Wielki pan na Końcu Polski

Wielki pan na Końcu Polski

„Wy, Polacy, nie wiecie jeszcze, coście stracili, ale nie miną dwa, a najdalej trzy lata, kiedy nie tylko wy, ale całe chrześcijaństwo żałować będzie straty tak wielkiego senatora i hetmana” – był rok 1646, gdy te słowa na pogrzebie hetmana wielkiego koronnego Stanisława Koniecpolskiego wypowiedział hospodar mołdawski Bazyli I Lupu. Jakżeż były one prorocze.

Młodość
Za protoplastę rodu Koniecpolskich można uznać niejakiego Przedbora, starostę kujawskiego żyjącego w drugiej połowie XIV w., zaś podwaliny pod potęgę rodziny położył dziad hetmana Stanisław Przedbor.

Stanisław był jednym z dziewięciorga dzieci Aleksandra Koniecpolskiego i Anny, z domu Sroczyńskiej. Dzieciństwo spędzał jak wszyscy potomkowie magnaterii i bogatej szlachty: prywatni nauczyciele uczyli go pisania, czytania, rachunków, historii, łaciny i oczywiście religii. Chłopiec ćwiczył jazdę konną, szermierkę i umiejętność strzelania z różnych rodzajów broni. Mając jedenaście lat rozpoczął naukę w Akademii Krakowskiej. Wkrótce został starostą wieluńskim. W 1608 r. na dwa lata trafił na dwór królewski, skąd na krótko wyjechał do Francji.

W 1610 r. wraz z bratem Przedborem wyruszył pod Smoleńsk na czele 200 husarzy i 100 piechurów. Rok później, dowodząc prawym skrzydłem wojsk Chodkiewicza, walczył w bitwie o Moskwę. Od 1613 r., będąc na Ukrainie, szybko stał się ulubieńcem Stanisława Żółkiewskiego, który postanowił uczynić z Koniecpolskiego swojego następcę. Pierwszym jego czynem wojennym było rozbicie pod Rohatynem zbuntowanych żołnierzy. W 1617 r. Żółkiewski powierzył podstolemu dwie ważne misje dyplomatyczne – negocjacje z Iskanderem paszą i Kozakami, w ich wyniku zawarto układy w Buszy i Olszanicy. W 1618 r., gdy Żółkiewski otrzymał buławę wielką koronną, 26-letni Koniecpolski został hetmanem polnym. Nikt w dziejach Rzeczpospolitej nie sięgnął po ten urząd w tak młodym wieku.

W roku 1620 Koniecpolski wyruszył na wyprawę cecorską na czele potężnego pułku, liczącego ponad 2500 żołnierzy. Podczas obrony obozu przed Tatarami dowodził prawym skrzydłem, kilkakrotnie dowodził kontratakami jazdy i wykazał się męstwem. Podczas tragicznego odwrotu był jednym z kilkunastu żołnierzy towarzyszących do końca Żółkiewskiemu. Po jego śmierci został schwytany przez Mołdawian i wydany Turkom. Tak rozpoczęła się trwająca trzy lata niewola. Przez pewien czas przetrzymywany był w osławionym zamku Siedmiu Wież (Yedi Kule), ale jako dostojny jeniec korzystał z przywilejów. Wolność przyniosło mu wielkie poselstwo księcia Krzysztofa Zbaraskiego. Do kraju powrócił z mocnym postanowieniem rewanżu za doznane upokorzenia.

Hetman
Za Cecorę i lata niewoli w pierwszej kolejności miał zapłacić Kantymir murza, wódz ord dobrudzkiej, budziackiej i białogrodzkiej, zwany Krwawym Mieczem. W bitwie pod Szmańkowicami oddziały jego synów zostały niemal całkowicie zniszczone. Pod koniec maja granice Rzeczpospolitej przekroczył sam Kantymir. Oczekujący w zasadzce koło Martynowa Polacy dopadli wroga i doszczętnie go rozbili, co było rzadkością w historii tatarskich najazdów. Bitwa i pościg trwały bez przerwy 26 godzin. Dzięki zwycięstwu pod Martynowem Koniecpolski stał się niekwestionowanym autorytetem wojskowym. W nagrodę za poskromienie Kantymira sejm obdarował Koniecpolskiego 30 tys. zł, król natomiast nadał mu godność wojewody sandomierskiego.

Po bitwie martynowskiej żołnierze nazwali hetmana kunktatorem, czym chcieli podkreślić jego wielką rozwagę na polu bitwy. Jednocześnie mawiano, że „Pan Stanisław wprzód uderzy, nim wypowie”. To ostatnie wiązało się z wadą wymowy u Koniecpolskiego, który w chwilach zdenerwowania mocno się jąkał i nie potrafił wypowiedzieć niektórych słów. Cecha ta odbierała mu nieco powagi i dostojeństwa.

W następnym roku hetman zmierzył się z Kozakami zaporoskimi, którzy podjęli kolejną próbę uniezależnienia się od Rzeczpospolitej. Nad jeziorem Kurukowskim Koniecpolski, dysponując silną armią złożoną z pocztów magnackich, otoczył olbrzymi tabor przeciwnika i po parodniowej walce zmusił do kapitulacji. W tej kampanii nauczył się walczyć z przeciwnikiem ubezpieczonym taborem, stosującym umocnienia ziemne oraz dysponującym dużą siłą ognia i masami piechoty, uważanej w XVII w. za jedną z lepszych w Europie. W trakcie kampanii Koniecpolski bezwzględnie pacyfikował tereny zamieszkane przez ludność sprzyjającą powstańcom. W przeciwieństwie do Żółkiewskiego odnosił się do Kozaków z nieukrywaną pogardą. Podobnie jak przytłaczająca większość szlachty i magnaterii kresowej traktował ich jak chłopów pańszczyźnianych. Po latach walk na Ukrainie budził tam nienawiść, połączoną jednak z pewnego rodzaju szacunkiem.

Pałac w Brodach (fotopolska.pl)

Największe wyzwanie wojskowe oczekiwało jednak na Koniecpolskiego na Pomorzu Gdańskim. Miał się tam zmierzyć z najwybitniejszym z wodzów, królem Szwecji Gustawem Adolfem, zwanym Lwem Północy. W 1626 r. Szwedzi zaatakowali zarówno Inflanty, jak i Prusy Książęce, i pod Walmojzą po raz pierwszy pokonali w otwartym polu polską jazdę. Zdobyli ponadto szereg twierdz. Sytuację uratowało dopiero przybycie Koniecpolskiego, który 4 listopada pojawił się pod Tczewem. Lew Północy i hetman dwukrotnie spotkali się w bezpośrednim boju. Podczas dwudniowej bitwy pod Tczewem w sierpniu 1627 r. hetman z trudem uniknął porażki, przed którą jego armię uratował przypadkowy postrzał, jaki otrzymał Gustaw Adolf. Natomiast 25 sierpnia 1629 r. pod Trzcianą niezwyciężony dotychczas król szwedzki poznał smak klęski. Wzmocniony cesarskimi posiłkami hetman w decydującym momencie bitwy rzucił do szarży husarię, która przewaliła się po wrogu niczym tajfun. Po bitwie, w której zginęło 1200 jego żołnierzy, a kilkuset dostało się do niewoli, stwierdził: „Tak wielkiej łaźni nigdym nie zażywał”.

Kampania pruska w dużym stopniu wpłynęła na dalszy rozwój niepospolitego talentu wojskowego hetmana.

Kasztelan
Z Pomorza hetman przeniósł się na Ukrainę, gdzie znów narastało niezadowolenie Kozaków wywołane polityką społeczną i religijną polskiej szlachty i magnaterii. Tłumiąc bunt Tarasa Fedorowicza Koniecpolski pisał w uniwersałach adresowanych do szlachty: „Ten zapał krwią chłopstwa trzeba gasić” i hasło to w okrutny sposób wprowadzał w życie.

Krótko po uspokojeniu Zadnieprza otrzymał wakującą od 12 lat buławę wielką, a zaraz po niej godność kasztelana krakowskiego, co uczyniło go najwyższym rangą senatorem Rzeczpospolitej.

Służba na Kresach przyniosła mu kolejny laur: błyskotliwe zwycięstwo nad sandżak-bejem (namiestnikiem) Sylistrii Abazy paszą, który wpadł niespodziewanie w granice Rzeczpospolitej. W pobliżu Kamieńca Podolskiego, dowodząc 11 tys. żołnierzy, zmusił do wycofania się ponad dwukrotnie silniejszego przeciwnika. Kilkanaście miesięcy później hetman odniósł bez jednego wystrzału swój być może największy tryumf militarny! Tak dobrze zorganizował wojska, iż na ich widok turecki poseł miał powiedzieć: „Kto może się im przeciwstawić?”. Do podobnego wniosku doszedł Murad IV i powstrzymał marsz olbrzymiej armii idącej na podbój Lechistanu.

Swoje ostatnie wielkie zwycięstwo hetman odniósł w 1644 r. Pod Ochmatowem rozbił potężny tatarski zagon osławionego Tuhaj-beja. 30 stycznia armia koronna uderzyła na Tuhaj-beja, który wraz z innymi dostojnikami, „ze wszystką potęgą krymską, nawet i z dworem samego chana, pusto Krym zostawiwszy wyprawili się na wojnę” – i rozgromiła jego siły. Jeszcze nigdy w historii orda nie poniosła tak dotkliwej klęski ze strony Polaków.

Pałac w Podhorcach (pl.wikipedia.org)

Reformator
Okres między układami z Portą i Szwecją Władysław IV i Koniecpolski wykorzystali na zapoczątkowanie głębokiej reorganizacji armii polskiej. Wkład Koniecpolskiego w reformy był niepodważalny. Główne założenie polegało na rozbudowaniu innych, poza jazdą, rodzajów wojsk. Zaczęto tworzyć coraz liczniejsze jednostki piechoty cudzoziemskiego autoramentu, formowane i musztrowane na wzór zachodni. Szczególną wagę przywiązywano do rozwoju nowoczesnej artylerii, co ułatwiło posiadanie znakomitych artylerzystów: Pawła i Krzysztofa Grodzickich, a później Krzysztofa Arciszewskiego.

Opracowanie programu reform wojskowych Koniecpolski poparł praktycznym działaniem na terenie swych posiadłości. W Brodach wybudował jedenastobastionową twierdzę, która była uważana za najnowocześniejszą na Rusi Czerwonej. Również z inicjatywy hetmana sejm uchwalił budowę fortecy na wysokości pierwszego porohu dnieprowego (tzw. kudackiego), sławnego z Trylogii Kudaku. Projekt sporządził inżynier francuski Wilhelm Beauplan, wieloletni przyjaciel hetmana, twórca znakomitego opracowania na temat Ukrainy i Kozaków. Kudak miał zabezpieczyć polski stan posiadania na Dzikich Polach i utrzymać w ryzach Kozaków, zmuszając ich do posłuchu i rezygnacji z wypraw na ziemie tureckie. Jeszcze w czasie budowy, w połowie 1635 r., zaatakował fortecę niewielki oddział buntowników pod wodzą niejakiego Sulimy, który wyrżnął załogę i puścił z dymem fortyfikacje. Dopiero po odbudowie i obsadzeniu większą liczbą żołnierzy Kudak zaczął pełnić swą funkcję.

Wicekról
Kilkuletni okres pokoju hetman spędził w swoich majątkach. Zwano go wicekrólem Ukrainy – dla rozległości majątków i znaczenia. „Nie starcza mi dwóch niedziel (tygodni), by objechać własne dobra” – mawiał hetman. Zasiedlało je ponad 120 tys. poddanych, a same starostwa rozrzucone po całym kraju, m.in. Wieluń, Babimost, Żarnowiec, Radomsko, przynosiły mu dochody rzędu 250 tys. zł rocznie. Zyski płynące z prywatnych posiadłości były znacznie większe.

Na kresowych pustkowiach powstawała gęsta sieć założonych przez Koniecpolskiego miejscowości i zamków obronnych, zabezpieczających osadników przed najazdami tatarskimi i kozackimi. Większość z nich zaprojektował wspomniany już Wilhelm Beauplan. Największym miastem wicekrólestwa były Brody. Za potężnymi murami kwitło życie handlowe, rozwinął się poważny ośrodek produkcji tkackiej, sławny szczególnie z wyrobu kobierców tkanych na wzór perski. W pobliżu Brodów, w Podhorcach, hetman wybudował wspaniałą rezydencję, wzbudzającą powszechny zachwyt wyszukanym stylem. Również w Warszawie kazał zbudować reprezentacyjny pałac na Krakowskim Przedmieściu.

Hetman roztaczał mecenat nad ludźmi sztuki – malarzami, architektami, pisarzami. Wielu z nich gościł na swoim dworze w Brodach. Patronował budowie obiektów sakralnych: w Barze założył klasztor jezuitów, przekazując mu prawo własności do jednej ze swoich wsi. Jednocześnie wspomagał innych wyznawców, głównie arian. Jego protegowanym był znany z późniejszej działalności na Ukrainie arianin Jerzy Niemirycz.

Kobiety
Koniecpolski był mężczyzną wyczulonym na kobiece wdzięki i nie zwykł tego ukrywać. Był trzykrotnie żonaty. Jego pierwszą żoną została Katarzyna Żółkiewska, córka hetmana wielkiego, którą poślubił zimą 1615 r. Małżeństwo to jeszcze bardziej zbliżyło młodego wojaka do teścia – został podstolim koronnym.

Nie minął rok, a Koniecpolski przeżył potrójną tragedię rodzinną. Zmarła jego matka, żona i maleńki synek. W 1619 r. hetman ożenił się z Krystyną Lubomirską, córką niezmiernie bogatego kasztelana wojnickiego Sebastiana, z którą miał syna Aleksandra. Ten związek miał trwać ponad ćwierć wieku.

Po śmierci Krystyny w 1645 r. hetman, choć już człowiek podstarzały, zaczął się rozglądać za kolejną kandydatką na żonę. Ku zdziwieniu jednych, a zgorszeniu innych jego wybór padł na liczącą zaledwie 15 wiosen Zofię Opalińską, siostrę Łukasza, przyszłego marszałka koronnego. Ślub, o którym było głośno w całej Polsce, odbył się 16 stycznia 1646 r. w Rytwianach, a pan młody, po spędzeniu z oblubienicą kilku idyllicznych tygodni, wedle słów Krzysztofa Opalińskiego, „niesłychanie z żony kontent, nie tylko mnie, ale wszystkim to przyjaciołom w bród w listach opowiada”. Los, który w późnych latach zgotował hetmanowi wspaniałą niespodziankę w osobie młodziutkiej żony, okazał się jednak bezlitośnie okrutny. Jego radość trwała niecałe dwa miesiące.

Śmierć
I wówczas, gdy wszystko zdawało się przebiegać zgodnie planem, w połowie marca 1646 r. nadeszła wstrząsająca wiadomość o śmierci hetmana, który zmarł 11 marca w Brodach. Przyczyną zgonu była prawdopodobnie choroba nerek, pamiątka po tureckiej niewoli. Znaleźli się jednak i tacy, którzy śmierć tę tłumaczyli zgoła inaczej: „Pan Stanisław Koniecpolski, hetman koronny, zmarł w majętności swojej kupionej w Brodach, w kilka niedziel po ożenieniu od konfortatywy (środek pobudzający), którą zażywał dla młodej żony, a którą przesadzono, bo mu aptekarz na kilka razy dał, co on razem zażył, i tak swego życia wiek dokonał”.

Śmierć hetmana zadała cios Rzeczpospolitej. Brzmienie nazwiska zmarłego okazało się, nomen omen, podwójnie złowieszcze. Nie tylko dla Rzeczpospolitej, która wkraczała w okres wyniszczających wojen: kozackich, szwedzkich, moskiewskich, tureckich, prowadzących do głębokiego kryzysu politycznego, wojskowego i gospodarczego. Zaledwie w kilkadziesiąt lat później wygasł ród hetmana, właśnie wtedy, gdy za Augusta II Mocnego Rzeczpospolita traciła resztki minionej świetności.

Opracował Krzysztof Szymański
Tekst ukazał się w nr 5 (321) 15-28 marca 2019

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X