Polscy restauratorzy przywracają życie „cieniom dusz umarłych” fot. Taras Wasyłyk

Polscy restauratorzy przywracają życie „cieniom dusz umarłych”

W poprzednich publikacjach nieraz wspominałem o starożytnej i niezwykle interesującej wsi (niegdyś miasteczko) Liczkowce w Tarnopolskiem. Przypomnę, czym się sławi.

  1. Pod Liczkowcami wydobyto ze Zbrucza sławnego na całym świecie idola Światowida. Prócz tego, zgodnie z jedną z wersji, posąg słynnego bożka sporządzili niegdyś nie bałwochwalcy, lecz mistrzowie I połowy ХІХ w. na zamówienie dziedzica Liczkowiec, poety-romantyka Tymona Zaborowskiego (ta wersja została szczegółowo przedstawiona w Nowym Kurierze Galicyjskim. https://kuriergalicyjski.com/swiatowid-ze-zbrucza-i-kaplan-umwit/
  2. Można tu zobaczyć jedyną w swym rodzaju grotę-kapliczkę, przebudowaną z ruin miejscowego zamku. Stoi tu również porzucony i częściowo zrujnowany kościół pw. Niepokalanego Poczęcia NMP (1708 r.). Został wzniesiony z kamieni rozebranego na budulec zamku. Świątynię zdobi wielkich rozmiarów herb zakonu oraz zamaskowane symbole masońskie.
  3. Obok kościoła stoją dwa unikalne pomniki: pomnik kapitana Wojska Polskiego Michała Zaborowskiego, który w 28 roku życia zginął pod Możajskiem podczas pochodu Napoleona na Moskwę (1812 r.) oraz monument „Cieni dusz umarłych” wzniesiony ku pamięci 200 mieszkańców wsi, którzy zmarli podczas epidemii cholery 1830–1831 r. Dawniej kolumnę wieńczyła alegoryczna rzeźba Żałoby, ale przed blisko dziesięciu laty rozpadła się i długo poniewierała pod pagórkiem nad rzeką Tajną. Potem kadłub rzeźby został przeniesiony i ustawiony pod kolumną, głowy jednak nie odnaleziono.

Do niedawna obydwa monumenty były w opłakanym stanie. Zwłaszcza pomnik ofiar epidemii – wieńcząca go symboliczna figura Żałoby rozpadła się na drobne kawałki w końcu lat 90. minionego stulecia. Obecnie polscy restauratorzy kończą restaurację tych unikalnych pamiątek historii. Prace prowadzi Fundacja Dziedzictwa Kulturowego z Polski i finansowane są przez Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu.

Pomnik Tymona Zaborowskiego do i po odrestaurowaniu, fot. Dmytro Poluchowycz

Jak poinformował Kurier Galicyjski restaurator Piotr Maślanka, prace rozpoczęto w minionym roku. Uporządkowano wówczas pomnik Michała Zaborowskiego. Prace nad memoriałem „Cieniom dusz umarłych” pozostawiono na później, jako bardziej skomplikowane.

– Na terenach Polski i Ukrainy zachowało się stosunkowo wiele pomników poświęconych ofiarom różnych epidemii – mówi Piotr Maślanka. Dlatego monument w Liczkowcach jest pod względem kompozycji i struktury absolutnie unikalny.

Według restauratora ta unikalność znacznie utrudniła prace:

– Usiłujemy zachować jak najwięcej ocalałych odłamków pomnika, aby jak najdokładniej odtworzyć fragmenty utracone – mówi. – Ogromna szkoda, że posiadamy jedynie kilka niezbyt dobrej jakości fotografii tego pomnika. Gdyby takich pomników było więcej, moglibyśmy sięgnąć po wzorce, ale ten monument jest jedyny w swoim rodzaju.

Znaczącą pomoc, według świadectwa pana Piotra, okazali mieszkańcy wsi.

– Do nas wciąż podchodzą ludzie miejscowi, interesują się naszą pracą. Gdy dowiedzieli się o problemie z odtworzeniem pewnych szczegółów, odnaleźli i przyprowadzili do nas babcię, która dobrze pamiętała jak wyglądał pomnik.

Ogólnie relacje z mieszkańcami ułożyły się bardzo dobrze. Często przychodzą nie tylko spojrzeć na prace, ale też przynoszą jakiś poczęstunek – jabłka, śliwki, pomidory, ogórki i inne płody ziemi.

– Z głową figury poradziliśmy sobie, ale co robić ze skrzydłami, na razie nie wiemy – mówi Piotr Maślanka. – Mamy jedynie nieznaczne odłamki z tyłu rzeźby. Żadnej jednak fotografii. Nikt ze starych mieszkańców też tych skrzydeł nie pamięta. Nie wiemy nawet jaki kształt miały, czy były uniesione do góry, czy opuszczone – martwi się restaurator.

Jeśli czas pozwoli, restauratorzy planują odkryć jedną z tajemnic sąsiedniego kościoła. Co to za tajemnica – redakcja Kuriera Galicyjskiego już wie. Tymczasem utrzymamy napięcie, żeby nie zapeszyć.

Dmytro Poluchowycz

Tekst ukazał się w nr 18 (382), 30 września – 14 października 2021

Dmyto Poluchowycz. Za młodu chciał być biologiem i nawet rozpoczął studia na wydziale biologii. Okres studiów przypadał na okres rozpadu ZSRS. Został aktywistą Ukraińskiego Związku Studentów. Brał udział w Rewolucji na Granicie w styczniu 1991 roku. Był jednym z organizatorów grupy studentów, która broniła litewskiego Sejmu. W tym okresie rozpoczął pracę jako dziennikarz. Pierwsze publikacje drukował w antysowieckim drugim obiegu z okresu 1989-90. Pracował w telewizji, w prasie ukraińskiej i zagranicznej. Zainteresowania: historia, krajoznawstwo, podróże.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X