To już rok od początku Majdanu

To już rok od początku Majdanu

Powrót na Majdan po roku od rozpoczęcia protestów, to próba powrotu do rzeczywistości, która odeszła już w przeszłość. Sytuacja polityczna w kraju jest diametralnie inna, chociaż wciąż niełatwa, a wielu z tych, którzy przez miesiące trwali na Majdanie i wspierali protest, nie ma już wśród nas.

W nocy z 21 na 22 listopada 2013 roku, po przeczytaniu informacji na stronie Ukraińska Prawda, że w Kijowie szykuje się protest, postanowiłem wyruszyć do Kijowa. Na dobrą sprawę nie było żadnych przesłanek, ku temu, że w stolicy Ukrainy może zdarzyć się coś niezwykłego. Gnany podszeptami intuicji, a może tylko nadziei, że „coś tam się wydarzy”, podjąłem decyzję o wyjeździe do Kijowa. Nie wiedziałem wtedy, że rozpoczyna się nowa karta historii Ukrainy, a ja po pierwszym pobycie, po każdym powrocie do Warszawy będę liczył dni do następnego wyjazdu. Pamiętam, gdy wszedłem schodami z metra na majdan 22 listopada… ogarnęło mnie kompletne rozczarowanie. Zobaczyłem co najwyżej kilkaset osób i pomyślałem „to cały ten protest? Tu się nic nie wydarzy”. Pierwsza faza protestu, która przeszła do historii jako Euromajdan miała w sobie bardzo dużo uroku, ale nie przynosiła bardziej dramatycznych wydarzeń, niż próba wprowadzenia ciężarówki do instalowania „jołki” na Majdanie. Pierwszy wiec, który odbył się 24 listopada uzmysłowił jednak wszystkim, a przede wszystkim władzy, że tego ruchu nie można ignorować. Po niesławnym szczycie w Wilnie władza po raz pierwszy pokazała, że nie będzie miała oporów, by użyć siły.

To co wydarzyło się potem przerosło wszelkie oczekiwania. Protest trwał pomimo prób stłumienia Rewolucji Godności, pomimo strzałów, które padły na Hruszewskiego, a gdy po raz kolejny otwarto ogień do majdańczyków i gdy ponieśli największe ofiary, ich krew przypieczętowała upadek Janukowycza, którego nienawidzono już w całym kraju z taką samą siłą na wschodzie i na zachodzie. Erozja władzy była tak szybka, że z dnia na dzień Partia Regionów głosowała w Radzie Najwyższej tak samo jak Swoboda.

Atmosfera Majdanu przez cały ten czas kojarzyła się korespondentom z momentami historii opatrzonymi wielką narracją, niektórzy dopatrywali się analogii z Siczą Zaporoską inni ze zwycięskim początkiem Powstania Warszawskiego. W wietrze niosącym gryzący (i podobno bardzo toksyczny) dym z płonących opon w stronę Berkutu i Wojsk Wewnętrznych dopatrywano się efektu modlitw duchownych opiekujących się Majdanem a niekiedy wprost Bożej pomocy. Majdan wszedł w posiadanie swoich symboli, ikon i bohaterów, stających się niemalże częścią pop kultury, zapełniając stragany na Chreszczatyku i w przejściach podziemnych. Męczeńska śmierć członków Samoobrony, którzy przeszli do historii jako Niebiańska Sotnia, ukonstytuowała nowy mit założycielski, w którym „nie ma Moskali i banderowców, a jedynie Ukraińcy”, a mówiąc językiem bardziej współczesnym nie ma ukraińsko- i rosyjskojęzycznych obywateli – są tylko Ukraińcy. Rewolucja Godności była tak wielkim ruchem, że w mojej pamięci odżyły sceny, które mgliście pamiętałem z mojego dzieciństwa – manifestacje poparcia dla Solidarności i pacyfikujące je ZOMO (nieznającym tej nazwy, możemy opisać ZOMO jako „polski Berkut”).

Analogia miedzy Majdanem a Solidarnością, chociaż bardzo powierzchowna, stała się prawdopodobnie przyczyną „cudu nad Wisłą” w stosunkach polsko-ukraińskich. Nie minęło nawet pół roku od 70 rocznicy rzezi wołyńskiej, która była trudnym momentem w relacjach między sąsiadami. Z jednej strony brakowało ukraińskiego zrozumienia dla polskiej pamięci, z drugiej istniało poczucie niepełnego, fałszywego pojednania i niespodziewanie chyba dla wszystkich, nastąpił szereg gestów poparcia i solidarności w Polsce dla Ukrainy. Polacy podzieleni w wielu kwestiach w tej sprawie byli wyjątkowo zgodni, a przekaz takich tytułów jak „Gazeta Polska” i „Gazeta Wyborcza”, które różnią się prawie w każdej sprawie, tym razem był niemal identyczny. Z „dwóch trumien rządzących Polską”, trumna Marszałka odezwała się głosem pełnym i donioślejszym. Na Majdanie załopotały polskie flagi (gwoli sprawiedliwości dodajmy, że również gruzińskie i białoruskie i nawet rosyjskie) z jednej strony, z drugiej można było spotkać tam Ukraińców – polonofili kultywujących pamięć prezydenta Kaczyńskiego czy nawet Piłsudskiego i śmiem twierdzić, że więcej na Majdanie było ukraińskich polonofili, niż tych, którzy marzą o zajęciu Chełma i Przemyśla.

Powrót do Kijowa po roku nie był jedynie powrotem do chwil pełnych patosu i uniesienia. Obchody rocznicy nie były tak uroczyste, jak można było się spodziewać. Rozpoczęły się zresztą poważnym zgrzytem, Petro Poroszenko w czasie składania kwiatów pod krzyżem ku czci Niebiańskiej Sotni, spotkał się z okrzykami „hańba” za to, że bohaterowie Majdanu nie zostali należycie uhonorowani do tego dnia. W efekcie prezydent wydał dekret o przyznaniu im tytułu Bohatera Ukrainy.

Sam tytuł jest „podzwonnym dla Związku Sowieckiego” i sięga tradycji „ojczyzny proletariatu”, ale skoro już istnieje, nikomu nie przysługuje w takim stopniu, jak tym, którzy oddali życie na Majdanie. Z pewnością ten tytuł nie będzie wzbudzał emocji i wątpliwości na Ukrainie. Uroczysty marsz Samoobrony odbywał się w cieniu nie wywołanej, ale faktycznie trwającej wojny na wschodzie kraju. W trakcie obchodów napotkana koleżanka z kobiecej sotni powiedziała „niektóre dziewczyny są w ATO, wielu kolegów zginęło”. Andrij Parubij, chyba jeden z nielicznych przywódców Majdanu, który ciągle cieszy się autorytetem powiedział na Placu Michajłowskim do członków Samoobrony: prawie 30 naszych zginęło w bojach za Majdan, ponad stu zginęło na wschodzie. Dodał również: „Kiedy mi dziś mówią: «wygrać na wschodzie jest bardzo trudno, bo tam są duże siły przeciwnika» – ja powtarzam: mówili nam na Majdanie, że Janukowycza nie można zwyciężyć, ma zbyt dużo siły, ale wierzyliśmy w nasze zwycięstwo. Wiedzieliśmy, że za nami są kraj i prawda. I dlatego wygraliśmy! I jestem przekonany, że pokonaliśmy Janukowycza, pokonamy i Putina!”.

Po Marszu Godności Samoobrony podobnie, jak w trakcie Majdanu, odbyły się wystąpienia na placu, ale już nie na tej scenie, którą wszyscy pamiętają. Jak dawniej trwały przemówienia, a Rusłana odśpiewała hymn Ukrainy. Pierwsza rocznica Rewolucji Godności dobiegła końca.

Wojciech Jankowski
Tekst ukazał się w nr 22 (218) za 28 listopada – 18 grudnia 2014

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X