Polskie rezydencje w granicach I Rzeczypospolitej. Część 4 Kościół pw. św. Stanisława w Bałcie, fot. Dmytro Antoniuk

Polskie rezydencje w granicach I Rzeczypospolitej. Część 4

Nie zawsze udawało się nam wędrować po naszych południowych i wschodnich terenach. Ale tu też jest wiele interesujących zabytków, nierozerwalnie powiązanych z polskimi rodami szlacheckimi.

Kodyma i Bałta. Nazwy tych dwu miejscowości jeszcze przed stu laty mocno wiązano z polskością, ale obecnie mało kto może się tego domyślać. Bałta to duża miejscowość na północy dzisiejszego obw. odesskiego, leżąca nad rzeką Kodymą, przed wiekami naturalną granicą pomiędzy Rzeczpospolitą i Ordą Nogajską, której ziemie leżały na jej prawym brzegu, bliżej Mołdawii i Besarabii. W latach 30. XVI w. Lubomirscy zbudowali tu fortyfikacje, które pod koniec XVII wieku Józef Lubomirski nazwał Józefgrodem i jeszcze bardziej umocnił tę przygraniczną twierdzę. W tym czasie na przeciwległym brzegu powstała jako przeciwwaga osmańska forteca Bałta. Stanowiło to granicę i ludzie mieszkali tu w stałym napięciu, gotowi do wojny. Tak na przykład, w 1768 roku dotarli tu konfederaci barscy, wycofujący się z walk z oddziałami rosyjskimi. Przekroczyli Kodymę, zaś regularne wojsko rosyjskie uczyniło to samo, dając początek kolejnej wojnie rosyjsko-tureckiej w latach 1768–1774. Józefgród po kilku latach ucierpiał od napadu hajdamaków Maksyma Żeleźniaka.

Pałac Lubomirskich w Bałcie, fot. Dmytro Antoniuk

Prawdopodobnie kasztelan kijowski Aleksander Lubomirski lub jego ojciec Stanisław, wojewoda bracławski, już po zakończeniu wojny wybudowali na jednym ze wzgórz Józefgrodu własną rezydencję. Obok wzniesiono murowany kościół pw. św. Stanisława. Wówczas umocniono również fortyfikacje.

Interesujące jest to, że Aleksander Lubomirski ożenił się z Rozalią z Chodkiewiczów, urodzoną w ich majątku w Czarnobylu, a główna rezydencja Chodkiewiczów prawie w całości zachowała się w Młynowie na Wołyniu. W 1794 roku, jak podają kroniki Chodkiewiczów, niespodzianie wszystkie drzwi amfilady komnat tego pałacu otwarły się z hukiem. Stało się to w momencie, gdy w dalekim Paryżu pod ostrzem gilotyny padła głowa Rozalii Chodkiewicz – ulubionej damy dworu Marii Antoniny. Później jej duch wielokrotnie nawiedzał pałac w Młynowie.

Owdowiały Aleksander Lubomirski pozostał z córką z tego związku, Aleksandrą. Na krótko przed swoją śmiercią wydał ją za mąż za Wacława „Emira” Rzewuskiego – słynnego badacza i odkrywcy Wschodu i powstańca listopadowego. Istnieje wersja, że zginął on w walce pod Daszewem na terenach Winnicczyzny w 1831 roku. Jego ciała nigdy nie odnaleziono, co stało się przyczyną wielu pogłosek i legend.

W 1793 roku Józefgród przeszedł pod panowanie Imperium Rosyjskiego i połączono go z podbitą wcześniej Bałtą. Początkowo próbowano zmienić nazwę obu miejscowości na Jeleńsk, ale z czasem miejscowość wróciła do tureckiej nazwy – Bałta.

Pałac już nie należał do Lubomirskich stając się siedzibą różnych urzędów, aż do gimnazjum żeńskiego na początku XX wieku. Od czasów sowieckich i obecnie mieści się tu liceum pedagogiczne. Zachował się też niewielki, sympatyczny park z fontannami i klatkami dla rzadkich gatunków gołębi. Niestety nie udało mi się z powodu ograniczeń kwarantanny trafić do wnętrza. Powiedziano mi jednak, że w jednej z komnat liceum powstało muzeum, gdzie można zapoznać się z historią pałacu.

Na fasadzie budynku mieści się tablica mówiąca o budowie pałacu w II połowie XVIII wieku. Sąsiedni kościół pw. św. Stanisława też się zachował. Po latach opuszczenia w okresie sowieckim oddano kościół wiernym, którzy niedawno ukończyli jego renowację. Naprzeciwko kościoła znajduje się jeszcze jedna architektoniczna pamiątka Bałty – strażacka wieża w oryginalnym stylu. Wybudowano ją w okresie sowieckim w 1928 roku i jest obecnie symbolem miasta.

Bałta zachowała swoją dawną zabudowę, przeważnie żydowską. Warto tu przyjechać, tym bardziej, że obecnie naprawiane są drogi od strony Odessy i Winnicy.

Tą samą trasą T1611 kierującą do miejscowości Kodyma (w czasach niedawnych – Kotowsk) warto dojechać do skrętu na Czeczelnik, skąd wyremontowana droga prowadzi do sąsiedniego Olgopola. Jest to już południe Ziemi Winnickiej. Z XVIII wieku pochodzi pierwsza wzmianka o tej miejscowości pod nazwą Roguska Czeczelnicka, a gdy Bałta odeszła do Imperium Rosyjskiego, została przemianowana na Olgopol na cześć córki wielkiego księcia, późniejszego cara Pawła I – Olgi.

Stara kamienica w Olgopolu, fot. Dmytro Antoniuk

Z interesujących zabytków mamy tu powiatowe więzienie z I połowy XIX wieku, gdzie prawdopodobnie więziono watażkę Karmeluka. Jest tu też dziwna wyspa zwana Tuzła-2 na wielkim stawie na rzece Sawrance. Stoi tu nawet niewielki hotelik. Jest tu też zachwycająca neogotycka budowla. Stoi obok szkoły zawodowej, w okresie sowieckim mieścił się w niej szpital. Miejscowi powiadają, że przed sowietami mieścił się tu urząd finansowy, ale trafiła mi się informacja, że budynek ten należał do rodziny sędziego o nazwisku Babski. Teoretycznie mógł być Polakiem. Teraz budynek stoi opuszczony, ale mury są jeszcze mocne. Wewnątrz ocalały skromne fragmenty ozdób.

Kościół pw. św. Józefa w Czeczelniku, fot. Dmytro Antoniuk

Sąsiedni Czeczelnik w XIX wieku leżał na terenie powiatu olgopolskiego. W samym Olgopolu mieszkało wówczas ponad 10 tys. ludności, obecnie – 3,5 tys. Miasto jak i tereny wokół należały do Lubomirskich i w 1786 roku, za Stanisława lub Aleksandra Lubomirskich, wybudowano tu potężny kościół parafialny pw. św. Józefa. Bolszewicy go zamknęli i został zwrócony wiernym dopiero w 1990 roku. Po gruntownym remoncie jest to obecnie jeden z największych kościołów na południu Ziemi Winnickiej.

Kolejną, olbrzymią świątynię widać na drugim końcu miasta. Jest to prawosławna cerkiew pw. św. Michała. W XIX wieku ufundował ją marszałek polny Iwan Gudowicz. W roku 1937 dwoma potężnymi wybuchami dynamitu została dosłownie wysadzona w powietrze. W 1996 roku na ocalałych fundamentach świątynia została odtworzona, a jej wieża wznosi się na 52 m. Obecnie mieści się tu żeński klasztor prawosławny moskiewskiego patriarchatu.

W dawnych czasach połowę mieszkańców Czeczelnika stanowili Żydzi i były tu cztery klojzy oraz barokowa synagoga z XVIII wieku. Jej ruiny bez dachu widnieją za radzieckimi blokami przy głównej ulicy miasteczka. W czasach ZSRR był tu magazyn mebli, potem została sprzedana w prywatne ręce i popadała w ruinę. Obecnie prawdopodobnie została przejęta przez gminę żydowską, bo nad wejściem umieszczony jest napis w języku jidysz i zabezpieczono ją przed dalszą dewastacją.

Stara synagoga w Czeczelniku, fot. Dmytro Antoniuk

Ale prawdziwym rodzynkiem Czeczelnika jest neogotycka rodowa kaplica Sobańskich. Stoi na cmentarzu przy wyjeździe w stronę Berszady. Po raz pierwszy ujrzałem ją przed czternastu laty podczas opracowywania przewodnika po tych terenach. Była wówczas w strasznym stanie. Obecnie są tu dwujęzyczne tablice opisujące historię odbudowy kaplicy w latach 2014–2017. Wraz z bramą główną i wymoszczoną drogą dojazdową wystawiona została około 1845 roku przez hrabiego Michała Sobańskiego. Obok jest wiele interesujących nagrobków. Jeden z nich, z białego marmuru, stoi na grobie hrabiego Fryderyka Moszyńskiego, o czym świadczy napis po łacinie.

Wyremontowana kaplica Sobańskich w Czeczelniku, fot. Dmytro Antoniuk

Czeczelnik dość dynamicznie przywraca skarby swojej historii, czemu sprzyja również remont drogi na Berszadę i Hajsyn.

Dmytro Antoniuk

Tekst ukazał się w nr 6 (370), 30 marca – 15 kwietnia 2021

Dmytro Antoniuk. Autor licznych przewodników po Ukrainie oraz książki w dwóch tomach "Polskie zamki i rezydencje na Ukrainie". Inicjator dwóch akcji społecznych związanych ze zbiórką środków na remont zamku w Świrzu w latach 2012-2013. Tłumacz z języków polskiego, angielskiego i niemieckiego. Stypendysta Programu "Gaude Polonia" w roku 2016, w ramach którego przetłumaczył księgę Barbary Skargi "Po wyzwoleniu: 1944-1956", która ukazała się po ukraińsku w wydawnictwie "Knyhy XXI". Razem z Pawłem Bobołowiczem był autorem akcji "Rok 1920: Pamięć w czasach pandemii", w wyniku której powstała mapa interaktywna miejsc pamięci na Ukrainie oraz foldery, wydane przez Konsulaty RP we Lwowie i Winnice. Od listopada 2020 roku jest autorem i prowadzącym audycji radiowej na Radio WNET - "Wspólne Skarby". Stały autor Kuriera Galicyjskiego od 2008 roku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X