Starania arcybiskupa Mariana Franciszka Jaworskiego o zwrot dóbr kościelnych sprzed 1939 roku. Część 1 Strzałkowice. 30.09.1989, o. Rafał Kiernicki dokonał ponownego poświęcenia kościoła

Starania arcybiskupa Mariana Franciszka Jaworskiego o zwrot dóbr kościelnych sprzed 1939 roku. Część 1

Przebłyski wolności

Początki odrodzenia życia religijnego należy upatrywać w drugiej połowie lat 80. XX wieku. Wówczas to na terenie archidiecezji lwowskiej rozpoczęto na szeroką skalę odzyskiwanie zamkniętych świątyń katolickich. Pierwszoplanową osobą w tym odrodzeniu był niewątpliwie proboszcz lwowskiej parafii katedralnej o. Rafał Kiernicki OFM Conv. On też wraz ze swym wikariuszem ks. Ludwikiem Kamilewskim rozpoczął proces przywracania do życia zamkniętych świątyń parafialnych i filialnych. Obecnie po upływie przeszło 30. lat od formalnego przywrócenia struktur archidiecezjalnych ten trudny proces przywracania normalności jest niemal całkowicie zapomniany

Lwów, katedra. 2011 r.

Z tej też racji jawi się koniecznym przypomnienie tych wydarzeń. Zapomniane i dotychczas niepublikowane świadectwo z 1989 roku autorstwa o. Rafała Kiernickiego pt. „Przebłyski wolności” wydaje się zatem najbardziej wiarygodnym źródłem do zrozumienia tych przemian i euforii, jaka towarzyszyła wiernym, którzy z entuzjazmem przywracali do kultu zniszczone świątynie. Mimo jego obszerności zostanie ono przedstawione w całości. Powyższe świadectwo spisane na czterech stronach maszynopisu posiada w kopii w swoim prywatnym archiwum autor, jego zaś oryginał znajduje się w archiwum archidiecezji lwowskiej we Lwowie.

„Zmiany zachodzące od kilku lat we wszystkich dziedzinach życia w Związku Sowieckim – pisał o. Rafał Kiernicki – nie mogły ominąć życia religijnego i działalności Kościoła w tym kraju. Tutaj również odczuwamy wyraźny nowy powiew.

Za pierwszą wczesną jaskółkę mającej nastąpić wiosny można uznać zakaz ustawiania pikiet przed cerkwiami i kościołami w wielkie doroczne uroczystości religijne zgodnie z przepisem zabraniającym dzieciom w wieku szkolnym udział w nabożeństwach. Tłumaczono to początkowo zbliżającym się milenium Chrztu Rusi.

Niedługo po tym przyszły instrukcje, by zaprzestać propagandy antyreligijnej w środkach masowego przekazu, nasilającej się zwłaszcza w okresie świątecznym.

Co więcej, zaczęły ukazywać się artykuły naukowców i pisarzy broniących wartości religijnych.

Zaczęto otwierać cerkwie, zwracać klasztory. Nawoływano organizacje religijne do włączania się w ruch odnowy życia społecznego i kulturalnego, do pomocy w dziełach miłosierdzia.

Milenium chrztu Rusi minęło, a odnowa życia religijnego w Związku Sowieckim nie ustała, lecz przybierała na sile.

Kościół katolicki na Ziemi Lwowskiej nie pozostał obojętny na zmiany zachodzące w kraju. Wprawdzie prawo nie zmieniło się – mamy na razie tylko obietnice opracowania nowego kodeksu praw dotyczących stosunków państwa i Kościoła, ale atmosfera ogólna staje się coraz bardziej sprzyjająca rozwojowi życia religijnego. Najtrudniej jest przebudować człowieka. Długie dziesiątki lat prześladowania wszelkich objawów religijności wypracowały w człowieku radzieckim wypaczone pojęcie wiary, które niezwykle trudno poddaje się prostowaniu. Mimo to w duszach ludzi powoli dokonują się zmiany. Człowiek zaczyna tracić lęk przed uzewnętrznianiem przekonań religijnych, nie boi się wejść do kościoła, przynależność do religii nie wyciska już na nim czarnego piętna.

Zewnętrznym znakiem przemian w życiu religijnym jest odzyskiwanie przez wiernych dawno zamkniętych kościołów w celu sprawowania kultu Bożego. W ciągu kilku ostatnich miesięcy sam święciłem osiem nowo otwartych kościołów. Ileż mieści w sobie ta krótka informacja, zawarta w kilku słowach!

Kościół w Kobyłowłokach

Trudno uwierzyć, że w jakiejś zapadłej wsi, gdzie – zdawało się – wiara, zwłaszcza rzymskokatolicka, należy już do wspomnień, znalazł się jakiś staruszek lub kobieta-nie działaczka, którzy chodząc po wsiach, zaczęli zbierać podpisy pod prośbą o otwarcie kościoła. Po zebraniu kilkuset podpisów wyłaniała się dwudziestka aktywistów, wybierano prezesa, zastępcę, sekretarza, komisję rewizyjną i w ten sposób powstawał organ urzędowy społeczności wiernych, który z kolei, zarejestrowany przez władze państwowe, miał prawo ubiegania się przed nimi o zwrot kościoła. W niedługim czasie następowało wielkie wydarzenie – oddanie przez władze kluczy do kościoła. Kościół w stanie zupełnej dewastacji. Dach zniszczony lub zupełnie go nie ma, w oknach ani jednej szyby, na ścianach widnieją zacieki i pęknięcia, pośrodku zwały śmieci.

I wtedy dzieje się cud. Dziesiątki, setki ludzi, po pracy zarobkowej w dzień harują do upadłego w nocy, nie śpiąc i nie jedząc. Miesiąc, dwa, najwyżej trzy i kościół staje się nie do poznania. Dach nakryty, czymkolwiek, ale nie zacieka, szyby wstawione, kościół uporządkowany, podłoga wymyta, ściany oczyszczone, czasem pobielone, przygotowany ołtarz błyszczy świeżą farbą, urządzona zakrystia. Nadchodzi uroczysty dzień otwarcia i poświęcenia kościoła. Już od wczesnego ranka wypełniają go wierni.

Wspólna modlitwa na przemian z religijnymi pieśniami unosi się pod sklepienie i przez otwarte drzwi kościoła radosnym echem roznosi się po okolicy. Zbliża się chwila rozpoczęcia uroczystości. Tłum wiernych zalega plac przykościelny, szelest powiewanych chorągwi zwiastuje koniec przygotowań, dźwięk dzwonów zapowiada początek uroczystości. Ludzie odświętnie ubrani, kapłani w szatach liturgicznych. Przedstawiciel parafian uroczyście wręcza klucze kościoła kapłanowi i prosi, by rządził sprawami kościoła i dusz. Jeszcze tony radości w wierszykach powitalnych dzieci, w życzeniach dorosłych i procesja rusza dokoła kościoła. Pieśń chwały Bożej wyrywa się z triumfujących serc ludzkich, krople święconej wody padają na sprofanowane mury świątyni. Procesja wkracza do kościoła i rozpoczyna się pierwsze nabożeństwo w odzyskanym kościele. Modlitwy, pieśni, radość i dziękczynienie. Bóg odzyskał swój dom, a ludzie swoją świątynię. Niezapomniane wrażenia na przyszłe, najdalsze lata.

Żabińce. Opuszczony kościół, 2011 r.

Rosnąca liczba otwieranych kościołów stawia nas przed nowym problemem – brak kapłanów. Tu również można żywić nadzieję na lepsze. Minęły czasy, kiedy kandydat do seminarium musiał czekać pięć, siedem i dziesięć lat na zielone światło państwowego urzędnika, bez którego biskup nie mógł nikogo przyjąć na studia teologiczne. W ubiegłym 1988 roku biskup rektor seminarium ryskiego po raz pierwszy przyjął do seminarium bez pozwolenia władz państwowych wszystkich zgłaszających się kandydatów. Spróbował – i próba się powiodła. Wystarczyło późniejsze zgłoszenie w celu państwowej rejestracji. W tej chwili jest to już sprawa tylko porządkowa. Liczba nowych kapłanów wzrośnie za kilka lat o tyle, że jeden kapłan nie będzie musiał obsługiwać pięć i więcej kościołów.

Sfera działalności Kościoła została rozszerzona. Kapłan może należeć do stowarzyszeń społeczno-kulturalnych, wraz z wiernymi może nieść pomoc biednym, upośledzonym, chorym. Władze państwowe nie tylko nie zabraniają tego, ale, przeciwnie, nawołują do współpracy w dziele miłosierdzia. By nie być gołosłownym – przytoczę jeden przykład. Na peryferiach Lwowa znajduje się wielki dom inwalidów znany jako dom starców na Majerówce. Przez dziesiątki lat ukrycie roztaczałem tam duchową opiekę nad tymi biedakami, niosąc im pociechę religijną, za którą tęsknili i o którą prosili.

W chwili obecnej sytuacja się zmieniła. Zarząd zakładu pozwala na jawną opiekę religijną i zabiega, by wierni katedry łacińskiej we Lwowie współpracowali w niesieniu pomocy podopiecznym. Na apel kapłana wierni zgłaszają gotowość niesienia takiej pomocy. Często w sobotę – dzień wolny od pracy – autobus przysłany przez zakład pod katedrę zabiera kilkudziesięciu chętnych do pracy w ogrodach należących do zakładu, dzięki którym podopieczni mają owoce i warzywa. Zarząd zakładu bardzo sobie ceni tę pomoc.

Zniszczona kropielnica w Kowalówce na Tarnopolszczyźnie

Wiele rzeczy wraca na właściwe im miejsce, religia odzyskuje należną jej rangę i znaczenie w życiu społeczeństwa, ofiarowując mu swój pozytywny, uzdrawiający wpływ i wkład. Jaki jest mój stosunek do zachodzących zmian? Radość, rzecz jasna, z odradzania się wiary w naszym kraju. I ciche, serdeczne życzenie, by zapoczątkowany nurt odnowy życia duchowego pogłębiał się i przybierał na sile, wpływając swym ożywczym działaniem na coraz szersze kręgi społeczeństwa”.

Ogrom podjętej pracy Kościoła katolickiego oraz stojące przed nim zadania formalnego odnowienia struktur metropolii lwowskiej ukazuje opis sytuacji Kościoła rzymskokatolickiego na Ukrainie po 1946 roku, autorstwa ks. Ludwika Kamilewskiego z 1991 roku, w którym zauważono, że „po zmianach, jakie nastąpiły w stosunku władz komunistycznych do spraw wolności sumienia i religii, w obwodzie lwowskim, począwszy od roku 1989, zostało otwartych 57 kościołów”. Na temat Tarnopolszczyzny autor zaznaczył, że „w obwodzie tarnopolskim pracuje dwóch księży, absolwentów seminarium ryskiego: ks. Markian Trofimiak i ks. Michał Jaworski, którym udało się otworzyć kościoły w następujących miejscowościach: Czortków, Mikulińce, Rydoduby, Strusów, Łosiacz, Jezierzany, Połupanówka, Skałat, Podwołoczyska, Zbaraż. Według szacunków, w tarnopolskim obwodzie uda się utworzyć jeszcze 17 parafii”.

Geografia potrzeb duszpasterskich i pierwsze trudności

Duszpasterze ze Lwowa nie zapomnieli również o wiernych katolikach rozsianych nie tylko po Ukrainie, ale i całym Związku Radzieckim. „W ostatnich latach otworzyły się przed nami wielkie możliwości pracy duszpasterskiej na całym niemal obszarze Związku Radzieckiego. Obejmują one tereny: Płoskirów, Winnica, Kamieniec Podolski i okolice, gdzie otwartych jest w tej chwili 94 kościołów i pracuje 25 kapłanów. Poza tym: Bukowina – kościół i 3 kaplice oraz 2 kapłanów; Mołdawia – 7 kościołów, 2 kapłanów; Zakarpacie – 44 kościoły, 13 kapłanów; Kijów i Fastów – kościół, kaplica i 1 kapłan; Odessa – 1 kaplica, 1 kapłan. Żytomierz i Żytomierszczyzna, gdzie do dziś środowiska polskie i katolickie są najliczniejsze, otwartych jest 26 kościołów (w tym katedra) i pracuje 5 kapłanów. Z nieobjętych dotychczas pracą duszpasterską terenów Związku Radzieckiego zgłaszają się do nas rzymskokatolicy z Humania, Krymu, Charkowa. Ogromnym polem pracy dla kapłanów i zakonów jest Kazachstan, miejsce przesiedleń Polaków z Ukrainy w latach 1936–1938; wiemy o tym z listów i relacji kapłanów m.in. z Polski, pracujących wśród wiernych w Kazachstanie. Wielkie skupiska Polaków-katolików, nie mówiących już przeważnie po polsku znajdują się w Omsku, Tomsku, Irkucku i okolicach”.

Jednak już niebawem sytuacja miała się diametralnie zmienić i władze zaczęły stwarzać rozliczne przeszkody na drodze odzyskiwania rzymskokatolickich świątyń i klasztorów. Takie trudności zaczęły się już w 1990 roku, o czym również relacjonowali lwowscy kapłani o. Rafał Kiernicki i ks. Ludwik Kamilewski: „Od wiosny 1990 roku bezskutecznie ubiegamy się i otwarcie we Lwowie kościołów: św. Elżbiety, Marii Panny Śnieżnej, karmelitów, bernardynów, Matki Bożej Nieustającej Pomocy, kościoła na Kleparowie. W sprawie zwrotu kościoła św. Elżbiety mieliśmy już przychylną decyzję miejskiej rady, ale rada obwodowa cofnęła pozwolenie.

Odnośnie pozostałych kościołów na terenie wspomnianych obwodów nasze prośby i protesty nie są uwzględniane, w urzędach na nasze prośby uzyskania jakiejkolwiek odpowiedzi słyszymy od wiosny br. powtarzaną formułkę – wasze dokumenty zaginęły.

Resztki malowidła ściennego w kościele w Kowalówce na Tarnopolszczyźnie

Po wizycie na Ukrainie nuncjusza apostolskiego abp Fr. Colasuonno i biskupa z Lubaczowa Mariana Jaworskiego oraz rozmowach z władzami lwowskimi dotyczących organizacji diecezji rzymskokatolickich na terenach Ukrainy i odzyskania siedziby arcybiskupiej we Lwowie zastępca przewodniczącego Obwodowej Rady Deputowanych Mykoła Horyń wyraził myśl, że utworzenie metropolii rzymskokatolickiej byłoby bardziej celowe w Kijowie lub jakimś innym większym mieście na Wschodniej Ukrainie, ale nie we Lwowie, ze względu na społeczno-ekonomiczną, polityczną i religijną sytuację, jaka zaistniała na terenach Zachodniej Ukrainy. Pan Horyń również zwrócił uwagę nuncjusza na te religijne problemy, z jakimi spotykają się Ukraińcy zamieszkali w Polsce i od których rozwiązań tam władze tutejsze uzależniają swoje decyzje we Lwowie”.

Warto przy tym dodać, że relacja ze spotkania nuncjusza apostolskiego z Mykołą Horyniem ukazała się również 22 listopada 1990 roku na łamach lwowskiej gazety „Za wilnu Ukrainu”. Obok rubryki ze spotkania podano obszerną relację z przekazania pałacu arcybiskupów greckokatolickich na rzecz Kościoła greckokatolickiego, co może świadczyć o dyskredytacji Kościoła rzymskokatolickiego we Lwowie i okolicach.

Po 1991 roku, czyli formalnym przywróceniu do życia struktur archidiecezji lwowskiej obrządku łacińskiego pierwszorzędną sprawą pozostawała nadal sprawa odzyskania i odnowienia dawnych świątyń parafialnych, aby mogły służyć ludowi Bożemu. Chodziło o dostęp do kościoła mieszkających na danym obszarze wiernych.

Jednak jak to już zostało zaznaczone w poprzednich opracowaniach, miejscowe władze wobec Kościoła łacińskiego na Ukrainie przyjęły w większości postawę obojętną, a w niektórych wypadkach nawet wrogą. Zdarzały się jedynie sporadyczne wypadki, kiedy urzędnicy państwowi bez żadnych przeszkód zwracali dawne mienie Kościoła jego pierwotnemu właścicielowi. W tej sytuacji pracujący na tych terenach arcybiskup Marian Jaworski, kapłani oraz siostry zakonne musiały przejść swoistą „drogę krzyżową”, znosząc wszystkie trudności z pokorą i cierpliwością.

Ruiny kościoła w Stanisławczyku

Prawodawstwo rewindykacyjne

Rewindykacja dawnych dóbr kościelnych odbywała się na podstawie ustawy „O wolności religijnej i organizacji religijnych” z 23 kwietnia 1991 roku, gdyż odzyskanie niepodległości przez Ukrainę stawiało młode państwo przed obowiązkiem zwrotu wspólnotom religijnym dawnej ich własności, zagrabionej przez władze Związku Radzieckiego. Ta pierwsza ustawa zabezpieczała wolność sumienia oraz prawo człowieka do wyboru religii. Jak podkreślali twórcy ustawy, wynikała ona z poczucia odpowiedzialności przed społeczeństwem za przywrócenie historycznej sprawiedliwości, szczególnie gdy chodzi o zwrot historycznej własności poszczególnym wyznaniom religijnym.

Jednak jak postulowało wielu ukraińskich historyków i socjologów „nie dokończony proces zwrotu dawnego mienia kościelnego negatywnie wpływał na jakościowy i ilościowy rozwój wspólnot religijnych oraz ich służbę społeczeństwu”. Również niesprawiedliwy podział dóbr lub też faworyzowanie jednego spośród Kościołów powodował niezadowolenie i dysonans w społeczeństwie, który często kończył się sytuacją konfliktową.

Miało temu zapobiec postanowienie prezydenta Ukrainy Leonida Kuczmy z 21 marca 2002 roku „O niezwłocznych działaniach odnośnie ostatecznego pokonania negatywnych skutków polityki totalitaryzmu dawnego Związku Radzieckiego odnośnie religii i odnowienia naruszonych praw Kościoła i religijnych organizacji”.

Dokument ten nakładał na Gabinet Ministrów Ukrainy obowiązek utworzenia odpowiedniej komisji, która miała przygotować propozycje odnowienia naruszonych w minionych latach praw Kościoła oraz plan zwrotu dawnej własności kościelnej, szczególnie dawnych obiektów sakralnych oraz innego mienia kościelnego (w tym pomieszczeń), które są własnością państwa i są wykorzystywane niezgodnie z pierwotnym zamysłem. Niniejsza ustawa była obowiązującą do 2010 roku, kiedy to ogłoszono projekt prawa „O zwrocie świątyń religijnym organizacjom”, przygotowany przez komitet Ukrainy w sprawach narodowości i religii.

Marian Skowyra

Tekst ukazał się w nr 1 (413), 17 – 30 stycznia 2023

X