Kalinowe mosty na Warmii i Mazurach

Kalinowe mosty na Warmii i Mazurach

Ostatnio w Polsce, w województwie warmińsko-mazurskim odbył się międzynarodowy festiwal programów telewizyjnych „Kalinowe mosty”. Zorganizowany przez ośrodki telewizyjne z województw rówieńskiego i olsztyńskiego. Festiwal prezentuje regionalne dziennikarstwo z całej Ukrainy i regionów Polski, gdzie obecnie zamieszkują Ukraińcy. Jurorką była dziennikarka Radia Swoboda w województwach rówieńskim i wołyńskim Walentyna Odarczenko.

Jak powstała idea festiwalu?
Jak na ironię, na bazie nadawców publicznych. Już od 15. lat istnieje ukraiński festiwal programów telewizyjnych i radiowych „Kalinowe wyspy”. Pewnego razu na festiwal ze swoim programem przybyli dziennikarze z Olsztyna z Polski. Biorąc pod uwagę, że warmińsko-mazurskie jest obszarem, na którym, po powojennej akcji „Wisła” skupiła się większość ukraińskiej społeczności w Polsce, nasi polscy koledzy przyjechali na festiwal. A potem udało im się zorganizować coś podobnego u siebie. Inicjatorzy polskiego festiwalu – Stefan Migus z Olsztyna i Piotr Midrigan z Równego –– starali się, przede wszystkim, aby koledzy z innych terenów odkryli dla siebie przyjazny sąsiedzki kraj. Ze strony ukraińskiej organizacji podjęła się rozgłośnia rówieńska, a z polskiej – olsztyński oddział Stowarzyszenia Ukraińców w Polsce.

Dobrze znamy Polskę, a Polacy nas. Czy były na festiwalu okrycia?
Oczywiście. Zarówno w twórczym, jak i pod czysto ludzkim względem. Na przykład, w tym roku po raz pierwszy trafili tu młodzi dziennikarze z niektórych wschodnich terenów, którzy nie tylko Polski nigdy nie widzieli, ale nigdy nie byli nawet na Zachodniej Ukrainie. Ale na początku chciałabym opowiedzieć o twórczym aspekcie tego konkursu. W tym tak naprawdę się różnimy. Będę więcej mówić o radiu, które jest mi bliższe zawodowo. Na przykład, Polacy wyraźnie rozróżniają część informacyjną od artystycznej. W tym przypadku chodziło o wypowiedzi artystyczne i społeczno-polityczne, ponieważ audycje złożone do konkursu nie powinny być jednodniowe.

Pamiętam jak na jednym z polskich konkursów nalegano na wyróżnienie dziennikarza, który przedstawił tradycje na św. Andrzeja. Myśleliśmy, że ta praca nie spełnia wymogów, z powodu braku w programie komentarza samego dziennikarza. Ale polscy koledzy stwierdzili, że autentyczny materiał przedstawiony w programie nie wymaga żadnych wyjaśnień i korekty, jest wyjątkowy i dlatego godny nagrody. Tak się też stało. Przydługie wstępy dziennikarzy ukraińskich, to ich podstawowy „grzech”, Polacy nie akceptują tego absolutnie. Jednocześnie, dziwiliśmy się, jak dziennikarz olsztyńskiej rozgłośni przedstawił materiał oparty na dwóch monologach starych mieszkańców jednej z rówieńskich wiosek. Chodziło o to, że wieś była duża i wielonarodowa, a teraz pozostali tam ojciec, syn i jeszcze kilku sąsiadów. Autentyczny język chłopów, ich oryginalny pogląd na to co społeczeństwo nazywa polityką, nawet może „zagrać” bez zbędnego dziennikarskiego komentarza. W Polsce zafascynowani są teatrem radiowym, zupełnie martwym w naszych rozgłośniach. Wydaje się, że w Polsce to się odradza – na razie jeszcze we fragmentach, przez które dziennikarze starają się wzmocnić uczucia i emocje swoich postaci.

A teraz – o nowych twórczych odkryciach.
W radiu był program „Moja podróż do Gorlic” przykarpackiej dziennikarki Natalii Asaturian. To bolesna, a jednocześnie pozytywna opowieść o losach Łemków, przekazana przez ich dzieci i wnuki. Łemkowskie rodziny, jak i mieszkańców Podlasia i Chełma, po deportacji do radzieckiej Ukrainy oraz operacji „Wisła” zostały często rozdzielone po obu stronach granicy. Dobry materiał, bogaty przekaz tradycji łemkowskich, legend i pieśni, opowieści, o ich obecnym życiu, dziennikarka zbierała przez lata. Czuło się, że dziennikarka jest „w temacie”. Jedną z najważniejszych cech tej audycji – wezwanie do działania po stronie ukraińskiej, w celu zachowania oryginalnego języka i łemkowskiej kultury. Wszakże, jak okazało się, ze strony polskiej ta praca jest kontynuowana. Dla mnie ważne jest, aby nie był to zwykły raport z łemkowskiego festiwalu, które zawsze są interesujące. Jest to prawdziwe badanie ustnej historii, która może otworzyć oczy wielu ludzi, nie obeznanych z tym narodem.

Telewizyjne Grand Prix zdobyła dziennikarka Tatiana Lewandowska z rozgłośni chersońskiej, która opowiedziała historię swej babci. Ta przez całe życie pisała listy do starszej siostry, z którą także rozdzieliła je radziecko-polska granica. Kiedy historię całego narodu ukazuje się przez los poszczególnego człowieka – zapada to w pamięć na długo. Myślę, że to w takich filmach i programach radiowych jest przyszłość ukraińskiego i polskiego artystyczno-publicystycznego radiowego i telewizyjnego dziennikarstwa.

Czy otrzymał nagrodę ktoś z Wołynia?
Muszę przyznać, że programy dziennikarzy z zachodnich regionów były silniejsze i bardziej spójne z tematem konkursu. Podczas gdy, powiedzmy, film z Odessy „Szabo Chevalier” – o monsieur Chevalier, który zakochał się w mieszkance Odessy i założył tu rodzinę, pozostał i zaczął hodowlę winogron na Ukrainie – był nie tylko laureatem, ale również uzyskał wiele sympatii publiczności. Więc co z tego, że Chevalier nie był Polakiem – ale to opowieść o tym, jak przedstawiciele różnych narodów mogą zrozumieć i pokochać siebie, i przez to razem tworzą ciekawe i niezbędne rzeczy – rozwijają uprawę winorośli i produkcji wina na Ukrainie. Film dziennikarki wołyńskiej telewizji państwowej Marii Andruszko „Nad przepaścią” – o zagrożeniu jezior Szackich ze strony białoruskiego chotysławskiego kamieniołomu – otrzymał dyplom drugiego stopnia, podobnie jak niezmiernie ciekawe badanie radiowe „We wrześniu 39-go” Nikołaja Bełowa o Ukraińcach z Wołynia – weteranach Wojska Polskiego. Ciekawe jest to, że w kategoriach „Jedno serce – dwie z ojczyzny” było zbyt wiele bardzo dobrych programów. Przez to Nikołajowi trudno było konkurować. I pierwsze miejsce zdobyła dziennikarka Anna Popowczuk z Czerniowiec z materiałem radiowym o zniszczeniach i odrodzeniu kościoła i parafii rzymskokatolickiej w tym mieście.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X