Koniec świata?

Koniec świata?

 Wanga (Fot. www.nautilus.org.pl)O tym, co będzie się dziać w najbliższym czasie, wypowiedziała się także zmarła w 1996 r. słynna bułgarska wieszczka Wanga. Do jej drzwi dobijały się tysiące ludzi (łącznie było ich ponoć około miliona, w tym również mężowie stanu, pisarze, naukowcy, któż bowiem nie chciałby wiedzieć, co jest za kurtyną zasłaniającą przyszłość. Magnesem przyciągającym do niewidomej wróżki była nieprawdopodobna trafność jej przewidywań. Długo można by wyliczać te zapowiedziane przez nią wydarzenia, które się spełniły (ok. 80 proc.!). A jak jej dar prorokowania odniósł się do roku 2012?

Ściśle do niego się nie ustosunkowała, ale prorokowała wybuch wojny w 2011 r., i to zapoczątkowanej przez świat muzułmański, a skierowanej przeciwko europejskim państwom chrześcijańskim. Miała trwać kilka lat. Ten scenariusz nie wypalił, ale przecież świat arabski się przebudził, doszło w nim w ubiegłym roku do wojen, które jeszcze nie wygasły. Kto wie, czy kiedyś nie zorganizuje on krucjaty przeciwko Staremu Światu (co poniektórzy fundamentaliści arabscy obwieszczają)?

Wanga mówiła wielokrotnie, że Europę ogarnie pożoga wojenna, która – w połączeniu z grożącymi jej kataklizmami przyrodniczymi – sprawi, że się wyludni. Nie miała wątpliwości, że kiedyś pierwszym krajem świata staną się Chiny, a to przecież już na naszych oczach się dzieje.

***
Do grudnia niedaleko. Bać się, czy nie? Oczywiście, że nie! Końca świata nie będzie! Niektórzy badacze pisma Majów utrzymują, że owszem, może ich kalendarz się kończy, ale on po prostu tylko zamyka jakiś przedział czasowy i zaraz otworzy się kolejny. Że nie ma na to żadnych dowodów? A gdzie mają być, skoro jezuici próbujący w swoim czasie nakłonić Majów do przyjęcia wiary chrześcijańskiej, spalili wszystkie ich księgi, z których – gdyby się zachowały – można by wyczytać, jak chcieli żyć z nowym kalendarzem, dalszym jego ciągiem?

Kalendarz majów (Fot. pl.123rf.com)Poza tym, weźmy także pod uwagę, iż wszystkie zapowiedzi końca świata, weźmy tylko te z minionego wieku, były humbugiem. Miał on nastąpić, według proroctw rozmaitej proweniencji: 17 grudnia 1919 r., 21 września 1945 r., 20 grudnia 1954 r., 14 lipca 1960 r., 2 lutego 1952 r., 2 października 1978 r., 11 września 1988 r., 26 października 1997 r., 19 lipca 1999 r., 7 lipca 2006 r., 10 września 2008 r., 30 marca 2010 r. Te daty przemknęły bez osobliwych wydarzeń, także ów fatalny dla ludzkości grudniowy dzień 2012 r. minie tak jak poprzednie, a potem wiele, wiele następnych dat, które zostaną uznane za feralne. Owszem, Ziemia kiedyś przejdzie w nicość, gdy zgorzeje Słońce, ale to nastąpi dopiero za kilka miliardów lat…

 

***
A może jednak klamka zapadła, może faktycznie czas pożegnać się z tym światem? No bo jak wytłumaczyć poczynania poczty belgijskiej, która wprawdzie nie oznajmiła, że właśnie proroctwo Majów skłoniło ją do wydania na początku bieżącego roku – 6 stycznia – arkusika z pięcioma identycznymi znaczkami, pokazującymi ich pismo, ale może jednak tą przepowiednią się kierowała? No bo nigdy nie wiadomo, przecież niektóre wizjonerskie spojrzenia w przyszłość jednak okazały się trafne.

 

Tadeusz Kurlus
Tekst ukazał się w nr 12 (160) 29 czerwca – 16 lipca 2012

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X