Rocznica tragicznej śmierci Eugeniusza Bodo Eugeniusz Bodo i jego pies, Foto: Laski Diffusion / East New

Rocznica tragicznej śmierci Eugeniusza Bodo

Idol publiczności, wybitny przedwojenny aktor filmowy i estradowy, piosenkarz, również reżyser i scenarzysta – wszystko to Eugeniusz Bodo, człowiek-legenda. A jeszcze miłośnik kobiet i wytrawnej kuchni, prawdziwy smakosz, człowiek bardzo bogaty i tyleż oryginalny. Również niedościgniony wykonawca przebojów, popularnych również dziś, jak to „Już taki jestem zimny drań”, „Umówiłem się z nią na dziewiątą” i „Sex appeal”.

Wszystko skończyło się we wrześniu 1939 roku. Bodo był zmuszony uciekać z Warszawy i zamieszkał we Lwowie, gdzie 26 czerwca 1941 roku został aresztowany przez NKWD. Dalej były sowieckie więzienia w Moskwie, Ufie i w łagrze w Kotłasie (obwód archangielski). Torturowany i głodzony, zmarł 7 października 1943 roku wskutek głodu, gruźlicy i pelagry. Miejsce jego pochówku nie jest znane.

Otóż, Eugeniusz Bodo to tylko pseudonim artystyczny. Naprawdę nazywał się Bogdan Eugène Junod. Ojciec jego, Teodor Junod, był Szwajcarem, matka Jadwiga Anna Dorota z Dylewskich – Polką. Rodzice byli kalwinistami i w tym też wyznaniu ochrzcili syna. Pseudonim Bodo pochodzi od pierwszych liter imienia Bogdana i trzeciego imienia matki – Dorota. Matkę bardzo kochał i uwielbiał. Setki różnych kobiet i romansów w jego karierze artystycznej to tylko plotki. Jak żartowali ci, którzy znali go bliżej, Bodo kochał na pierwszym miejscu matkę, a na drugim – swego psa, wielkiego doga arlekina Sambo.

Kadr z filmu „Paweł i Gaweł”, reżyseria: Mieczysław Krawicz, 1938. Na zdjęciu: Eugeniusz Bodo, Adolf Dymsza i Helena Grossówna, fot. Filmoteka Narodowa/www.fototeka.fn.org.pl

W latach 20–30. XX wieku, nie zważając na ogromną popularność gwiazdora, jego występy w kabaretach i w filmach, a także udział w akcjach reklamowych, na przykład w reklamie kwiatów, marynarek i kapeluszy Old England, osobiste życie aktora było prawie dla wszystkich ścisłą tajemnicą. Tylko najbliższe grono znajomych znało prawdziwe nazwisko i imię aktora, jak również to, że był obywatelem Szwajcarii i miał szwajcarski paszport. Jeszcze mniejsze koło przyjaciół wiedziało o jego silnym przywiązaniu do matki, wprost o uzależnieniu psychicznym. Matka była kobietą staromodną i apodyktyczną, nie akceptowała żadnych miłosnych romansów syna. A takich też nie było, choć cała Polska tylko o tym mówiła. Kobieciarzem był jedynie w wymysłach prasy brukowej. Tak naprawdę, na pewno były tylko dwie kobiety w jego życiu. Pierwsza to aktorka pochodzenia żydowskiego Nora Nej, a druga – niezwykle egzotyczna Tahitanka Reri (Anna Chevalier).

W 1934 roku wychodzi na ekrany film „Czarna perła”, gdzie Bodo i Reri występują razem. Lecz w realnym życiu ten związek trwał niedługo. Między kochankami doszło do zerwania. Bodo odwrócił się od egzotycznej dziewczyny, o której mówił, że „pije jak smok” (sam Bodo był absolutnym abstynentem). Reri twierdziła, że pije dlatego, że Bodo zaniedbuje ją jako kobietę! Miał on też inne dziwne zainteresowania. Bodo pasjonował się… haftowaniem makatek koralikami, których mnóstwo miał w swoim mieszkaniu i którymi obdarowywał znajomych. W filmie „Piętro wyżej” występował w roli kobiecej przebrany za Mae West. Właśnie w tym filmie śpiewał słynną piosenkę „Sex appeal to nasza broń kobieca”. Wszystko to razem daje podstawę mówić o nie całkiem pewnej orientacji seksualnej słynnego Bodo. Być może właśnie to było najbardziej strzeżoną tajemnicą tego idola publiczności, za którym bez powodzenia szalały kobiety.

Kiedy wybuchła wojna, był mężczyzną w sile wieku (urodził się w 1899 roku), sławnym, bogatym. Bardzo bogatym. Był człowiekiem sukcesu! Wszystko skończyło się we wrześniu 1939 roku. Świat, który uwielbiał Bodo, świat jego filmów i piosenek skończył się nagle i na zawsze. Ktoś z jego znajomych zginął już w pierwszych dniach wojny, ktoś okazał się na emigracji. Bodo, jak wielu innych, zwłaszcza lewicujących przedstawicieli kultury polskiej, znalazł się we Lwowie, okupowanym przez sowietów.

Bywał tu na występach gościnnych kilka razy. W 1925 roku z kabaretem „Qui pro Quo”, w 1930 razem z Hanką Ordonówną, w marcu 1938 z zespołem Teatru Miejskiego w Sosnowcu, a w grudniu wystąpił we lwowskim Teatrze Wielkim razem z Mirą Zimińską. We wrześniu 1939 roku spotkał we Lwowie wielu znajomych, tak miejscowych jak też z Warszawy. Już w październiku zatrudnił się w Teatrze Miniatur, zaś w grudniu – w zespole „Tea-Jazz” pod kierownictwem Henryka Warsa. Był niezastąpionym konferansjerem i piosenkarzem. Okazało się, że posiada nienaganną znajomość języka rosyjskiego, co było wielką rzadkością w ówczesnym Lwowie. Do zespołu zaangażowano znanych artystów – Adi Rosnera, Feliksa Konarskiego, Zbigniewa Kurtycza, Renatę Bogdańską (przyszłą żonę generała Andersa). Prezentowano bardzo bogaty repertuar, który składał się z najlepszych polskich przedwojennych przebojów. Niektóre piosenki (nawet „Tylko we Lwowie”) były przekładane na język rosyjski, a treść ich dopasowano do rzeczywistości radzieckiej. Zespół nie tylko występował we Lwowie, ale z powodzeniem też wyjeżdżał na długie kilkumiesięczne występy gościnne po Związku Radzieckim. Układano nawet nowe piosenki od razu w języku rosyjskim, na przykład „Aj da pareń, pareniok”, która stała się przebojem w całym ZSRR. Dopiero tuż po wojnie do tej melodii został napisany nowy polski tekst i tak powstała „Cicha woda brzegi rwie”.

Eugeniusz Bodo błyszczał też na tle tego zespołu. Powodziło mu się bardzo dobrze. Ale w 1941 roku artysta zdecydował wyjechać ze Lwowa i ZSRR i podjął starania o otrzymanie odpowiedniego pozwolenia władz radzieckich. Zespół pojechał już na trzecie tourne po Rosji, a Bodo został we Lwowie czekając na załatwienie formalności. Naiwny człowiek! On, jak większość Polaków, nie rozumiał mentalności i powodów działania sowieckich służb specjalnych. Bodo uważał, że szwajcarski paszport chroni go przed wieloma nieprzyjemnościami, ale dla funkcjonariuszy NKWD była to bardzo podejrzana okoliczność, jak również dobra znajomość języka rosyjskiego. Na dodatek ostatni film, w którym Bodo zagrał w Warszawie w 1939 roku, miał tytuł „Uwaga, szpieg”. Zagrał w nim niemieckiego szpiega. W NKWD ten fakt wytłumaczono jednoznacznie – nie wykluczono, że rzeczywiście był szpiegiem.

Na pozwolenie na wyjazd czekał we Lwowie kilka miesięcy i nie doczekał się. Z początkiem wojny sowiecko-niemieckiej ślad po nim zaginął. Istnieje kilka wersji jego aresztowania i śmierci. Każda była przekazana swego czasu przez pewnych świadków i wykluczają się nawzajem. Właśnie te tragiczne okoliczności ostatnich dni (lub lat?) życia Eugeniusza Bodo były i pozostają najbardziej ścisłym sekretem, niewyjaśnioną tajemnicą. Być może odpowiedź znajduje się w moskiewskich archiwach NKWD, ale na razie nikt z historyków do nich nie dotarł. Otóż, według jednej z wersji Bodo postanowił uciekać i nielegalnie przekroczyć granicę z Rumunią. Został aresztowany na brzegu Prutu i osadzony w więzieniu czy to w Śniatynie, czy to w Horodence. Rozstrzelany w tymże więzieniu przed wkroczeniem wojsk niemieckich. Inny pewny świadek podobno widział na własne oczy, że 25 czerwca o godzinie 11:00 patrol wojskowy składający się z trzech Rosjan aresztował Bodo w parku Kościuszki we Lwowie obok pomnika Agenora Gołuchowskiego. Rosjanie sprawdzili tożsamość artysty i rozstrzelali w głębi parku. Jeszcze jeden świadek widział w tychże dniach zabitego Bodo w jego mieszkaniu we Lwowie. Były również świadectwa, że zginął we lwowskim więzieniu Brygidki, obok tysięcy innych więźniów w czasie likwidacji przez NKWD. W czasach PRL-u władze polskie ogłosiły oficjalnie, że Bodo został rozstrzelany we Lwowie, ale… przez Niemców.

Według najbardziej pewnych informacji Eugeniusz Bodo został w czerwcu 1941 roku aresztowany przez NKWD jako szpieg niemiecki i wywieziony do Moskwy. Przebywał też w innych radzieckich więzieniach. Polscy dyplomaci w Moskwie zwracali się do władz radzieckich z prośbą o uwolnienie Bodo na podstawie amnestii i umowy Sikorski – Majski. Ale otrzymali odmowę. Bodo przecież nie był obywatelem polskim, tylko szwajcarskim. Dlaczego sowietom był potrzebny więzień Bodo, za kogo tak naprawdę miało go NKWD? Trudno nawet się domyślać.

Oficjalne potwierdzenie śmierci Eugeniusz Bodo ogłoszono już przez władze rosyjskie po upadku Związku Radzieckiego. Według bardzo skąpych informacji Bodo zmarł 7 października 1943 roku w łagrze Kotłas koło Archangielska. Został skazany przez Kolegium Specjalne NKWD na pięć lat więzienia jako element społecznie niebezpieczny. Ile w tym prawdy – trudno zweryfikować. Archiwa NKWD nadal nie są dostępne.

Jurij Smirnow

Tekst ukazał się w nr 20 (408), 31 października – 14 listopada 2022

X