Architekci naszego miasta. Część 2 Stanisławowskie więzienie „Dąbrowa” było największym obiektem w mieście, z wiedeńskiego Generalnego Archiwum Administracyjnego

Architekci naszego miasta. Część 2

Dziś, niestety, nie są znane nazwiska wszystkich budowniczych, którzy tworzyli oblicze architektoniczne Stanisławowa. A nie zachowały się też zdjęcia tych, których udało się ustalić. Jednak co nieco udało się ustalić, więc przejdźmy do architektów z końca XIX wieku.

Trzech ojców więzienia „Dąbrowa”

Największym obiektem w naszym mieście, który pozostawiła po sobie Austria, było… więzienie. Znajdowało się w południowej okolicy miasta i mogło pomieścić tysiąc więźniów, miało dwa piętra i mnóstwo budynków, w planie tworzących literę „H”. Zakład był wyposażony według ostatnich (na tamte czasy) wymagań – ogrzewanie piecowe, wodociągi i kanalizacja. Nie wszystkie hotele w mieście mogły pochwalić się takimi osiągnięciami cywilizacji. Miejscowi mieszkańcy od razu nazwali więzienie „Dąbrową”, bo leżało w dzielnicy o tej nazwie.

Donat Zifferer (1845-1909), z archiwum Ołeny Buczyk

Wartość budowy była na tamte czasy astronomiczna – 1,2 mln florenów. Zakład zbudowano bardzo szybko: ziemię zakupiono w 1878 r., a 1 lipca 1883 r. więzienie „gościnnie” otworzyło swe bramy.

Do powstania więzienia przyczyniło się trzech architektów. Krajoznawca Ołena Buczyk pisze, że autorem projektu był Austriak Franz Maurus, który współpracował z Ministerstwem spraw wewnętrznych. Zbudował wiele więzień, w tym w Grazu, ale „Dąbrowa” była projektem wzorowym. Otrzymał za nią specjalne podziękowanie od cesarza.

W niektórych źródłach figuruje nazwisko lwowskiego architekta Józefa Braunseisa. Ale nie jest to całkiem tak. Zmodyfikował on projekt Maurusa i zaadoptował do warunków terenowych. Oprócz tego Braunseis kierował budową i wielokrotnie bywał w Stanisławowie w latach 1881–1882. Większą część swego życia spędził we Lwowie, gdzie pozostawił po sobie kapitułę cerkwi św. Jura, gmachy wydziału lekarskiego Uniwersytetu Lwowskiego, klinikę i wiele innych wspaniałych budynków.

Trzecim budowniczym, który dołączył do realizacji projektu, był architekt Donat Zifferer. Był bezpośrednim kierownikiem budowy. W tym celu tymczasowo przeniósł się z Wiednia do Stanisławowa. Ten obiekt nie był jedyny w jego karierze, nadzorował również budowę odesskiej Opery.

Józef Łapicki (1851-?), z archiwum Beaty Kost

Architekt incognito

Przed budową jakiegoś ważnego obiektu w starym Stanisławowie organizowano konkurs na najlepszy projekt architektoniczny. Było to coś w rodzaju dzisiejszego przetargu. Przez dłuższy czas nie mieliśmy w mieście normalnego teatru, ale w 1887 r. zebrano odpowiednie fundusze i ogłoszono konkurs. Wygrał go nieznany komisji architekt Witold Milkowski. Była to postać dość tajemnicza – do Stanisławowa nie przyjeżdżał, rysunki nadesłał przez pocztę i nikt z komitetu budowy ani razu go nie widział.

Kierowanie budową powierzono inżynierowi kolei Józefowi Łapickiemu. Na uroczystym otwarciu teatru 22 listopada 1891 r. inżynier przyznał się, że to on jest właśnie tym zagadkowym „architektem Milkowskim”.

Zadowoleni mieszkańcy sprezentowali mu złoty pierścień, a było za co. Stanisławowski teatr był bogato ozdobiony w sztukaterię, portyk z kolumnami i wspaniałą kopułę. Niestety, teatr ucierpiał w czasie wojny i został odbudowany w stylu „ekonom”. Dziś mieści się tu filharmonia.

O samym Łapickim wiadomo niewiele. Żanna Komar zbadała, że urodził się w 1851 r. w miasteczku Mikołajowie nad Dniestrem. Ukończył Politechnikę Lwowską i pracował na kolei – projektował mosty kolejowe. Po raz ostatni jego nazwisko w dokumentach spotykamy w 1914 r.

Stanisławowski teatr mało w czym przypominał obecny gmach filharmonii, pocztówka z kolekcji Olega Hreczanyka
Teofil Wiśniowski (1869-1936), ze źródeł internetowych

Kasyno zaprojektował kołomyjanin

W 1893 r. w Stanisławowie startował kolejny konkurs budowlany. Tym razem ojcowie miasta umyślili wybudować kasyno miejskie. Miało powstać przy ul. Sapieżyńskiej – dziś jest to Obwodowa Biblioteka dla Młodzieży przy ul. Niezależności 12.

Do konkursu stanęło 15 architektów, ale do finału dotarł jeden – Teofil Wiśniowski. Mieszkał w Krakowie, lecz śmiało można go uznać za naszego krajana – urodził się w Kołomyi i uczył się w stanisławowskiej szkole realnej.

W chwili wygrania konkursu miał 24 lat i pobił na głowę wielu znanych budowniczych. Kasyno zostało otwarte w listopadzie 1896 r. Gmach był piętrowy z wielką salą balową na piętrze. Gazety pisały, że kiedyś do tańca na zakończenie balu stanęło 38 par. Po kilku latach Wiśniowski przeniósł się do Warszawy, gdzie też pozostawił po sobie znaczący ślad.

Interesujące jest jednak to, że komitet budowy przyjmując projekt Wiśniowskiego, miał do niego szereg uwag. Adaptację rysunków doręczono inżynierowi kolei Karolowi Regerowi. O ironio – w konkursie na projekt kasyna zajął on drugie miejsce.

Kasyno miejskie otwarte w 1896 r., pocztówka z kolekcji Olega Hreczanyka
Wilhelm Stiasny (1842-1910), ze źródeł internetowych

Przyjaciel Rothschildów

Około połowę ludności Stanisławowa stanowili Żydzi, wśród których było wielu postępowców – tak nazywano liberalny odłam judaizmu o bardziej demokratycznych poglądach niż ortodoksi. Byli to przedstawiciele inteligencji, adwokaci, lekarze, inżynierowie, przedsiębiorcy. Pieniądze mieli. Pod koniec XIX wieku postanowili wybudować swoją synagogę, która miała być największą w mieście.

Początkowo wykonanie rysunków doręczono architekcie Maksymilianowi Schlossowi. W 1894 r. przedstawił projekt, który w rozmachu niewiele ustępował soborowi św. Izaaka w Sankt Petersburgu. Zarząd towarzystwa budowy synagogi zwrócił się do wiedeńskiego architekta Wilhelma Stiasnego z prośbą o przeróbkę projektu, by zmniejszyć koszty budowy.

Ten uznał, że nie ma nic gorszego, jak przerabiać po kimś i przedstawił własny projekt. Ale zarząd również ten projekt odrzucił, wysuwając nowe ograniczenia finansowe. W końcu Stiasny uprościł szkice maksymalnie i dopiero ten projekt zarząd zaakceptował w 1895 r. Na wmurowanie kamienia węgielnego zaproszono Stiasnego do Stanisławowa, a w 1899 r. budowę ukończono.

Sam Stiasny był dość interesującą osobistością. Nie pracował w żadnym biurze architektonicznym – był architektem-frilanserem. Otworzył pierwsze na świecie żydowskie muzeum i należał do loży masońskiej. Był syjonistą i nawet zaprojektował miasto Tel Awiw, nigdy nie będąc w Palestynie. Był przyjacielem bankierskiego klanu Rothschildów. Dla nich zaprojektował rodzinne mauzoleum, kliniki w Wiedniu i w Izmirze w Turcji. Zapamiętano go jako twórcę wspaniałych synagog w Austrii, Czechach i na Słowacji. Stanisławowska bożnica była jedynym projektem, który Stiasny zrealizował w naszym mieście.

Synagoga postępowa w stylu mauretańskim, pocztówka z kolekcji Maksyma Dutczaka

Dziś jest czynna, ale czeka na przywrócenie jej czterech wież, które rozebrano w latach 50. XX w.

Iwan Bondarew

Tekst ukazał się w nr 4 (416), 27 lutego – 16 marca 2023

X