Tradycje krakowskie: lajkonik

Tradycje krakowskie: lajkonik

Lajkonik krakowski, nazywany także konikiem zwierzynieckim lub Tatarzynem, jest jedną z najbardziej charakterystycznych postaci krakowskich i jednym z symboli Krakowa.

Postać lajkonika składa się z manekina konia, który przymocowany jest do pasa osoby, odgrywającej rolę brodatego jeźdźca na koniku. Mały konik jest na dwóch nogach, odzianych w czerwone trzewiczki, zaś jeździec ma na głowie wysoką szpiczastą czapkę, a w ręce trzyma buławę. Lajkonik jest więc Tatarzynem, który harcuje na białym koniku. Ubiór konika i jeźdźca jest przesiąknięty motywami orientalnymi. Co roku osiem dni po Bożym Ciele w Krakowie odbywa się pochód lajkonika. Wynika więc pytanie, skąd się wziął pomysł na krakowskiego konika?

Lajkonik owiany jest sławą od Morza Bałtyckiego po Tatry, lecz etnografowie i historycy nie są w stanie dokładnie odpowiedzieć na pytanie, skąd tak naprawdę bierze swój początek owa krakowska tradycja. Problem nieco rozwiązuje legenda. Jak się okazuje, nawiązuje ona do tragicznych okoliczności w historii Krakowa, które miały miejsce w XIII w. Związane są one z ludem koczowniczym pochodzącym z dalekich stepów mongolskich – Tatarami. W 1241 roku po raz pierwszy pojawili się oni w Krakowie, lecz nie z zamiarami pokojowymi. Podczas swoich pochodów przez Małopolskę pozostawili po sobie wiele zniszczonych wiosek i miast. Warto zauważyć, że Kraków ucierpiał chyba najbardziej, ulegając prawie całkowitej zagładzie. Następne najazdy tatarskie na Kraków również były niszczycielskie. Tatarzy zostali zapamiętani przez krakowian jako lud ubrany w skóry i posiadający nieduże konie. Dla mieszkańców miasta lud tatarski stał się prawdziwym postrachem. Pewnego czerwcowego wieczora w 1287 roku Tatarzy zbliżali się do murów miejskich, lecz strażnicy zupełnie ich nie widzieli. Aby nie doprowadzić do starć wojskowych w nocy, Tatarzy podjęli decyzję o postoju w nadwiślańskich zaroślach niedaleko podkrakowskiej wsi Zwierzyniec, a następnego dnia zamierzali zdobyć bogactwa w grodzie krakowskim. Po jakiejś chwili zmęczeni podróżą koczownicy zasnęli. Na szczęście ich obecność zauważyli włóczkowie, którzy mieli swoją osadę nieopodal piaszczystego brzegu Wisły. Kim byli włóczkowie? Byli to wiślańscy żeglarze, którzy czasem ciągnęli (czyli włóczyli) w górę płaskodenny statek wiosłowy, przewożąc w taki sposób towar. Byli oni tak naprawdę przyzwyczajeni do bardzo ciężkiej pracy i nie wpadli w panikę przed przybyszami. Włóczkowie uzbroili się w ciężkie wiosła i napadli na śpiących bojowników z Azji. Po zwycięstwie nad Tatarami włóczkom do głowy przyszedł pewien pomysł. Postanowili przebrać się w stroje tatarskie, twarze swoje umazali sadzą z ogniska, powsiadali na zdobyte konie tatarskie i „wpadli” niespodziewanie do Krakowa. Nietrudno wyobrazić sobie przerażonych mieszkańców miasta. Po jakiejś chwili włóczkowie zdjęli stroje tatarskie, opowiadając jednocześnie o swoich przygodach, które spotkały ich minionej nocy. Krakowianie radowali się, gdyż dzięki włóczkom zostali uratowani. Władze miejskie zorganizowały na ich cześć ucztę. Następnie burmistrz krakowski zadeklarował, że na pamiątkę owego wydarzenia raz w roku do miasta będzie przyjeżdżał groźny chan tatarski z podkrakowskimi włóczkami. I tak utarło się, że dzieje się to zawsze w oktawę Bożego Ciała. Przez wieki legenda ta zmieniała swój zapis, gdyż ktoś coś dodawał, a ktoś inny coś ujmował. Wszyscy jednak są zgodni co do dwóch elementów opowieści: najazdu Tatarów i bohaterskiej postawy włóczków. Renata Hryń-Kuśmierek w „Polskich tradycjach dorocznych” pisze, że „ w 1820 r. Konstanty Majeranowski opisał ten zwyczaj w wydanym przez siebie czasopiśmie literackim „Pszczółka Krakowska”. Poszukiwał genezy lajkonika w XIII w., w okresie najazdów tatarskich: „Właśnie podczas procesji Bożego Ciała dano znać do miasta, że znaczny oddział tej hordy popełnia gwałty i rabunki na przedmieściach Zwierzyńca. (…) W tym jeden z pomiędzy Włóczków zwierzynieckich [drwali zajmujących się jednocześnie flisactwem], zagrzany odwagą bohatera, porywa za chorągiew, której dotąd jest godłem orzeł biały, i krzyknąwszy na swoich: Za mną bracia! Uderzmy na tych zbójców! Gińmy, a nie pozwólmy im bezkarnie nachodzić naszej ziemi! – obudza powszechny zapał i na czele uzbrojonego ludu pośpiesza na Zwierzyniec. (…) A waleczny dowódca, przystrojony od ludu w ubiory zabitego naczelnika pohańców, z triumfem prowadzony do miasta, witany okrzykami radości w tem samem prawie miejscu, w którem się dzisiaj łączy z powracającą z procesji Włóczków chorągwią”.

Obecnie można usłyszeć wiele opinii na temat lajkonika, gdyż dokładnie nie wiadomo, kiedy na stałe wpisał się do krakowskich wydarzeń kulturalnych. Jedni uważają, że błędne jest odniesienie najazdu tatarskiego na Kraków do święta Bożego Ciała, gdyż obchodzone jest ono w Polsce dopiero od XIV wieku, a Tatarzy już wtedy państwu polskiemu w żaden sposób nie mogli zagrażać. Inni zaś twierdzą, że obrzęd lajkonika wywodzi się jeszcze z czasów przedchrześcijańskich i ma nawiązanie do świąt obchodzonych na przełomie wiosny i lata albo do koni Światowida (bóg dawnych Słowian), które ponoć miały być czczone w świątyni pogańskiej w okolicach Zwierzyńca (dawniej wieś, dziś obszar Krakowa).

Ktoś może zadać pytanie, skąd ta dziwna nazwa „lajkonik”. Istnieją różne wersje wyjaśniające etymologię tej nazwy. Michał Niezabitowski pisze, że jedna z wersji mówi o tym, że pierwsza część wyrazu „laj” została przekształcona ze słowa „lej”. Groźny Tatarzyn uderza swą buławą, czyli „leje” nią przechodniów, których napotka na swojej drodze. Inni twierdzą zaś, że „laj” to zachęta – „Hulaj koniku, hulaj!”. Natomiast druga część wyrazu „konik” nie pozostawia większych wątpliwości co do swej genezy i nie wymaga tłumaczenia. Zapewne rozważania na temat dziwnego krakowskiego konika będą trwać jeszcze długo, ponieważ trudno teraz, po wielu wiekach, dociec prawdy.

Jak mówi tradycja, po oktawie Bożego Ciała ulicami Krakowa maszeruje orszak lajkonika, czyli włóczka przebranego w strój chana tatarskiego, któremu asystuje chorąży z wielkim sztandarem. Orszak rusza od klasztoru ss. Norbertanek na Salwatorze o godzinie dwunastej, przemierzając ulicami Kościuszki, Zwierzyniecką, Franciszkańską i Grodzką dociera na Rynek Główny. Dwudziestu paru włóczków odzianych w oryginalne stroje i uzbrojonych w buńczuki, stanowią jak gdyby ochronę pochodu, któremu towarzyszy także kapela Mlaskotów (są to muzykanci grający na bębenkach, skrzypcach i basach). Pierwszym obrzędem pochodu jest taniec przed ksienią, czyli przełożoną, która z okna ogląda taniec lajkonika. Ksieni, jako jedna z pierwszych, płaci zwyczajowy haracz Tatarzynowi. Jedną z najbardziej popularnych melodii granych podczas orszaku jest marsz, który zaczyna się od słów:

„Ten Lajkonik, nasz Lajkonik
po Krakowie zawsze goni
Lajkoniku laj laj
poprzez cały kraj”.

Po drodze lajkonik odwiedza okoliczne bary, sklepy, a nawet biura, gdzie tańczy i zbiera symboliczny haracz. Orszak ściąga także haracz od licznie zgromadzonych krakowian, którzy wrzucają drobne pieniążki lajkonikowi. Lajkonik następnie harcuje obok Filharmonii Krakowskiej, lecz najwspanialszy taniec tzw. „zawijanie chorągwią” Tatarzyn wykonuje na krakowskim Rynku Głównym pod Wieżą Ratuszową. Polega on na tym, że chorąży zatacza koło chorągwią, na której jest orzeł polski oraz herb miasta Krakowa, a Tatarzyn biegnie za chorągwią i ma na celu trafić swą buławą w orła. Prezydent Miasta Krakowa o godzinie dziewiętnastej, gdy obchody lajkonika dobiegają kulminacji, wręcza haracz lajkonikowi. Zapłacony haracz przez prezydenta zabezpiecza przed wszelkiego rodzaju nieszczęściami, które mogłyby spotkać gród Kraka. Lajkonik wznosi jeszcze toast za to, żeby Kraków rozwijał się pomyślnie, po czym udaje się na ciepłą kolację po całym dniu zabaw.

W XIX w. cały strój lajkonika dobierano przypadkowo. Dopiero w 1904 roku Stanisław Wyspiański zaprojektował ubiór Tatarzyna, który łączy w sobie elementy stroju staropolskiego oraz wschodniego. W połowie ubiegłego stulecia orszak ubierano według projektów Witolda Chomicza. W 1997 roku nowe szaty dla włóczków i orkiestry zostały zaprojektowane przez Krystynę Zachwatowicz. Oryginalny strój Lajkonika przechowywany jest na co dzień w krakowskim Muzeum Historycznym, które jest też organizatorem harców lajkonika. Inna nazwa konika to konik zwierzyniecki. Jest to mały biały koń na dwóch nogach odziany w wysokie czerwone trzewiki, na którym siedzi postać brodatego jeźdźca. Na głowie ma on wysoki kolorowy i bogato dekorowany turban zakończony półksiężycem z prawdziwymi koralami. Wschodnie ubranie jeźdźca jest z czerwonego płótna, ma ono szerokie rękawy oraz okazałą kamizelkę i pas z frędzlami ze złotymi nićmi, natomiast z boku – krótką szablę. W ręku Tatarzyn trzyma buławę, którą uderza (uważa się, że na szczęście) napotkanych ludzi. Konik zwierzyniecki na grzbiecie ma ozdobną kapę bogato udekorowaną motywami orientalnymi. Na łbie konika przyczepione są pióra z białych strusi. Na szyi konik ma naszyjnik ze złotych krążków.

Lajkonik jest oryginalnym krakowskim zwyczajem, który na stałe wpisał się w kanon polskich tradycji. Widowisko, które odbywa się w dawnym grodzie Kraka, jest niepowtarzalne i bardzo kolorowe. Zachwyca też pięknem, pomysłowością oraz cieszy oko krakowian i licznych turystów.

Andrzej Pietruszka
Tekst ukazał się w nr 22 (218) za 28 listopada – 18 grudnia 2014

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X