W Krzemieńcu Fot. Ewa Ziółkowska

W Krzemieńcu

210 lat temu, 1 października 1805 r. Tadeusz Czacki dokonał w Krzemieńcu uroczystego otwarcia Gimnazjum Wołyńskiego, 14 lat później podniesionego do rangi liceum, ośrodka dydaktycznego, naukowego i kulturalnego, promieniującego daleko poza południowo-wschodnie ziemie dawnej Rzeczypospolitej.

W początkach września tego roku miasto, słynące niegdyś jako Ateny Wołyńskie, gości polskich i ukraińskich naukowców, pisarzy i artystów – uczestników jedenastego już „Dialogu Dwóch Kultur”, organizowanego wspólnym wysiłkiem Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”, Konsulatu Generalnego RP w Łucku, muzeów Juliusza Słowackiego w Krzemieńcu, Józefa Piłsudskiego w Sulejówku, Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów w Stawisku oraz miejscowej i obwodowej administracji.

Tadeusz Czacki, twórca Liceum Krzemienieckiego, historyk, bibliofil, działacz gospodarczy i oświatowy okresu stanisławowskiego, urodzony w majątku rodowym w Porycku na Wołyniu 28 sierpnia 1765 r. i tam pochowany w podziemiach kościoła (zmarł w Dubnie 8 lutego 1813 r.), był „jednym z najznakomitszych, wyłącznie dobru publicznemu poświęconych obywateli kraju polskiego”. Lista działań i zasług Czackiego jest długa. Był autorem projektów podźwignięcia gospodarki polskiej przez rozwijanie handlu i rzemiosła, poszukiwał nowych złóż soli, badał możliwości handlu z Mołdawią i Turcją, zapoczątkował opracowanie dokładnej hydrograficznej mapy Polski i Litwy. Był współzałożycielem Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Warszawie.

Czacki, mianowany przez księcia Adama Jerzego Czartoryskiego szkolnym wizytatorem w guberniach wołyńskiej, podolskiej i kijowskiej, po dokonaniu objazdu szkół w podległym mu terenie, sporządził raport „O stanie jeneralnym oświecenia i upowszechnienia nauk”. Wynikało z niego, że fatalnemu stanowi oświaty zaradzić może przekształcenie jednej ze szkół średnich we wzorowe, nowoczesne gimnazjum, które z czasem mogłoby stać się uniwersytetem. Wybór padł na Krzemieniec i potężny, górujący nad miastem gmach dawnego kolegium jezuickiego oraz sąsiadujący z nim klasztor bazylianów. Rozpoczęto zbiórkę funduszy wśród wołyńskiej szlachty i magnaterii. Program i struktura organizacyjna nowej szkoły były dziełem Hugona Kołłątaja, uczonego, publicysty politycznego doby Oświecenia, działacza Komisji Edukacji Narodowej i reformatora Akademii Krakowskiej.

Kołłątaj chciał stworzyć instytucję oświatową ściśle związaną z lokalną społecznością, mającą dawać wykształcenie ogólne i zawodowe, zgodne z potrzebami regionu. Celem miało być nie tylko nauczanie młodzieży w języku polskim, ale również jej wychowywanie w kulcie nauki i pracy. Cykl kształcenia trwał 10 lat. Pierwszy czteroletni okres poświęcony był głównie nauce języka ojczystego i pięciu języków obcych oraz geografii, arytmetyki i moralności. Drugi etap, podzielony na trzy okresy dwuletnie, przeznaczony był na naukę matematyki, fizyki, chemii, przyrody, historii, geografii, prawa i literatury. W programie przewidziano także nauczanie religii oraz przedmiotów rozwijających talenty plastyczne i muzyczne, nie zapomniano o rozwoju fizycznym, który kształtować miała jazda konna, tańce, gra w palanta i pływanie. Projekt, nie bez trudności, zyskał akceptację Uniwersytetu Wileńskiego i cara Aleksandra I. Dyrektorem gimnazjum został Józef Czech, filozof, profesor matematyki w Akademii Krakowskiej. Inauguracja była świętem nie tylko szkoły, ale całego miasta. Od szóstej rano bito w dzwony i strzelano z armat. Uroczystą mszę świętą celebrował biskup łucki Kacper Cieciszowski. Po odczytaniu pisma od cara mowę wygłosił Tadeusz Czacki, wystąpili także przedstawiciele Uniwersytetu Wileńskiego i Towarzystwa Warszawskiego Przyjaciół Nauk, co miało wyraźny podtekst patriotyczny.

Fot. Ewa Ziółkowska

Do pracy w gimnazjum udało się pozyskać grupę wybitnych nauczycieli i wykładowców z bogatym dorobkiem pedagogicznym i naukowym. Byli wśród nich: Franciszek Scheidt, nauczyciel chemii i przyrody, założyciel ogrodu botanicznego w Krzemieńcu, jednego z największych w ówczesnej Europie, ks. Antoni Jarkowski, prawnik, prefekt szkoły oraz Michał Jurkowski, nauczyciel języka i literatury greckiej. Ojciec wieszcza Juliusza, Euzebiusz Słowacki nauczał wymowy i poezji, a młodszy brat autora „Dziadów”, Aleksander Mickiewicz – prawa. Szkoła miała jedną z najlepiej zorganizowanych i opracowanych bibliotek w kraju. Początek jej dał księgozbiór nabyty przez Czackiego od spadkobierców króla Stanisława Augusta. W szkole były też znakomicie wyposażone gabinety: fizyczny, zoologiczny, numizmatyczny, mineralogiczny oraz obserwatorium astronomiczne. Wśród licznego grona absolwentów byli poeci Antoni Malczewski i Maurycy Gosławski, historyk i publicysta Karol Sienkiewicz, lekarz i zesłaniec Antoni Józef Beaupré, budowniczy linii kolejowej w Peru Ernest Malinowski i wiele innych wybitnych postaci.

Nauka była bezpłatna. Uczniowie wywodzili się ze wszystkich warstw społecznych, arystokracji, bogatej i biednej szlachty, mieszczan, chłopów. Bardzo dbano o to, by niezależnie od statusu majątkowego byli jednakowo traktowani. Wszystkich obowiązywał ten sam, bardzo surowy regulamin. Obowiązywało umundurowanie. O wagarach nie mogło być mowy. Niemal cały dzień ucznia wypełniony był nauką, już od 5 rano musiał przygotowywać się do lekcji. Ich rozpoczęcie obwieszczało bicie dzwonu o godzinie 8.00. Trwały do 16.00, z trzygodzinną przerwą przeznaczoną na zajęcia z korepetytorem i obiad. Między 16.00 a 19.00 był czas na podwieczorek i ponowne odrabianie lekcji, a po kolacji, do 21.00 utrwalano zdobytą w ciągu dnia wiedzę. W niedzielę młodzież uczestniczyła we mszy świętej i lekcjach religii. Poza świętami właściwie nie było dni wolnych od nauki. Uczono racjonalnego wykorzystania czasu. Tylko młodsi wychowankowie mieli dwa popołudnia w tygodniu przeznaczone na rekreację. Nie bardzo wiadomo, kiedy młodzież miała czas na majówki, bale i kuligi, których opisy znaleźć można w literaturze.

Ta świetnie zorganizowana placówka oświatowa, kształcąca na poziomie uniwersyteckim, stała się ważnym ośrodkiem wychowania patriotycznego, co stało się przyczyną jej likwidacji. W ramach carskich represji po powstaniu listopadowym, w 1832 r. Liceum zamknięto. Bezcenne zbiory i bibliotekę wywieziono do Kijowa, gdzie zasiliły tworzony wówczas rosyjski Uniwersytet św. Włodzimierza i pozostają tam do dziś. Także część kadry profesorskiej przeniesiono do Kijowa.

Po odzyskaniu niepodległości, szkołę reaktywowano na mocy decyzji Marszałka Józefa Piłsudskiego, który w 1920 r. napisał: Słynną tę uczelnię powołuję niniejszym do życia, by snuła dalej wielką myśl swych założycieli i pełniła w nowych warunkach, z tą samą jednak gorliwością co przed laty, tę samą służbę na pożytek Ojczyzny, nauki i cnoty. Zgodnie z dekretem Prezydenta RP z 1928 r. Liceum Krzemienieckie stało się zespołem kilkunastu szkół, utrzymywanych przez należące do niego ogromne majątki rolne i leśne. W jego skład weszły gimnazjum, liceum matematyczno-przyrodnicze i humanistyczne, seminarium nauczycielskie, średnia szkoła rolnicza i leśna w pobliskiej Białokrynicy. Co roku organizowano tzw. ogniska wakacyjne dla nauczycieli z całego kraju. Ponownie otwarto kościół licealny i bibliotekę naukową, dostępną dla wszystkich chętnych. W gmachu licealnym była duża sala teatralna, w której gościnnie występowali tak wielcy artyści, jak choćby Juliusz Osterwa ze swoją „Redutą”. Dużą wagę przywiązywano do zajęć pozalekcyjnych, między innymi działała, co było czymś niezwykłym na owe czasy, pracownia fotograficzna. Młodzież brała udział w zajęciach sportowych i wycieczkach krajoznawczych. Lekcje patriotyzmu pobierała w kilkunastu drużynach zuchowych i harcerskich.

Fot. Ewa Ziółkowska

Dzieło Tadeusza Czackiego, podjęte przez kolejnych kuratorów, zniweczyła wojna. Sowieci przekształcili Liceum w zwykłą szkołę średnią, a ostatni kurator, Stefan Czarnocki zmarł na zesłaniu w Kazachstanie. W masowych egzekucjach pod Górą Krzyżową w Krzemieńcu 28–30 lipca 1941 r. Niemcy rozstrzelali kilkudziesięciu pedagogów, pracowników i wychowanków Liceum. W czasie II wojny światowej ponad 200 wychowanków poległo na różnych frontach bądź zmarło tragicznie w kraju i poza granicami.

Krzemieniec pozostaje symbolem. Wraz z zespołem zabudowań Liceum, które jest najcenniejszym zabytkiem miasta, przypomina o dawnej świetności, o czasach, gdy Polacy nie mając własnej państwowości, w zaborze rosyjskim, potrafili powołać do życia instytucję, która służyła utrwalaniu polskiej tożsamości narodowej i stworzyła potencjał umysłowy procentujący przez dziesięciolecia. Teraz za sprawą wrześniowych spotkań w rocznicę urodzin Juliusza Słowackiego miasto staje się przestrzenią kultury i dialogu.

Ewa Ziółkowska
Tekst ukazał się w nr 17 (237) 15-28 września 2015

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X