Norwid a Kresy. Część 2 Syn Kolumba pokazuje małżonce łańcuchy ojca. Akwarela

Norwid a Kresy. Część 2

W 200. rocznicę urodzin Cypriana Norwida

 Rozmowa Anny Gordijewskiej z Mariuszem Olbromskim, literatem, muzealnikiem, animatorem działań kulturalnych.

W poprzedniej rozmowie o Norwidzie wspominał Pan m.in. o kresowym rodowodzie twórcy „Vade-mecum”, a także o jego przyjaźniach i artystycznych relacjach z poetami z „ukraińskiej szkoły romantycznej”: Tomaszem Augustem Olizarowskim, Juliuszem Słowackim, Józefem Bohdanem Zaleskim, Stefanem Witwickim. Czy w kręgu znajomych Norwida w Paryżu znalazły się też inne osoby pochodzące z Kresów południowo-wschodnich?

Tak, oczywiście. Dziękuję, że Pani zaznaczyła, że w naszej rozmowie odnosimy się nie do obszaru całych dawnych Kresów, tylko tej części, która jest obecnie Ukrainą. Nie mówimy więc, na przykład, o Adamie Mickiewiczu z Litwy i jego relacjach z Norwidem, choć to temat wyjątkowo ciekawy. Ale wróćmy do Pani pytania. Otóż oprócz poetów „ukraińskiej szkoły romantycznej” Norwid w Paryżu zetknął się jeszcze z wieloma osobami z dawnych Kresów południowo-wschodnich. Jedną z nich był Mieczysław Gwalbert Pawlikowski, z rodu, który zapisał się w dziejach nie tylko Lwowa, ale też całej naszej kultury złotymi zgłoskami. Nie tak dawno zmarł Kasper Pawlikowski, z którym się przyjaźniłem i wspominałem o jego zasługach i całej rodziny Pawlikowskich dla polskiej kultury w naszej rozmowie dla „Nowego Kuriera Galicyjskiego”. Nie będę więc przypominał wielu wybitnych postaci i dziejów tej rodziny, ale wspomnę właśnie o Mieczysławie Gwalbercie Pawlikowskim, który przybył do Paryża w 1855 roku. Urodził się on we Lwowie w 1834 roku. Był synem Jana Gwalberta, wielkiego kolekcjonera, właściciela Medyki w pobliżu Przemyśla, założyciela słynnych medyckich ogrodów, które były podstawą pomyślności materialnej tej rodziny. W tamtym czasie ogrody medyckie stały się znane w całej Europie, między innymi ze względu na sadzonki rzadkich gatunków roślin, które były przedmiotem międzynarodowego handlu i przyczyniły się do pomyślności finansowej tej rodziny. Pawlikowscy duże dochody spożytkowali mądrze, bo na działalność niepodległościową i tworzenie narodowej kultury.

W jakim celu Mieczysław Gwalbert Pawlikowski przybył do Paryża?

Stolica Francji po upadku powstania listopadowego stała się centrum polskiej myśli niepodległościowej, siedzibą wielu organizacji, jak Hotel Lambert Czartoryskich, świeżo powołana do istnienia Biblioteka Polska, Towarzystwo Historyczno-Literackie i wiele innych. Tworzono programy niepodległościowe, trwały prace ideowe i spory polityczne. Toczyło się bujne życie kulturalne. Mieszkali i tworzyli tam między innymi: Fryderyk Chopin, Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki no i właśnie Norwid. Istniały polskie salony artystyczne, prawie co dzień odbywały się wykłady i koncerty. Kiedy Mieczysław Pawlikowski jako absolwent uniwersytetu lwowskiego pojawił się w Paryżu w roku 1855 był początkującym literatem. Dopiero później rozwinął swą twórczość poetycką, prozatorską, która dziś jest prawie zupełnie zapomniana. Wspomnę tylko, że spod jego pióra wyszły utwory poetyckie takie jak „Pamiętnik pieśniarza” (1856), „Ave Patria” (1888), Także opowiadania i powieści „Plotki i prawo”, „Testament Napoleona” (1880), drugi tom (1885) oraz szkic powieściowy „Baczmaha”, (1898). Był też świetnym krytykiem teatralnym. W okresie późniejszym, w czasie powstania styczniowego angażował się w działalność niepodległościową. Był członkiem Komitetu Miejskiego oraz Komisji Ekspedycyjnej we Lwowie. Pełnił w 1863 roku ważną funkcję zastępcy komisarza Rządu Narodowego w Galicji Wschodniej. Po upadku powstania został aresztowany przez Austriaków i przesiedział dwa lata w więzieniu w Ołomuńcu. Ale w 1955 roku przyjechał do stolicy Francji nie tylko po to, by nabyć towarzyskiej ogłady, poznać przebogatą kulturę stolicy Francji, ale by spotkać się z polską emigracją niepodległościową, wybitnymi artystami. Przede wszystkim zaś, aby kontynuować wielkie prace kolekcjonerskie swego ojca w dziedzinie sztuki i kultury. Norwid, który był dobrze zorientowany w sprawach rynku artystycznego od czerwca 1855 roku pomagał Mieczysławowi Pawlikowskiemu w pozyskiwaniu różnego rodzaju materiałów ikonograficznych. Informował go o cenach i możliwościach ich zakupu. Było to początkiem ich współpracy, która – jak można wywnioskować z listów Norwida – przerodziła się później w przyjaźń.

12 szkiców na jednym papierze

Czy są też jakieś inne, szczególne przykłady tej przyjaźni?  

Tak. Norwid zaraz na początku ich znajomości podarował Pawlikowskiemu rękopis fragmentów swego przekładu „Hamleta” Wiliama Shakespeare’a. W okresie późniejszym ofiarował mu także rękopis jednego z najbardziej dziś znanych swych wierszy – „Duch Adama i skandal”. Archiwalia te, a także inne, trafiły następnie do zbiorów Biblioteki Pawlikowskich, która była powiększana i gromadzona systematycznie we Lwowie przez cztery pokolenia tego rodu. Początkowo zbiory te były przechowywane w klasztorze dominikanów. Później dla przechowywania zbiorów Pawlikowscy zbudowali okazały gmach przy dawnej ulicy Trzeciego Maja 5. Warto przypomnieć, że Biblioteka Pawlikowskich, w której zasobach znalazło się 26 tys. woluminów książek, 271 rękopisów, 4270 autografów, ponad 25 tys. rysunków i rycin, została przekazana jako depozyt wieczysty w 1921 roku na mocy umowy z Janem Gwalbertem Pawlikowskim jako wydzielona część Muzeum Lubomirskich, które z kolei funkcjonowało w ramach działalności Ossolineum. Zbiory te jako depozyt rodu znajdują się we Lwowie, nie udało się ich po wojnie odzyskać. W Bibliotece Pawlikowskich, poza starymi drukami, rękopisami i mapami, znajdował się również jeden z największych i najważniejszych dla naszej kultury narodowej zespołów polskiej grafiki i rysunków, w tym dzieła Norwida. Także znaczna kolekcja monet i odcisków pieczętnych.

Jakie zatem archiwalia związane z Norwidem znajdują się we Lwowie?

Jak wynika z badań norwidystów w zasobach Biblioteki Pawlikowskich dawnego Ossolineum, a dziś w Lwowskiej Narodowej Naukowej Bibliotece Ukrainy im. Wasyla Stefanyka znajdują się rękopisy kilku wierszy i kilkunastu listów Norwida. Jeśli chodzi o wiersze są to: „Do Mieczy-sława”, [Czy ten ptak kala gniazdo, co je kala], [O tak, wszystko…], „Obyczaje”, „Do wroga”, „Buntowniki, czyli stronnictwo-wywrotu”. Jeśli zaś chodzi o listy, jest to zespół łącznie aż 14 listów właśnie do Mieczysława Pawlikowskiego: z 1855 (4 listy); 1856, (8 listów); 1857 (2 listy) oraz list z 1859 do Jerzego Lubomirskiego i z r. 1850, a także do nieznanej osoby – N.N. z r. 1846.

A jakie prace plastyczne Norwida zachowały się w lwowskich zbiorach?

Warto przypomnieć, że prace plastyczne Norwida zostały przeniesione z Biblioteki Pawlikowskich  znajdującej się jako depozyt w dawnym Ossolineum do Lwowskiej Galerii Sztuki. Rozdysponowanie zbiorów Biblioteki Pawlikowskich wśród dwóch wymienionych instytucji nastąpiło po zajęciu Lwowa przez sowietów we wrześniu 1939 roku. I tak pozostało do dziś. Stąd obecnie w Lwowskiej Galerii Sztuki im. Borysa Woźnickiego znajdują się następujące prace Norwida: bardzo piękna akwarela „Syn Krzysztofa Kolumba pokazuje żonie swej kajdany ojca” ze zbiorów dawnej biblioteki Poturzyckiej we Lwowie. Także wykonane tuszem „Trzy szkice figuralne”, jak również wykonana tą samą techniką praca „Mężczyźni niosący trumnę” i inne szkice. Także medal według projektu Norwida z wizerunkiem Zygmunta Krasińskiego, z którym autor „Promethidiona” się przyjaźnił. Dane te podaję dzięki informacjom od prof. Włodzimierza Torunia z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego świętego Jana Pawła II, od kilkunastu lat uczestnika „Dialogu Dwóch Kultur”.

Czy poza Lwowem na terenie Ukrainy znajdują się archiwalia związane z Norwidem?

Tak, również w Kijowie w Bibliotece Ukraińskiej Akademii Nauk jest wiersz Norwida: „Le religion de Mr le Senateur Comte Victor Hugo” oraz dwa listy do Władysława Chodźkiewicza z roku 1857. Trzeba wspomnieć, że Chodźkiewicz pochodził z Kresów, bo urodził się w okolicach Tulczyna na Podolu w 1820 r. Był z wykształcenia inżynierem kolejowym, od 1851 roku osiadł na emigracji w Paryżu, gdzie uczestniczył w spotkaniach Towarzystwa Historyczno-Literackiego i na zebraniach tego towarzystwa spotykał się z Norwidem. Współpracował z „Tygodnikiem Ilustrowanym”, był cenionym „za wartkość pióra” pisarzem– dziś już prawie całkiem zapomniany. Któż obecnie pamięta jego powieść „Zamek w Czarnokozińcach”? Albo osnutą na Biblii, na „Księdze Estery” tragedię „Hajmon”. Białym krukiem jest z kolei jego powieść „Pamiętniki włóczęgi” opublikowana już po jego śmierci, w 1903 roku. W latach 1880–81 był korespondentem „Tygodnika Ilustrowanego”. Wracając do Norwida – nie bardzo wiadomo skąd wspomniane jego prace znalazły się w Kijowie. Ale pięknie, że tam się zachowały. Reasumując trzeba stwierdzić, że Norwid współpracował przy tworzeniu wielkich kolekcji rodowych Pawlikowskich i książąt Lubomirskich, które zastępowały w okresie rozbiorów narodowe instytucje kultury. Sam ofiarowywał do nich swe dzieła. Obecnie na terenie Ukrainy znajdują się bezcenne archiwalia dotyczące Norwida, a umożliwiające badania nad twórczością tego wybitnego poety chrześcijańskiego.

Jak wyglądała recepcja twórczości Norwida we Lwowie pod koniec XIX i w XX wieku? Wiem, że zamierza Pan w tym roku opublikować książkę „Cień Norwida” , wiec zapewne i to zagadnienie nie uszło Pana uwadze.

To już inny, ale bardzo interesujący temat. Myślę, że trzeba o tym porozmawiać osobno.

W takim razie bardzo dziękuję za tę część rozmowy. I wrócimy do tematu w następnym numerze „Nowego Kuriera Galicyjskiego”.

Rozmawiała Anna Gordijewska

Tekst ukazał się w nr 9 (373), 18–31 maja 2021

Pochodzi z bardzo mieszanej rodziny o wielu narodowościach, lecz polska krew okazała się być dominująca, stąd w gronie rodziny zachowuje tradycje i posługuje się wyłącznie językiem polskim. Urodzona we Lwowie. Po ukończeniu studiów w Ukraińskiej Akademii Drukarstwa pracowała w dziale bibliotecznym w Państwowym Archiwum Obwodu Lwowskiego, od 1995 roku przez 16 lat – jako redaktor i realizator w regionalnej telewizji państwowej. Od 2001 roku zaczęła oprowadzać grupy turystyczne, jako przewodnik opiekowała się wycieczkami do najdalszych zakątków dosłownie całej Ukrainy. Od 2013 roku jest związana z Kurierem Galicyjskim. Jeszcze w latach studenckich zainteresowała się sztuką przekładu. Na swoim koncie ma przełożone z kilku języków na język polski różnego rodzaju teksty, w tym literackie. Zainteresowania: historia, stosunki społeczne, geopolityka, geografia. Za najlepszy odpoczynek uważa kardynalną zmianę działalności – uwielbia piesze wycieczki na długie dystanse oraz... dziewiarstwo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X