W kręgu Kardynała Mariana Franciszka Jaworskiego. Część 1 Bukowińscy duszpasterze w otoczeniu dzieci, z archiwum autora

W kręgu Kardynała Mariana Franciszka Jaworskiego. Część 1

Kościół rzymskokatolicki na terenie województwa czerniowieckiego w latach 1945–1991

W 2021 roku mija 30. rocznica odnowienia przez Jana Pawła II struktur Kościoła rzymskokatolickiego na Ukrainie oraz mianowania pierwszego po II wojnie światowej metropolity lwowskiego arcybiskupa Mariana Jaworskiego. Wkroczył on na tereny wyniszczone działaniami wojennymi oraz bezbożnym ateizmem, gdzie należało podjąć odbudowę Kościoła. Z tej też racji istnieje potrzeba przypomnienia czasów, kiedy Kościół był zmuszony przetrwać w tych nielicznych ośrodkach parafialnych bez zarządu biskupa. W perspektywie tych wspomnień staje się bardziej zrozumiałym nawoływanie kardynała Mariana Jaworskiego do dziękczynienia, za wszystko, co wydarzyło się na tych ziemiach po 1991 roku.

***

Bukowina pod względem przynależności kościelnej pierwotnie była podległa rzymskokatolickiej diecezji w Serecie (1370), później biskupstwu w Bakowie (XVI w.), a po pierwszym rozbiorze Polski została wcielona do archidiecezji lwowskiej. W 1921 roku powstał tu wikariat generalny dla Bukowiny, przekształcony w 1926 roku w administraturę apostolską. Natomiast w 1930 roku obszar ten wszedł w skład diecezji Jassy.

Kościół parafialny w Czerniowcach, z archiwum autora

Sytuacja religijna na Bukowinie po 1944 roku

W 1944 roku na tereny Bukowiny wkroczyła armia sowiecka. Sytuacja polityczna i religijna z każdym dniem stawała się coraz bardziej napięta. W 1945 roku w ramach tzw. wymiany ludności wysiedlono ludność polską. W Czerniowcach tylko w 1945 roku repatriowano ok. 6 500 Polaków.

Nowa władza rozpoczęła gwałtowną walkę z religią. Zamykano kościoły, kapłani byli zmuszani do wyjazdu do Polski. W myśl ustawy sowieckiej z dnia 23 stycznia 1918 roku o oddzieleniu Kościoła od państwa zabroniono nauczania religii dzieci i młodzieży. Niszczono wszystko, co mogło przypominać o Bogu. Tak o tym pisał ks. Franciszek Krajewski: „W Czerniowcach stuletni krzyż misyjny, który stał przed kościołem w ogródku, miał późniejszy napis: Missio 22.VI.1879, został rozwalony 12.01.1950 o godzinie 22:00. Figura Matki Bożej Bolesnej z Rynku przeniesiona przez Rumunów na plac przy kościele jezuickim w 1922, została rozwalona w nocy 13 stycznia 1950. Podobnie stało się z figurą św. Jana Nepomucena, która stała w parku, po prawej stronie kościoła jezuitów”. Dewastowano również zabytki sztuki sakralnej na terenie całego województwa. Zniszczono kaplicę św. Józefa w Storożyńcu oraz kościół w Łukawcu, a kaplicę w Berehomecie spalono.

Z kościołów zabierano cenne rzeczy, a resztę niszczono na miejscu. Uratowało się jedynie to, co wierni zdołali przechować we własnych domostwach lub tam, gdzie nie pozwolili zamknąć świątyń. Część wyposażenia kościołów gromadzono w specjalnych skrzyniach w kościele czerniowieckim. Po 1991 roku wszystkie te rzeczy wróciły na właściwe miejsce. Z kościoła parafialnego w Czerniowcach 5 lutego 1945 roku do Urzędu Stanu Cywilnego zarekwirowano 39 ksiąg metrykalnych z lat 1775–1945.

Istniały plany zburzenia drewnianej świątyni w Pance. Gdy w wyznaczonym dniu urzędnicy państwowi przyjechali samochodami i traktorami, aby zniszczyć kaplicę, „prawosławny duchowny z Panki o. Semen Smolak zaczął dzwonić w dzwony”. Na odgłos dzwonów przybyli miejscowi katolicy, którzy przeszkodzili władzy w planowanej dewastacji. Od tego czasu przy kościele zorganizowano dzienny i nocny dyżur, dzięki czemu świątynię uratowano.

Prześladowane duchowieństwo

Prześladowaniom poddano kapłanów. W tej sytuacji szykanowani kapłani, aby móc pozostać na miejscu, starali się szukać kompromisu z urzędnikami, inni natomiast decydowali się na wyjazd do Polski. Pierwszych spotkały aresztowania lub też wywózka na Syberię. Tak 1 stycznia 1945 roku w nocy aresztowano o. Władysława Kumorowicza TJ (1904–1961), wikariusza generalnego Bukowiny, który przebywał w czerniowieckim więzieniu do 1947 roku, następnie został wywieziony pierwotnie do Mongolii, potem do Kazachstanu. Dopiero 1 grudnia 1955 roku po zwolnieniu wrócił do Polski.

Dla wydalenia księży oraz przyśpieszenia ekspatriacji Polaków z Bukowiny władze stosowały sprawdzone metody pisania anonimów przez własnych aktywistów. W jednym z takich listów skarżono się że jeden z księży „stara się przestrzegać polskich zwyczajów i nie znosi sowieckich”. List kończył się prośbą o wydalenie duchownego z parafii.

Inni w obawie przed podobnymi represjami wyjeżdżali dobrowolnie do Polski. Swoje oburzenie w Księdze ogłoszeń parafialnych w 1945 roku ks. Franciszek Krajewski wyraził w następujący sposób: „Na łeb na szyję, w panice i przestrachu wyjechali księża duszpasterze z parafii, porzucając 3 000 wiernych w samych Czerniowcach. Wierni życzą im tylko wszystkiego złego i uważają ich za najemników podobnych do popów. Postąpili źle – gdyż wolno im było jechać, ale tylko ostatnim transportem. Dnia 13.08.1945 wyjechały z Czerniowiec gremialnie dwa kościoły z personelem: A). Parafia: ks. Skrobel Wiktor (1887–1958), proboszcz, ks. Zieliński Leopold, wikariusz, oraz organista Bukowski, zabierając ze sobą rzeczy kościelne. B). Klasztor Księży jezuitów z ks. kanonikiem Jakubowskim Kazimierzem (1878–?) na czele oraz bracia: Bartkowiak Józef i Kroner Stefan wraz z rzeczami kościelnymi. Dnia 22 sierpnia 1945 roku wyjechał z parafii ostatni administrator ks. Jan Nowacki (1913–1990), pozostawiając kościół odarty z wszelkiej dekoracji i dom parafialny napchany cudzymi lokatorami; równocześnie pojechały zakonnice felicjanki i marianki z ks. prałatem (Franciszkiem) Łuczką (1874–?). Do Czerniowiec sprowadził się z Sadogóry ks. Franciszek Krajewski. Do wyjazdu przygotowują się ks. Józef Jędrzejewski administrator w Waszkowcach i ks. Kukla ze Storożyńca”. Jednak po namowie przez ks. Franciszka Krajewskiego, ks. Józef Jędrzejewski pozostał. Natomiast ks. Ignacy Kukla (1888–1946) pozostał w Storożyńcu do połowy 1945 roku. Po wyjeździe zamieszkał w Tarnowskich Górach. Zmarł w Poznaniu 10 marca 1946 roku, gdzie przebywał na leczeniu. Do 19 marca 1946 roku w Baniłowie pozostawał ks. Witold Hadziewicz SAC (1906–1989), który w latach 1939–1946 obok Baniłowa posługiwał również w Dawidenach, Piotrowcach Dolnych, Piotrowcach Górnych, Nowej i Starej Hucie. Wiadomo również, że po 1944 roku organizował pomoc Polakom w tzw. repatriacji do Polski. W tej sytuacji już na początku 1946 roku na terenie całego czerniowieckiego województwa pozostało zaledwie dwóch kapłanów, rezydujących na stale w Czerniowcach.

Legitymacja kleryka Franciszka Krajewskiego, z archiwum autora

Struktury terytorialne Kościoła na Bukowinie

Po wyjeździe duchowieństwa z Bukowiny większość kościołów została zamknięta, a wspólnotom parafialnym odmówiono rejestracji. Dla istnienia parafii w świetle prawa radzieckiego należało zarejestrować komitet kościelny oraz zatrudnić w nim kapłana. Z racji braku kapłana kościół mógł być zamknięty.

Już w pierwszym powojennym okresie na terenie Bukowiny na dwóch zarejestrowanych kapłanów było czynnych 16 świątyń, gdzie sporadycznie odbywały się nabożeństwa. Jednak już od 1949 roku ta liczba zmniejszyła się do 14. Były to kościoły w Czerniowcach, Storożyńcu, Starej Hucie, Dawidenach Zrębie, Dawidenach Centrum, Pance, Piotrowcach Górnych, Piotrowcach Dolnych, Tereblaczu, Sadogórze, Kicmaniu, Zastawnej, Rarańczy, i Łukawcu Dolnym. Wcześniej zamknięto kościoły w Bojanach (1948), Waszkowcach (1949) i Łużanach (ok. 1955) W 1953 roku na terenie Bukowiny pozostało czynnych 8, a od 1960 roku zachowało się jedynie 6 kościołów. Były to świątynie w Czerniowcach, Pance, Starej Hucie, Piotrowcach Dolnych, Dawidenach Zrębie oraz Tereblaczu. W pierwszym okresie sporadycznie kapłani udawali się poza Czerniowce, gdzie sprawowali mszę św., a po 1950 roku zabroniono im opuszczać teren miejsca rejestracji. Pozostawione bez opieki świątynie w szybkim tempie zamieniano na świeckie cele. Tak przykładowo kościoły w Baniłowie, Toporowcach, Bojanach i Łużanach zamieniono na magazyny zboża. W Zweriaczynie urządzono  salę sportową. W Małym Kuczerowie – elektrownię, a kościół w Rzadkowcach zrujnowano. Niektóre opuszczone popadły w ruinę.

Chcąc ratować bukowińskie dziedzictwo, kapłani byli zmuszeni rozpocząć nielegalne duszpasterstwo, gdyż oficjalnie zezwolenie na wyjazd poza Czerniowce można było otrzymać nie częściej jak raz na kwartał. Według relacji miejscowej ludności ks. Krajewski miał przybywać do czynnych kościołów np. w przebraniu żebraka lub pod osłoną nocy. Ks. Józef Jędrzejewski przynajmniej do 1948 roku pieszo udawał się do Waszkowiec gdzie sprawował nabożeństwa w zastępstwie aresztowanego tam w 1943 roku przez Niemców ks. Marcelego Zawadowskiego (1868–194?).

Krasowska, M. Pokrzyńska i L. Suchomłynow w publikacji pt. „Świadectwo zanikającego dziedzictwa. Polska mowa na Bukowinie. Rumunia-Ukraina” na podstawie przeprowadzonych wywiadów stwierdzali, że „udawało się od czasu do czasu zdobyć zezwolenie na wyjazd kapłana w teren, aby np. poświęcić groby wiernych pogrzebanych bez księdza. Zdarzało się też, że łamiąc przepisy ustalone przez władze radzieckie, bez ich zgody ubrany w cywilny strój ksiądz z Czerniowiec docierał z wizytą duszpasterską do odległych wiosek, albo nawiedzał mieszkania w Czerniowcach, ryzykując demistyfikację”.

Tak na temat działalności Kościoła rzymskokatolickiego pisał 30 listopada 1961 roku pełnomocnik Rady ds. Religii K. Połonnyk: „Czerniowieckie województwo, gdzie na 14 katolickich wspólnot pozostawiono jedynie 1 księdza. On nie mógł systematycznie odwiedzać wszystkich wspólnot, wspólnoty zaczęły odłączać się, odpadać i my w tym roku 6 zdjęliśmy z rejestracji. Zostało to zrobione bez żadnych trudności czy sprzeciwu wiernych”. Po 1963 roku czynnych 6 świątyń udało się zachować dzięki determinacji miejscowej ludności, która nie oddała kluczy do kościoła. W każdym z tych kościołów wierni gromadzili się na nabożeństwa bez udziału kapłana.

Na obiekty sakralne po 1945 roku nałożono również wysokie podatki „od kultu”. Wiadomo, że w 1947 roku podatek od budynku sakralnego w Czerniowcach wynosił 2 000 rubli, dodatkowo należało opłacić podatek od ognia w wysokości 600 rubli. W następnym roku podatek „od kultu” został podwyższony do 2 650 rubli, ubezpieczenie od ognia – 625. Za bezżenność na kapłanów została nałożona kara w wysokości 880 rubli, łącznie należało opłacić przeszło 5 000 rubli. Za nieopłacenie podatków groziło zamknięcie kościoła. W taki sposób zamknięto i zdjęto z rejestracji państwowej wspólnoty w Piotrowach Górnych i Kicmaniu. Na temat wspólnoty w Dawidenach Zrębie pełnomocnik ds. kultu P. Uryszew pisał, że „niewielka ilość Polaków-katolików nie jest w stanie płacić podatków, dlatego lepiej tę wspólnotę zdjąć z rejestracji”. Jednak do desakralizacji obiektu nie doszło.

Ks. Franciszek Krajewski, z archiwum autora

Ostatni stróże katolicyzmu na Bukowinie

Zarejestrowanymi księżmi na Bukowinie dla kilku tysięcy rzymskokatolików i grekokatolików w okresie komunizmu byli proboszcz kościoła pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Czerniowcach ks. Franciszek Krajewski (1910–1990) oraz wikariusz tegoż kościoła ks. Józef Jędrzejewski (1911–1970). Pierwszy z nich po studiach seminaryjnych w Gnieźnie otrzymał 12 lipca 1936 roku w Czerniowcach święcenia kapłańskie. W latach 1936–1942 pełnił funkcje duszpasterskie w Suczawie i Kiszyniowie. Następne dwa lata pracował na terenie Transnistrii oraz w Czerniowcach. Od 1944 roku został administratorem w Sadogórze. Po przesunięciu się linii frontu zmuszony był powrócić do Czerniowiec. Natomiast ks. Jędrzejewski po ukończeniu seminarium w Poznaniu i Gnieźnie, święcenia kapłańskie otrzymał w Czerniowcach 9 lipca 1935 roku, po czym został skierowany jako wikariusz do czerniowieckiej parafii, przez krótki czas pełnił funkcję administratora w Waszkowcach, po czym w 1945 roku powrócił ponownie do Czerniowiec, gdzie pozostał do końca życia.

W nowej rzeczywistości, w jakiej znaleźli się kapłani, pracy nie brakowało. Wobec tego postanowiono, że spowiedź i inne sakramenty święte będą udzielane wiernym z prowincji w święta, zaś parafianom czerniowieckim polecono, aby do sakramentów zgłaszać się w dni pracy. Na największe święta w ciągu roku postanowiono sprawowanie w kościele 5 krótkich mszy św., aby w ten sposób mogła w nich uczestniczyć maksymalna liczba osób. Mimo to z powodu tłoku w kościele podczas mszy udzielanie komunii św. przenoszono po jej zakończeniu.

Należy tu ukazać zdeterminowanie mieszkańców spoza Czerniowiec w docieraniu na msze św. do kościoła. Przykładowo, mieszkańcy Piotrowiec, aby dotrzeć na mszę św. do Czerniowiec, musieli „wyruszyć pieszo do oddalonej o kilka kilometrów stacji i to na tyle wcześnie, by zdążyć na pociąg, który ruszał o godzinie czwartej nad ranem”.

Miasto Czerniowce zamieszkiwało wiele narodowości, co sprawiało, że krzyżowały się tu różnorakie tradycje i zwyczaje. Takim szczególnym zwyczajem przejętym przez łacinników z Kościoła wschodniego było święcenie wody na Nowy Rok. Wierni po skończonej Eucharystii zabierali święconą wodę do domu i skrapiali nią swoje obejścia. Ks. Franciszek Krajewski, znając ten zwyczaj jako wschodni, postanowił go zaniechać z powodu nowych warunków, a także ogromnej liczby wiernych zgromadzonych na nabożeństwach. Z tego też względu już w 1947 roku z ambony padło ogłoszenie, że: „Uroczystego poświęcenia wody dzisiaj nie urządzamy, dlatego, że podwórze parafialne zajęte, a w kościele robi się nieporządek, tym bardziej że beczka przecieka. Dlatego proszę nie nosić się z naczyniem, a jeśli ktoś chce wody święconej, to może zawsze dostać ją w zakrystii. Najlepiej brać wodę święconą w Wielką Sobotę”.

Ks. Franciszek Krajewski w czasie nabożeństwa w Dawidenach Zrębie, z archiwum autora

Co roku ksiądz także apelował z okazji świąt Wielkanocnych o ostrożność. Wiedział doskonale, że ten czynny kościół dla miejscowych władz stał na przeszkodzie do całkowitej likwidacji Kościoła katolickiego na tym obszarze. Prosił zatem, aby: „nie urządzać wystawy z pokarmów wielkanocnych, wystarczy poświęcić tylko jedno jajko”. W 1947 roku dodał: „Proszę nie urządzać wystawy z pokarmów wielkanocnych i nie nosić się z koszykami – wystarczy poświęcić jedno jajko, a kto i tego nie ma – to kawałek codziennego chleba, który można przynieść w torebce, albo w kieszeni”.

W rozumieniu prawa radzieckiego Kościół nie posiadał osobowości prawnej. Państwo było właścicielem wszelkiego majątku kościelnego, nawet budynków sakralnych i sprzętów liturgicznych. Budynki i przedmioty kultu religijnego mogły być jedynie dzierżawione przez zarejestrowane wspólnoty religijne. Aby w tych warunkach wspólnota parafialna mogła powstać i zostać przez państwo zarejestrowana, musiał się najpierw zawiązać komitet kościelny, składający się z 20 członków jako jej organ założycielski. Zgodnie z wymogami państwa członkami komitetu kościelnego parafii rzymskokatolickiej mogli zostać jedynie Polacy. Najczęściej byli to emeryci. Wszystkie osoby zobowiązane były do brania udziału w organizowanym przez państwo szkoleniu politycznym. Komitet miał być organem zwierzchnim i pracodawcą dla zatrudnionych przy parafii kapłanów, którzy nie mieli mieć żadnego wpływu na sprawy finansowe.

Powstanie komitetów kościelnych

28 kwietnia 1945 roku pełnomocnik Czerniowieckiej Rady do spraw Kultu Rady Wojewódzkiej nakazał, aby parafianie podali pismo o rejestrację wyznania rzymskokatolickiego w Czerniowcach jako istniejącego kultu i pozwolenie na nieodpłatne używanie kościoła parafialnego razem z jego majątkiem. W tym też dniu proboszcz parafii ks. Franciszek Krajewski odpowiedział, że: „Przy kościele parafialnym w Czerniowcach nie było i nie ma komitetu kościelnego. Następnie proszę o zwłokę, bo rozkaz powyższy Rady Religijnych Kultów posyłam z prośbą o załatwienie do delegata biskupa na północną Bukowinę ks. dziekana Ignacego Kukli w Storożyńcu, gdyż żądane podanie dotyczy rzeczy, do których poszczególne parafie czy kościoły nie mają żadnej kompetencji”.

Ks. Franciszek Krajewski z członkiniami komitetu, z archiwum autora

Dla dalszej działalności duszpasterz musiał powołać komitet kościelny. Do powyższego organu wykonawczego wchodzili zaufani ludzie. Przy parafii czerniowieckiej jeszcze z okresu przedwojennego działały liczne bractwa i stowarzyszenia kościelne. Członkowie tych stowarzyszeń powołani na czynnych współpracowników proboszcza załatwiali wszystkie sprawy u władz, związane z kościołem. Przy parafii mimo zakazu władz przez cały okres komunistyczny istniały Bractwa Różańca Świętego, zrzeszające w swych strukturach mężczyzn i kobiety, Apostolstwo Modlitwy, Liturgiczna Służba Ołtarza oraz żeńska grupa trzymająca sztandary w czasie Eucharystii zwana „chorążankami”.

W okresie komunistycznym Kościół łaciński stał się szczególnym przedmiotem ataków ze strony państwa. W kościołach na msze św. przychodzili funkcjonariusze NKWD, którzy notowali i obserwowali przychodzących i modlących się wiernych. Będąc świadomym tego, że wierni byli obserwowani – ks. Franciszek Krajewski w czasie ogłoszeń parafialnych nakazał, aby ludzie po mszy św. nie zatrzymywali się pod kościołem na rozmowy. Ponadto wiele zarzutów stawiano księdzu, m.in., że chłopcy służą do mszy św.: „Czy on jest królem, że mu służą?”. Widząc wszystkie przejawy rozwoju parafii w Czerniowcach nakazano rozwiązanie komitetu kościelnego przy parafii w Czerniowcach.

Nie zarejestrowanie nowego komitetu przy parafii było doskonałą podstawą do zamknięcia tej świątyni. Główne przyczyny, dla których rozwiązano dwudziestkę, to było nauczanie dzieci i młodzieży, trzymanie chorągwi przez niepełnoletnie dziewczęta, działające bractwa oraz służba przy ołtarzu ministrantów.

Marian Skowyra

Tekst ukazał się w nr 7 (371), 16–29 kwietnia 2021

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X