„Dzień Zwycięstwa” czy klęska idei narodowego pojednania?

„Dzień Zwycięstwa” czy klęska idei narodowego pojednania?

Wydarzenia niedawnego „Dnia Zwycięstwa”, które miałem okazję obserwować w Iwano-Frankowsku wydają się wskazywać, że główne partie opozycyjne na Ukrainie nadal nie umieją zaprezentować wyborcom czytelnego i atrakcyjnego przekazu odnoszącego się do ich stosunku wobec „wielkiej wojny ojczyźnianej”.

 

To znaczy, nie umiały znaleźć „złotego środka” który pozwalałby jednoznacznie odciąć się od gloryfikowania czerwonego totalitaryzmu, ale jednocześnie wyrażać szacunek dla cierpienia i walki milionów Ukraińców, którym przyszło zmagać się z hitleryzmem pod czerwonym sztandarem. Przed południem, na ul. Niepodległości w Iwano-Frankowsku swoich zwolenników zebrała opozycja („Swoboda”, BJUT i Kongres Ukraińskich Nacjonalistów).

Tymczasem konkurenci „obozu demokratycznego”, czyli Komunistyczna Partia Ukrainy (KPU) i Partia Regionów (oraz ich pomniejsi sojusznicy) zdołali 9 maja przekształcić obchody „Dnia Zwycięstwa” w święto, które skutecznie odwoływało się do radzieckich sentymentów pokolenia weteranów i ludzi urodzonych zaraz po wojnie. Należy przy tym podkreślić, że 9 maja ma zupełnie inny wymiar dla tych ludzi – pamiętających jeszcze czasy strasznych zniszczeń, z jakich musiała się dźwigać Ukraina i reszta europejskich republik ZSRR. Także ukraińskie służby mundurowe z szacunkiem odnoszą się do tradycji radzieckiego oręża, których są w praktyce bezpośrednimi spadkobiercami. To właśnie takie osoby, przywiązane do tej tradycji (a jest ich wiele również na Zachodniej Ukrainie) z pewnością zwróciły uwagę na fakt, że podczas święta ponad głowami jego uczestników powiewały tylko sztandary „Partii Regionów”, KPU i jednego z ich satelitów, Partii Ludowo-Demokratycznej.

To właśnie te siły wystąpiły jako obrońcy godności Ukraińców jako współzwycięzców w wojnie z III Rzeszą. Partyjny wymiar „Dnia Zwycięstwa” potęgował jeszcze fakt, że ukraińskich flag państwowych było na Skwerze Memorialnym bardzo niewiele. Połowę placu zdominowała krwista czerwień komunistycznych sztandarów KPU.

Na marginesie warto też zatrzymać się na chwilę nad warstwą symboliczną wspomnianej ceremonii, ponieważ o ile obecność morza czerwonych flag (a obok nich sztandarów Partii Regionów) w „Dniu Zwycięstwa” w sumie nie dziwi, to już widok szeregów komunistycznych aktywistów słuchających w nabożnym skupieniu modlitw prawosławnych duchownych (sprawujących religijną część ceremonii) może budzić pewien dysonans poznawczy.

Oto bowiem bezpośredni spadkobiercy partii, która przed „wojną ojczyźnianą” (a i po niej) nakazywała burzyć cerkwie i rozstrzeliwać popów (albo „humanitarnie” wysyłać ich na Syberię), stali ze sztandarami obok krzyża, a duchowni kropili ich wodą święconą i okadzali kadzidłem. Przy całej pozornej absurdalności tej sceny, przede wszystkim świadczy ona o elastyczności „młodych towarzyszy” oraz samej prawosławnej hierarchii kościelnej, która podczas obchodów również taktownie wstrzymała się z komentarzami na temat stosunku ówczesnej władzy do cerkwi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X