Na Boże Narodzenie…

Na Boże Narodzenie…

W Hamburgu utworzono mennicę w 834 r., dając prawo do bicia w niej monet miejscowemu arcybiskupowi. Potem stała się własnością hrabiów Holsztynu, którzy z kolei sprzedali ją miastu Hamburg, mogącemu odtąd wypuszczać także własną monetę. W 1435 r. cesarz Zygmunt Luksemburski przyzwolił mennicy bić także talary, guldeny i portugale. Z lat 1606–1620 pochodzi reprodukowany tu hamburski potrójny talar bożonarodzeniowy ze Świętą Rodziną w szopce betlejemskiej.

Także szwajcarska Bazylea miała własną mennicę i to można rzec wiekową, bo pierwsze monety opuściły ją w VII w. Z niej pochodzi złota moneta dwudukatowa z 1695 r. pokazująca na awersie widok na miasto, a na rewersie – przybycie do stajenki Trzech Króli.

Przejdźmy do współczesności. Niektóre mennice biją monety bożonarodzeniowe corocznie. Takie właśnie firmuje na przykład Wyspa Man, od 1980 r. Mamy tu emisję tegoroczną, 33. z kolei, wybitą w dwóch wersjach, z jedną monetą pokolorowaną.

 

Trzyma się także tej tradycji mennica kanadyjska. Oto tegoroczna moneta z kolędnikami, a oprócz niej jeszcze jedna, wybita techniką lentikularną, pozwalającą oglądać św. Mikołaja, w zależności od kąta patrzenia, przy rozpakowywaniu podarków lub podkładającego je pod choinkę (to któryś już z kolei św. Mikołaj na kanadyjskich krążkach).

Okazuje się więc, że poszukiwanie monet bożonarodzeniowych może dać bogaty plon. Oto jeszcze kilka nowszych, przykładów, emisje: Andory, Australii, Tongi, Palau, Niue (monety pochodzą z mennicy warszawskiej!). Piękna jest moneta Kiribati dedykowana najpopularniejszej w świecie kolędzie, „Cichej nocy”.

A choinka? Musi być obecna w milionach domów, bez niej nie ma przecież świąt. Zapisano w historii, że pierwsza pojawiła się w Strasburgu, w Alzacji. Nic podobnego, twierdzą naukowcy łotewscy, to na Łotwie postawiono pierwszą, a działo się to w roku 1510! Potwierdzono to dwoma monetami wybitymi już w 2009 r. (na tej drugiej ktoś wynosi drzewko z lasu, mamy nadzieję, że legalnie).

Ale choinkę znajdziemy również na wielu innych monetach, m.in. z Kiribati, Kanady (tu dwie, zebrani przy pierwszej śpiewają kolędy), Tuvalu.

 

Na koniec wspomnijmy, że w czasach przeszłych, często wybijano bożonarodzeniowe medale. Przykładem niechaj będzie ten wykonany na życzenie papieża Piusa IV (1559-1565) z jego podobizną na awersie i sceną w żłobku ze Świętą Rodziną. Współcześnie wypuszczają świąteczne medale niektóre banki, a także gminy, przeznaczające uzyskane z tego tytułu dochody na cele charytatywne. Przykład: medal z niemieckiego miasta Neumarkt.

Na koniec piękny polonik: medal świąteczny z 1942 r., przygotowany przez żołnierzy polskich internowanych w Szwajcarii.

…i na Nowy Rok
Czego sobie życzymy? Wielu rzeczy, w tym także szczęścia i pomyślności. Nie można biernie wyczekiwać by jedno czy drugie jak manna spadło nam z nieba, trzeba im okazać choć trochę pomocy. Na przykład posłużyć się amuletem, a w tym wypadku najlepsza jest podkowa, która na dodatek nie tylko przynosi szczęście, lecz jeszcze chroni przed czarami. Najlepsza jest taka, którą znajdzie się na drodze, lecz o to coraz trudniej, bo gubiące czasem podkowy konie są na niej rzadkością. Może zatem wystarczy podkówka na monecie? Odkryliśmy taką, wśród krążków wyspy Niue, prezentuje się dobrze, bo podkówki znajdziemy na niej zarówno na awersie, jak i rewersie. Good luck!

Tadeusz Kurlus
Tekst ukazał się w nr 23-24 (171-172) 14 grudnia – 14 stycznia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X