Wojna. Część 17 fot. Dmytro Antoniuk

Wojna. Część 17

Początek listopada 2022: Światło

1 listopada 2020 r. Cały cmentarz Łyczakowski płonie i świeci. – Wraz z wolontariuszami umieściliśmy tutaj dziś 10 000 lamp – mówiła moja dobra koleżanka E., z którą ustawialiśmy biało-czerwone światła na kwaterze powstańców styczniowych. – Oby tak było w moim Kijowie na cmentarzu Bajkowa – pomyślałem.

1 listopada 2021 r. „Uważaj pod nogi, bracie! Tutaj można tak wpaść, że trzeba będzie wzywać karetkę – mówi mój polski przyjaciel P., z którym po ciemku, z kilkoma lampionami przyjechaliśmy na cmentarz kijowski Bajkowa. – „Jak to byłoby dobrze, gdyby kijowianie zebrali się tutaj i zapalili tysiące zniczy na tych grobach, jak to jest w zwyczaju w Polsce i na Litwie – odpowiadam mu.

1 listopada 2022 r. Minął rok i mieszkańcy Kijowa przyszli. Chodzimy między grobami, zapalamy kolorowe znicze, stawiamy je na grobach.

fot. Dmytro Antoniuk

Kilka dni wcześniej umieściłem na Facebooku apel o przybycie Ukraińców na akcję podziękowania Polakom za przyjaźń i wsparcie. Mam w pamięci morze ciepłych świateł na Łyczakowie dwa lata temu i chcę to powtórzyć tutaj, w Kijowie. Przynajmniej w miniaturze.

Cmentarz Bajkowa jest jednym z najstarszych w Kijowie. Generał carski Siergiej Bajkow postanowił w ten sposób zainwestować pieniądze, za które kupił wzgórze w tej części miasta. Trzy ogromne sekcje przeznaczono dla prawosławnych, katolików i protestantów. W każdej umieszczono kaplicę. Później prawosławni zbudowali dużą cerkiew, która nadal jest czynna, zaś kaplice protestantów i katolików w czasach komunizmu zamieniły się w ruiny, przy czym katolicka została prawie całkowicie zniszczona. Na jej miejscu zbudowano wieżę wysokiego napięcia.

Prawie wszystkie stare nagrobki na cmentarzu zostały splądrowane w czasach ZSRR. Bardzo często wysoko artystyczne groby wykonane z marmuru lub granitu żytomierskiego były po prostu skradzione – stare inskrypcje zacierano, grawerowano nowe, po rosyjsku, zwykle dla jakichś urzędników lub pułkowników armii sowieckiej. Albo po prostu wrzucano pochówki do wąwozów i w opustoszonym miejscu (co zrobiono z kośćmi zmarłych – nie wiadomo) szybko grzebano nowe, poprawne politycznie sowieckie zwłoki, ponieważ ten cmentarz zawsze był uważany za miejsce elitarne. Tak stało się na przykład z miejscem, gdzie leżało 114 legionistów Wojska Polskiego, którzy wraz z oddziałami Ukraińskiej Republiki Ludowej oddali w maju 1920 roku życie za wyzwolenie Kijowa. W miejscu, gdzie do 1937 r. znajdowały się rzędy grobów polskich żołnierzy, obecnie znajdują się chaotyczne groby obywateli radzieckich. Ten sam obraz widzimy wokół pozostałości absydy kaplicy, która niegdyś stanowiła centrum katolickiej części cmentarza. Tu i ówdzie jak wysepki wystają z zarośli czarne granitowe płyty lub wielkie krzyże, na których coś jest napisane po łacinie.

Kapelan wojskowy PCU o. Ołeksij jest już na miejscu. Specjalnie zaprosiliśmy go dla podkreślenia „ukraińskości” naszej akcji. Ma typową kozacką fryzurę i wąsy, porusza się z laską, chociaż jest dość młody. Oczywiście, nie pytam dlaczego. Trwa modlitwa za zmarłych, większość z nas, którzy otoczyli kapelana półkolem, żegna się na sposób prawosławny – od prawej do lewej.

fot. Dmytro Antoniuk

W krótkim kazaniu ojciec wypowiada słowa wdzięczności i przyjaźni do Polaków oraz wspomina o ich słynnych przedstawicielach, którzy również gloryfikowali nasze miasto. Jeszcze raz przypominam, że do 1920 roku, kiedy większość ludności polskiej opuściła Kijów, ewakuując się przed bolszewikami, jedna czwarta mieszkańców miasta mówiła po polsku i ten język był tu jednym z głównych, obok ukraińskiego, rosyjskiego i jidysz.

Jest nas około trzydziestu. Mamy ze sobą pięćset zniczy i proponuję zapalić większość z nich właśnie tutaj, wokół pozostałości kaplicy, a nie tylko na polskich grobach, żeby wyglądało to estetycznie i pięknie. Zmrok zbliża się szybko i nieśmiałe światła wewnątrz wielokolorowych zniczy rozbłyskują coraz bardziej.

Oto zupełnie świeży grób, w którym w 2017 roku została pochowana szefowa kijowskiego polskiego stowarzyszenia „Zgoda” Wiktoria Radik. To ona opiekowała się polskimi pochówkami i była inicjatorką restauracji masowego grobu legionistów w 1920 roku. Ktoś już zapalił jej światło. Mój dobry przyjaciel A. pokazuje grób Józefa Zawadzkiego. Był wydawcą książek i burmistrzem Kijowa w latach 1860–1863, zdymisjonowany przez władze carskie w czasie represji po powstaniu styczniowym. Jego ojciec był pierwszym wydawcą dzieł Adama Mickiewicza w Wilnie. M.in. opublikował „Romanse i ballady” wieszcza.

Nieco niżej znajduje się kolejna wyspa starych polskich grobów – przy neogotyckiej bramie. Oto mogiła wybitnego artysty Wilhelma Kotarbińskiego. Całe życie mieszkał w Kijowie i wykonał m.in. obrazy w prawosławnym soborze św. Włodzimierza. Na jego odrestaurowanym pochówku znicze zapala jego wieloletnia badaczka, kandydat nauk historycznych pani D. Kilka miesięcy temu ona i jej mąż, znany kolekcjoner sztuki, przeprowadzili licytację jednego z obrazów Marii Prymaczenko, który przez wiele lat był przechowywany w ich rodzinie. Udało się dostać ogromną kwotę – 500 tysięcy dolarów. Wszystkie pieniądze poszły na wsparcie Sił Zbrojnych Ukrainy.

Trochę dalej zapalamy znicze na grobie Leona Idzikowskiego, który był najsłynniejszym wydawcą książek w Kijowie na przełomie XIX i XX wieku. Przeważnie wszystkie stare pocztówki z widokami miasta były drukowane u niego na Chreszczatyku.

Tu, w prawosławnej części cmentarza zaczyna się Aleja Zasłużonych. Jednak większość tych, którzy są tu pochowani, była taką tylko z punktu widzenia partii komunistycznej. Ale jest też wielu naprawdę wybitnych Ukraińców, którym ta chwała pośmiertna się należy. Specjalnie dla nich zachowaliśmy część zniczy. Już w całkowitej ciemności zapalamy je na grobach Sadowskiego, Zańkowieckiej i Narbuta, które są stłoczone obok siebie. Dalej pochówki Mychajła Hruszewskiego i Wiaczesława Czornowoła, który mógłby zostać wielkim prezydentem Ukrainy, gdyby nie został zabity. Poeci, pisarze, inżynierowie, lekarze… Nagle natrafiamy na grób Wandy Wasilewskiej. – Nie stawiajmy tu zniczy – mówię. Ale jest wśród nas jeden Polak, pan R., który w duchu chrześcijańskiego miłosierdzia odmawia pacierz nad grobem żarliwej komunistki, którą nawet nie pochowano w katolickiej części cmentarza.

Udajemy się do najdalszej części nekropolii, gdzie pochowani są polscy legioniści. Wokół panuje zupełna ciemność, ale zza drzew widać wyspy naszych świateł i mówimy: „Jak pięknie”. Czuję chłód, bo zbyt lekko się ubrałem. Przyspieszam kroku i widzę przed sobą świeży grób z drewnianym krzyżem. Jest na nim duże zdjęcie i nie muszę czytać nazwiska, wszyscy już je znamy. To najnowszy i prawdziwy bohater narodowy Ukrainy, Roman Ratuszny. Przystojny chłopak, który nie mając nawet 25 lat oddał latem życie za nas wszystkich w bitwach pod Iziumem. Wcześniej, przed wojną był bardzo aktywnym i charyzmatycznym działaczem w Kijowie. Bronił nasze parki i lasy przed bandycką zabudową, zajmował się śledztwami korupcji na najwyższych szczeblach władzy. Przewidywano, że będzie miał błyskotliwą karierę w polityce, a wielu widziało Romana jako prezydenta Kijowa. Nie stało się tak… I kolejny jasny znicz zapłonął w ciemności Bajkowego cmentarza…

Jesteśmy już u celu naszej cmentarnej wyprawy. Duży granitowy krzyż, napisy w języku polskim i ukraińskim, świeże kwiaty i biało-czerwone znicze. To zbiorowy grób polskich legionistów, którzy oddali życie za naszych przodków w walce z tym samym co dziś wrogiem. Ustawiamy na pochówku resztę naszych zniczy i wychodzimy.

Prawdopodobnie liczbą zapalonych zniczy nawet nie zbliżyliśmy się do Łyczakowa, nie mówiąc już o Powązkach czy Rossie. Ale tak miło jest widzieć te światła migoczące w ciemności kijowskiego cmentarza. A jeszcze milej jest wierzyć, że po drugiej stronie – w najszerszym tego słowa znaczeniu – są nam za to wdzięczni.

Dmytro Antoniuk

Dmytro Antoniuk. Autor licznych przewodników po Ukrainie oraz książki w dwóch tomach "Polskie zamki i rezydencje na Ukrainie". Inicjator dwóch akcji społecznych związanych ze zbiórką środków na remont zamku w Świrzu w latach 2012-2013. Tłumacz z języków polskiego, angielskiego i niemieckiego. Stypendysta Programu "Gaude Polonia" w roku 2016, w ramach którego przetłumaczył księgę Barbary Skargi "Po wyzwoleniu: 1944-1956", która ukazała się po ukraińsku w wydawnictwie "Knyhy XXI". Razem z Pawłem Bobołowiczem był autorem akcji "Rok 1920: Pamięć w czasach pandemii", w wyniku której powstała mapa interaktywna miejsc pamięci na Ukrainie oraz foldery, wydane przez Konsulaty RP we Lwowie i Winnice. Od listopada 2020 roku jest autorem i prowadzącym audycji radiowej na Radio WNET - "Wspólne Skarby". Stały autor Kuriera Galicyjskiego od 2008 roku.

X