Taran wodny

Taran wodny

Noszenie wody jest pracą ciężką. Ciężką i ogłupiającą. Nie każdy ma możliwości podobne do tych, jakie miała Hala, wokół której podczas noszenia wody owijał się, niczym barwinek, przystojny Iwanko. Z reguły nikt się nie owija wokół noszącego wodę, a w dodatku wszyscy wciąż i wciąż chcą od niego nowej wody. Koromysło się wygina, noszący się wygina…

Nese Hala wodu, koromysło hnetsia,
A za nej Iwanko jak barwinok wietsia.

W szkole zawsze mi wmawiano, że nie istnieje perpetuum mobile, czyli maszyna, która by raz puszczona w ruch mogła pracować bez przerwy, bez jakiegokolwiek napędu, bez dostarczania do niej energii elektrycznej, parowej, czy spalinowej. Takie urządzenie podobno jest niemożliwe do wykonania. Na takie urządzenie nie pozwalają prawa fizyki i kilkunastu przynajmniej, brodatych i bardzo mądrych profesorów z całego świata. Jeśli ktoś by się w szkole upierał, że może być inaczej, dostałby na koniec roku dwóję i nie zdałby do następnej klasy.

Nie lubiłem chodzić do szkoły. Chyba zaczęło się to od momentu, gdy naprawdę w dobrej wierze zapytałem nauczycielkę, dlaczego przysłowiowe dwa razy dwa daje cztery. Myślałem, że ona wytłumaczy mi prawidłowość na podstawie której działa cała matematyka, świat i wszechświat.

Ona odebrała to jako sprytną próbę „zrobienia jej w balona”, czyli ośmieszenia jej przed klasą. Mnie zaś nie mieściło się w głowie, że ona, podobnie jak i ci brodaci profesorowie, po prostu nie wie, dlaczego to wszystko tak właśnie się przedstawia i skąd biorą się te wszystkie zależności. Przeżyłem jakoś represje, które mi się należały za „bezczelność”, poczym załamałem się już ostatecznie, gdy zmuszony zostałem do obliczania, kiedy napełni się wodą basen, podczas gdy jedna rura będzie dolewała do niego wodę, a druga rura w tym samym czasie będzie z niego wodę odprowadzała? Powiedzcie Państwo sami – komu potrzebna jest taka wiedza? Kto w ten sposób napełnia basen wodą?

Pewien mądry człowiek wytłumaczył mi, że mam zacisnąć zęby i doczekać się zdania matury. Zacisnąłem, więc, doczekałem i zdałem. I tyle mnie widzieli!

Jest takie urządzenie, które raz puszczone w ruch, będzie bez dostarczania jakiejkolwiek energii pracowało i pracowało bez końca! Takie urządzenie zostało puszczone w ruch w roku… 1895.

 Widać wodę, tryskającą spod właśnie otwartego zaworu C (Fot. Tomasz Sowiński)

I ono – PRACUJE DO DZISIAJ!! To urządzenie nazywa się TARAN WODNY i zostało wymyślone przez Francuza, Michaela Montgolfiera, jednego z dwóch braci znanych bardziej z tego, że jako pierwsi latali zbudowanym przez siebie balonem.

Kiedy doszło do odkrycia tarana wodnego? – W osiemnastym wieku!!

Co robi to urządzenie? – Pompuje wodę i może podawać ją do wysokości nawet 80 metrów!!

Co go napędza? – Nic go nie napędza. Można powiedzieć, że napędza go woda, którą on nam pompuje. Zobaczyłem to cudo techniki dopiero kilka dni temu. Ono pracuje za darmo. Składa się ze zbiornika, kilku rur, czterech zaworów i z niczego więcej!! Zostało wymyślone już w wieku osiemnastym, ale zapomniano o nim i dzisiaj nikt nie wie, że może istnieć tak skonstruowane urządzenie. Taran nie jest jakąś gigantyczną maszyną. Jest niewielki. To maleństwo pracuje dla ciebie dnie i noce, jeszcze raz powtórzę – ZA DARMO!! Energia drożeje na całym świecie coraz bardziej, a tu mamy pompę wodną pracującą bez silnika. Bez pobierania energii z jakiegokolwiek źródła. Nie trzeba mu prądu, węgla, czy benzyny. Absolutna prostota. Absolutna genialność pomysłu. Taran można wyłączyć otwierając specjalny zawór, ale tak naprawdę nie robi się tego prawie nigdy, ponieważ taran obliczony jest na pracę ciągłą. W związku z tym należy pamiętać, że będzie on „tworzył” dość dużo wody, wypływającej z zaworu C, którą należy jakoś odprowadzić jak i to, że będzie napełniał naczynie na szczycie wieży ciśnień bez przerwy, a wobec tego należy zapewnić temu naczyniu możliwość kontrolowanego odpływu nadmiaru wody. Od razu widać z tego, co napisałem, że instalacja tarana będzie najbardziej ekonomiczna na przebiegu jakiegoś strumienia, lub źródła położonego w terenie pagórkowatym.

Wieża ciśnień, stojąca we wsi na szczycie skarpy (Fot. Tomasz Sowiński)

Nasz taran, ten, którego pracę obserwowałem, zainstalowany został w małej wsi Kajny w pobliżu Olsztyna już w roku 1895. Wykorzystano istniejące źródło krystalicznie czystej wody położone u podnóża wysokiej skarpy, na której pobudowano wieś. Początkowo wodę brano ze źródła na zasadzie Hali chodzącej z koromysłem, ale była to praca ciężka, a nawet, szczególnie zimą, niebezpieczna. Proszę sobie wyobrazić schodzenie po oblodzonym urwisku i wchodzenie na to samo urwisko będąc w dodatku obciążonym wiadrami z wodą. Jeśli ktoś zapoznał się z pracą rolnika, ten wie, ile wody zużywa się w gospodarstwie, szczególnie, kiedy ma się do czynienia z dużą ilością zwierząt hodowlanych.

Po założeniu tarana we wsi skończyły się problemy z wodą i gospodarze korzystają z niej na sposób miejski. Odkręcają kurek wodnego kranu. Trwa to nieprzerwanie od roku 1895, nie zważając na wszystko, co zdarzyło się w międzyczasie. Dwie wojny światowe, wysiedlenie ludności niemieckiej, napływ ludności polskiej, kilkakrotne zmiany ustrojów społecznych, a również zwyczajne: burze, wichury i gradobicia. Taran pyka sobie pracowicie u podstawy urwiska tak samo, jak w dziewiętnastym wieku, wciąż od nowa tłocząc do góry wodę potrzebną dla ludzi i zwierząt. U góry, we wsi, zbudowano wieżę ciśnień, a w niej, dobrze osłonięty od zimowego mrozu, wielki zbiornik na wodę, z którego rozprowadzana jest ona do poszczególnych gospodarstw. A wszystko to, powiem po raz trzeci – za darmo!

Przyglądając się pracującej maszynie, która istnieje, choć istnieć nie powinna, zastanawiałem się, dlaczego do dzisiaj nie wiedziałem o jej istnieniu. Szkoła, zamiast pokazywać nam wynalazki, rozbudzające wyobraźnię i uczące radzić sobie w życiu, wolała wciskać nam ciemnotę o jakimś idiotycznym napełnianiu basenów, albo o dwóch pociągach, co to jechały ze stacji A i stacji B. Nasze fałszywe pojęcie nowoczesności odrzucało konstrukcje stare, choć dobre i użyteczne. Wszystko dookoła nas kręci się i obraca, pochłaniając niesamowite ilości prądu elektrycznego, benzyny, gazu i olejów napędowych. Wszystko to śmierdzi i hałasuje. Aż przyjdzie dzień, że nie będzie już prądu, benzyny i gazu. Zostaniemy wtedy sami pośród naszych unieruchomionych maszynek, jak ta pazerna baba z bajki o złotej rybce, której z bogactwa, służby i pałaców, zostało tylko rozeschnięte świńskie koryto.

Opis schematu działania tarana wodnego
Urządzenie działa na zasadzie wykorzystywania tak zwanych „stuków” w układzie hydraulicznym. Taran musi być zasilany wodą ze zbiornika położonego ponad metr wyżej od poziomu usytuowania tarana.

Woda wpływa do urządzenia poprzez zawór A. Przed rozpoczęciem pracy zalewa się taran wodą do stanu przedstawionego na schemacie. Naciskając zawór C otwieramy go. Zwalniamy nacisk powodując gwałtowne zamknięcie się zaworu. Takie zamknięcie powoduje tak zwany „stuk”, czyli uderzenie wodne w układzie rur tarana, co daje w efekcie gwałtowny wzrost ciśnienia wody w rurach między zaworami A-C. Ciśnienie zamyka zawór A i otwiera zawór B. Woda wdziera się do zbiornika, w którym rosnące ciśnienie zamyka zawór B. Nacisk poduszki wodnej w zbiorniku przesuwa wodę poprzez zawór D do rury prowadzącej do wieży ciśnień. Spadek ciśnienia w rurze A-C otwiera zawory A i C. Szybki przepływ wody przez zawór C spowoduje, na zasadzie prawa Bernouliego, jego gwałtowne zamknięcie się, czyli „stuk” w układzie rur A-C. Uderzenie narosłego ciśnienia powoduje zamknięcie zaworu A i otwarcie zaworu B, czyli nową porcję wody wypychaną do góry przez ciśnienie poduszki powietrznej zbiornika.

Szymon Kazimierski
Tekst ukazał się w nr 3 (55) 14 lutego 2008

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X