Energia płynie z nas

Energia płynie z nas

Z Krzysztofem Lasoniem, skrzypkiem zespołu „Vołosi” rozmawiał Eugeniusz Sało.

Skąd pomysł na założenie zespołu „Vołosi”?
Tak naprawdę, to my tego zespołu nie założyliśmy. Po prostu spotkaliśmy się w pewnym momencie naszego życia, akurat przy okazji mojego ślubu… Na weselu chciałem mieć zespół, który gra prawdziwą muzykę i zaprosiłem chłopców z Istebnej. Ponieważ spędziliśmy z żoną cały nasz miodowy miesiąc w okolicy gdzie mieszkali, często spotykaliśmy się i graliśmy razem tak dla przyjemności. Dopiero później tworząc nowe utwory pomyśleliśmy o stworzeniu zespołu, który będzie działał. Wołosi to lud, który wędrował przez Karpaty. Prezentowali kulturę, która kotłowała się na południowym wschodzie Europy. Ostatnim miejscem, gdzie zakończyli swoją podróż była wioska Istebna, w której mieszkają chłopcy. I dzisiaj mogę powiedzieć, że nasz basista Robert ma czysto wołoskie pochodzenie.

W jakim stylu gracie muzykę?
To jest chyba najtrudniejsze pytanie… Sami nie potrafimy do końca tego zrobić. Gdzieś czerpie ona z ludowości, ale tak naprawdę to nie jest wyłącznie muzyka ludowa. To jest próba odpowiedzi na pytanie, co by było, gdyby spotkali się ludzie z różnych muzycznych światów i zaczęli coś razem tworzyć. Na takiej zasadzie jak powstał jazz czy inne nowe gatunki muzyczne.

Tworzycie dość wybuchową mieszanką muzyczną.
Każdy nasz utwór jest inny. Dlatego różne inspiracje się pojawiają. Jedne są inspirowane folklorem, a inne np. rockiem czy innymi gatunkami, a także przyrodą czy po prostu  jakimś śmiesznym głupim pomysłem. Wszystko, co się nadarzy, każde przeżycie jest pewnego rodzaju inspiracją. Dzisiaj na przykład zainspirowała nas pęknięta struna.

Co próbujecie przekazać swoją muzyką?
Wydaje mi się, że naszą muzyczną przyjaźń. To jest główna idea i istota bytu zespołu. Przyjaźń, która nas napędza, którą chcemy przekazywać innym. To jest radość z nie odtwarzanych dźwięków, które są zapisane i wymyślone, a spontaniczność: spotkaliśmy się i po prostu wygłupiamy się wspólnie za pomocą dźwięków.

Skąd bierzecie tyle energii do stuprocentowego oddania jej podczas koncertu?
Energia płynie z nas, bo cały czas staramy się improwizować i każdy nasz koncert jest inny. Oczywiście bardzo ważna jest też publiczność, z której czerpiemy najwięcej energii. Ukraińska publiczność jest wspaniała. Uwielbiamy tu grać.

 

Kwiaty dla zespołu „Vołosi” (Fot. Eugeniusz Sało)W jaki sposób wybieracie tytuły dla swoich kompozycji, które są bez słów?
To jest trudne. Planujemy wydanie nowej płyty i żartujemy sobie, że trzyma nas tylko wymyślanie tytułów do utworów, bo nie przychodzi nam to łatwo. Utwory są często zupełnie abstrakcyjne. Dziś na koncercie zagraliśmy cztery utwory, które jeszcze nie mają tytułów. Często prosimy publiczność, żeby coś wymyślili. Chyba będziemy je nazywać po prostu numerkami jeden, dwa, trzy… Tak będzie prościej.

Wolicie koncertować na wielkich scenach czy raczej w małych kameralnych pomieszczeniach jak dziś?
To zależy… Kameralne pomieszczenia są bardzo fajne, bo czuje się bliskość publiczności. Wielkie sceny są też znakomite, tylko wtedy kluczową rolę odgrywa sprzęt i nagłośnienie. Jeżeli jest dobry, to gra się wspaniale na wielkich scenach, jeśli coś nie gra – może być to wielką męką. Wszystko zależy jak od kontaktu z publicznością, również od techniki.

Jest taki kwartet smyczkowy The String Quartet Tribute, który nagrywa piosenki popularnych światowych gwiazd muzyki współczesnej. Czy gracie też covery?
Lubimy to robić, ale przy okazjach jakichś luźnych imprez. Jeśli mamy własny koncert to prawie nie. Wprawdzie pojawiają się małe cytaty, ale ogólnie na koncertach gramy naszą muzykę.

Wasze kompozycje to pewnego rodzaju obrazki. Wydaje mi się , że byłyby dobrym materiałem do muzyki filmowej. Czy nie mieliście żadnych propozycji od producentów filmowych albo reżyserów?
Często pada to stwierdzenie i ludzie też to zauważają. I już gdzieś jesteśmy na krawędzi zapisania muzyki do filmu. Mamy trzy, prawie, propozycje. Zobaczymy, nie ma jeszcze konkretów, ale powinno coś z tego wyjść.

 

Czytaj także:

Vołosi we Lwowie

 

Obejrzyj galerie:

Zespół „Vołosi” muzykuje we Lwowie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X