Tajemnice i legendy Cmentarza Łyczakowskiego. Część 10 Pomnik na grobie rodziny Hausner, z archiwum autora

Tajemnice i legendy Cmentarza Łyczakowskiego. Część 10

W pierwszych latach po II wojnie światowej teren cmentarza stał otworem, bez żadnej ochrony. Taki stan zaniedbania „królestwa zmarłych” nikogo jednak nie interesował i nie szokował. Na cmentarzu nie było oświetlenia, część ogrodzenia była  zniszczona, stare drzewa spadały wprost na groby i cenne pomniki. Szajki złodziei i po prostu chuliganów grasowały nocami, a nawet w dzień po kwaterach w głębi cmentarza, otwierały grobowce, kradły lub niszczyły zabytkowe pomniki i rzeźby autorstwa znanych artystów. Najbardziej głośnym było zniszczenie popiersia Marii Konopnickiej na grobie poetki. Nawet nowe władze radzieckie zostały szokowane tą wiadomością i postanowiły wyremontować pomnik i ustawić replikę popiersia, wykonaną przez rzeźbiarza ukraińskiego Wołodymyra Skołozdrę. Kopia została zrobiona według starego zdjęcia. Jak zauważył prof. Stanisław Nicieja, „rekonstrukcja jednak nie osiągnęła mistrzostwa oryginału”.

Pomnik na grobie Adama Kocki, z archiwum autora

Innym skandalicznym przypadkiem było skradzenie wielkiej odlanej z brązu figury płaczki, ustawionej na grobie Adama Kocki, ukraińskiego studenta uniwersytetu lwowskiego. Kocko zginął tragicznie w 1 lipca 1910 roku podczas polsko-ukraińskich rozruchów na uniwersytecie, zaś w 1912 roku społeczność ukraińska Lwowa ustawiła na jego grobie wysoko artystyczny pomnik, wykonany w warsztacie Henryka Periera. Odlaną z brązu stylową figurę płaczki depczącej klepsydrę zamówiono w niemieckiej firmie „Metallinnung” w Geislingen. W 1954 roku figurę płaczki skradziono (prawdopodobnie na zamówienie) i na kilka dziesięcioleci ślad po niej zginął. Ogromną niespodzianką było odnalezienie w 1990 roku owej rzeźby na grobie Lilii Martinsone na tzw. cmentarzu Leśnym w Rydze, na Łotwie. Dzięki staraniom lwowskiej organizacji Towarzystwa Ochrony Zabytków Historii i Kultury, w 1989 roku pomnik udało się dostarczyć do Lwowa i ustawić z powrotem na grobie Adama Kocki. We współczesnej historii Cmentarza Łyczakowskiego był to przypadek pojedynczy, unikatowy.

Natomiast celowym aktem politycznym, zaplanowanym na wysokim szczeblu władz Związku Radzieckiego, była ostateczna dewastacja i zniszczenie Cmentarza Orląt. 25 sierpnia 1971 roku na rozkaz władz radzieckich Lwowa, wykonujących wytyczne z Kijowa i Moskwy, na Cmentarz Orląt wjechały czołgi i spychacze. Zburzono kolumnadę, poniszczono nagrobki, rozbito pomniki. Na terenie cmentarza urządzono warsztat kamieniarski i garaże cmentarnych ciężarówek i traktorów. W tym samym czasie władze postanowiły zniszczyć groby polskich powstańców listopadowych, zaś kwaterę powstańców przekazać na nowe pochówki. Ocalał tylko zdewastowany pomnik, który stał w centralnej części owej kwatery. Na Górce Powstańców Styczniowych również zniszczono lub przekopano część grobów żołnierskich. Znawca tematu profesor Stanisław Sławomir Nicieja tak podsumował te barbarzyńskie wydarzenia: „Profanacja lwowskiego SANTO CAMPO trwająca dokładnie pół wieku (1939–1989), prawem paradoksu, wbrew zamiarom profanów, ugruntowała pamięć o czynie i legendzie Orląt Lwowskich…”.

Radzieccy żołnierze na grobie gubernatora Hauera, z archiwum autora

W styczniu 1989 roku powołano ministerialną polsko-ukraińską komisję do spraw renowacji Cmentarza Łyczakowskiego. Od 20 maja 1989 roku ekipa polskiego „Energopolu” rozpoczęła prace na Cmentarzu Orląt. Do energopolowców spontanicznie dołączyli miejscowi Polacy z Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej. Odbudowany Cmentarz Orląt został uroczyście otwarty 24 czerwca 2005 roku w obecności prezydentów Aleksandra Kwaśniewskiego i Wiktora Juszczenki.

Oczywiście, w pierwszych powojennych latach nie odwiedzały cmentarza zorganizowane grupy turystyczne. Ale pojedyncze grupki nowych obywateli radzieckich zaglądały na teren cmentarza i m.in. wprowadziły niesłychany wcześniej we Lwowie obyczaj fotografowania się nie obok pomników, lecz na pomnikach. Lwowskim krajoznawcom w archiwach prywatnych udało się odnaleźć kilka takich zdjęć, na przykład: radzieckich żołnierzy na grobie austriackiego gubernatora Franza von Hauera lub radzieckich studentek na pomniku Juliana Konstantego Ordona. Wśród nowych radzieckich chuliganów było niezwykle popularne tłuczenie fotografii zmarłych zrobionych na porcelanie i usytuowanych na licznych pomnikach i grobowcach. W latach 40–70. zniszczono lub uszkodzono praktycznie wszystkie takie ozdoby pamiątkowe. W tychże latach zabrano na złom metali znaczną część neogotyckich pomników metalowych – zostały tylko nieliczne okazy. Złodziejom z tego okresu przypadło do gustu odbijanie głów na pomnikach rzeźbionych z piaskowca. Barbarzyńców przyciągały w pierwszej kolejności okazałe pomniki, często przy centralnych alejach. W ten sposób został dewastowany pomnik na grobie ks. Grzegorza Michała Szymonowicza (1800–1875), lwowskiego arcybiskupa ormiańskiego, dzieło znanego rzeźbiarza Juliana Markowskiego. Również odbito głowę płaczki na grobie Jakuba Pieczonki. Była to cenna XVIII-wieczna rzeźba, dzieło Hartmanna Witwera. Odbito głowę dziewczyny na grobowcu rodziny Barwiczów. Pomnik został wykonany w firmie znanego rzeźbiarza lwowskiego Henryka Periera. Obok znajdował się pomnik na miejscu, w którym w czasie walk o Lwów 21 listopada 1918 roku był ciężko ranny i zmarł 14-letni Jurek Bitschan, który stał się symbolem Orląt lwowskich. (W 1929 roku jego prochy przeniesiono do katakumb na Cmentarzu Orląt). Pomnik został zniszczony na rozkaz władz radzieckich. Zdewastowane części pomnika rzucono obok kaplicy Barczewskich. Dopiero w 1991 roku pracownicy polskiego „Energopolu” odnaleźli te części, odbudowali pomnik i odnowili napisy.

Z niezwykłą wściekłością bandyci niszczyli rzeźby aniołów, rozbijając je na kawałki. Przykładem może być zniszczenie nagrobka rodziny generała Józefa Miączyńskiego. Złodziejom nie dawały spokoju liczne rzeźby orłów polskich, ustawione na grobach znanych osób. Na przykład, odbito głowę orła na pomniku prof. Karola Szajnochy przy głównej alei. W taki sam sposób zdewastowano pomnik Powstańców  Listopadowych. Odbito też głowę orła na pomniku generała wojsk powstańczych z okresu 1863–1864 Józefa Śmiechowskiego (1798–1875). Rozbito figurę orła na pomniku znanego pisarza Walerego Łozińskiego (1837–1861), którego nazywano „polskim Aleksandrem Dumasem”. Podobnych przykładów było znacznie więcej. Miały również miejsce włamania do grobowców i ograbienie zwłok z kosztowności. Lecz o podobnych wydarzeniach prasa radziecka nie pisała i dlatego ustalić listę podobnych przypadków jest praktycznie niemożliwe.

Sowieccy studenci na grobie Ordona, z archiwum autora

W latach 70–80. wśród bogatszych lwowian i urzędników radzieckich zjawiła się „moda” na własne grobowce rodzinne. Rzadko kto budował nowe, większość zajmowała stare polskie grobowce, zbijając napisy, a nawet wyrzucając szczątki dawno zmarłych właścicieli. Najbardziej skandalicznym przykładem była „adaptacja” grobowca księżnej Wandy Czartoryskiej, czy też księdza Stanisława Sokołowskiego. Na Cmentarzu Łyczakowskim znajdują się 23 kaplicy rodzinne, niestety wszystkie zostały obrabowane i wewnątrz zdewastowane, większość z nich stała otworem. Najstarsza z nich – kaplica hr. Dunin-Borkowskich, zbudowana w 1812 roku w stylu klasycystycznym, pod koniec lat 80. została przez nieznane osoby podpalona. Zawalił się dach z wieżyczką na sygnaturkę, zaś z czasem również część tympanonu i ścian. Kaplica benedyktynek ormiańskich stała z wyrwanymi drzwiami, zdewastowanym ołtarzem i zawalonym dachem.

Tak tragiczna sytuacja wokół Cmentarza Łyczakowskiego budziła niepokój i sprzeciw inteligencji lwowskiej. Już w 1976 roku grupa znanych lwowskich historyków i działaczy kultury, skupionych w Ukraińskim Towarzystwie Ochrony Zabytków Historii i Kultury, zwróciła się do władz miejskich z powodu postępującego niszczenia cmentarza. W odezwie podkreślono, że cmentarz „znajduje się w zaniedbanym stanie, cenne, zabytkowe pomniki nie są konserwowane i niszczeją. Na cmentarzu brak ochrony, są przypadki kradzieży cennych dzieł sztuki. Niektóre z tych pomników są przenoszone z jednych grobów na inne lub w ogóle wywożone ze Lwowa. W stanie grożącym zawaleniem znajduje się kaplica Dunin-Borkowskich”. Jednak praktycznych działań, a nawet reakcji ze strony władz nie było żadnych, również jak na podobną odezwę z czerwca 1980 roku. Milicja lwowska przyznała, że są przykłady kradzieży pomników i proponowała zbudować ogrodzenie dookoła całego cmentarza oraz wprowadzić oświetlenie terenu. Jednak nic konkretnie nie zrobiono. Wyczuwało się wyraźny brak zainteresowania ze strony władz miejskich i obojętność ze strony ministerstwa w Kijowie. Kolejny apel Towarzystwa Ochrony Zabytków Historii i Kultury z marca 1988 roku został skierowany do wicepremiera URSR. Z apelu wynika, że na Cmentarzu Łyczakowskim nic się nie zmieniło na lepsze, zaś dewastacja, niszczenie zabytkowych pomników i działania wandalów nadal mają miejsce.

Takim i podobnym barbarzyńskim działaniom położono kres dopiero po ogłoszeniu w 1990 roku terenu Cmentarza Łyczakowskiego rezerwatem historyczno-kulturalnym i organizacji Muzeum-Rezerwatu „Cmentarz Łyczakowski”, zaś w 1998 roku wpisaniem terenu cmentarza na listę zabytków światowego dziedzictwa kulturalnego UNESKO. Właśnie od tego czasu rozpoczęto systematyczne porządkowanie terenu cmentarza, odnowienie i fachową konserwację cennych nagrobków i pomników na grobach znanych i zasłużonych osób. Od 2008 roku do tych prac dołączyli polscy fachowcy, zaś wspólne polsko-ukraińskie projekty konserwatorskie są finansowane przez polskie Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Niezwykle imponująco wygląda na przykład ambitny projekt warszawskiego Instytutu „Polonika” dotyczący konserwacji wszystkich 23 kaplic na terenie cmentarza. W latach 2018–2022 odnowiono już trzy zabytkowe kaplice, mianowicie Krzyżanowskich, Dunin-Borkowskich i Barczewskich.

Jurij Smirnow

Tekst ukazał się w nr 13-14 (425-426), 31 lipca – 14 sierpnia 2023

X