Czy Ukraina dojrzała do Europy?

Czy Ukraina dojrzała do Europy?

Być może dla czytających ten artykuł jego tytuł wydawać się będzie prowokacyjny, jednak znając i obserwując ten kraj od kilkunastu lat, w gronie znajomych Ukraińców często zadajemy sobie to pytanie. Niestety, niezmiennie od kilkunastu lat, nie potrafimy znaleźć na nie odpowiedzi. Zdaję sobie sprawę z tego, że prostej odpowiedzi nie ma. Jak w tyglu miesza się wiele spraw: polityka, obyczaje, gospodarka, kultura, położenie geopolityczne czy sytuacja ekonomiczna i jej perspektywy w najbliższej dekadzie.

Europa bardzo przyjaźnie odnosiła się do nowopowstałej Ukrainy już od chwili uzyskania niepodległości po rozpadzie Związku Radzieckiego w 1991 roku. Zaledwie kilka godzin po proklamowaniu niepodległości, Polska jako pierwszy kraj na świecie, uznała Ukrainę za suwerenny kraj. Dziwi mnie, że ta informacja jest praktycznie nieznana Ukraińcom, choć i Polacy grzeszą tu niewiedzą. Po reakcji Polski rozwiązał się worek państw uznających Ukrainę. W ciągu kilkunastu tygodni uczyniło to ponad 60 krajów. Fakt ten świadczy o euforii, jaka zapanowała po rozpadzie ZSRR – hegemona, forsującego utopijny system komunizmu, nie mającego żadnych podstaw ekonomicznych, pragnącego zdominować jednostkę i stworzyć z niej budulec dla tego systemu. Przychylność polityków uzupełniona została nieustannymi wizytami i rewizytami pełnymi gestów i deklaracji pomocy. A to prezydent Kuczma, a później Juszczenko w Warszawie, a to w Brukseli czy Berlinie, a to prezydenci Kwaśniewski, Kaczyński, Komorowski czy Javier Solana – sekretarz generalny Rady Europejskiej i wielu innych w Kijowie. Uściski, uśmiechy, objęcia i ukłony nie przekładały się na wypełnienie przestrzeni pozostawionej po ich wizytach. Dlaczego? Jest to jedno z pytań, na które nie można znaleźć jasnej odpowiedzi.

Znajomi Ukraińcy byli zachwyceni, kiedy na początku lat 90. XX wieku obładowane wszelkim „dobrem” samochody i pociągi jadące do Polski, zaraz po przekroczeniu granicy były natychmiast pozbawiane przewożonego ładunku, który znajdował nabywców. Ci sami Ukraińcy kilka lat później przyjeżdżając do Polski przecierali oczy ze zdumienia. Tu było wszystko, a w ich kraju coraz mniej i coraz drożej. I znowu powraca pytanie: co się takiego stało, że sąsiedzi zaczęli tak od siebie odstawać gospodarczo? Należy przypomnieć, że był to czas, kiedy Polska nie była jeszcze członkiem Unii Europejskiej, więc jakaś znacząca pomoc z zewnątrz dla Polski nie wchodziła w rachubę.

Starając się zrozumieć sąsiada, można dojść do wniosku, że jedną z najważniejszych przeszkód może być mentalność i kultura, w której się wychowywali. Polska miała to szczęście, że nie była poddana tak długiej indoktrynacji komunizmu jak nasz sąsiad. Polska po uzyskaniu niepodległości w początkach XX wieku do drugiej wojny światowej przez 20 lat zdążyła stworzyć zręby państwowości i podwaliny ekonomiczne oparte na gospodarce rynkowej. Proces ten przerwała dopiero wojna. Próby krzewienia w Polsce socjalizmu, a później komunizmu, były znacznie mniej udane niż na Ukrainie. Historia państwa i kilkadziesiąt lat komunizmu zrobiły swoje. Samodzielność myślenia oraz aktywność czy przedsiębiorczość zostały wykorzenione ze społeczeństwa. Dlatego też tworzenie podwalin pod nowe państwo z prężną innowacyjną gospodarką idzie tak wolno i trudno. Myślenie propaństwowe jest tu obce i wielu myli go z nacjonalizmem, szczególnie silnym na zachodniej Ukrainie. Demokracja, niemająca tradycji, dopiero zaczyna raczkować. Brak wcześniejszych wzorców znacznie spowalnia jej tworzenie. Wymaga ona społecznego zrozumienia i akceptacji, a także często mylona jest z anarchią.

 

Porażka „pomarańczowej rewolucji” była spowodowana niezrozumieniem mechanizmu demokracji. Społeczeństwo żądało szybkich zmian w kraju. Jego entuzjazm oraz euforia szybko przeobraziły się w zniechęcenie, obojętność i wręcz wrogość. Ludzie nie rozumieli, że przemiany demokratyczne wymagają czasu i odpowiedniego przygotowania. Klasa polityczna nie spełniła i nie spełnia oczekiwań społecznych. Reprezentanci społeczeństwa, wybrani do jego reprezentowania, bardzo często o nim zapominają, traktując wybór, jako swoje „5 minut”, aby się dorobić. Niestabilność, ciągłe spory partyjne w parlamencie, rozgrywki polityczne motywowane doraźnym myśleniem partyjnym, a nie propaństwowym. Takie działania polityków jeszcze bardziej destabilizują sytuacje społeczną i gospodarczą. Niestabilność polityczna jest przyczyną tego, że na Ukrainie od 1991 roku zainwestowano zaledwie 9,1 mld $ USA. Wielu inwestorów zrezygnowało z dalszych działań gospodarczych w tym kraju, a nowych nie przybywa. Międzynarodowy Fundusz Walutowy wyliczył dochód Ukrainy na głowę mieszkańca w wysokości 3575 $ rocznie (porównywalny z PKB Togo i Iranu). Gospodarka ukraińska potrzebuje zastrzyku nowych technologii i kapitału, ponieważ każdy dzień opóźnienia powoduje jeszcze większą przepaść. Kapitał potrzebuje stabilności politycznej i przejrzystej strategii rozwoju. Nasila się emigracja zarobkowa, co jest bolesne dla Ukrainy, bo w głównej mierze są to młodzi ludzie, którzy nie widzą dla siebie perspektyw we własnym kraju.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X