„G-museum” – nowe eksponaty z okresu Rzeczypospolitej i zagadka jezuitów Kustosz „G-museum” Pawło Załucki (od lewej) i Dmytro Poluchowycz z przekazanymi artefaktami

„G-museum” – nowe eksponaty z okresu Rzeczypospolitej i zagadka jezuitów

Muzeum krajoznawcze w Gródku Podolskim, popularnie zwane „G-museum”, otrzymało nowe eksponaty, opowiadające o historii miasta i okolic. Są to artefakty, znalezione przez miejscowego krajoznawcę, historyka i jednocześnie dziennikarza „Nowego Kuriera Galicyjskiego” oraz autora niniejszego artykułu. Podkreślamy, że są to wyłącznie rzeczy znalezione, a nie owoc grabieżczych wykopalisk. Jednak większość z nich nie można nazwać przypadkowymi.

Jako aktywny krajoznawca, autor nie przepuszcza okazji zbadania wszelkich prac ziemnych na terenie historycznego centrum Gródka. Uważa za swój obowiązek, by zajrzeć do piwnicy czy rowu. A raptem znajdzie się tam coś interesującego. I czasem się trafia …

Tak, w 2017 r. dzięki pracom ziemnym pod jednym ze sklepów znaleziono interesujące miejsce, bogate w zabytki. Sam wykop miał rozmiary 1,5 x 1,5 m, ale w gruncie znaleziono około dwudziestu fragmentów wyrobów szklanych z XVII w. (kieliszki, kufle, szklanki i flaszki), pięć ceramicznych fajek, metalowy nóż i mosiężne lusterko. Szklane lustra w tym okresie były rzadkością i zwykli ludzie korzystali z wypolerowanych miedzianych lub mosiężnych. Tak nasycone starociami znaleziska nie trafiają się często.

Upłynęło kilka miesięcy i z funduszy Rady miejskiej Gródka ekspedycja archeologiczna z Kamieńca Podolskiego pod kierownictwem dr Pawła Nieczytajła zbadała ten teren i natrafiła na karczmę z XVII wieku. Interesujące jest i to, że bezpośrednio pod karczmą archeolodzy odkopali ślady osady trypilskiej. Wyniki tej ekspedycji przedstawione są dziś w „G-museum”.

Badania pokazały, że lewy brzeg Smotrycza zaczęto zasiedlać dopiero od połowy XVII wieku. Chociaż wcześniej uważano, że Gródek powstał właśnie w tym miejscu. Zrodziło się pytanie, gdzie leży zalążek miasta. Potrzebne były kolejne wykopaliska. Ale gdzie kopać?

W poszukiwaniu zalążków Gródka w latach 2018–2020 autor wielokrotnie badał prawobrzeżne tereny miasta nad Smotryczem. Wyniki tych wycieczek pomogły później zlokalizować kolejne prace ekipy dr. Nieczytajły w 2021 r. Najważniejszym odkryciem były mury zamku gródeckiego, który uważano za całkowicie zniszczony jeszcze w XVIII w., gdy został on rozebrany na budulec. Nawet dokładne miejsce, gdzie stała forteca, zostało zapomniane. O tych pracach dokładnie relacjonował „Nowy Kurier Galicyjski”.

Kafle z XVII wieku, fot. Dmytro Poluchowycz

Prace sfinansowały również lokalne władze, co jest zjawiskiem rzadkim nie tylko w obw. chmielnickim, ale i w Ukrainie. Do organizacji prac włączył się Wydział kultury Rady miasta. Władze lokalne są przeważnie dość obojętne na historię swoich ziem i Gródek jest tu raczej wyjątkiem, niż regułą.

Prace badawcze planowano kontynuować i w tym roku, ale przeszkodziła wojna z Rosją. Pojawiły się ważniejsze wydatki, a i dr Nieczytajło zamienił łopatę na karabin maszynowy.

Podczas podobnych prac w 2019 r. autor zajrzał do wykopu na terenie obejścia miejscowego mieszkańca, leżącego pod górą zamkową. Jego ciekawość została nagrodzona – w wykopie odnalazł wiele fragmentów ornamentowanych kafli z połowy XVII w. Było tam też kilka fajek ceramicznych, fragmenty szklanek i ceramiczny kałamarz.

Kafle z XVII wieku, fot. Dmytro Poluchowycz

Pawło Nieczytajło, który później obejrzał te artefakty, stwierdził, że są to typowe dla Podola kafle z ornamentyką roślinną. W tymże wykopie znaleziono również inne fragmenty kafli, również fragment zawierający pewną zagadkę…

Nieuchwytni jezuici

Miasteczko Gródek Podolski także dziś jest jednym z centrów społeczności polskiej na Ukrainie oraz znaczącym ośrodkiem rzymskiego katolicyzmu. Działają tu trzy kościoły, seminarium katolickie i Instytut Teologiczny NMP (mieści się w klasztorze ss. Miłosierdzia). W XVIII Gródek był też ośrodkiem zakonu franciszkanów. Od początku klasztor franciszkanów znajdował się obok zniszczonego przez komunistów kościoła św. Anny. A to były okolice, gdzie prowadzono wykopaliska.

Kafel z fragmentem herbu jezuitów z XVIIІ wieku, fot. Dmytro Poluchowycz

Większość fragmentów kafli pochodziła z jednego pieca. Dom, w którym stał piec, zniszczył ogień. Świadczą o tym wyraźne ślady spalenizny. Prawdopodobnie jest to świadectwo tragicznych wydarzeń na Podolu w połowie XVII w. Możliwe, że stało się to za przyczyną najazdu Tatarów, którzy po bitwie pod Zborowem w 1649 r. przeszli przez Podole z ogniem i mieczem. Możliwe, że to wojska Bogdana Chmielnickiego, które w 1653 r. zdobyły Grodek i, jak pisze kronikarz, „nie oszczędziły ni szlachcica, ni pospólstwo”. Zamek znajdował się o kilkadziesiąt metrów od spalonego domostwa. Prawdopodobnie, mogą to być też pamiątki po nieudanym oblężeniu miasta przez wojska kozackie pod dowództwem Petra Doroszenki, który w 1672 roku zajął miasto, ale zamku nie zdobył.

Kafle z XVII w. cieszą, bo są też ładne, a pod względem ilości zachowanego materiału – znaleziskiem nie częstym. Nic nam jednak nie mówią o tym, za czyją przyczyną spłonął budynek.

Ale dwa fragmenty kafli, datowane XVIII w., są zagadką historyczną, którą trzeba będzie dopiero rozwiązać. Jak widać na zdjęciu, nie są one udekorowane ornamentyką roślinną, lecz… herbem jezuitów! I tu pytanie – skąd wzięła się symbolika jezuitów na terenie klasztoru franciszkanów? Tym bardziej, że o działalności jezuitów w Gródku nie ma żadnej wzmianki. Przynajmniej autor na takową nie natrafił.

Można przypuścić jedynie, że obok klasztoru franciszkanów działała niewielka szkoła prowadzona przez jezuitów, o której informacja nie zachowała się lub dotychczas nie została odnaleziona. Ta zagadka czeka na swe rozwiązanie.

Trypilla i inne

Kompleks znalezisk z okresu kultury trypilskiej (ten rodzaj ceramiki datowany jest IV–III w. p.n.e.) jest znaleziskiem absolutnie przypadkowym i, niestety, odkryli go „czarni archeolodzy”.

Pewnego razu podczas fotografowania przyrody w uroczysku „Skała” w dolinie Smotrycza koło Gródka, autor natrafił na ślady działalności „czarnych archeologów”, którzy rozgrabili osiedle kultury trypilskiej. Znaczną część odkopanych artefaktów po prostu wyrzucili, bo kolekcjonerzy takich nie skupują. Poszukiwane są całe przedmioty, a nie fragmenty, a takie tam były, wprawdzie niewielkie.

Artefakty okresu kultury trypilskiej, fot. Dmytro Poluchowycz

Z punktu widzenia historycznego (dość interesujący, chociaż nie tradycyjny typ dekoracji), te eksponaty muzealne mają wielką wartość. Wśród wyrzuconych były fragmenty naczyń, kościana igła, rączka od sierpa z rogu jelenia i kilka skrobaczek. Z fragmentów udało się nawet skleić nakrywkę naczynia do przechowywania ziarna.

Artefakty okresu kultury trypilskiej, fot. Dmytro Poluchowycz

Ze znalezisk, przekazanych do muzeum, można wymienić ceramiczny kubek z przełomu XIX-XX wieków. Ciekawa rzecz, że odnaleziono go w czasie budowy muzeum. Jest to podwójny artefakt muzealny.

Przez kilka lat znaleziska były przechowywane w gabinecie metodycznym lokalnego Domu kultury, ale dziś autor zdecydował przekazać je do muzeum. W Domu kultury mało kto mógł je oglądać, w muzeum zaś będą dostępne dla wszystkich. Kostosza „G-museum” Pawła Załuckiego najbardziej ucieszyły kafle.

– Po pracach archeologicznych z lat 2017–2020 muzeum otrzymało wiele fragmentów kafli z XV-XVIII wieków – mówi kustosz. – Mamy ich około piętnastu rodzajów, może i więcej. Ale były to drobne fragmenty. Teraz mamy zbiór całych kafli.

– Kafel „europejski”, fot. Dmytro Poluchowycz

Oprócz tego zwrócił uwagę na jedną okoliczność.

– Kafle z roślinnym ornamentem, są „międzynarodowe” – wyjaśnia kustosz. – Takie były we wszystkich domach renesansowego Gródka – Ukraińców, Polaków, Żydów. Ale mamy też kafle czysto „narodowe” – kafle, udekorowane dwugłowym orłem. Biorąc pod uwagę ich wiek, typ przedstawionego ptaka i miejsce ich znalezienia – możemy określić, że jest to typowo żydowska dekoracja (dwugłowy orzeł jest tu symbolem Boga). Są kafle z ukraińską ornamentyką, a z polskich – to te z herbem jezuitów. Jest to oczywisty przykład zamieszkania naszego miasta przez wiele narodowości i tego, że Gródek był domem dla nich.

Po tym, jak przekazane do muzeum znaleziska zostaną opisane, będą one wystawione w ekspozycji i każdy odwiedzający „G-museum” będzie mógł je zobaczyć.

Dmytro Poluchowycz

Tekst ukazał się w nr 1 (413), 17 – 30 stycznia 2023

X