Taiwanka Wei-Yun Lin-Górecka jest teatrologiem i filologiem, studiowała w Londynie, Edynburgu i Krakowie. W Wielkiej Brytanii po raz pierwszy przeczytała prozę Brunona Schulza, kilka lat później wydała Schulza na Tajwanie. O Schulzu po chińsku, jego obecności w Tajpej, o tym, co jest po drugiej stronie stołu pisarza, Wei-Yun Lin-Górecka opowiada Leonidowi Golbergowi.
Jakie było pierwsze spotkanie z Brunonem Schulzem? Co zainteresowało panią w jego twórczości?
Schulza pierwszy raz przeczytałam po angielsku podczas studiów teatrologicznych w Londynie. Ktoś w „Amazon” polecił „Ulicę Krokodyli” ze „Sklepów cynamonowych” i „Sanatorium pod klepsydrą” jako „must read” w zestawie polskich lektur. Polubiłam polską literaturę i Polskę (moje życie jest pełne takich przypadków np. pojechałam do Edynburga, po obejrzeniu filmu „Trainspotting”, a do Polski po zobaczeniu polskiego plakatu w Edynburgu). Kupiłam więc Schulza przez Internet i zaczęłam czytać „Sierpień”, ale nie zrozumiałam tej prozy, była za trudna, za gęsta dla mnie (angielski nie jest moim językiem rodzimym).
Prawdziwe spotkanie i dotknięcie prozy Brunona Schulza musiało czekać aż do momentu, kiedy wpadłam w ciężką depresję. Po trzech tygodniach prawie nie wychodzenia z mojej malutkiej garsoniery, uświadomiłam sobie, że muszę coś zrobić, inaczej zwariuję. Wzięłam książkę Schulza do ręki i zaczęłam czytać „Księgę”. To był moment, krótkie spięcie. Wszystko, co zostało utracone, powróciło. Przypomniało mi się moje dzieciństwo, mój ojciec, moja „księga” oraz nasz „wielki jak świat” pokój.
Pomówmy o tłumaczeniu prozy pisarza z Drohobycza
„Sklepy cynamonowe” skończyłam tłumaczyć w połowie 2012 r. W listopadzie zostały wydane w tradycyjnym chińskim, jako „Ulica Krokodyli” w Unitas Publishing Co. Jest to jedno z najlepszych wydawnictw w Tajwanie. Książkę bardzo dobrze i ciepło przyjęli czytelnicy na terenach, gdzie czyta się w tradycyjnym chińskim. Czyli na Tajwanie, w Hongkongu, Makau i Malezji. Ludzie w Tajwanie mieli szczególne szczęście do Schulza, ponieważ ja i mąż przyjechaliśmy do Tajpej (stolicy Tajwanu) przywożąc mini festiwal „Druga Strona Stołu. Bruno Schulz w Tajpej”. Jest to nasz projekt autorski.
Od 19 grudnia 2012 r. do 12 stycznia 2013 r., czytelnicy w Tajpej mogą wędrować po mieście, oglądając instalacje „Siedem Planet Brunona Schulza”, mogą uczestniczyć w spotkaniach „Przyjdzie Kometa – spotkanie z Brunonem Schulzem”. Kolejny projekt to „Rój meteorów crocodilia – za kulisami Ulicy Krokodyli”. Można też oglądać wystawę „Mgławica Dmitrija”, są to grafiki Dymitra Szewionkowa-Kismiełowa, rosyjskiego artysty, pracującego od kilkunastu lat w Krakowie. Przez cały miesiąc Bruno Schulz jest obecny w Tajwanie, w Hongkongu, w Makau, w Malezji, w Rosji, w Polsce… i na całym świecie, ponieważ prowadzimy chińskojęzyczną relację „Bruno Schulz w Tajpej” na facebooku. Poprzez ten portal jesteśmy połączeni z całym światem i wszyscy trzymamy się za ręce pod stołem.