Człowiek – Ćma

Człowiek – Ćma

Fot. everydayislikewednesday.blogspot.com„Gdy byłem dzieckiem, polowałem całe noce i wiem na pewno jak wyglądają w ciemności oczy zwierząt takich jak szop, pies czy kot. Te były zbyt duże. Odległość do stodoły, to długość boiska futbolowego. Prawdopodobnie około 150 jardów; a mimo to te oczy wydawały się ogromne, jak na tę odległość” – powiedział później szeryfowi pan Partridge.

 

Przerażony Partridge zrobił coś, co ludzie w takich wypadkach zwykli robić. Spuścił psa, a sam pobiegł do domu. Po strzelbę, jak potem powiadał, ale nie powrócił już ze strzelbą na podwórze. Nie miał odwagi wyjść z domu. Słyszał tylko, że pozostawiony przez niego Bandyta początkowo dziko warczał i szczekał, potem zaskomlił raz i drugi, a wreszcie wszystko umilkło.

W walce pies zawsze jest lojalny w stosunku do właściciela. Właściciel prawie nigdy nie jest lojalny wobec psa. Panu Partridge starczyło odwagi tylko na siedzenie w zamkniętym domu ze strzelbą na kolanach. Pies zniknął, ale trudno powiedzieć, że bez śladu.

 

Tej samej nocy państwo Roger i Linda Scarberry oraz Stevei Maria Malette przejeżdżali samochodem obok opuszczonej fabryki, w której podczas wojny produkowano powszechnie wtedy stosowany materiał wybuchowy – trotyl. Fabrykę i otaczające ją puste tereny miejscowi nazywali TNT od TriNitroToluene, angielskiej nazwy trotylu. Fabryka znajdowała się około 7 mil od miasta Point Pleasant. Przejeżdżając obok fabryki zobaczyli dwa czerwone światła przypominające oczy, a potem i całą dziwaczną figurę, podobną do człowieka bez głowy, z dużymi skrzydłami, złożonymi na plecach. Maszkara chodziła przed bramą fabryki niezgrabnym, kołyszącym się krokiem pingwina, raz po raz błyskając czerwono diabolicznymi oczami „wielkimi, czerwonymi i jaskrawymi, jak światła hamującego samochodu”. Ale i monstrum ich zauważyło, wzbiło się w powietrze, pionowo, jak helikopter, i z rozłożonymi skrzydłami ruszyło ostro w stronę samochodu.

Rozpoczął się pościg. Kierowcą był Robert Scarberry. Samochód pędził ponad 160 kilometrów na godzinę. W pewnej chwili wszyscy w samochodzie zauważyli, że mijają leżące na poboczu ciało wielkiego psa. Biedny Bandit! Obliczono później, że od momentu, gdy zniknął ze swego podwórza do momentu, kiedy zaobserwowano jego ciało leżące koło TNT, minęło półtorej godziny. Dystans od domu Partridge’a do TNT to, przypominam, 145 kilometrów!

Człowiek-ćma nic sobie nie robił z wielkiej szybkości samochodu. Nie poruszając skrzydłami, wydając jakieś makabryczne piski, szybował nad samochodem, nie pozostając w tyle nawet na sekundę. I tak było przez całą drogę do miasta Point Pleasant, gdzie monstrum pozostawiło ścigany samochód i odleciało.

Przerażeni podróżni udali się do szeryfa Millarda Halsteada, by złożyć przed nim relację o incydencie, jaki ich spotkał. Szeryf potraktował sprawę serio i zarządził powrót na teren fabryki trotylu, chcąc naocznie przekonać się o tym, czego dowiedział się od uczestników wydarzenia.

Gdy powrócono na teren TNT nie zastano tam już niczego i nikogo. Zniknęły też zwłoki wielkiego psa. Tylko policyjna radiostacja w samochodzie szeryfa przez chwilę nadawała coś, co było podobne do dźwięku zbyt szybko puszczonej płyty gramofonowej. Następnego dnia grupa uzbrojonych mieszkańców Point Pleasant przeszukała teren fabryki, nie natrafiając jednak na jakiś konkretny ślad, pozostawiony przez człowieka-ćmę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X