Kobyła, Suka i Kobieta z Psami

Kobyła, Suka i Kobieta z Psami

 

Aufzejerki nie miały stopni wojskowych, a stosunki między nimi regulowała hierarchia służbowa. Początkowo nie istniały żadne odznaczenia funkcyjne uwidocznione na ubraniu służbowym (które nie było mundurem!), ale z czasem takie wyróżniki powstawały w postaci czarnego paska na rękawie, gwiazdki na pasku, zaś Oberaufseherin (starsza nadzorczyni) otrzymała trzy srebrne paski na naramienniku oraz srebrną lamówkę na obrzeżach furażerki.

 

Każdemu, kto wykaże zainteresowanie historią „korpusu aufzejerek”, zdawać się będzie, że były fanatycznymi zwolenniczkami nazizmu, że powodem ich sadyzmu i ciągłej agresji w stosunku do więźniarek były przyczyny natury politycznej lub uprzedzenia rasowe. Ale to nie będzie pełna prawda. Te kobiety były przede wszystkim absolutnie głupie. Głupie do szpiku kości. Pozbawione wykształcenia, pozbawione jakichkolwiek talentów. W normalnym życiu nie osiągnęłyby żadnego sukcesu. Praca w charakterze aufzejerki była dla nich szansą. W jednej chwili, jakieś wiejskie popychadło stawało się panią życia i śmierci tysięcy uwięzionych.

 

Prostacka niemiecka dziewucha raptem stawała się władczynią. Pieniądze, jakie otrzymywała za swą służbę, czterokrotnie przewyższały wszystko to, co mogła sobie przedtem wymarzyć. Za ten „cywilizacyjny” przeskok, aufzejerki były oddane SS duszą i ciałem.

 

Atakowały jak zwierzęta i jak zwierzęta spodziewały się nagrody i pochwały. Dla tej nagrody i dla tej pochwały każda z nich gotowa była popełniać najdziksze zbrodnie. Bywały takie, które miały na sumieniu nawet kilkadziesiąt własnoręcznie zabitych i trwale okaleczonych ofiar. Ofiar, które kierowały do gazu lub na zabicie zastrzykiem fenolu, nie sposób nawet policzyć.

Aby na trwale pozostać w świecie umundurowanych zwycięzców, żeby nie utracić raju, do jakiego udało się jej dostać, niejedna aufzejerka starała się, jeśli już nie poślubić, to chociaż zostać kochanką jakiegoś wpływowego ss-mana. To był szczyt marzeń i pragnień prawie każdej „małej aufzejerki”. Szczególnie takiej, która nie była lesbijką, bo i takich aufzejerek było niemało. No więc torturowały, zabijały, kierowały do gazu, szczuły psami. Aż człowiek chce się dowiedzieć, czy spotkała je za to zasłużona kara? Otóż okazuje się, że po wojnie, bardzo wielu aufzejerkom udało się skutecznie ukryć przed karą. Złapano właściwie tylko te najbardziej głupie, które nawet nie próbowały uciekać, a także te, które po prostu miały pecha.

 

Powodów było kilka. Przede wszystkim: po wojnie głównymi poszukiwanymi byli mężczyźni, ss-mani. Aufzejerki, jako nienależące do SS, nie miały tatuowanego pod pachą znaku przynależności do tej formacji i to, co u mężczyzn ułatwiało rozpoznanie ss-mana, u aufzejerek nie działało.

Obozy dla kobiet były domeną zamkniętą dla uwięzionych w osobnych obozach mężczyzn, a to właśnie spośród nich organizowano po wojnie ekipy poszukiwawcze byłych obozowych oprawców. Ci mężczyźni mieli dość mgliste pojęcie o zbrodniach aufzejerek i nie potrafili je rozpoznać bez pomocy kobiet.

Kobiety z obozów nie znały nazwisk swoich aufzejerek. Czasem znały tylko ich imiona, a najczęściej – tylko przezwiska. O tym, że „Kobyła z Majdanka” to Austriaczka Hermine Braunsteiner, dowiedziano się dopiero po długoletnim dochodzeniu, pomimo tego, że aresztowana została już w roku 1946. Tyle, że nikt wtedy nie wiązał jej z obozem na Majdanku.

Hermine Braunsteiner
Kim więc była Hermine Braunsteiner? Zanim wybuchła wojna, Hermine była służącą. To było wszystko, na co było ją stać. Po anszlusie Austrii, dostała nakaz pracy do fabryki amunicji w Berlinie. Nie podobała się jej ciężka praca i marne zarobki, więc zgłosiła się na kurs aufzejerek do obozu Ravensbrück. Bardzo się starała i awansowała dość szybko.

W roku 1942 przeniesiono ją do obozu na Majdanku. Tam pokazała, co potrafi. Wielkie babsko, mogła złapać dziecko za włosy i rzucić je bez widocznego wysiłku na ciężarówkę jadącą do komory gazowej. Kilkoma uderzeniami kija zabijała więźniarkę, ale jej najlepiej opanowaną specjalnością było kopanie specjalnie podbitymi stalową blachą oficerkami. Kopała i tratowała na śmierć. Stąd wzięło się jej przezwisko „Kobyła” lub „Tratująca klacz”. Po likwidacji obozu na Majdanku w roku 1944, Kobyła została przeniesiona do Ravensbrück, na stanowisko kierowniczki podobozu w Genthin. W roku 1945 uciekła przed Armią Czerwoną do Austrii. Po roku aresztowano ją, ale za czyny, jakich się dopuściła w Ravensbrück, skazano ją na trzy lata więzienia o zaostrzonym rygorze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X