Święty Bernard za drutem kolczastym fot. Dmytro Poluchowycz

Święty Bernard za drutem kolczastym

Klasztor oo. bernardynów w Zasławiu, stojący na wysokim wzgórzu wznoszącym się nad brzegami Horynia, jest jednym z symboli miasta i jego głównym zabytkiem. Wystawiony jako warowny, był głównym punktem w miejskich fortyfikacjach.

Klasztor jest naocznym przykładem tolerancji religijnej, która zapanowała w Rzeczypospolitej na mocy decyzji konfederacji warszawskiej z roku 1573. W momencie nadania terenu pod budowę klasztoru właściciel Zasławia książę Janusz Zasławski był kalwinistą, a jego małżonka Aleksandra z Sanguszków należała do antytrynitariuszy, czyli do odłamu zaprzeczającego jedności Trójcy Św. Książę Aleksander Zasławski, który ukończył budowę klasztoru, był katolikiem, ale był skonfliktowany z bernardynami… Ot takie dziwne zrządzenia losu.

Warto też podkreślić, że w miejscu, gdzie rozbudowano klasztor, stała opuszczona kaplica prawosławna z ikoną MB Zasławskiej, która od lat należała do skarbnicy rodu Zasławskich. Prawdopodobnie katolicki klasztor stanął na ruinach dawnego klasztoru prawosławnego pw. Św. Trójcy, który w tym czasie z nieznanych przyczyn był rozwiązany.

Klasztor w stylu manieryzmu, który wielu badaczy nie uważa za styl odrębny, a jedynie za wczesny barok, wystawił architekt Jakub Madlain, pochodzący z Graubündenu (Gryzonii) na pograniczu austriacko-szwajcarskim. Budowa klasztoru trwała od 1602 do 1630 roku.

Podczas wojen kozackich klasztor został ograbiony i zniszczony. Ocalała jedynie cudowna ikona MB Zasławskiej, którą przezornie przewieziono do klasztoru w Rzeszowie. Przez następne siedemdziesiąt lat klasztor stał w ruinie. Dopiero w 1726 roku z funduszy kolejnego właściciela Zasławia, Pawła Karola Sanguszki, zaczęła się jego odbudowa. Prowadzono ją w kilku etapach i trwała do 1780 roku.

W latach 20. XX wieku zabudowania klasztorne przejęli bolszewicy. Umieszczono tu Szepietowski Dom Pracy Przymusowej – czyli praktycznie wiezienie CzK, a także stacjonował tu oddział specjalny Czerwonej Kawalerii CzK-GPU im. Niemieckiej Partii Komunistycznej. W latach II wojny światowej Niemcy wykorzystywali ten obiekt jako ośrodek Gestapo i więzienie.

Po wojnie w murach klasztoru umieszczono kolonię karną dla 200 dzieci „wrogów narodu”. Dowódcą tej kolonii do 1958 roku był niejaki Ołeksy Dewiatiłow, jeden z katów polskich oficerów w obozie w Putiwlu w 1940 roku.

W 1960 roku kolonię przeprofilowano na instytucję poprawczą MX 324/58, znaną jako jedno z najcięższych więzień kryminalnych na terenie ZSRR. Tam też przetrzymywano licznych więźniów politycznych. Obecnie działa tam kolonia poprawcza nr 58, znana jako „Biały łabędź”. Po skasowaniu na Ukrainie kary śmierci przetrzymywanych jest tu ponad 100 więźniów z wyrokiem dożywocia.

Dmytro Poluchowycz

Tekst ukazał się w nr 17 (381), 17–30 września 2021

Dmyto Poluchowycz. Za młodu chciał być biologiem i nawet rozpoczął studia na wydziale biologii. Okres studiów przypadał na okres rozpadu ZSRS. Został aktywistą Ukraińskiego Związku Studentów. Brał udział w Rewolucji na Granicie w styczniu 1991 roku. Był jednym z organizatorów grupy studentów, która broniła litewskiego Sejmu. W tym okresie rozpoczął pracę jako dziennikarz. Pierwsze publikacje drukował w antysowieckim drugim obiegu z okresu 1989-90. Pracował w telewizji, w prasie ukraińskiej i zagranicznej. Zainteresowania: historia, krajoznawstwo, podróże.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X