Rocznik Lwowski 2017

Rocznik Lwowski 2017

Dyrektor Instytutu Lwowskiego w Warszawie Janusz Wasylkowski w czasie kolejnego pobytu we Lwowie przedstawił nowy tom „Rocznika Lwowskiego” za 2017 rok.

Taka operatywność w wydaniu cennej pozycji stała się możliwa nie tylko dzięki poświęceniu redaktora naczelnego Janusza Wasylkowskiego i autorów, ale też pomocy finansowej instytucji, które rozumieją znaczenie tej pozycji dla czytelników w kraju, a również na Kresach.

Otóż, wydanie „Rocznika Lwowskiego 2017” zostało dofinansowane ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP przy wsparciu „Polonia and Foundation Trust” w Londynie. „Rocznik Lwowski” ukazuje się od roku 1991 i jest najbardziej znaną pozycją poświęconą Kresom Południowo-Wschodnim. Wszystkie tomy składają się na serię wydawniczą, dzięki czemu są łatwo rozpoznawalne przez miłośników takiej literatury. Projekt okładki i strony tytułowej już od lat wykonuje Jerzy Treutler. Tradycyjną jest też treść Rocznika, która składa się z rozdziałów: „Rozprawy, szkice, przyczynki historyczne”, „Beletrystyka, wiersze, wspomnienia”, „Polacy we Lwowie, lwowiacy w Polsce i w świecie”, „Książki o Lwowie i Kresach Południowo-Wschodnich”.

Kolejny tom „Rocznika Lwowskiego” zaczyna się od przypomnienia o jubileuszu tego zasłużonego wydawnictwa. W imieniu kolegium redakcyjnego umieszczono tekst wstępny pt. „Jubileusz”. W nim czytamy: „Ćwierćwiecze… 25 lat… A nawet trochę więcej. Z goryczą trzeba wspomnieć, że nasza przedwojenna Polska trwała około 20 lat. Kiedy w niewielkim gronie przyjaciół zakładaliśmy redakcję Rocznika Lwowskiego i Instytut Lwowski – jako placówkę pozarządową, nie bardzo wiedzieliśmy na co nas stać. Nie mieliśmy lokalu, samochodu, a redaktor naczelny przez pierwsze lata nie dysponował nawet telefonem… Byliśmy przekonani, że powinna powstać placówka naukowa, państwowa, która powinna zadbać nie tylko o ratowanie naszych zabytków, ale o szeroką dokumentację naszego dorobku na tamtych, już do nas nienależących, ziemiach… Państwowa naukowa placówka nie powstała po dzień dzisiejszy. A nasi zachodni sąsiedzi dysponują 16 Ost-Instytutami, zajmującymi się historyczną obecnością niemiecką na wschodzie Europy. Są to kilkupiętrowe budynki: pracownie naukowe, biblioteki, archiwa, galerie obrazów. Można się z nimi zapoznać w Internecie. A Polska ma jedynie Instytut Lwowski, mieszczący się w prywatnym mieszkaniu na 10 piętrze, borykający się z furą kłopotów, którymi nie będziemy się chwalić, bo… Jubileusz”.

Otóż w tomie za 2017 rok znajdujemy niezwykle cenne pozycje znanych uczonych Macieja Miśkowca pt. „Wielkość i tragizm Rudolfa Weigla” i prof. Krzysztofa Stopki „Początki biskupstwa ormiańskiego we Lwowie”. Krzysztof Stopka jest dyrektorem Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego, najwybitniejszym znawcą historii Ormian polskich we współczesnej Polsce.

Tematykę ormiańską kontynuują dwa następne materiały: „Rok Ormian polskich 2017” i „Przemówienie Bogdana St. Kasprowicza w Katedrze na Wawelu 20 stycznia 2017 roku”. Nie jest przypadkową taka uwaga do historii Ormian polskich, a ściśle mówiąc – Ormian lwowskich. 20 stycznia 1367 roku, 650 lat temu, król Kazimierz Wielki wydał przywilej zezwalający Ormianom lwowskim na założenie biskupstwa. 20 stycznia 2017 roku odbył się na Wawelu zjazd Ormian z całej Polski, a 29 marca tegoż roku na zaproszenie prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy odbyło się spotkanie delegacji Ormian polskich z prezydentem w Pałacu Prezydenckim w Warszawie.

Członek redakcji „Rocznika Lwowskiego” Oskar Stanisław Czarnik umieścił rozprawę „Adam Chmielowski – święty brat Albert a Ziemia Podolska”, w której opisał mało znane wydarzenia z pobytu Adama Chmielowskiego w Kamieńcu Podolskim, Żwańcu, Czarnokozińcach, Husiatynie, a zwłaszcza w Kudryńcach nad Zbruczem. Lata 1882-1884, kiedy to Chmielowski przebywał w Kudryńcach, były w jego życiu wręcz przełomowe i istotne w działalności artystycznej. Stało się to w szczególnych okolicznościach. Po nieudanym nowicjacie w klasztorze jezuitów w Starej Wsi w pobliżu Krosna, Adam przeżywał poważny kryzys duchowy. Po usunięciu z nowicjatu zgłosił się dobrowolnie do Krajowego Zakładu dla Umysłowo Chorych na Kulparkowie we Lwowie. Podjął kurację. Lekarze orzekli, że cierpi na hipochondrię, melancholię, wykazuje nadmierną wrażliwość moralną. Kuracja szpitalna nie przyniosła zdecydowanej poprawy. Wtedy brat Adama Stanisław Chmielowski przybył do Lwowa i zabrał Adama do majątku Kudryńce, który dzierżawił od hrabiów Koziebrodzkich. Tutaj, wśród najbliższej rodziny, rozpoczęła się kuracja Adama. Bardzo ważne dla niego były spotkania, rozmowy i spowiedzi u księdza Leopolda Pogorzelskiego. Zapoznał się w tym czasie z regułą trzeciego zakonu świętego Franciszka. Właśnie tu, nad Zbruczem i Smotryczem, kształtował się duchowo przyszły brat Albert.

Na dalszych stronach „Rocznika Lwowskiego 2017” znajdujemy artykuły lwowianki Danuty Greszczuk „Trudna dyrekcja Ludwika Czarnowskiego. Sezon 1921-1925” o rozwoju teatru lwowskiego w niepodległej Polsce, prof. Adama Redzika „Paweł Asłanowicz (1907-1979) lwowski kompozytor i warszawski adwokat” (znów o Ormianach lwowskich!), Janusza Wasylkowskiego „Lwowskie miscellanea”, gdzie redaktor naczelny pisze o jedynie niektórych grafikach, na których zostało utrwalone nasze miasto, i anonsuje, że to tylko wstęp do dużej wystawy tychże grafików ze zbiorów prywatnych z Krakowa, Bytomia i Warszawy, którą on przygotowuje już od lat. Będzie zaprezentowanych ponad 450 obiektów, od XVII wieku po dzień dzisiejszy. Takiej wystawy nigdy jeszcze nie było!

Autor opisuje też dwie historie z lat 70. XX wieku, mało znane lwowianom mieszkającym w Polsce. Pierwsza dotyczy wydarzeń dokoła kościoła św. Elżbiety, zaś druga – o awarii tramwaju nr 6, któremu odmówiły hamulce w czasie gdy jechał w dół ulicą Gródecką. Tramwaj wjechał w tłum ludzi, byli zabici i ranni. Zatrzymał go dopiero mur szkoły św. Anny.

Cennym uzupełnieniem treści tekstowej są kolorowe ilustracje oraz grafiki, o których pisze J. Wasylkowski. Swoim zwyczajem, redaktor naczelny bardzo umiejętnie i z wielkim gustem wybiera dla publikacji wiersze o Lwowie autorstwa dawnych lwowian. Tym razem autorstwa Władysława Bohma, Ireny Nuckowskiej-Wancerskiej i Marii Kopycińskiej-Lehun.

Bardzo interesujące wspomnienia z dzieciństwa (w formie powieści) Bogdana Kasprowicza i pionierska informacja-artykuł Bożeny Gorskiej „Feliks Łańcucki – poeta odnaleziony”. Skądinąd znana Czytelnikom Kuriera Galicyjskiego pełnomocnik Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Lwowie Wiktoria Malicka umieściła artykuł pt. „Wrocławskie Ossolineum w dzisiejszym Lwowie”, a Gala Konarska – obszerne „Notatki recenzenta” o wystawach Polskiego Teatru Ludowego we Lwowie.

Jerzy Zalewski podał informację pt. „Matka Boża Łaskawa ze Lwowa w Paryżu. O Juliuszu Słowackim nad Sekwaną”. We wstępie autor pisze, że w dniach 31 marca – 5 kwietnia w Paryżu miały miejsce znaczące dla Kresów wydarzenia. Prężnie działające Towarzystwo „Kresy we Francji” obchodziło 10-lecie swego istnienia. Prezesem tego Towarzystwa jest Krystyna Orłowicz. Wśród prelegentów – Stanisław Ledóchowski, Agnieszka Bogucka – prezes warszawskiego Stowarzyszenia Wspólnota Polska, oraz Mariusz Olbromski – literat, dyrektor Muzeum im. A. i J. Iwaszkiewiczów w Stawisku.

Ale jeden artykuł chcę wyróżnić szczególnie. Zauważyłem go tuż po otwarciu Rocznika i jako pierwszy przeczytałem od początku do końca, a po pewnym czasie raz jeszcze. Mam na myśli artykuł Ignacego Szenfelda „Historia przerwanego lotu”. Są to sentymentalne wspomnienia o przedwojennym Lwowie, o młodości, ale wspomnienia nie tylko nieco fantastyczne, lecz naprawdę mityczne, w których wszystko niby realne, ale i fantastyczne, gdzie realni ludzie obcują z cieniami (czy duszami?) ludzi zmarłych wiele lat temu. Czasowe ramy opowieści też nie są realne, dlatego że przestrzenie opisanych obiektów nie odpowiadają realnej długości ulic. Z drugiej strony, autor bardzo dokładnie i realistycznie opisuje swoją i sąsiednie kamienice przy ul. Gródeckiej i swoich przedwojennych sąsiadów. Dla niego jednak ten Lwów z lat 70. XX wieku naprawdę jest czymś nie do końca realnym, a sąsiadka Polka, którą rozpoznaje i z którą idzie w nocy na Cmentarz Janowski, w rzeczywistości okazuje się tylko duchem, który pokazuje mu swój własny grób.

Zachęcamy Czytelników Kuriera Galicyjskiego do sięgnięcia po Rocznik Lwowski 2017”.

Jurij Smirnow
Tekst ukazał się w nr 3 (295) 13-26 lutego 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X