Kiedyś we Lwowie. Część 1 Godło gospody cechowej ślusarskiej, XVIII w. Źródło: Łucja Charewiczowa, „Lwowskie organizacje zawodowe za czasów Polski przedrozbiorowej” (1930 r.)

Kiedyś we Lwowie. Część 1

Historia rozwoju przemysłu we Lwowie należy do jednego z aktualnych i interesujących, a jednocześnie nieznanych tematów. Prawdopodobnie dlatego, że związana jest z różnymi okresami życia miasta, z nieznanymi nam entuzjastami przemysłowego rozwoju Lwowa, ludźmi, których już dawno nie ma, żyjących w różnych czasach, pochodzących z różnych grup socjalnych, o różnych wyznaniach i światopoglądach. Stare sowieckie stereotypy – „we Lwowie nigdy nie było przemysłu” z serii „my przynieśliśmy tu kulturę” – stoją na przeszkodzie obiektywnej oceny roli Lwowa w rozwoju przemysłu.

Dzwonek cechu ślusarzy lwowskich z XVIII w. Źródło: Łucja Charewiczowa, „Lwowskie organizacje zawodowe za czasów Polski przedrozbiorowej” (1930 r.)

Dziś, gdy Lwów stał się mekką turystyczną, a dawne obiekty przemysłowe z różnych okresów, doprowadzone do ruiny, przestały istnieć, przypomnijmy sobie ważniejsze obiekty przemysłowe przeszłości i ich właścicieli. Temat jest aktualny, gdyż obecni przedsiębiorcy nie mając żadnej wiedzy o wielowiekowej historii przemysłu we Lwowie, chętnie używają dat założenia znanych lwowskich marek z przeszłości usiłując sprawić wrażenie kontynuacji ich działalności. Ale to nie ten czas, nie te składniki i produkcja daleko nie ta. Nie wiemy nawet, czy współcześni producenci orientują się w temacie.

Nie mamy, niestety, możliwości w krótkim tekście (nawet w kilku jego odcinkach), opowiedzieć o wszystkich nadzwyczajnych osobach, entuzjastach, fachowcach w swej sprawie – przemysłowcach, przedsiębiorcach, finansistach, o działających w przeszłości zakładach Lwowa – samo ich wyliczanie zajęłoby kilka szpalt gazetowych.

Wbrew opinii, że Lwów nigdy nie był miastem przemysłowym musimy stwierdzić, że tak nie jest. Wrażenie to powstało w dużej mierze przez publikację w 1888 r. fundamentalnej pracy Stanisława Antoniego Szczepanowskiego „Nędza Galicyi w cyfrach i program energicznego rozwoju gospodarstwa krajowego”. Od tej chwili zostało to przyjęte jako aksjomat, chociaż wśród znanych ekonomistów są zarówno zwolennicy jak i przeciwnicy tej tezy. Przy tym dobrze znane są pomyślne projekty promocyjne, przedstawiające osiągnięcia galicyjskich przemysłowców, jak chociażby Rolniczo-przemysłowa Wystawa w 1877 r. i Powszechna Wystawa Krajowa w 1894 r. we Lwowie, a również wiele regionalnych wystaw przemysłowych czy specjalizowanych wystaw w Paryżu, Wiedniu, Londynie czy Poznaniu, których uczestnikami byli lwowscy wystawcy.
Pozostawmy ocenę stanu gospodarczego Galicji ekonomistom i historykom. Jednak warto wydobyć z mroków historii nazwiska kilku najbardziej znanych utalentowanych przedsiębiorców, fanatów swej sprawy. Tak, niemożliwym jest opisać wszystkie przedsiębiorstwa, które istniały, ale historie ich założycieli, przedsiębiorców zawziętych, znanych i mających sukcesy, warto jednak przytoczyć.

Skarbonka cechowa krawców, 1662 r. Źródło: Łucja Charewiczowa, „Lwowskie organizacje zawodowe za czasów Polski przedrozbiorowej” (1930 r.)

Jacy byli? Od czego zaczynali zanim stali się znani? Przykro, ale dotychczas nie jest znane ich pochodzenie, detale życiorysów, a ich nazwiska są prawie nieobecne w Wikipedii. Powielane są jedynie znane fragmenty bądź niedokładna informacja dotycząca ich życiorysów. Większość z nich była aktywna społecznie, przez lata byli radnymi Lwowa, deputowanymi do Sejmu Krajowego, stali na czele stowarzyszeń zawodowych i towarzystw, instytucji finansowych, byli szczodrymi mecenasami. Dzięki ich hojnym wkładom stawiano we Lwowie wybitne budowle, uczelnie, nadawane były stypendia dla utalentowanych studentów, inżynierów, artystów. Warto wspomnieć ich nazwiska, dowiedzieć się więcej o ich pochodzeniu, o ich rodzinach, fragmentów życiorysów, aby uświadomić sobie, co ich wyróżniało spośród wielkiej rzeszy mieszkańców miasta i jak przez wzloty i upadki dążyli do sukcesu.

Trudno ogarnąć wszystko. „Za kadrem” pozostanie wielu przedsiębiorców dziedziny budowlanej, często powiązanych z własnymi biurami projektowymi (np. firma Wincentego Rawskiego, Firma „Zachariewicz & Sosnowski”, firma producenta gipsu i wapna Antoniego Franza). Ominiemy wielkie przedsiębiorstwa ogrodnicze, dostarczające do miasta jarzyny (firmy Klimowiczów, Wolańskich), przedsiębiorstwa spożywcze (wyroby mięsne Rucker, Kiczales). Nie da się krótko opowiedzieć o przemyśle naftowym, gazowym, drzewnym, dziesiątkach drukarni, zakładach przemysłu lekkiego, hutach. Wielka liczba zakładów przemysłowych i warsztatów rzemieślniczych z różnych dziedzin zabezpieczała mieszkańców miasta swymi wyrobami. Na ich bazie powstawały po wojnie przedsiębiorstwa sowieckie – ale to już zupełnie inna opowieść.

Sztandar młodzi cechowej krawców i kuśnierzy, 1759 r. Źródło: Łucja Charewiczowa, „Lwowskie organizacje zawodowe za czasów Polski przedrozbiorowej” (1930 r.)

Historia przemysłu rozpoczyna się w dawnym Lwowie od średniowiecznych cechów – pierwowzorów przedsiębiorstw przemysłowych. Zjednoczenia rzemieślników powstały w celach gospodarczych i łączyły w sobie wiele funkcji. Oprócz tych ściśle produkcyjnych, były dla swych członków swego rodzaju szkołą rzemiosła, miały magazyny surowców. Uczniowie uczyli się tu zasad życia w cechu, ci ze swej strony często wchodzili do rodzin swych mistrzów, tworząc wielowiekowe dynastie. Niestety, tylko niewielka ich część jest personifikowana.

Obesłanie (cecha) krawców lwowskich, 1619 r. Źródło: Łucja Charewiczowa, „Lwowskie organizacje zawodowe za czasów Polski przedrozbiorowej” (1930 r.)

W 1407 r. we Lwowie istnieje już 14 cechów rzemieślniczych, w których połączyło się 500 mistrzów z 36 rzemiosł. W różnym okresie cyfra ta waha się zależnie od liczby zawodów, potrzebnych społeczności miejskiej. Wewnątrz organizacji cechowych miały swój początek przedsiębiorstwa przemysłowe – na co potrzeba było kilku stuleci. Na ich fundamencie powstawały również organizacje społeczne, towarzystwa sportowe, obronne (tow. strzeleckie, sokolska organizacja i inne). W cechu można było znaleźć obronę, uzyskać pożyczkę (tak powstały kasy wzajemnej pomocy i organizacje związkowe). Rzemieślnicy wykonywali swój obowiązek obywatelski i uczono ich dyscypliny podczas działań wojennych, np. w obronie murów miejskich przed najazdami. Był to swego rodzaju pierwowzór obecnej obrony terytorialnej.

Bezpośrednio zapotrzebowania mieszkańców miasta zapewniały cechy spożywcze: piekarze, piwowarzy, rzeźnicy–najstarsze z istniejących zawodów, а też krupiarze, młynarze, słodownicy, miodosytnicy. Przez stulecia istniały cechy, zajmujące się wyrobem płótna i odzieży: sukiennicy, tkacze, kapelusznicy. Obróbką skóry trudnili się szewcy, rymarze; a obróbką metalu kowale, ślusarze, ludwisarze, blacharze, iglarze, kotlarze. Od wieków potrzebni byli rzemieślnicy, zajmujący się obróbką drewna – stolarze i cieśle. Oni właściwie stali się pierwszymi budowniczymi. Oprócz budowania mostów, baszt, furt, ganków i bud jarmarcznych. Ale to oni wznosili kościoły, cerkwie i klasztory. Nie mniej ważne dla miasta były cechy murarzy i garncarzy, posiadających umiejętność wypalania wyrobów z gliny (kafli, dachówek i cegieł). Bez przerwy działały cechy mydlarzy, kominiarzy i chandlerzy (wytwórców świec od ang. candle – świeca), bowiem wosk od dawna był jednym z towarów eksportowych Galicji. Pisząc o lwowskich organizacjach zawodowych (1929), dr Łucja Charewiczowa nadmieniła ponad 100 zawodów rzemieślniczych.

W XVI-XVIII ww. w działalności cechów rzemieślniczych obserwuje się nowe ukierunkowania. Lwowscy rzemieślnicy produkowali już nie tylko pewną ilość towaru na czyjeś zamówienie lub za pieniądze klienta i z jego materiału, ale zaczęto produkować na własny koszt nadwyżki wyrobów i sprzedawać. Interesujące, że te, zrodzone we Lwowie w dawnych czasach rzemiosła, istnieją do dziś.

Obesłanie (cecha) ruskich kuśnierzy lwowskich, 1594 r. Źródło: Łucja Charewiczowa, „Lwowskie organizacje zawodowe za czasów Polski przedrozbiorowej” (1930 r.)

Znaczną część w dochodach miasta i jego wydatkach miały miejskie cechy. Wśród nich pierwsze miejsce zajmowały młyny. Ich liczba była określana potrzebami miasta i koniecznością posiadania zapasów. Większość przedsiębiorstw miała charakter monopolii. Np. cegielnie nie podlegały dzierżawie, przez konieczność stałej naprawy zniszczeń murów miejskich i domów. Cegielnie, przemysł budowlany, papiernie, produkcja wosku, wojskowość (prochownia) przy dobrym zarządzaniu wnosiły do miejskiej kasy największe sumy.

Rozwojowi cechów rzemieślniczych sprzyjały wojny, oblężenie, epidemie czy pożary. W 1527 r. w olbrzymim pożarze spłonął cały średniowieczny Lwów i przedmieścia. Mieszkańcy gotowi byli opuścić pogorzelisko, ale bezprecedensowe królewskie długoterminowe ulgi podatkowe zatrzymały ich na miejscu. Spłonął gotycki Lwów, a do jego odrodzenia przyczynił się renesans z jego kamiennym i ceglanym budownictwem. XVIII w. zaczął się dla Lwowa całkowitym zubożeniem spowodowanym przez grabież i olbrzymie kontrybucje, nałożone przez wojska szwedzkie Karola XII w 1704 r. Wiek zakończył się zajęciem Lwowa przez Austriaków po pierwszym rozbiorze Polski w 1772 r. Lwow stał się stolicą Królestwa Galicji i Lodomerii – jednej z wielu prowincji austriackich, ale oddalonej i biednej w porównaniu z innymi.

Obesłanie (cecha) krawców lwowskich, 1659 r. Źródło: Łucja Charewiczowa, „Lwowskie organizacje zawodowe za czasów Polski przedrozbiorowej” (1930 r.)

Pierwsze lata austriackiego panowania zapisały się w historii niewiarygodną ilością nowych praw i reform, związanych z uporządkowaniem administracji, gospodarki, oświaty i regulacji środowiska miejskiego. Dotknęły one wszystkich sfer życia mieszkańców i ich działalności. Austriacka maszyna biurokratyczna przemieliła cały istniejący dotąd ustrój i ustaliła nowe zasady i ograniczenia. W 1778 r. zatwierdzone zostały Generalne zasady dla cechów rzemieślniczych, które regulowały całą ich działalność. Przy tym szereg ustaw sprzyjało rozwojowi własnych przedsiębiorstw. W tym okresie ludność Lwowa znacznie się powiększyła – do miasta napłynęło wielu wojskowych, urzędników, rzemieślników i poszukiwaczy lepszego losu z Austrii, Bohemii (Czech), Moraw i Węgier.

Jak zapisał ks. Ignacy Chodyniecki, autor pierwszej drukowanej „Historii Lwowa” (1829), w 1785 r. we Lwowie było 25 tys. mieszkańców. W ciągu XIX w. ludność wzrosła z 38 tys. w 1800 r. do 119 tys. w 1890 r.

Na powolny rozwój przemysłu w I połowie XIX wieku wpływ miało kilka czynników – przede wszystkim obojętność władzy. Brak wykwalifikowanych pracowników kompensowano zaproszeniem do Galicji rzemieślników z bardziej rozwiniętych regionów monarchii. Przejazd do Lwowa, możliwość bezpłatnego uzyskania obywatelstwa miasta i liczne ulgi podatkowe były obiecującą perspektywą. Jednak władze centralne we Wiedniu starały się, aby na nowy rynek trafiały towary wyprodukowane przez austriackich producentów. Nowe niemieckie władze, osadzone przez Wiedeń, dalekie były od znajomości potrzeb ludności miasta. Do tego system biurokratyczny na wszystkich poziomach niszczył wszelkie oddolne inicjatywy. Jedną z przeszkód stało się wprowadzenie w 1784 r. obowiązkowego stempla na dowolnej produkcji – nawet na drobnej galanterii. Po pięciu latach wartość stemplowania zmniejszono o połowę, ale sama procedura i związane z nią formalności były na tyle złożone, że zabijały w potencjalnym producencie wszelką inicjatywę i chęć produkowania czegokolwiek.

Obesłanie (cecha) stolarzy lwowskich, 1707 r. Źródło: Łucja Charewiczowa, „Lwowskie organizacje zawodowe za czasów Polski przedrozbiorowej” (1930 r.)

Dziennikarz Stanisław Schnür-Pepłowski w książce „Obrazy z przeszłości Galicji” (1896), spisanej na podstawie lokalnej prasy lwowskiej pisał:

„Biurokracya, zawistna z zasady każdej narodowości i z natury swej centralistyczna, przeciwną była konsekwentnie każdej próbie rozbudzenia przemysłu w Galicyi. Chciała, by kraj ten rolniczy zależnym był w zupełności pod względem ekonomicznym od t. z. krajów dziedzicznych monarchii, by te ostatnie zawsze znalazły w Galicyi obfite źródło zbytu. W tamowaniu przemysłu rząd nie postępował gwałtownie, despotycznie. Przeciwnie, pozwalał na zakładanie fabryk, gdyż z góry wiedział, że nieszczęśliwy przedsiębiorca prędzej czy później będzie musiał ulec trudnościom formalnym, szykanom cłowym.

Znanym w całej Galicyi był wypadek następujący: Pewen obywatel w tarnowskiem uzyskał pozwolenie na założenie fabryki kartonów, dreliszków, cyców i perkalów. Towar ten, sprowadzony z Czech, z Morawii, z Szląska, znajdował obfity popyt u nas, zwłaszcza u klas niższych. Po pewnym czasie wysłał ów obywatel znaczną ilość swych wyrobów na jarmark do pobliskiego miasteczka. Zamiast kupców, zajęli się jego transportem strażnicy cłowi. Ci wprawdzie nie zaprzeczyli dobroci wyrobów, lecz szukali na każdej sztuce materyi znaczka stemplowego, za którego wybicie należała się rządowi drobna oplata. Bez owego znaczka nie mogli zezwolić na sprzedaż materyi. Ku niemałej konfuzyi dowiaduje się biedny przedsiębiorca, że znaczkowanie wyrobów odbywa się jedynie w Wiedniu. Obliczywszy koszta przewozu tam i napowrót, przekonał się, że nie może współzawodniczyć z fabrykami czeskiemi lub szląskiemi i zwinął swe przedsiębiorstwo ze stratą olbrzymią. Jest to wypadek jeden z tysiąca podobnych”.

Obesłanie (cecha) brązowe szewców lwowskich, XVIII w. Źródło: Łucja Charewiczowa, „Lwowskie organizacje zawodowe za czasów Polski przedrozbiorowej” (1930 r.)

Oprócz różnego rodzaju zakazów, rząd nie popierał w Galicji rozwoju przemysłu, handlu czy rolnictwa, tworzył liczne utrudnienia ludziom przedsiębiorczym i z inicjatywą. Przy tym władze centralne nie czyniły żadnych kroków w kierunku rozwoju przemysłu czy handlu. Jedynie zwiększały ilość podatków, co kładło się ciężarem na ramiona galicyjskich płatników: podatek gruntowy, stanowy, domowy, zarobkowy, kasowy, drogowy, od wyrobów, i to przy tym na dodatek wielka ilość innych poborów. Pojedyncze pozycje wydawały się nie wysokie, ale w sumie trudno było określić, za co i ile się płaci.

Kolejnym ważnym przykładem był bardziej niż dziwny stosunek władz do zakładania instytucji finansowych w Galicji. Ziemianie zmuszeni byli do zaciągania pożyczek i kredytów w jedynym źródle – Wiedeńskiej Kasie Oszczędności. Te utrudnienia wzrastały z każdym rokiem. Około 20 lat trwał proces założenia Galicyjskiego Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego. Po raz pierwszy tę sprawę zaczęto rozpatrywać w 1822 r., a już po trzech latach zaproponowano projekt założenia takiego towarzystwa pod obrady Sejmu. Pokonanie wszystkich trudności i oporu władz centralnych i finansowych doprowadziło do wydania cesarskiego patentu dopiero w roku 1841. Patent zatwierdzał statut Towarzystwa i na pierwszym zebraniu obrano na przewodniczącego księcia Leona Sapiehę. Wieloletnie wysiłki i upór tak wpływowych osób, jak ks. Leon Sapieha, hr. Henryk Dzieduszycki, hr. Aleksander Fredro, Tadeusz Wasilewski doprowadziły do powstania instytucji, bez której niemożliwy był rozwój Galicji. Zapoczątkowało to powstawanie kolejnych: Galicyjska Kasa Oszczędności (1844), Akademia Techniczna (1844), Galicyjskie Towarzystwo Gospodarskie (1845), Izba Handlowa i Przemysłowa (1850), Towarzystwo Akcyjne Galicyjskiej kolei im. Karola Ludwika (1861), Galicyjski Akcyjny Bank Hipoteczny (1867), Miejska Szkoła Przemysłowa (1876), Szkoła Politechniczna (1877), które w znacznej mierze wpłynęły na rozwój regionu, na kształcenie przyszłej wykwalifikowanej kadry – inżynierów, architektów, uczonych, przemysłowców, urzędników i ogólnie fachowców z różnych dziedzin.

Obesłanie (cecha) nożowników lwowskich, XVIII w. Źródło: Łucja Charewiczowa, „Lwowskie organizacje zawodowe za czasów Polski przedrozbiorowej” (1930 r.)

Stabilizacji w Galicji nie sprzyjał i ten fakt, że nie powstała żadna fundacja dobroczynna, zaś powstaniu instytucji prywatnych – jak fundacja hr. Skarbka – władze opierały się. W takich warunkach nie powstawały w Galicji żadne fabryki ani gmachy publiczne. Urzędy i instytucje rządowe mieściły się w dzierżawionych domach prywatnych, częściowo w dawnych klasztorach, skasowanych przez władze. Tak w 1789 r. w kościele Niepokalanego Poczęcia NMP ss. bernardynek (klarysek) na początku ul. Łyczakowskiej umieszczono magazyn tytoniu dla nowo otwartej fabryki w Winnikach pod Lwowem; w kościele Nawiedzenia NMP oo. karmelitów (dzisiejsza ul. Kniazia Romana) usytuowano fabrykę jedwabiu.

W 1829 r. ks. Ignacy Chodyniecki w posłowiu do swej „Historii Lwowa” podkreślał:

„…przemysł nie przyszedł jeszcze do takiego wzrostu w Galicyi, do jakiego mógłby być doprowadzony. Nie jedna gałęź onego jest zaniedbana zupełnie, inne są jeszcze w kolebce, a drugie poczynają dopiero przychodzić do znaczenia. Tymczasem stan fabryk i rękodzieł we Lwowie daleko jest lepszym, jak w innych miastach galicyjskich. Robią tu wszelkie gatunki instrumentów muzycznych, szczególney dobroci i piękności, naywięcey atoli tychże, również jak i noty muzyczne, sprowadzanych bywa z Wiednia. Znaczny ich zapas posiadały niegdyś księgarnie lwowskie Pfaffa i Wilda, i dotąd jeszcze utrzymują się w tychże, tudzież Pillera i Kuhna, a w roku 1814 Wacław Schütz założył osobny handel muzykaliów, który dotychczas prowadzi sukcessor jego Jan Niemirowski. Piękne rysunki na kamieniu tłoczone, i nuty muzyczne wychodzą z Litografii Pillera, założoney tu przez tegoż r. 1822. Roboty stolarzy i siodlarzy tuteyszych ubiegają się z wiedeńskiemi, i wszędzie osobliwie do Rossyi rozsyłane bywają. Jest także fabryka pojazdów, która dla Galicyi i Rossyi naykosztownieyszych dostarcza karet i koczów, równających się z wiedeńskiemi co do piękności i mocy. Wiele cienkiey bielizny stołowey wychodziło z fabryki lwowskiey, a z garbarni niemało skór wyprawnych. Niegdyś także 58 jedwabiarzów wyrabiało tu 15, 465 łutów jedwabiu. Fabryk likieru i wódek, w r. 1812 było 4 we Lwowie, ale tylko 2, to jest, Lanerego i Baczelesa, dobre wyrabiały likiery, drugie zaś 2 nie zasłużyły nawet na imie fabryk; teraz jest ich 19 (w r. 1829), lecz i ta liczba byłaby dla Galicyi dostateczna, (gdyż niźsza klassa ludu, prostey tylko używać zwykła gorzałki) i może nawet za granicę, osobliwie do Rossyi lub innych krajów austryackich, dostarczać swoich produktów. Piwo angielskie warzył tutay niejaki Brunner piwowar, a Preschel sprowadził ze znacznym kosztem pierwszą rozsadę chmielu czeskiego, który nad chmiel krajowy wielką posiadał wziętość”.

Był jednak szereg przedsiębiorców, którzy nawet z ryzykiem bankructwa, zakładali przedsiębiorstwa przemysłowe. W 1816 r. we Lwowie było 2109 cechowych i pozacechowych rzemieślników i wyrobników. W 1827 r. ich liczba wzrosła do 3027 osób.

Obesłanie (cecha) stolarzy lwowskich, 1707 r. Źródło: Łucja Charewiczowa, „Lwowskie organizacje zawodowe za czasów Polski przedrozbiorowej” (1930 r.)

Na początku XIX w. „fabryki” podobne były do warsztatów, mieściły się, z zasady, koło piętrowego budynku, w którym mieszkał właściciel. Niektóre były zarejestrowane i posiadały własne nazwy. Przeważnie rozwijano tradycyjne dla Lwowa dziedziny –spożywczość: młyny, piekarnie, browary, gorzelnie; budowlane – cegielnie, obróbka drewna i metali. Najbardziej ambitni producenci z ryzykiem wkładali pieniądze i rozwijali działalność w innych dziedzinach. W pierwszych dziesięcioleciach XIX w. właściciele, pragnący rozwoju swych zakładów, poszukiwali możliwości zniżenia kosztów produkcji i umieszczali produkcję w oddalonych dzielnicach, na peryferiach, za miejskimi rogatkami. Powstanie pierwszych przedsiębiorstw wiązało się też z warunkami geologicznymi. Przedsiębiorstwa, związane z wydobyciem i produkcją gipsu, alabastru czy cegielnie sytuowano w okolicach, bogatych w pokłady gipsu i gliny – na Kulparkowie, Persenkówce, Snopkowie, Zofiówce, Pohulance, Sichowie czy Zamarstynowie. Liczne młyny, browary i gorzelnie – umieszczano w podmiejskich wioskach, gdzie było pod dostatkiem dobrej wody – na Zniesieniu, Kleparowie, Zamarstynowie. Dogodne położenie podmiejskich wiosek, ich bliskość do miasta, znacznie niższe akcyzy, walory geologiczne szybko doprowadziły do rozwoju tych miejscowości. Jako przykład może służyć Zniesienie, które stało się dzielnicą przemysłową i rozwijało się praktycznie do końca lat 1930. Przełożenie kolei w 1861 r. przyczyniło się do rozwoju wielu przedsiębiorstw przemysłowych, usytuowanych wzdłuż jej przebiegu – ulic Grodeckiej, Żółkiewskiej, Janowskiej, Persenkówki.

W 1877 r. dziennikarz i działacz społeczny Teofil Merunowicz gorzko i z oburzeniem pisał o ówczesnym stanie Lwowa:

„…Wiadomo aż nadto dobrze, w jak smutnem znadują się położeniu tutejsi przemysłowcy, których ogółem liczy miasto nasze wedle podania miejskiego biura statystycznego około 12.000 ludzi. Zawsze i wszędzie bogactwo i świetność miast opiera się na zamożności klas przemysłowych i handlowych – reszta ludności miasta każdego to tylko konsumenci. Przymnażają bogactwa miastu w ekonomicznem znaczeniu tego wyrazu tylko przemysłowcy i kupcy. Ztąd wynika, że gdzie ludność przemysłowa jest ubogą, tam też z pewnością i miasto całe do bogatych liczyć się nie może, a ponieważ, jak powyżej skonstatowaliśmy, we Lwowie jest ludność przemysłowa ubogą stosunkowo (z nadzwyczaj nielicznemi wyjątkami) więc też nie może nikomu przyjść na myśl poczytywać Lwów cały za miasto zamożne. W dalszej konsekwencji powiedzieć można, że gdyby – czy to reprezentacja miasta, czy ktokolwiek bądź inny, kompetentny do tego, usilnie i systematycznie zajął się usunięciem przeszkód, stojących na zawadzie rozwojowi zamożności przemysłowców lwowskich, to tym sposobem przyczyniłby się bardzo skutecznie do podniesienia świetności i bogactwa naszego miasta w ogóle.

Skrzynka cechowa ślusarzy lwowskich. Źródło: Łucja Charewiczowa, „Lwowskie organizacje zawodowe za czasów Polski przedrozbiorowej” (1930 r.)

Dwie są główne przyczyny tego objawu, że rękodzielnicy i przemysłowcy lwowscy biedują: brak pomiędzy nimi ludzi z wyższą inteligencją, z naukowem wykształceniem w swym zawodzie, a powtóre szczupłość kapitału obrotowego, jakim przedsiębiorstwa tutejsze zazwyczaj rozporządzają. Pozwolę sobie bliżej uzasadnić to twierdzenie. Otóż, co się tyczy drobnego przemysłu rękodzielniczego, to w XIX. wieku powinien on być w ten sposób kierowany, ażeby przeradzał się stopniowo w przemysł fabryczny”.

Istnienie prężnych zakładów naukowych, jakimi z czasem stały się Akademia Techniczna (późniejsza Politechnika Lwowska) i Uniwersytet Lwowski sprzyjało powstaniu środowiska naukowego i technicznego – inżynierów i architektów. Ich prace, opracowania, wynalazki i działalność praktyczna znalazły odbicie w działalności przedsiębiorstw przemysłowych, określały wysoki poziom wykonania, jakości i odpowiadały najnowszym standardom. Najlepsi lwowscy architekci szybko opanowali nową dziedzinę – architekturę przemysłową. Niestety, burzliwy wiek XX nie pozostawił nam żadnego z tych obiektów w stanie pierwotnym. Na zawsze utracono lub przebudowano przemysłowe budowle, autorstwa tak wybitnych architektów, jak J. Awina, L. Ramulta, J. Boguckiego, W. Derdackiego, E. Żychowicza, A. Zachariewicza, F. Kasslera, A. Kornbluta, M. Makowicza, P. Tarnawieckiego, W. Sadłowskiego, M. Ulama.

Zapomniane są nazwiska lwowskich przedsiębiorców, którzy w przeszłości tak pomyślnie działali we Lwowie.

W dalszej części artykułu wspomnimy o nich – tak mało o nich wiemy.

Iryna Kotłobułatowa

Tekst ukazał się w nr 9 (421), 16 – 29 maja 2022

Kiedyś we Lwowie. Część 2

Kiedyś we Lwowie. Część 3

X