Wywiad z konsulem generalnym RP we Lwowie Rafałem Wolskim

Lwów, przede wszystkim, leżąc przez wiele stuleci w obszarze państwowości, kultury i języka polskiego zgromadził w swoich murach wielką liczbę znakomitych Polaków, ludzi wybitnych, którzy byli współtwórcami polskiej tożsamości. Bez nich Polska i Polacy nie byli by tacy, jakimi są.

Dziękujemy, Panie konsulu, że zgodził się Pan udzielić wywiadu dla Czytelników Kuriera Galicyjskiego. Przygotowaliśmy kilka pytań, odpowiedzi na które przybliżą postać nowego konsula generalnego RP we Lwowie.
Od dzieciństwa związany jest Pan z Olsztynem. To miasto leży też na swoistych Kresach. Czy postrzega Pan analogię z tymi Kresami na Ukrainie?
Bardzo miło mi być gościem Kuriera Galicyjskiego. Od dawna jestem czytelnikiem Waszej gazety i jest mi przyjemnie, że w tej formie będę mógł zwrócić się do czytelników, ale i porozmawiać z tymi, którzy oglądają materiały filmowe Kuriera.

Olsztyn jest miastem szczególnym i położonym faktycznie na obecnych kresach północnych Polski. Terminologia taka nie jest niczym nowym, wybitny geograf, Lwowianin, Eugeniusz Romer, wydał w 1919 r. monografię „Polacy na Kresach Pomorskich i Pojeziernych” i miał na myśli właśnie dzisiejsze Warmię i Mazury. W Olsztynie stykały się różne tradycje i różne kultury. Po II wojnie światowej osiedlili się tam Polacy z różnych terenów, a i lokalni mieszkańcy też nie byli jednorodni pod względem narodowym, wyznaniowym czy językowym. Wokół mojego domu rodzinnego mieszkali sąsiedzi pochodzący ze Lwowa, z Wilna, z Dyneburga (obecnie Daugavpils na Łotwie – red.), rodowita Niemka, mieszkająca w Olsztynie jeszcze od czasów przedwojennych oraz wysiedleńcy spod Równego. Moja rodzina po ojcu również wywodzi się z tych dalekich Kresów – z Kijowszczyzny, a moja matka urodziła się i wychowała na Pomorzu, na samej granicy niemieckiej. Wobec tego moje doświadczenia „kresowości” nie ograniczały się do dawnych ziem południowo-wschodnich. Doświadczenie Kresów i pogranicza było dla mnie czymś oczywistym i w jakiś sposób mnie ukształtowało.

W jednym z artykułów o Panu przeczytałem, że „interesował się Pan historią od dziecka”. Czy był to jakiś wybrany okres w historii, czy generalnie historia Polski?
Wyrosłem w rodzinie bardzo patriotycznej i bardzo przywiązanej do tradycji. Mój nieżyjący już ojciec był żołnierzem AK. Często słuchałem jego opowieści. Jako harcerz i żołnierz Szarych Szeregów miał okazję zetknąć się z legendarnym „Zośką”, Tadeuszem Zawadzkim; był uczestnikiem potyczki pod Sieczychami, w której „Zośka”, zginął. Moi obaj dziadkowie brali udział w wojnie 1920 roku, jeden jako żołnierz Wojsk Wielkopolskich, a drugi był ochotnikiem, strzelcem kaniowskim. Zatem historia XX wieku była dla mnie czymś oczywistym. W wyniku wojen moja rodzina straciła znaczną większość rodzinnych pamiątek materialnych, ale mój ojciec i brat gromadzili różne zabytki – stare książki, przedmioty historyczne. To też wzmogło i moje zainteresowania. Jako nastolatek namiętnie kolekcjonowałem znaczki i monety, a to znakomite nośniki historii.

Wobec tego jeszcze jako uczeń liceum podjąłem decyzję, że będę studiował historię. W II klasie liceum wziąłem udział w olimpiadzie historycznej, której laureatem zostałem, co wówczas gwarantowało wstęp bez egzaminu na studia historyczne. Instytut Historyczny Uniwersytetu Warszawskiego był wyborem w pełni świadomym. Teraz, po latach, trochę żałuję, że ostatecznie nie wybrałem ścieżki naukowej. W moich pracach historycznych interesowałem się historią regionalną terenów, na których wyrosłem – Warmii i Mazur, czyli dawnych Prus Książęcych. Również bardzo interesowała mnie historia tych ziem, z których wywodzi się moja rodzina – Ukrainy Naddnieprzańskiej. Te ziemie zawsze były obecne w rodzinnych opowieściach, w „Trylogii” Sienkiewicza, w książkach Michała Czajkowskiego, Henryka Rzewuskiego. To mnie fascynowało.

Przez wiele lat studiował Pan stosunki polsko-niemieckie. Czy uważa Pan, że możliwe są podobne stosunki pomiędzy Polską i Ukrainą?
Oczywiście, że są możliwe, chociaż analogie nie są proste. Niemcy i Ukraińcy są narodami w nowoczesnym sensie stosunkowo młodymi. Państwo niemieckie w obecnym kształcie istnieje od niecałych 150 lat, a państwo ukraińskie w następnym roku będzie obchodzić swoje stulecie. Różnią się te państwa również okresem braku suwerenności. Stosunki naszych państw w obu przypadkach są bardzo dobre na poziomie społeczeństw. Wielkie znaczenie ma tu współpraca na poziomie samorządów. Szczególnym elementem naszej współpracy jest wymiana młodzieży. O ile w przypadku Niemiec instytucjonalne jej wsparcie trwa już od początku lat 90, to z Ukrainą ten proces dopiero się rozpoczyna, ale już mamy dobre wyniki.

Cieszę się bardzo, że naszą współpracę z Ukrainą kształtują instytucje naukowe. Tu we Lwowie wspaniale rozwija się współpraca Lwowskiej Narodowej Naukowej Biblioteki Ukrainy im. Wasyla Stefanyka z Zakładem Narodowym im. Ossolińskich we Wrocławiu, do 1945 roku mieszczącym się we Lwowie. Imponująco rozwija się współpraca kulturalna podmiotów z naszych trzech krajów. Polskie i niemieckie muzea od lat mają ze sobą bardzo bliskie kontakty. Podobnie placówki polskie i ukraińskie, nie ma chyba we Lwowie muzeum, które by nie miało związków z polskimi odpowiednikami.

Chociaż trudno jest porównać nasze stosunki, to uważam, że nasze doświadczenia współpracy polsko-niemieckiej w wielu dziedzinach powinniśmy przenosić na grunt ukraiński. Wydaje mi się, że to się odbywa i najważniejsze, żeby być otwartym, co pokazała przed ponad półwieczem wymiana listów pomiędzy episkopatami Polski i Niemiec. Ona też uczy dojrzałości i prowadzenia dialogu, a nie dwóch monologów.

Czy w obecnych warunkach możliwe jest zwiększenie polskich inwestycji na Ukrainie? I co w tym celu należałoby zrobić?
Inwestor potrzebuje jednej rzeczy – bezpieczeństwa prowadzonego przez siebie interesu. Od ponad trzech lat Ukraina bardzo intensywnie pracuje nad tym, żeby poprawić warunki inwestowania – w sensie bezpieczeństwa prawnego inwestycji. Trudno już o porównania z sytuacją sprzed kilku lat, gdy miały miejsce siłowe przejęcia firm inwestorów zagranicznych czy „ataki” skorumpowanych organów fiskalnych na firmy zagraniczne. Dziś sytuacja uległa odczuwalnej poprawie.

Inwestor powinien mieć świadomość, że będzie mógł funkcjonować na rynku, nie będąc dyskryminowanym. To zabezpiecza nam Umowa Stowarzyszeniowa Ukrainy z UE. Ten dokument już stworzył ramy dla sukcesu zagranicznego biznesmena na Ukrainie. Należy sobie też uświadomić, że biznes to nie tylko duże firmy, ale i przede wszystkim małe i średnie. I to właśnie takich firm widzimy we Lwowie coraz więcej, i coraz więcej towarów wyprodukowanych przez takie firmy w Polsce. Żywię wielką nadzieję, że po kilku latach będziemy mieli wzrost polskich inwestycji na rynku ukraińskim poprzez wpływ kapitału, nowych technologii i kooperacji. Podstawą tej współpracy będą nowe technologie, bez których nie jest możliwy rozwój produkcji.

Za kilka dni obywatele Ukrainy będą mogli podróżować do Polski bez wiz. Czy wpłynie to na liczebność wydziału wizowego Konsulatu?
Nie przewidujemy znacznego spadku wydawanych wiz. Do końca maja tego roku wydaliśmy wiz w przybliżeniu tyle, co w całym pierwszym półroczu roku ubiegłego. Ponad połowa wiz przez nas udzielanych to wizy krajowe na pobyty długoterminowe w Polsce. Tych wizy nie obejmie zniesienie obowiązku wizowego, gdyż wydawane są osobom, które udają się do Polski na dłużej niż 90 dni, tj. jadą uczyć się, pracować, w odwiedziny do rodziny, na leczenie czy odpoczynek. Trzeba tu powiedzieć, że na razie większość obywateli Ukrainy nie posiada paszportów biometrycznych, toteż będą oni potrzebowali wiz na przekroczenie granicy.

W jaki sposób obywatel Ukrainy, przekraczający granice może przeciwstawić się arogancji polskich służb granicznych?
Konsulat Rzeczypospolitej zajmuje się opieką i pomocą obywatelom polskim na terenie Ukrainy, wobec tego trudno mi udzielać rad obywatelom tego kraju na czas ich podróży do Polski. Ukraina ma w Polsce znakomicie funkcjonujące konsulaty i tam należy szukać pomocy w takich przypadkach. Przypominam wreszcie, że MSZ RP nie nadzoruje działań służb granicznych, więc ewentualne skargi na funkcjonariuszy tych służb należy kierować do ich przełożonych. Polskie służby graniczne i celne mają rozbudowany system przyjmowania takich skarg. Takie informacje są dostępne bezpośrednio na przejściach granicznych lub na stronach internetowych Straży Granicznej RP i administracji celno-skarbowej.

Zwracam też uwagę, że często kierowane są do nas odwołania od decyzji Straży Granicznej o cofnięciu bądź unieważnieniu wizy. Na każdej takiej decyzji wskazane jest, w jaki sposób można się od niej odwołać. Organem odwoławczym nie jest w takim przypadku konsul.

W jednym z wywiadów powiedział Pan, że „Lwów – to miejsce szczególne dla każdego Polaka”. Proszę rozwinąć tę wypowiedź?
Lwów, przede wszystkim, leżąc przez wiele stuleci w obszarze państwowości, kultury i języka polskiego zgromadził w swoich murach wielką liczbę znakomitych Polaków, ludzi wybitnych, którzy byli współtwórcami polskiej tożsamości. Bez nich Polska i Polacy nie byli by tacy, jakimi są. Wystarczy wejść za bramę Cmentarza Łyczakowskiego, aby co krok spotykać nagrobki wielkich Polaków: Stefan Banach, Maria Konopnicka, znany każdemu z wiersza Mickiewicza Julian Ordon. Krocząc po ulicach Lwowa, natykamy się co chwila na polskie nazwiska – ulica Kopernika, ulica Kościuszki, i tablice upamiętniające wielkich Polaków.

Lwów dla Polski ma nie tylko znaczenie historyczne i kulturowe. Lwów – to brama do południowo-wschodniej Europy. Przez Lwów jedziemy na Bałkany, jedziemy w głąb Ukrainy. Lwów nadal spełnia tę swoją średniowieczną rolę – wielkiego węzła na szlakach komunikacyjnych. I bardzo dobrze, że obecni mieszkańcy Lwowa kultywują te dawne tradycje i starają się, żeby miasto było wielkim, żywym ośrodkiem, które promieniuje daleko poza granice Ukrainy.

Stwierdził Pan również, że „Lwów jest bardzo ważnym miastem dla Ukrainy?”
To, co wymieniłem przed chwilą, jest tak samo ważne dla Ukrainy. Położenie tego miasta, jego otwartość, jego potencjał gospodarczy, ludzki, kulturalny. Bez Lwowa nie można wyobrazić sobie współczesnej Ukrainy i bez Lwowa nie można wyobrazić sobie współczesnej Europy środkowo-wschodniej.

Przez pewien okres pracował Pan jako asystent prezydenta Warszawy i miał możliwość zapoznania się z działalnością samorządu. Co mógłby Pan powiedzieć o działalności samorządu lwowskiego?
Pracowałem nie tylko jako asystent prezydenta w Urzędzie ówczesnej Gminy Warszawa-Centrum, ale również w samorządzie województwa warmińsko-mazurskiego. Zajmowałem się tam współpracą międzynarodową. „Od wewnątrz” znam zatem dwa szczeble polskiego samorządu – gminny i wojewódzki. Mogę powiedzieć tylko tyle, że jestem pełen uznania dla tych ukraińskich działaczy samorządowych i polityków lokalnych, którzy pracują nad tym, aby doprowadzić do samodzielności, także finansowej, samorządów różnych szczebli. Samorządy lokalne dzięki poszerzeniu swoich kompetencji osiągną bardzo wiele, korzystając z doświadczeń sąsiednich krajów. Polska jest najlepszym przykładem, jakie korzyści może przynieść reforma samorządowa. Wystarczy pojechać do dowolnego polskiego regionu, aby zrozumieć, jak bardzo pozytywnie wpłynęła na jego rozwój samorządność.

Jesteśmy gotowi podzielić się tymi doświadczeniami. Od 2014 roku liczni polscy eksperci, doświadczeni samorządowcy, naukowcy, politycy lokalni przekazują Ukrainie i ukraińskim regionom swoje doświadczenia i sugerują najlepsze rozwiązania systemowe. Kluczem do rozwoju regionalnego są bowiem samorządy uzbrojone w przejrzyste kompetencje i własne dochody.

Podczas swojej bytności na Ukrainie zapewne wielokrotnie odwiedzał Pan Lwów. Jakie pozytywne zmiany postrzega Pan w naszym mieście?
Odwiedzam Ukrainę od wielu lat. Przyjeżdżałem tu zanim sądziłem, że kiedykolwiek będę tu pracował. Ukraina jest pięknym krajem i dysponuje potężnym potencjałem. W rozmowie z przedstawicielami miejscowych władz chętnie podkreślam, jak bardzo jestem zbudowany pozytywnymi zmianami, które tu zachodzą w ostatnich latach. Jest tu coraz więcej dobrych dróg, rozwija się infrastruktura informacyjna. Jako gość można czuć się we Lwowie komfortowo. Wiele jednak jest jeszcze do zrobienia. Życzę z tego miejsca całej Ziemi Lwowskiej jak najkorzystniejszego rozwoju, wykorzystania tych wszystkich możliwości, które już istnieją i jakie pojawią się w przyszłości.

W jaki sposób Konsulat Generalny zamierza nadal współpracować z polską społecznością we Lwowie?
Podkreślam, że polski urząd konsularny we Lwowie, działający od 30 lat, zawsze bardzo pilnie przysłuchiwał się potrzebom polskiej społeczności. Nie widzę potrzeby dokonywania jakichś rewolucyjnych zmian, ponieważ sądzę, że moi poprzednicy i cały zespół Konsulatu działali na rzecz wsparcia Polaków we Lwowie bardzo dobrze. Sądzę, że należy kontynuować wszystko, co było dobre i przynosiło korzyść. Należy przysłuchiwać się potrzebom polskiego środowiska, nie jesteśmy po to, aby je zastępować w działalności, ale wspierać i motywować do działania i wspomagać w różnych inicjatywach. Jak podkreślałem w rozmowach z działaczami polskimi, będę uważnie śledził ich potrzeby i wspierał ich działania. Najważniejsze jest, bowiem to, aby polskie środowisko nadal pozostawało środowiskiem twórczym, inicjatywnym, otwartym, mającym własne pomysły i siłę ich realizacji. Życzę Polakom na Ziemi Lwowskiej rozwoju pod każdym względem, a my będziemy im w tym pomagać.

Panie konsulu, jak rozpatruje Pan działania władz Lwowa w kwestii zwrotu nieruchomości? Chodzi tu o kościół św. Marii Magdaleny i plebanię kościoła św. Antoniego we Lwowie.
Obydwa te zagadnienia są bardzo bolesne i trwają, niestety, przez całe lata. Moje stanowisko nie różni się tu od stanowiska moich poprzedników czy stanowiska ambasady RP w Kijowie: obie sprawy są regularnie podnoszone przez stronę polską podczas spotkań oficjalnych na różnych szczeblach. Temat ten jest poruszany podczas rozmów prezydentów naszych państw. Skromnym sukcesem tych działań jest powrót krzyża na kościół św. Marii Magdaleny. Rozumiemy, że władze miasta muszą zabezpieczyć placówce kulturalnej, która obecnie mieści się w kościele, godny lokal zastępczy. Ale rozumiemy, że gmach ten został zbudowany, jako świątynia, a nie jako sala koncertowa, przez społeczność parafialną i powinna zostać zwrócona prawowitemu właścicielowi. W 1962 roku ta świątynia przez ówczesne państwo sowieckie została skradziona wiernym. Własność ma wrócić do swego właściciela i tu nie mamy żadnych wątpliwości.

Podobna historia tyczy się domu parafialnego przy kościele św. Antoniego. Obecnie toczy się procedura prawna pomiędzy parafią i władzami. W lutym 2017 roku Rada Miasta zadeklarowała 250 tys. hrywien na prace kosztorysowe, związane z przeniesieniem szkoły muzycznej, która mieści się w tym budynku, do budynków powojskowych przy ul. Łyczakowskiej.

Obie te sprawy są monitorowane przez naszą placówkę i regularnie podnoszone przy przygotowywaniu materiałów do rozmów dwustronnych na różnych poziomach.

Czy konsulat będzie kontynuował swoje inicjatywy – Festiwal Partnerstwa, Przegląd polskich filmów, czy sprowadzał polskich artystów i zespoły do Lwowa?
Jak już mówiłem – nie ma potrzeby korekt w programie działania konsulatu, również co do tych imprez. Festiwal Partnerstwa czy Przegląd „Pod Wysokim Zamkiem” to znakomite projekty i mamy wspaniałych partnerów miejscowych, którzy z nami współpracują. Nie wyobrażam sobie lwowskiej jesieni bez Festiwalu Partnerstwa czy Festiwalu polskich filmów. Oczekujemy też obecności polskich wydawców i polskich autorów na Forum Wydawców we Lwowie i wielu dalszych wydarzeń kulturalnych.

W ramach naszych nie nieograniczonych przecież możliwości będziemy robić wszystko, żeby polska sztuka i polska kultura były we Lwowie obecne, a twórcy i literaci ukraińscy trafiali do Polski. Sądzimy, że kultura polska i ukraińska mają wiele sobie do powiedzenia. Obecność twórców ukraińskich w Polsce jest dla nas tak samo oczywista, jak obecność twórców polskich we Lwowie.

Niebawem ukończona zostanie budowa Domu Polskiego we Lwowie. Czego będzie tam więcej: kultury polskiej czy integracji europejskiej?
Sądzę, że jedno nie wyklucza drugiego. Intensywna konsumpcja kultury polskiej jest najlepszym przykładem integracji w Europie i tego, że granice polityczne nie są dla kultury przeszkodą.

Najlepszym przykładem, chociaż na mniejszą skalę, jest działalność Centrum Kultury Polskiej i Dialogu Europejskiego w Stanisławowie od 2013 roku. Wpisało się ono tak niejednoznacznie w mapę kulturową, społeczną, polską i ukraińską Iwano-Frankowska, że dziś trudno wyobrazić sobie życie kulturalne tego wojewódzkiego miasta bez tego ośrodka. Sądzę, że Dom Polski we Lwowie będzie funkcjonował podobnie, czyli będzie miejscem, które będzie pokazywać naszym przyjaciołom, Polakom i Ukraińcom, współczesną kulturę polską i polskie dziedzictwo i będzie pokazywać na polskim przykładzie, że warto dążyć do zjednoczonej Europy, w której różne narody i różne tradycje łączy wielka europejska idea.

Kiedyś na łamach Kuriera mieliśmy rubrykę „Pytania do konsula”. Czy nie uważa Pan, że warto było ją wznowić?
Była to bardzo interesująca rubryka. Sam wielokrotnie czytałem umieszczone tam materiały. Ukazywała się ona w czasie, gdy sieci społecznościowe nie były tak rozwinięte. Obecnie mamy stronę internetową Konsulatu i tam umieszczamy aktualne tematy i ogłoszenia. Mamy profile na Facebooku i Twitterze. Na pytania nadsyłane nam mailowo odpowiadamy tą samą drogą. Komunikacja pomiędzy petentem i urzędem jest obecnie bardziej dostępna. Z uwagi na okres wydawania gazety i czas nadejścia korespondencji do redakcji, dalej do konsulatu i przygotowanie odpowiedzi jest za długi i może się tak stać, że odpowiedź będzie już nieaktualna.

Teraz proszę powiedzieć kilka słów o sobie. Jak pan spędza czas wolny – jeżeli taki się znajdzie?
Najchętniej czas wolny spędzam czytając lub powiększając swoją bibliotekę. Jestem bibliofilem i miłośnikiem książki – bo zawsze należy poznawać myśli mądrzejszych od siebie. To moje główne hobby. Innym moim zamiłowaniem jest poznawanie kuchni danego terenu, obszaru. Sam też gotuję i duża część mojej biblioteki to książki kulinarne. Bardzo mnie interesuje ten kulturowo-cywilizacyjny aspekt.

Co Panu zasmakowało najbardziej we Lwowie?
Prawdę powiedziawszy, to we Lwowie smakuje mi wszystko.

Trzecim moim hobby są wędrówki. Chociaż, niestety, mam na to coraz mniej czasu. Lubię wędrować po mieście i tu Lwów daje znakomite możliwości. Lubię wędrować po lasach. Wielkie nadzieję wiążę z tym, że podczas swojej pracy we Lwowie będę miał okazję pochodzić trochę po Karpatach. Gdy pracowałem w Monachium, to udało mi się przewędrować Alpy Bawarskie i Las Bawarski. Karpaty to najciekawsze góry ukraińskie, nie licząc Krymskich.

Jaka muzykę lubi Pan słuchać?
Słucham chętnie muzyki klasycznej i muzyki filmowej. Bardzo lubię twórczość Wojciecha Kilara, Lwowiaka. Pozwala ona wyobrazić sobie całe sekwencje filmowe, które swoją muzyką ilustrował. Wczoraj byłem na występie ukraińskiego zespołu „Onuka”, który łączy muzykę inspirowaną tradycyjną i graną na ludowych instrumentach ze wszystkimi współczesnymi środkami i technikami wyrazu. Z tradycji powinniśmy brać to, co najlepsze i przetwarzać dzięki środkom, które daje nam współczesność.

Dziękuję za rozmowę i poświęcony czas.

Info:
Rafał Wolski, urodzony 15. 07. 1968 w Pleszewie, woj. wielkopolskie, mieszka w Olsztynie
1986-1992 student Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego (1992 mgr historii)
Pracował naukowo: 1989-1992 Instytut Historii Nauki Polskiej Akademii Nauk, Warszawa; 1995-1996/2000 Ośrodek Badań Naukowych im. Wojciecha Kętrzyńskiego, Olsztyn
1996-1998 inspektor w Wydziale Kadr Urzędu Gminy Warszawa-Centrum
1998-1999 zastępca dyrektora generalnego Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej w Warszawie
2000-2006 konsul, kierownik Wydziału Ekonomiczno-Handlowego Konsulatu Generalnego RP w Monachium (od 2002 w stopniu radcy)
2007-2010 dyrektor Departamentu Współpracy Międzynarodowej i Inwestycji Zagranicznych Urzędu Marszałkowskiego Województwa Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie
18.07.2010-6.09.2015 kierownik Wydziału Konsularnego Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej na Ukrainie, Kijów (I radca, od 1.07.2015 radca-minister; 10.01.2012 otrzymał tytuł konsula generalnego)
7.09.2015-31.03.2017 zastępca kierownika placówki, Ambasada Rzeczypospolitej Polskiej na Ukrainie
Od 8.04.2017 konsul generalny Rzeczypospolitej Polskiej we Lwowie.
Znajomość języków obcych: niemiecki, ukraiński, angielski, rosyjski.

Rozmawiał Krzysztof Szymański
Tekst ukazał się w nr 11 (279) 13-29 czerwca 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X