Kiedyś we Lwowie. Część 2 Gmachy Zakładu wodoleczniczego „Kisielka” Zbiory autorki

Kiedyś we Lwowie. Część 2

Historia rozwoju przemysłu we Lwowie należy do jednego z aktualnych i interesujących, a jednocześnie nieznanych tematów. Prawdopodobnie dlatego, że związana jest z różnymi okresami życia miasta, z nieznanymi nam entuzjastami przemysłowego rozwoju Lwowa, ludźmi, których dawno już nie ma, żyjących w różnych czasach, z różnych grup społecznych, różnych wyznań i światopoglądów. Dziś przedstawimy ród piwowarów Kisielków.

Karol Boromeusz Kisielka. Zbiory autorki

Karol Kisielka, lwowski przedsiębiorca i mecenas. Jego środowisko i działalność

W opowieściach o dawnym Lwowie najbardziej interesują nas jego mieszkańcy. Publikowane historie lwowiaków, znanych bardziej lub mniej i dziś zapomnianych, informacje o ich działalności, wpływie na życie miasta, powiązaniach rodzinnych, wyjaśniających wiele – sprzyjają pojawianiu się nowych historii i faktów. Najlepiej mają ci, których potomkowie z wdzięcznością i szacunkiem przechowują pamięć o swoich przodkach. Powierzchownie wspominani są również ci, których imiona i popularne o nich opowieści są znane, gdyż są na topie tematów z przeszłości.

Jedną z takich postaci jest Karol Boromeusz Kisielka, przedsiębiorca i działacz społeczny, którego rodzina mieszkała we Lwowie pod koniec XVIII w. i znana była z warzenia piwa. Był również właścicielem znanego zakładu leczniczego, mecenasem, jednym z najbogatszych przedsiębiorców Lwowa XIX w. Jego imię nierozerwanie związane jest z przedmieściem Żółkiewskim, najstarszą dzielnicą Lwowa przesyconą historią miasta, kryjącą wiele tajemnic z przeszłości, ale też życiorysów swoich mieszkańców i interesujących faktów. Kilka pokoleń Kisielków – synowie, zięciowie, wnuki i prawnuki pozostawili swe imiona w historii, a każda gałąź tego wielkiego drzewa genealogicznego zasługuje na oddzielne badania – i artykuły.

Po prawej stronie pięciokilometrowej dziś ul. Bogdana Chmielnickiego, dawniej Drogi Wołyńskiej, nieco powyżej obecnego dworca kolejowego „Podzamcze”, w XVII w. stał klasztor bazylianów i cerkiew św. Jana Ewangelisty. Obok klasztoru leżał majątek Paparówka, należący do rodziny Paparów. Stąd też wzięła się nazwa najstarszego lwowskiego cmentarza przy cerkwi.

W 1802 r. zakon bazylianów zlikwidowały władze austriackie, sam zaś klasztor i cerkiew rozebrano. W 1856 r. zlikwidowano tez stary cmentarz. W 1869 r. grunta paparowskie odeszły częściowo na budowę dworca kolejowego Podzamcze. Większość grobów przy tym zniszczono, niektóre pochówki przeniesiono na Cmentarz Łyczakowski; te co ocalały z czasem zanikły samoistnie. Dzięki dokładnej pracy Aleksandra Czołowskiego, który własnoręcznie spisywał epitafia na zachowanych grobach paparowskiego cmentarza, zachowała się informacja o tych pochówkach. Pośród najstarszych mogił były tam groby rodu piwowarów Kisielków – Franciszka (1768-1831) i Józefa (1802-1829).

Wiadomo też, że browar Kisielków leżał na terenie klasztoru bazylianów i cerkwi św. Jana Ewangelisty już pod koniec XVIII w. Wybór tego miejsca był nieprzypadkowy: wszystkie istniejące browary sytuowały się w pobliżu naturalnych źródeł wodnych. Na przedmieściu Żółkiewskiem było ich w bród. To właściwości wody wpływały na niepowtarzalny smak kisielkowskiego piwa, sławiącego się na całej Galicji. Jedna z późniejszych reklam podawała rok założenia browaru Kisielków 1770. Wprawdzie nie wiadomo, czy podawała ona rok założenia browaru w Bohemii (Czechach), skąd pochodzili Kisielkowie, czy już rok założenia lwowskiego browaru. Po zajęciu Galicji przez Austrię w 1772 r., Kisielkowie prawdopodobnie w poszukiwaniu lepszych warunków życia przenieśli się do Lwowa, jako jedni z pierwszych rzemieślników.

Nieistniejąca obecnie kamienica Browaru Kisielków przy ul. Żółkiewskiej 90 (róg ul. Kąpielnej). Zbiory autorki

Piwowarnia Kisielków stała się przykładem pragmatyzmu, charakteryzowała się możliwością pełnego wykorzystania możliwości własnej produkcji, prawdopodobnie wzorując się na poprzedniej działalności w swojej ojczyźnie. Znaczne ilości gorącej wody, powstałej przy produkcji piwa nie były wylewane, lecz za odpowiednią opłatą była ona sprzedawana okolicznej ludności i wykorzystywana do mycia i kąpieli. Do wody dodawano trochę wyciągów spirytusowych ziół i dlatego uważano je za lecznicze. Konsumpcja piwa odbywała się w tzw. Ogrodzie Kisielki i łączyła się ze skromnymi zabawami.

Fragment kadastrowej mapy 1847 r. Browar i kąpiele Kisielki

Poszukiwania informacji o pochodzeniu tego szanowanego we Lwowie rodu, podpowiedzi w literaturze, badania w prasie i archiwach oraz księgach metrykalnych doprowadziły nas do wioski Kyselka (niem. Gießhübl), położonej w nadzwyczaj malowniczej okolicy Bohemii u podnóża lesistych Rudaw w dolinie rzeki Ohrzy (Ohře – lub po niem. Eger), leżącej na jej obu brzegach. To obecne uzdrowisko ma bogatą i interesującą historię. Nas jednak interesuje, co może ją wiązać z lwowskim piwowarem Kisielką. Nawet z pobieżnie odnalezionej informacji wynika przekonanie, że to właśnie stąd mogła ta rodzina przenieść się do Lwowa.

Otóż same Rudawy, oprócz wielu kopalin użytecznych, a raczej dzięki nim, bogate są w źródła mineralne. Kyselkowskie wody mineralne znane są od XVI w. W ciągu XVI-XVIII w. wykorzystywane były, jako lecznicze. W latach 1789-1797 miejscowy kupiec Andreas Zenker wyjechał do Rosji i tam zorganizował jej komercyjne wykorzystanie i eksport. W 1793 r. kolejny właściciel majątku, hrabia Stibar, wybudował niewielką fabryczkę ceramiki, produkująca znane wszystkim kubeczki do picia wody mineralnej – pijałki. Wkrótce po tym wprowadził ich użycie w Karlowych Warach, Pradze, Wiedniu. Nieco później w Kyselce zaczęto używać w celach kąpielowych wody ze źródeł Cesarza Franza Josepha I i Cesarzowej Elżbiety. Był to okres powstania wielu kurortów balneologicznych w górskich miejscowościach. Wspomnijmy historie założenia uzdrowisk w Szczawnicy, Zakopanem czy Morszynie.

W latach 1826-1834 kolejny właściciele majątku zainicjowali budowę pierwszych kąpielisk i kurort zaczął zyskiwać popularność. W 1852 r. odwiedził go król grecki Otto, na cześć którego zostało nazwane jedno ze źródeł.

Kurort Kyselka w Bohemii. KB1883 pg 421 Stadtansicht, opt. jpg, Wikimedia Com.

Znaczenie kurortu i poziom obsługi podniósł na nowy poziom przedsiębiorca Heinrich von Mattoni (1830-1910), pochodzący z włoskiej rodziny kupieckiej, osiedlonej w Karlowych Warach. W 1867 r. Mattoni stworzył towarzystwo akcyjne i wydzierżawił butelkowanie wody z głównego źródła Otto. Po sześciu latach wykupił całą miejscowość Kyselka ze źródłami i kąpieliskami i wybudował wygodne pawilony dla kuracjuszy. Od tej chwili butelki z niebieskiego szkła z mineralną leczniczą wodą Bilinska Kiselka lub Gießhübler Sauerbrunn znane są na całym świecie.

Dlaczego postać Mattoniego ważna jest w naszej opowieści o Karolu Kisielce? Pochodzili z jednej miejscowości i urodzili się w tym samym roku i w tym samym roku się ożenili. Prawie w tym samym czasie wcielili w życie śmiały i kosztowny zamysł budowy zakładu wodoleczniczego – Kisielka we Lwowie (w 1862 r.), a Mattoni w Kyselce (w 1867 r.). oboje produkowali popularne napoje: Kisielka piwo we Lwowie, a Mattoni – wodę mineralną w Kyselce. Pomysł zrodził się u nich prawie jednocześnie.
Jeszcze jedna zbieżność łączy tych dwoje: tożsamość imienia ojca Mattoniego i lwowskiego Karola Kisielki – Karol Boromeusz. A ponadto wytężona praca, sukces w działalności gospodarczej, działalność społeczna i mecenactwo. Wszystko to wskazuje na pochodzenie lwowskiego Kisielki z jego rodzinnej miejscowości o podobnej nazwie oraz na znajomość rodzin Kisielków i Mattoni. Smutnie potoczyły się dalej losy ich zakładów leczniczych – obydwa są już całkowicie zapomniane i nie istnieją.
Ale powróćmy do naszych lwowskich Kisielków…
Nieznane są powiązania i rodzinna hierarchia – kim byli wspomniani już Franciszek i Józef? Biorąc pod uwagę daty życia obu, możemy wnioskować, że Franciszek – to ojciec, a Józef – jego syn. Nie wiemy o nich nic.

Głębsze studia biografii Karola Kisielki wyjawiły istnienie dwóch Karolów – ojca i syna. Nie znamy lat życia Karola Kisielki-seniora. Z ksiąg metrykalnych wiadoma jest śmierć jego 15-letniej córki Anny w 1837 r., możemy więc zrobić wniosek, że Karol-senior mógł urodzić się około roku 1800. Według tej prawdopodobnej daty urodzin możemy przypuścić, że Karol-senior i pochowany na Paparówce Józef byli braćmi. Z ówczesnych roczników informacyjnych (schematyzmów) dowiadujemy się, że w latach 1830-1840 Karol-senior był już działaczem społecznym, co świadczy o jego sukcesie przedsiębiorczym, autorytecie w społeczeństwie i wysokiej reputacji. Od 1830 r. Karol-senior był członkiem komitetu Galicyjskiego Instytutu Pensyjnego Wdów i Sierot, gdzie piastował wysokie stanowisko. W 1836 r. piwowar Karol Kisielka został członkiem Lwowskiego Komitetu Obywatelskiego – swego rodzaju organu doradczego administracji Rady miasta. Według sprawozdania Towarzystwa Galicyjskiej Kasy Oszczędności za rok 1848 był on jednym z ponad 100 komisarzy Kasy spośród najbardziej aktywnych i szanowanych obywateli m. Lwowa – kupców, przemysłowców, rzemieślników, medyków i urzędników różnego szczebla. W latach 1848-1861 był członkiem pierwszego Wydziału miejskiego, obranego po rewolucyjnych wydarzeniach 1848 r. i działał w sekcji bezpieczeństwa w latach 1848-1849.

Karol Kisielka-senior ożenił się z Anną Schröffel (1805-1857). W małżeństwie doczekali się córki Karoliny Teresy (1826-1848). Wyszła ona za maż za kupca Sebastiana Franciszka Glixelli, syna Ferdynanda (1827-1884) przyszłego majora armii austriackiej, ożenionego z Marią z Semkowiczów.

Karol i Anna mieli też syna Karola Boromeusza (1830-1893), który kontynuował dzieło ojca w rodzinnej piwowarni.

Karol Boromeusz Kisielka był wybitną postacią mieszczańskiej społeczności w II połowie XIX w. Znawca świeckiego życia ówczesnego Lwowa i kronikarz Marian Rosco Bogdanowicz w swych wspomnieniach, wydanych już w XX w., zaznacza, że Karol Kisielka był typowym selfmademanem w amerykańskim typie. Swą karierę rozpoczynał jako „chłopiec do wszystkiego” w rodzinnym browarze, a koniec XIX w. zastał go jako przedsiębiorcę z wielomilionowym majątkiem.

Nieraz podkreśla się, że pochodził on z niezamożnej rodziny, bo posiadanie własnego browaru w tamtych czasach nie oznaczało zamożności rodziny, tylko rodzaj zajęcia na własne potrzeby i dla zarobku. W ówczesnym Lwowie było wiele browarów, jednak właśnie Karol Kisielka zapisał się w historii miasta jako najbardziej znany. Karol nigdy nie ukrywał swego pochodzenia, raczej był z niego dumny i zawsze z humorem opowiadał o początkach swojej działalności. Ten okres w jego życiu można uznać za obowiązkowe dla każdego rzemieślnika zasady: okres nauki – fachowa praktyka – czeladnictwo – obowiązkowa licencja na własną działalność. Produkcją własnego piwa i działalnością uboczną zarabiał dobrze, a przy tym nigdy nie uchylał się od spraw społecznych i szczodrej działalności dobroczynnej.

Od 1886 r. już nie ojciec, a syn wybierany jest do Rady miasta przez sześć kadencji – do śmierci w 1893 r. Dzięki swojej nieposzlakowanej reputacji działał początkowo w sekcji nadzorującej fundacje, sprawy majątkowe, handel i przemysł. Wówczas w 1876 r. zapoczątkował powołanie pierwszej fundacji i udzielił jej 20 tys. złotych na dwa stypendia po 60 złotych dla uczniów Szkoły Ludowej im. Św. Marcina we Lwowie – naturalnie na Żółkiewskim. W 1880 r., gdy Kisielka zajmował się sprawami duchownymi i dobroczynnością, przeznaczył podobną sumę na dwa stypendia dla dziewcząt, uczennic żeńskiego oddziału tej szkoły. Później dodał jeszcze po 400 złotych do każdej fundacji.

W 1883 r. Kisielka działa w sekcji bezpieczeństwa porządku, zdrowia, spraw policyjnych i wojskowych. Działa tu w ścisłym kontakcie z dr Edwardem Strzemię Stroynowskim  (1848-1926). Poparł jego inicjatywę stworzenia we Lwowie Towarzystwa Ratunkowego – analogu obecnego Pogotowia Ratunkowego. Od 1885 r. Karol Kisielka jest członkiem Rady Nadzorczej Banku Krajowego oraz asesorem Sądu Handlowego we Lwowie, wiceprezydentem, а po śmierci prezesa Edwarda Simona w 1889 r., prezydentem Izby handlowej i przemysłowej we Lwowie. Kisielka był kawalerem Orderów Franciszka Józefa i św. Grzegorza Wielkiego.

Wiosną 1893 r. Karol Boromeusz Kisielka zmarł. O śmierci właściciela browaru, milionera, prezydenta Izby handlowej i przemysłowej we Lwowie zawiadamiały wszystkie gazety. „Kuryer Warszawski” dokladnie przedstawił swoim czytelnikom testament najbogatszego przedsiębiorcy we Lwowie.

Testament głosił, że potomkowie składają do Prezydyum Magistratu 10 tys. złotych dla: zakładu kalek św. Łazarza 5 000; ubogich m. Lwowa bez różnicy wyznania 1 000; dla zakładu głuchoniemych na budowę domu 1 000; zakładu ciemnych 500; weteranów 1831 r. 500; fundusz zapomogowy dla czeladzi browarniczej 500; dla towarzystwa rzemieślników „Gwiazda” 200; towarzystwa „Skała” 200; towarzystwa ratunkowego 200; dla towarzystwa bratniej pomocy słuchaczy szkoły politechnicznej 100; towarzystwa  bratniej pomocy słuchaczy wszechnicy 100; dla ubogiej dziatwy szkoły św. Marcina 200; dla przytuliska sierót św. Józefa 100; dla Sióstr Felicjanek 100; dla domu pracy pod godłem „Оpatrzność” 100; dla głodnych dzieci na obiady w r. 1893/4 100; dla przytuliska ubogich pod opieką brata Alberta 100 zł.r.

Swoim spadkobiercom Karol Kisielka zostawił na tamte czasy olbrzymią sumę – 3 mln złotych reńskich. Rozporządził się tą sumą mądrze: ponieważ spadkobierczyniami były zamężne córki, zabezpieczone majątkowo, rozdzielił pomiędzy nimi kapitał pod warunkiem, że wszystkich pieniędzy nie będą mogły wydać, a nieruchomości sprzedać. Dopiero ich dzieci, a jego wnukowie, będą mogli rozporządzać swoją częścią spadku. W wypadku bezpotomnej śmierci którejś z córek – jej część dzieli się równo na pozostałe przy życiu.

W Banku Austro-Węgierskim zdeponowano 500 tys. zł. r. gotówką. Resztę masy spadkowej przedstawiały takie nieruchomości: browar przy ul. Kąpielnej, №№ 1, 3, 4, 5, 6, 8 (Opryszkowskiej), cztery kamienice i działki. Nietykalnymi nieruchomościami były kamienice przy ul. Mochnackiego 8 (Dragomanowa); pl. Mariackim 6/7 i 9 (pl. Mickiewicza); na ul. Żółkiewskiej 110 (B. Chmielnickiego), a również działki na ul. Lwowskich Dzieci, 29 Listopada, Zamkowej, Teatyńskiej, Gabrielówce. Z czasem w tych kamienicach mieszkały córki z rodzinami lub wnukowie. Na ul. Fredry 1 jeszcze w czasach życia Karola Kisielki wystawiono gmach Kasyna Wojskowego.

Nie wiadomo, jak który z wnuków zarządzał swoją częścią spadku, ale śledząc ich życie i działalność, można przypuścić, że spadek wykorzystano nie dla rozrywek.

Iryna Kotłobułatowa

Tekst ukazał się w nr 10 (422), 30 maja – 15 czerwca 2023

Kiedyś we Lwowie. Część 1

Kiedyś we Lwowie. Część 3

X