Zaczyna się inny świat

To dziwne, ale właśnie te słowa wypowiedziane przez moją siostrę Lidię przyszły mi do głowy, kiedy kreślę te słowa pożegnania, poświęcone Jej pamięci.

A było to nie tak dawno – bo tylko przed trzema laty, kiedy Lidia udzielała wywiadu do filmu „Moje magiczne miejsca” oczywiście poświęconemu Polskiemu Teatrowi we Lwowie, z którym była związana od ponad 60 lat. Powiedziała wtedy tak: „Kiedy przychodzimy wieczorem na próbę czy spektakl do Teatru po całodziennej bieganinie, wtedy otwiera się przed nami zupełnie inny świat. Zostawiamy za progiem codzienne kłopoty i zmartwienia i zaczynamy żyć życiem naszych bohaterów z różnych epok i czasów”.

I tak to zapewne jest z każdym z nas parającym się sztuką teatralną.

Pisałem niejednokrotnie słowa pożegnania kolegów i przyjaciół… Z Lidią jest coś dziwnego, bo dokładnie słyszę brzmienie Jej głosu w poszczególnych rolach – czy to w scenicznym debiucie w roli Goplany z „Balladyny” J. Słowackiego, czy też w zadziornych replikach Klary w Fredrowskich „Ślubach panieńskich”, albo też buntowniczy protest Antygony w sztuce J. Anouilha, niefrasobliwy szczebiot Tatiany w „Jubileuszu” A. Czechowa, lub łagodne upomnienia Zofii Fredrowej w „Dawnym sporze” M. Hemara, fantastyczne zaklęcia szekspirowskiej Tytanii w „Śnie nocy letniej”, czy też bezbronne i naiwne odpowiedzi Matki w „Kartotece” T. Różewicza – „Nigdy mi o tym nie mówiłeś”.

{gallery}gallery/2019/lida_chrzanowska{/gallery}

Cały dom oświećcie mocniej
Ogień drzemał – niech się ocknie
Każdy elf i każdy skrzacik
Śpiewa, tańczy, przystępuje
I tę piosnkę intonuje…

– te słowa wypowiadała na scenie podczas swojego kolejnego jubileuszu, który obchodziła razem z Heleną Pechaty w 2006 roku.

Umęczona długoletnią chorobą, skazana faktycznie na spędzanie dni i nocy w łóżku, zawsze się interesowała teatrem, pytała o przebieg prób i czy przedstawienie było udane, czy publiczność dopisała.

A potem głos coraz bardziej zanikał, ostatnio zbliżał się już do szeptu, aż 7 grudnia rozpłynął się w ciszy.

Zbigniew Chrzanowski
Tekst ukazał się w nr 23-24 (339-340), 20 grudnia – 16 stycznia 2019

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X