Felsztyn na Podolu Kościół św. Wojciecha i Opatrzności Bożej w Gwardyjskim (daw. Felsztynie) (Fot. Dmytro Antoniuk)

Felsztyn na Podolu

W połowie odległości pomiędzy obecną stolicą województwa, miastem znanym wcześniej jako Płoskirów (później Proskurów, dziś Chmielnicki) i Zbruczem, za którym już znajduje się Galicja, leży miejscowość Gwardijskie.

Nazwa jest wyraźnie sowiecka i, jak się okazuje, na Ukrainie siedem miejscowości nosi tę nazwę. A tak naprawdę jest to stara miejscowość Felsztyn, znana jeszcze z czasów Stefana Batorego.

Nie należy mylić tej miejscowości z Felsztynem, w którym stacjonował dobry wojak Szwejk. „Szwejkowski” Felsztyn (obecnie Skeliwka) leży bowiem koło Starego Sambora w obwodzie lwowskim. Ale i lwowski, i podolski Felsztyny zawdzięczają swoje założenie rodowi Herburtów. A właściwie podkomorzemu halickiemu Mikołajowi Herburtowi, który otrzymał przywilej królewski na założenie miasta Felsztyn u źródeł rzeki Smotrycz w 1584 roku.

Podobnie jak w innych miasteczkach podolskich, stał tu drewniany zamek, wielokrotnie zdobywany przez Tatarów (obok przebiegał Czarny Szlak). Były tu i ratusz, i cerkiew, i karczma. Ludność – przeważnie pochodzenia żydowskiego (całkowicie wyniszczona w 1942 roku), polskiego i ukraińskiego. Wydawałoby się że nie ma tu nic nadzwyczajnego. Gdyby nie olbrzymi barokowy kościół św. Wojciecha, dominujący nad centrum miasta. W XVIII wieku, gdy Felsztyn przeszedł do rodziny Grabianków, zaczęła budować go Marianna z Kalinowskich Grabiankowa. Według legendy była kobietą niezwykłą, bo niedługo przed założeniem kościoła (a razem z nim szkoły i szpitala) udało się jej obronić przed hajdamakami zamek w sąsiednich Rajkowcach.

Mężem pani Marianny był podczaszy latyczowski Józef Kajetan Grabianka, mieli syna (prawdopodobnie jedynaka) Tadeusza, przyszłego starostę lwowskiego i znanego mistyka na skalę europejską. Dzięki matce całe dzieciństwo i młodość spędził we Francji, a do domu powrócił dopiero po śmierci ojca w 1759 roku. Umiarkowanie interesował się polityką i często podróżował po Europie. Wiele czasu spędzał w swych majątkach, a zimy – w miastach (miał swoje kamienice we Lwowie i Kamieńcu). Podczas jednej z podróży poznał dwóch przedstawicieli zakonu iluminatów bawarskich. Byli to Antoine Joseph Pernety i Ludwik Józef Filibert Morveau. Szybko podołał dzięki nim kolejne stopnie wtajemniczenia i stał się wśród iluminatów wybitną postacią znaną pod pseudonimem „hrabia Ostap”.

Z Morveau i hrabią Cagliostro pan Tadeusz prowadził badania alchemiczne w rodowym majątku w Rajkowcach i cały wolny od zajęć czas spędzał na poszukiwaniu „kamienia filozoficznego”. Wszystko to, naturalnie, nie cieszyło rodziny, a nawet doprowadziło do zerwania stosunków z krewnymi. W 1781 roku Tadeusz Grabianka oddał połowę Felsztyna i Rajkowce kasztelanowi kamienieckiemu Onufremu Morskiemu, a po trzech latach wziął rozwód z żoną Teresą ze Stadnickich. Potem opuścił Rzeczpospolitą na zawsze i osiadł we francuskim Avignionie, gdzie założył własną lożę „Nowego Izraela” i niebawem został ogłoszony jej „królem”.

Popularność awiniońskich iluminatów była tak wielką, że pozwoliła uniknąć prześladowań inkwizycji i, nawet, jakobinów. Ale „król” Grabianka zdecydował się na opuszczenie Francji w 1799 roku w obawie przed Napoleonem. Przez jakiś czas przebywał w Galicji, potem przeniósł się do Petersburga, gdzie przeżył wzlot popularności. Wszystko jednak skończyło się dla niego wraz z wybuchem wojny Rosji z Napoleonem: w 1807 roku został oskarżony o szpiegostwo na rzecz Francji i osadzony w twierdzy Piertopawłowskiej. Tam zmarł nie doczekawszy się sądu.

Ale co z Felsztynem i jego kościołem? Zupełnie pochłonięty alchemią i mistyką, pan Tadeusz w ogóle nie zwracał uwagi na świątynię. Kościół stał (prawdopodobnie) przez jakiś czas niedobudowany. Nowy właściciel majątku, pan Morski, wkrótce po nabyciu Felsztyna, znów odsprzedał go Teresie ze Stadnickich Grabiankowej, która dokończyła budowę świątyni w 1791 roku. Ona też sfinansowała ukończenie murowanego klasztoru dla karmelitów bosych w pobliskim Kupyniu. Felsztyńską świątynię p.w. Opatrzności Bożej konsekrował biskup kamieniecki Adam Stanisław Krasiński.

Minęło ponad stulecie i felsztyński kościół nie mógł już pomieścić wszystkich wiernych – do parafii należało 30 wiosek i 8500 wiernych. Dzięki ich ofiarności proboszcz Antoni Troszczyński rozbudował świątynię w 1905 roku – wystawione zostały boczne rozległe nawy. Prawdopodobnie wtedy kościół otrzymał nowe polichromie i organy. Życie religijnej wspólnoty zakończyło się, gdy bolszewicy w 1933 roku oddali świątynię pod magazyny gorzelni, a z czasem otwarto tu kino i dom kultury. W tym okresie prawdopodobnie została zrujnowana również drewniana cerkiew uspieńska (Zaśniecia NMP) z XVII wieku.

Podczas wojny Niemcy zwrócili kościół katolikom, władze po wojnie długo nie odważały się znów go zamknąć. Jednak z początkiem represji antyreligijnych w latach 50. kościół zamknięto ponownie. W świątyni urządzono magazyn nawozów sztucznych i sprzętu brygady traktorowej. Nawozy i detergenty szybko zniszczyły ściany i polichromię, znikły organy. Wiernym, którzy jednak w tajemnicy gromadzili się na modlitwy w domu jednej z parafianek, udało się uratować obraz Matki Bożej i krzyż.

Gdy nadeszła pierestrojka, w 1988 roku katolikom zezwolono na wystawienie skromnej kaplicy, ale wkrótce zwrócono im kościół. Jego gruntowny remont pod okiem ks. Wiktora Tkacza trwał cztery lata, po czym biskup kamieniecko-podolski Jan Olszański poświecił świątynię. Wybudowaną kaplicę oddano prawosławnym. W tym czasie mieszkańcy miasteczka zwrócili się z prośbą do władz, aby przywrócono historyczną nazwę miejscowości – Felsztyn. Jednak prośba nie została uwzględniona.

Od 2000 roku proboszczem był tu o. Jarosław Gąsiorek, a od 2013 – ks. Piotr Główka. W 2009 roku biskup kamieniecki Leon Dubrawski otworzył przy felsztyńskiej parafii centrum ruchu „Światło – Życie”, które od tego czasu prowadzi aktywną ewangelizację i rekolekcje.

Do felsztyńskiego kościoła trafiłem podczas pracy nad książką „Polskie zamki i rezydencje na Ukrainie” w 2010 roku. Szkoda, że ks. proboszcz był wtedy nieobecny, ale wnętrza świątyni pokazały mi miejscowe dzieci, których zawsze pełno przy kościele. Wrażenie sprawiły na mnie odnowione polichromie, ołtarz, rzeźby, tak gruntownym remontem mogą poszczycić się u nas pojedyncze kościoły. Brakowało jedynie organów, ale myślę, że wkrótce pojawią się i one.

Byłby to właściwie koniec opowieści o podolskim Felsztynie (lub Gwardyjskim), gdyby nie ważny detal: we wsi znajduje się jeden z najważniejszych na Ukrainie zabytków UNESCO. Mowa tu o punkcie geodezyjnego południka Struvego, który europejscy naukowcy określili w pierwszej połowie XIX wieku z północy Norwegii do wybrzeży Morza Czarnego w okolicach Odessy. Ten południk, nazwany na cześć astronoma i geodety Fryderyka Wilhelma Struvego, pozwolił ówczesnym geografom bardziej dokładnie określić parametry Ziemi i był nowością w nauce. Na Ukrainie jest siedem takich punktów. Wyglądają one jak kurhan z niewielką drewnianą wieżyczką. W Gwardyjskim taki punkt znajduje się przy zakręcie na Naftulówkę, obok cmentarza.

Nie zobaczymy tu najazdu turystów, a i miejscowi nie za bardzo wiedzą, co to za miejsce. Jednak obiekt oznakowany symboliką UNESCO tam stoi. Trudno się pomylić.

Dmytro Antoniuk
Tekst ukazał się w nr 22 (218) za 28 listopada – 18 grudnia 2014

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X