Powstanie Unia Transatlantycka?

Powstanie Unia Transatlantycka?

Realizacja projektu sprawiłaby, że powstałby wolny rynek handlu i inwestycji na obszarze zamieszkałym przez 800 mln ludzi. Byłaby to największa i potencjalnie najsilniejsza organizacja gospodarcza świata.

Decyzja polityczna, czyli rodzaj listu intencyjnego została już podjęta po obu stronach Atlantyku. Zamiar potwierdził w swoim orędziu o stanie państwa prezydent USA Barrack Obama. Kilka tygodni temu polityczną decyzję podjęcia rozmów w sprawie traktatu zapowiedzieli szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso oraz przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy. Negocjacje miałyby się rozpocząć do połowy bieżącego roku, a zakończyć na początku 2015 roku.

Na dzień dzisiejszy obrót towarowy pomiędzy UE i USA sięga wartości 2 mld euro dziennie. To połowa produkcji gospodarczej całego świata.

Realizacja projektu sprawiłaby, że powstałby wolny rynek handlu i inwestycji na obszarze zamieszkałym przez 800 mln ludzi. Byłaby to największa i potencjalnie najsilniejsza organizacja gospodarcza świata. Niektórzy komentatorzy określają to jako „wspólny front Zachodu wobec rosnącej konkurencji Chin i Indii”. O Rosji i organizowanej przez nią Unii Celnej nikt nawet nie wspomina. To sojusz państw technologicznie zapóźnionych.

„Przyszła umowa między dwoma największymi gospodarczymi mocarstwami świata zmieni reguły gry” – powiedział niedawno szef Komisji Europejskiej José Manuel Barroso. Sytuacja wewnątrz UE, wobec perspektywy zawarcia największego porozumienia gospodarczego w dziejach świata, także ulegnie zmianie. Już dziś ideę tę popierają: Wielka Brytania, Niemcy i Francja, niezależnie od różnic w poglądach co do przyszłości samej UE.

Idea nie jest nowa. USA i UE już dwukrotnie negocjowały umowę o wolnym handlu, ale za każdym razem do porozumienia nie doszło. Obecnie sprawa wydaje się mieć realne szanse. Katalizatorem może się okazać… kryzys światowej gospodarki, wymuszający nowe spojrzenie i mobilizujący do efektywnych działań.

Negocjatorzy mają wyciągnąć wnioski z dotychczasowych niepowodzeń. „Nie będziemy negocjować zmian, których nie chcemy, na przykład kwestii stosowania hormonów czy GMO” – podkreślił Barroso. Nie będzie też negocjowana pełna unifikacja prawa o ochronie praw intelektualnych, ale jedynie podjęta zostanie próba jego zbliżenia.

Może więc się uda. Byłoby to działanie według zasady: „ja nie mam nic, ty nie masz nic – razem mamy akurat tyle żeby zbudować… nową unię”. Co prawda USA i UE jeszcze „coś” mają, ale być może uda im się tym razem dostrzec, że to „coś” to jednak w zmieniającym się świecie nie tak wiele.

Marcin Romer
Tekst ukazał się w nr 5 (177) 12–25 marca 2013

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X