swojej książce Rozbiór krytyczny kampanii 1831 roku uczestnik powstania Ludwik Mierosławski, który w 1863 roku został dyktatorem powstania styczniowego. Pisał on, że Ukraińcy mając z jednej strony ziemian polskich, a z drugiej rosyjskich prędzej dołączyliby do powstania Polaków, zachowując w pamięci wolność kozacką i porównując czasy Rzeczypospolitej z życiem w Imperium Rosyjskim. Tę tezę częściowo potwierdził Michał Czajkowski, który w swoich wspomnieniach przytaczał fakt, jak Ukraińcy spod Berdyczowa, skąd był rodem, ochotnie wstępowali w szeregi powstańcze, mając nawet błogosławieństwo prawosławnego popa.

Drugim powodem, dla którego zdecydowano nie wciągać do powstania chłopów ukraińskich, były prace polowe przy siewie zbóż. Wprawdzie Rząd Narodowy wystosował odezwę po ukraińsku do chłopów Wołynia i Podola, ale widocznie nie miała ona takiego odzewu, jak się spodziewano. Wszystko to naturalnie osłabiło szeregi powstańców.

Tymczasem zdecydowano się działać pomiędzy Bohem a Dniestrem, koncentrując siły w jarach i lasach. Tyszkiewicz spodziewał się zebrać do 20 tys. powstańców, zająć Kamieniec Podolski i tu umieścić swój rząd. Odciąłby w ten sposób 18-tysieczny korpus gen. Longina Rotha, który znajdował się za Dniestrem w Besarabii. W planach powstańców było, aby wszyscy ziemianie zorganizowali swoje oddziały konne i w określonym dniu jednocześnie uderzyli na wszystkie miasteczka powiatowe, zwalniając je od Rosjan. Spodziewano się, że wówczas chłopi dołączą do powstańców.

Józef Dwernicki, Wikipedia

23 kwietnia w Kamieńcu Podolskim zebrała się szlachta z okolicznych powiatów, aby pod przywództwem marszałka Konstantego Przeździeckiego odmówić Rosjanom przekazania 5 tys. wołów na potrzeby armii carskiej. W tym czasie doszły do miasta wieści o pomyślnych działaniach korpusu gen. Dwernickiego na Wołyniu. Jednocześnie major Chróścikowski z Płocka, który przedstawił się jako pełnomocnik Rządu Narodowego w Warszawie, przejął znaczną część funkcji w komitecie powstańców. W rzeczywistości Rząd skierował go na Litwę, na Podole zaś major przyjechał samowolnie. Samowolnie też wydał rozkaz, podpisany w imieniu gen. Dwernickiego, o rozpoczęciu powstania 27 kwietnia. Dwernicki obiecywał, że jego korpus dotrze na Podole w ciągu dwóch tygodni. Czas jednak już stracono, gdyż rosyjski gen. Roth przeprawił się przez Dniestr i spod Kamieńca wysłał przeciwko wojskom Dwernickiego gen. Krassowskiego. Ten, połączywszy się z wojskami Rudigera, posiadał korpus trzykrotnie przeważający liczebność wojsk polskich. Tyszkiewicz wysłał emisariusza do Dwernickiego z prośbą o rozkazy i Dwernicki rzeczywiście nakazał powstańcom podolskim rozpocząć działania i dążyć do połączenia z jego wojskiem, ale posłańca przechwycili Rosjanie.

W tym czasie rosyjski gen. Berg przekroczył granicę austriacką pod pretekstem, że zabłądził w czasie nocnego marszu. Rozbroiwszy austriackich pograniczników twierdził, że wziął ich za Polaków i zajął pozycję, która groziła korpusowi Dwernickiego okrążeniem. Otrzymawszy zapewnienie Austriaków, że w każdej chwili wypuszczą go znów przez granicę, Dwernicki zdecydował się na jej przejście i w tej chwili został internowany. Wrócić powstańcom na Podole i Wołyń już nie pozwolono.

Gdy Chróścikowski w Kamieńcu dowiedział się o zbliżaniu się Rotha, przestraszył i wydał rozkaz, by nie rozpoczynać powstania, co jeszcze bardziej pogorszyło sytuację. Już zgromadzeni powstańcy, nie wiedząc co czynić dalej, trafili do więzień rosyjskich, a niektórzy po prostu pozostali w domu. Co najmniej 500 powstańców z powiatów kamienieckiego i proskurowskiego przedostało się do Galicji, w tym awanturnik Chróścikowski.

W tym czasie Rosjanie złapali w powiecie mogilowskim jednego z organizatorów powstania – Słonieckiego, znalazłszy przy nim ważne listy do wszystkich przywódców grup powstańczych w tym kraju. Zmusiło to wielu powstańców ratować się ucieczką do Galicji. Takim sposobem – jak wspomina w swojej książce Mierosławski – powiaty jampolski, mogilowski i uszycki zamiast 2000 powstańców wystawiły jedynie 200.

Te nieporozumienia organizacyjne jednak nie wszystkich na Podolu zdemoralizowały. Na przykład, Piotr Wyrzykowski, właściciel Michałówki, w której odbył się zjazd powstańców, nie mogąc ze względu na wiek utrzymać się w siodle, wystawił garstkę powstańców pod dowództwem kpt. Kurowskiego, którzy zwyciężyli w potyczce z Rosjanami z Machnówki.

Aleksander i Izydor Sabańscy, Wikipedia

Tym czasem na południu Podola ludzie też nie siedzieli z założonymi rękoma. Nie podporządkowując się powtórnemu nakazowi Chróścikowskiego, bracia Aleksander i Izydor Sobańscy z Piątkówki (ob. rejon berszadzki) zebrali pokaźny oddział kawalerii i przystąpili do działań bojowych. Dołączył do nich słynny orientalista i podróżnik, pisarz i hodowca koni Wacław Seweryn „Emir” Rzewuski. Przyprowadził on ze swego majątku w Sawraniu (na północ od Odessy) 40 nadwornych kozaków, przyodzianych w krakowskie konfederatki. Wraz z nim służył w tym oddziale jego przyjaciel, nie mniej znany poeta i pieśniarz Tymko Padurra.

W ten sposób, na początku maja 1831 roku powstanie na Podolu, pomimo wszelkich nieszczęśliwych okoliczności, rozpoczęło się.

Dmytro Antoniuk

Tekst ukazał się w nr 8 (372), 30 kwietnia – 13 maja 2021

Dmytro Antoniuk. Autor licznych przewodników po Ukrainie oraz książki w dwóch tomach "Polskie zamki i rezydencje na Ukrainie". Inicjator dwóch akcji społecznych związanych ze zbiórką środków na remont zamku w Świrzu w latach 2012-2013. Tłumacz z języków polskiego, angielskiego i niemieckiego. Stypendysta Programu "Gaude Polonia" w roku 2016, w ramach którego przetłumaczył księgę Barbary Skargi "Po wyzwoleniu: 1944-1956", która ukazała się po ukraińsku w wydawnictwie "Knyhy XXI". Razem z Pawłem Bobołowiczem był autorem akcji "Rok 1920: Pamięć w czasach pandemii", w wyniku której powstała mapa interaktywna miejsc pamięci na Ukrainie oraz foldery, wydane przez Konsulaty RP we Lwowie i Winnice. Od listopada 2020 roku jest autorem i prowadzącym audycji radiowej na Radio WNET - "Wspólne Skarby". Stały autor Kuriera Galicyjskiego od 2008 roku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X