Stanisławów jednak żyje

O tym, że Stanisławów jednak żyje, można było przekonać się w warszawskim Domu Spotkań z Historią.

Sala była wypełniona po brzegi. Zebrani przybyli wysłuchać rozmowy z legendą polskiego dziennikarstwa sportowego i znawcą Węgier Tadeuszem Olszańskim, który cały wieczór poświęcił Stanisławowowi. Na polskim rynku ukazało się nowe wydanie dwóch książek o tym mieście, tym razem w jednym tomie.

Nazwisko Tadeusza Olszańskiego jest znane wszystkim miłośnikom sportu, ponieważ relacjonował on wielokrotnie igrzyska olimpijskie i mistrzostwa świata w piłce nożnej w Hiszpanii i Meksyku. Miłośnicy Węgier również znają doskonale to nazwisko. Tadeusz Olszański dokonał drugiego przekładu Chłopców z polu broni Ferenca Molnára i około 40 innych węgierskich książek. Napisał również Nobel dla papryki – hołd oddany kuchni węgierskiej. Wydane w 2008 roku wspomnienia, zatytułowane Kresy kresów. Stanisławów stały się sensacją w Polsce i na świecie. Klub Księgarza uznał ją książką roku. Autor otrzymał niezliczoną ilość listów od stanisławowian na całym świecie, czego konsekwencją stała się druga książka Stanisławów jednak żyje.

Prowadzący spotkanie Tomasz Kuba Kozłowski przyznał, że poświęcał uwagę w czasie spotkań w Domu Spotkań z Historią Stanisławowowi polskiemu, żydowskiemu, ukraińskiemu, ale niewiele wiedział o Stanisławowie węgierskim. Tadeusz Olszański opowiedział o historii Węgrów w Stanisławowie i o swoim węgierskim pochodzeniu. Będąc po kądzieli Madziarem przyswoił on język bratanków. Autor przyznał, że zapragnął powrotu do korzeni po odwiedzinach w Stanisławowie, kiedy odżyły jego wspomnienia, których konsekwencją była pierwsza z dwóch książek o trzecim mieście Galicji.

W spotkaniu brała udział również Natalia Tkaczyk, tłumaczka książek na ukraiński, która przeczytała obydwie części niemalże w ciągu jednej nocy i postanowiła przetłumaczyć je na swój język ojczysty. Zdaniem tłumaczki, pomimo, że książka jest bardzo polska, to dla współczesnego Iwano-Frankiwska jest prawdziwym skarbem. Opisała proces czytania książki przez ukraińskiego czytelnika, jest to – jak zaznaczyła w przedmowie – spacer starego stanisławowianina z „iwanofrankiwcem”, którzy rozmawiają i oglądają różne domy w tym mieście.

Prowadzący wieczór Tomasz Kuba Kozłowski zauważył, że Stanisławów jest miastem niedoreprezentowanym w polskiej literaturze po II wojnie światowej. Tadeusz Olszański zwrócił uwagę, że w Iwano-Frankiwsku prężnie działa Centrum Kultury Polskiej i Dialogu Europejskiego. Niezwykle miłym akcentem spotkania było wręczenie oryginalnej tacki z cukierni Kropickiego w Stanisławowie. Przy tej okazji autor książki zaznaczył, że pewne ślady starego Stanisławowa ciągle istnieją:

– Gdy idziemy z Natalią ulicami i spojrzymy na ścieki kanałowe, to na każdej kratownicy jest napisane Jaworski. Jaworscy mieli swoją fabrykę i małą hutę żelaza. I kolejna rzecz niezwykła – w wydaniu ukraińskim Pani Natalia wykorzystała zdjęcie pomnika burmistrza Kamińskiego, który odbudował Stanisławów po pożarze w 1868 roku. Ten Kamiński nadal jest w Stanisławowie i dobrze się tam czuje. Pomnik mu postawił właściciel kawiarni. Ukraiński właściciel kawiarni postawił pomnik polskiego burmistrza. Gdzie coś takiego istnieje? My sobie wypominamy wiele zła, a te rzeczy, które powinny nas łączyć nie są eksponowane.

Jacek Tokarski, wydawca książki, zaznaczył, że taka książka powinna mieć indeks osób, miejsc geograficznych i ulic Stanisławowa. Najnowsze wydanie zostało w spis nazwisk zaopatrzone. Szef wydawnictwa Wysoki Zamek powiedział, że wśród wielu opisanych postaci znalazł również swojego krewnego.

Spotkanie odbyło się 23 listopada w Domu Spotkań z Historią w Warszawie. Na początku grudnia odbędą się prezentacje ukraińskiej wersji książki w Centrum Kultury Polskiej i Dialogu Europejskiego (1.XII) i Iwano-Frankiwsku i w Centrum Historii Miejskiej we Lwowie (3.XII) .

Wojciech Jankowski
Tekst ukazał się w nr 22 (266) 29 listopada – 15 grudnia 2016

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X