Unia Celna czy Unia Europejska?

Unia Celna czy Unia Europejska?

Cała Europa jest co raz bliżej listopadowego szczytu Partnerstwa Wschodniego w Wilnie. Określenie „cała” jest stosowne ze względu na ostatnie wydarzenia: Unia Europejska dąży do podpisania z Ukrainą umowy stowarzyszeniowej, natomiast Rosja wszelkimi sposobami dąży do zablokowania tego wydarzenia.

Zaczęło się niewinnie od zakazu importu ukraińskich cukierków ze względu na rzekomo znalezione w nich szkodliwe substancje chemiczne. 14 – go sierpnia rosyjska Federalna Służba Celna zaostrzyła kontrole w stosunku do ukraińskich towarów. W ostatnim tygodniu po obu stronach granicy utknęło tysiące wagonów kolejowych i tirów, czekających na odprawę celną. Faktycznie Rosja rozpoczęła przeciwko Ukrainie wojnę handlową. Pozostaje tylko czekać sezonu grzewczego i nowej wojny gazowej. Straty ukraińskich przedsiębiorców już wyniosły ponad 2 mld USD. Sytuacja na granicy już się ustabilizowała, jednak władze w Moskwie pokazują dobitnie, jakie straty może ponieść ukraińska gospodarka.

Można się domyślać przyczyn takiego zachowania Rosji. Po upadku ZSRR w miejsce jednego organizmu gospodarczego powstało kilkanaście gospodarek narodowych. Granice celne rozerwały więzi gospodarcze łączące te terytoria. Unia Celna w chwili obecnej jest pierwszym skutecznym ugrupowaniem integracyjnym na obszarze poradzieckim. To również stanowczy krok przeciwko dalszej dezintegracji regionu, próba przeciwstawienia się dominacji gospodarczej Chin i poszerzającej się Unii Europejskiej. Dziś pewne jest też poszerzenie Unii Celnej o kolejny kraj – Kirgistan.

Można zrozumieć Moskwę, która w regionalizacji handlowej dostrzega czynnik wzrostu gospodarczego. Rzeczywiście pierwsze dwa lata funkcjonowania Unii Rosji, Białorusi i Kazachstanu przyniosło wzrost wymiany handlowej na poziomie ponad 20%. Jednak pierwszy efekt wyhamował i w 2012 roku wskaźnik ten wyniósł jedynie ok. 3%. Dlatego Federacja Rosyjska desperacko poszukuje nowych partnerów, dzięki którym mogłaby osiągnąć cele swojej polityki gospodarczej. Naturalnym kandydatem jest Ukraina.

Unia Europejska jeszcze do niedawna jako warunek podpisania umowy stowarzyszeniowej z Kijowem stawiała zaprzestanie wybiórczego stosowania prawa. Jednak częściej dochodzą z Brukseli głosy o „obronie Ukrainy przed Rosją”. Takiego zdania są szef Komisji Spraw Zagranicznych Parlamentu Europejskiego Elmar Brok i polski europoseł Jacek Saryusz-Wolski. Taki też postulat ma być 28 sierpnia przewodnim tematem debaty Komisji reprezentowanej przez Elmara Broka.

Co w tej sytuacji powinna zrobić Ukraina? Ugiąć się czy konsekwentnie dążyć do Europy? Ta pierwsza sytuacja może potencjalnie doprowadzić do „efektu domina” i skłonić inne kraje poradzieckie do integracji z Unią Celną, jak również podważyć wszystkie założenia Partnerstwa Wschodniego, którego Ukraina jest największym beneficjentem. Podporządkowanie się Rosji oznacza też dla Ukrainy kolejne lata czekania na członkostwo w Unii Celnej, które wiąże się z przyjęciem rosyjskiego ustawodawstwa i stawek celnych. Nie należy też zapominać, że ostatnie działania Rosji to faktyczne wstrzymanie wykonywania umowy o wolnym handlu w ramach WNP, a także działanie przeciw zasadom Światowej Organizacji Handlu, której obydwa kraje są członkami. Jedyną rosyjską zaletą jest brak wymagań reform demokratycznych i instytucjonalnych od Ukrainy.

Drugi scenariusz, którego naturalnym zakończeniem powinno być podpisanie umowy stowarzyszeniowej, postawiłby Ukrainę w relacjach z Brukselą na poziomie Norwegii czy Turcji, które nie są członkami UE, jednak posiadają spore przywileje w relacjach bilateralnych i przede wszystkim handlowych. Oznacza też stopniowe wprowadzanie norm unijnych, dostęp do europejskiej edukacji, szerszy dostęp do funduszy europejskich czy też zniesienie barier wizowych. Wolny handel Ukrainy z Unią Europejską oznacza natychmiastowe zniesienie ceł na około 90% towarów. Reszta ma być zlikwidowana w okresie 7-10 lat. Oznacza to oszczędność prawie 500 mln euro rocznie. Należy wspomnieć o nowych inwestycjach, dostępie do technologii i modernizacji, na które Ukrainę po prostu nie stać.

Nowe ugrupowanie gospodarcze na Wschodzie to 170 mln konsumentów, Unia Europejska – ponad 500 mln. Rozmiary rynków są więc nieporównywalne. Rosja wchłania 26% eksportu Ukrainy z obowiązującą umową o wolnym handlu w ramach WNP (której działanie jest zależne od decyzji władz Kremla). UE utrzymuje stawki celne na ukraińskie towary i wchłania 24% eksportu. Niewątpliwie wolny handel przyniesie wzrost ostatniego wskaźnika. Podobne różnice na poziomie kilku procent istnieją w imporcie towarów z Rosji i UE.

 

Kiedy prezydentem Ukrainy został Wiktor Janukowycz, był postrzegany w Europie za polityka wybitnie prorosyjskiego. W ciągu ostatnich lat zdołał zmienić ten obraz. Jedynie złożone relacje między siłami politycznymi rzucają cień na europejskość Ukrainy. Ważne jest, aby rządzące w Kijowie elity skutecznie doprowadziły do podpisania układu z UE, pokazując jej proeuropejskie i prodemokratyczne oblicze. Ważne jest też, aby w Brukseli te zmiany dostrzeżono. Z pewnością droga do pełnego członkostwa jest jeszcze długa, jednak pozytywny wynik listopadowego szczytu byłby milowym krokiem w jego przyszłej realizacji.

Mieczysław Pakosz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X