Jezuici. Część 5 Elewacja pojezuickiego kościoła w Stanisławowie przed uszkodzeniem w 2018 roku (fot. Dmytro Antoniuk)

Jezuici. Część 5

Klasztory rzymskokatolickie na Wschodzie Rzeczypospolitej

Zgromadzenie Towarzystwa Jezusowego w ciągu swej bogatej historii wybudowało na Ukrainie wiele własnych ośrodków. Podobnie jak w niektórych innych miastach Galicji, oo. jezuici do Stanisławowa powrócili pod koniec XIX wieku. Drugi ich klasztor znajduje się przy ul. Grunwaldzkiej 3, obok stacji kolejowej.

W 1883 roku dwóch zakonników Towarzystwa Jezusowego rozpoczęło działalność duszpasterską przy kościele ormiańskim i już po kilku latach powstała tam oficjalnie nowa rezydencja zakonu. Minęło kilka dziesięcioleci nim jezuici zdołali uzbierać odpowiednią sumę pieniędzy na budowę nowego murowanego zespołu klasztoru z kościołem. Jego autorem został krakowski architekt Krzyżanowski. Konsekracja świątyni, która otrzymała za patrona św. Stanisława Kostkę, odbyła się w 1895 roku. Pośród fundatorów często wspominana jest Waleria Majkowska, która ofiarowała srebrny kielich i figurę Najświętszego Serca Jezusowego, wspomina się też robotników polskich z Saksonii, którzy ufundowali 14 terakotowych stacji Drogi Krzyżowej. Śląska firma Rigera dostarczyła organy, witraże przywieziono z Czech, ołtarz główny z obrazem św. Stanisława Kostki ze starego jezuickiego klasztoru stworzył mistrz Stanisław Dydek. Freski, według projektu Jana Henryka Rosena, malował Józef Smuczak.

Freski te wywołały w prasie falę krytyki, ba – nawet skandal. Lokalny Kurier Stanisławowski pisał: „Freski są niepoważne, nie warto więc mówić o wartościach artystycznych drogo opłaconej pracy”. I doprawdy, były małych rozmiarów, przyjmowano je jako coś amatorskiego. Czy to Rosen pomylił się w skali, czy był to błąd artysty – tym nie mniej i tych fresków szkoda, bo zostały zamalowane, gdy kościół w 1998 roku oddano prawosławnym.

Dwupiętrowy budynek klasztoru łączący się z kościołem od strony absydy, budowano jednocześnie z kościołem. W refektarzu były dwa obrazy ze starego klasztoru, które jezuici „uprosili” od grekokatolików: „Św. Ignacy Loyola” i „Śmierć św. Franciszka Ksawerego”. W tym klasztorze nie było już wprawdzie kolegium, lecz jedynie rezydencja zakonu. Obok planowano wznieść olbrzymi Dom Katolicki w stylu konstruktywizmu, ale przeszkodziła temu wojna.

Ostatecznie klasztor został zamknięty w 1946 roku. Zniszczono ołtarze (zrąb ołtarza głównego zachował się jeszcze do 1995 roku) i ambonę, umieszczając w kościele klub Związków Zawodowych, a w rezydencji – Archiwum Obwodowe. Z organów pozostała masywna drewniana obudowa, udekorowana kasetonami i rozetami. Jeszcze do 2005 roku widniał na nich herb jezuitów IHS i pierwsze litery słów: (A)d (M)aiorem (D)ei (G)loriam – „Na większą chwałę Boga”. Obecnie pozostały po nich jedynie zamalowane ślady…

Na zewnątrz neobarokowy kościół i klasztor pozostały bez zmian. W zabudowaniach mieści się cerkiew katedralna św. Trójcy i eparchia UCP KP. W ubiegłym, 2018 roku, wybuchł skandal. Kapłani UCP, nie radząc się konserwatorów, postanowili rozebrać fasadę starego kościoła. Udało im się zniszczyć bezpowrotnie jeden detal, ale na szczęście lokalni aktywiści obronili zabytek.

Z największym kościołem w Łucku i jednocześnie główną świątynią Wołynia – katedrą pw. św. Trójcy i świętych Apostołów Piotra i Pawła – związane są moje dawne wspomnienia. A dokładniej, nie z samą świątynią, lecz z jej tajemniczymi, jak mi się wówczas wydawało, podziemiami i ich niezmiennym stróżem Olegiem Winogradowym. Ten bezkompromisowy i dość srogi mężczyzna już od kilku lat samodzielnie prowadzi rozkopy trzypiętrowych podziemnych labiryntów i oprowadza po nich wycieczki. Pokazuje fotografię zachowanego sarkofagu Magdaleny Talizynej (koniec XVIII wieku), na której widać biały cień-widmo. Pan Oleg prowadzi turystów również do pojedynczych cel, w których można było jedynie stać. Demonstruje liczne kości ze sprofanowanych przez komunistów pochówków. Uwagę przyciągają na wpół zatarte freski i herby jezuitów, bowiem cały kompleks powstawał jako klasztor i kolegium Towarzystwa Jezusowego.

W 1604 roku biskup Marcin Szyszkowski zaprosił jezuitów do Łucka. Po tym jak zgromadzenie uzyskało konieczne fundusze – w tym od króla Zygmunta III – odbyło się uroczyste wmurowanie kamienia węgielnego, w którym wziął udział architekt włoski Giacomo Briano. Jego to większość badaczy uważa za autora projektu. Kolejnym architektem, który wykończył budowę świątyni, był Maciej Maik.

Ledwo kościół został konsekrowany, a już księża diecezjalni zaczęli skarżyć się, że „jezuici wystawili zbyt duży i piękny kościół i urządzają w nim artystyczne nabożeństwa z pompą, odciągając wiernych od katedry”. Ta ostatnia stała po drugiej stronie ulicy i była skromną drewnianą świątynią. Nic więc dziwnego, że wierni bardziej lgnęli do kościoła klasztornego, mierzącego ponad 40 m wysokości.

Kolejny Włoch – Benedetto Molli – zaprojektował mniej monumentalny dwupiętrowy budynek, w którym mieściły się klasztor, seminarium i kolegium. Budynek, w kształcie podkowy, przylegał do części ołtarzowej kościoła, wybudowano go w 1646 roku. Nauka w kolegium jezuitów była na wysokim poziomie i darmowa, wobec tego uczniów nie brakowało. Jednym z nich był przyszły prymas Polski Kazimierz Czartoryski. Zachowanie wychowanków kolegium nie zawsze jednak było bez zarzutu. Według danych Archiwum Południowo-Zachodniej Rosji, które zresztą mogą być tendencyjne, studenci kolegium zatłukli na śmierć żebraka Łukiana Pińskiego, mieszkającego przy klasztorze prawosławnym.

Dziś w celach klasztornych mieści się Wołyńskie technikum technologii spożywczych. Wnętrze klasztoru prawie nie doznało zmian – zachowały się długie sklepione korytarze, a w bibliotece (według niesprawdzonych danych) sztukateria z początku XIX wieku.

Po zamknięciu kolegium, do 1831 roku działało w klasztorze polskie gimnazjum, następnie szkoła rosyjska. W okresie międzywojennym mieściło się tu seminarium i archiwum katedry. Po wojnie – szkoła zawodowa.

Dzisiejsza wspaniała fasada kościoła z tradycyjnymi dla jezuitów dwiema wieżami (lewa – ośmioboczna, prawa – czworoboczna) powstała w pierwszej połowie XVIII wieku dzięki zakonnemu architektowi Pawłowi Giżyckiemu, który odnawiał świątynię po pożarze. Górną część fasady zdobią figury z piaskowca, prawdopodobnie założycieli zakonu: Ignacego Loyoli i jego następcy Jakóba Laines. W części centralnej – dekoracyjny ganek z figurą Matki Bożej, stojącej na kuli ziemskiej i depczącej węża – symbol zła. Poniżej stoją drewniane figury św. Piotra i Pawła. Na lewej wieży zachował się zegar.

Wnętrza katedry porażają nawet po rujnacji, wywołanej przez pożary i działalność komunistów. Wiele ozdób wewnętrznych utracono bezpowrotnie. Na przykład, figura Matki Bożej Śnieżnej, która została przeniesiona tu z klasztoru dominikanów, w 1926 roku spłonęła wraz z obrazem św. Trójcy mistrza Kunitzera w pożarze wywołanym przez krótkie spięcie. Podczas urządzania w klasztorze muzeum ateizmu (w latach 1970-1980) poważnie uszkodzono ołtarz główny, zastępując go kompozycją „Kosmos”. Wówczas też zniszczono barokowe i empirowe sztukaterie oraz kilka cennych obrazów z kościołów trynitarzy, brygidek i dominikanów. Ofiarą tych zniszczeń padły freski Franciszka Smuglewicza, ambona i organy.

Niemniej wiele rzeczy z wyposażenia kościoła uratowano. Na przykład w zakrystii zachowały się wizerunki zniszczonych przez carat łuckich konwentów katolickich; w jednym z sześciobocznych ołtarzy do niedawna był obraz św. Jana Nepomucena autorstwa Józefa Prahtla (obecnie prawdopodobnie na konserwacji), jak również obrazy Włocha Villani z początku XIX wieku.

Ściany kościoła pokrywają liczne tablice pamiątkowe i epitafia. Najcenniejsze – to poświęcone biskupom Kacprowi Cieciszowskiemu i Bożydarowi Podhorodeckiemu. Jedna z najnowszych tablic poświęcona jest pamięci więźniów stalinowskich o. Adolfa Szelążka (aresztowanego w 1945 roku) i jego pomocnika o. Stefana Walczykiewicza. Jest też epitafium błogosławionej mateczki Jadwigi Józefy Kuleszy (zmarłej w 1931 roku), założycielki zgromadzenia ss. benedyktynek-misjonarek, która spoczęła na starym katolickim cmentarzu w Łucku.

W 1999 roku biskup z Monachium Reinhard Lettmann ofiarował katedrze organy z niemieckiego miasta Neuenkirchen. Zostały ustawione na miejscu zniszczonych przez władzę sowiecką. Uczczono to stosowną tablicą.

W 1991 roku, wraz z odrodzeniem diecezji łuckiej świątynia została zwrócona wiernym. Katedra mieściła się tu od roku 1787, gdy przeniesiono ją ze zniszczonej przez pożar świątyni do pojezuickiego kościoła. Była czynna do 1948 roku. Potem mieścił się tu magazyn i wspomniane już Muzeum ateizmu.

Przez pewien czas katedra pełniła funkcję sanktuarium – miejscem przechowywania cudownego obrazu Matki Bożej Latyczowskiej, przywiezionej do Łucka w obawie przed bolszewikami. Po wojnie został on przekazany do Lublina. Dziś kopia obrazu wisi w odsobnej kaplicy.

Co się tyczy jezuickich podziemi, to są świadectwa pracownika władz miasta, że w 1951 roku, w czasie urządzania tu magazynu warzyw, rozbito i przekazano na złom kilka miedzianych sarkofagów. Oprócz nich znaleziono miedzianą skrzynię z rysunkami planów pomieszczeń klasztornych.

„Chłopcy” odnaleźli też dwa wielkie tunele, wiodące poza obręb kościoła. Jeden z nich był tak obszerny, że można było po nim jeździć ładą. Na razie nie można tu nawet nogą wstąpić bez pozwolenia Olega Winogradowa, który działa za zgodą proboszcza katedry.

Dmytro Antoniuk
Tekst ukazał się w nr 10 (326) 31 maja – 17 czerwca 2019

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X