Pierwsze polskie pocztówki. Część 2 ul. Konarskiego. Pocztówka z kolekcji Żerebeckiego

Pierwsze polskie pocztówki. Część 2

Kontynuujemy przeglądanie starych pocztówek. Seria z początku lat 1920. była bardzo słabej jakości i dziwną, co do wyboru obiektów. Nieznany fotograf przedstawił detale dalszych dzielnic Stanisławowa. Dla krajoznawców jest to nieocenione źródło informacji i mogą one opowiedzieć wiele.

W trakcie upiększania miasta

Pocztówka z nr 22 przedstawia ulicę, która niezbyt często gości na fotografiach. Dziwne, bowiem wśród mieszkańców miasta cieszyła się ona popularnością i była stałym miejscem spacerów. W czasach austriackich nosiła nazwę Wałów Hetmańskich, tonęła w zieleni, odgrywała rolę skweru latem i górki dla saneczkarzy zimą. Polacy nazwali ją imieniem powstańca Szymona Konarskiego, rozstrzelanego przez rosyjskich żandarmów.

Budynek na pierwszym planie stoi obecnie pod adresem Wałowa 4 i jest obudowany ze wszystkich stron. W chwili wykonania zdjęcia otaczały go ogrody, oddzielone od ulicy drewnianymi płotami. Interesujące, że ten stan zachował się do lat 1960., kiedy to sowieccy architekci „wpisali” w okolicę trzypiętrowe bloki.

Austriacka kamienica, wybudowana została w 1891 r. dla urzędnika kolei Franciszka Marzewskiego. Prawdopodobnie miał on dobry gust, bo do dekoracji fasady wykorzystał motywy gotyckie. Spis ludności z roku 1939 donosi, że sam Marzewski pod tym adresem nie mieszkał i że wszystkie pięć mieszkań dzierżawił.

Na zdjęciu widoczny jest proces porządkowania skweru. W centrum wkopane są metalowe słupki, ograniczające klomb. Po prawej od nich już rośnie trawa, a teren po lewej czeka na swoją kolej. Chodnika jako takowego brak, dróżka dla pieszych wysypana jest żwirem. Widać, że przywieziono go niedawno.

I jeszcze jeden interesujący element – proszę zwrócić uwagę na dalszy plan. Dobrze widoczny jest tam dach budynku, który stał w miejscu dzisiejszego sowieckiego czteropiętrowego bloku z popularnym atelier „Fotoceramika”. Jest to jedyne zdjęcie tego dawnego domu.

Dworzec kolejowy. Pocztówka z biblioteki cyfrowej Polona.pl

Bałagan przed dworcem

Pocztówek z widokiem na dworzec jest bez liku. Wszystkie starają się przedstawić stanisławowski dworzec w całej jego krasie, ale nie pocztówka z naszej serii z nr 23. Przede wszystkim sam dworzec przedstawiony jest tu nie w całości, lecz jedynie jego fragment. Widać uszkodzenia z czasów I wojny światowej – dach po lewej pokrywa świeża blacha, a szkło w oknie sali głównej jest jakieś niejednorodne. Sama kopuła ma uszkodzenia.

Co nieco o kopule. Zdjęcie odkrywa przed nami tajemnicę, kiedy znikła z frontonu dworca postać skrzydlatej kobiety. Dotąd uważano, że figura znikła w czasie I wojny, a tu niby nic jej nie brakuje. Co więcej –widnieje nawet na zdjęciach z lat 30. XX w. Natomiast na zdjęciach z okupacji niemieckiej figury już brak. Wersji tego, kto ją zdjął, może być dwie: albo pierwsi sowieci, albo Niemcy.

Około1/3 tej widokówki zajmuje plac przed dworcem. Dziś mamy tam skwer, ale w latach 1920. teren był szczelnie zabudowany. Wiele jest tam drewnianych pawilonów, zaś jeden z nich, ogrodzony drewnianym płotem z wywieszką, przypomina letnią restaurację.

Po prawej stoi kapitalna piętrowa budowla. Natomiast teren wokół wygląda nieco chaotycznie – niby jakiś targ. Wszystko to zostało zniszczone z rozkazu niemieckiego komendanta Bo. Ten faszysta lubił otwarte przestrzenie i walczył z „małymi formami” – bezwartościową, według niego, zabudową. Do tych „bezwartościowych” obiektów zaliczył on również stanisławowski ratusz, który niemieckim saperom jednak nie udało się wysadzić.

Kościół ormiański. Pocztówka z biblioteki cyfrowej Polona.pl

Dziadek na balkonie

Kościół ormiański trafiał się na wielu pocztówkach austriackich, ale polski fotograf tej pierwszej serii chciał być oryginalny. Wcześniej świątynię przedstawiano od frontu lub od lewej strony. Widokówka z nr 24 proponuje widzom inny punkt widzenia – przy czym taki, że sam kościół jest niezbyt widoczny.

Wiadomo, że w czasie I wojny światowej w ogrodach kościoła stała rosyjska artyleria, prowadząca pojedynek z Austriakami, zlokalizowanymi na Pasiecznej. W wyniku tego pojedynku jeden pocisk trafił w wieżę, inny – roztrzaskał fasadę, a trzeci szrapnelem posiekł dach domu proboszcza. W 1927 r. przeprowadzono gruntowną restaurację świątyni. Na zdjęciu zniszczeń nie widać. Jedno z dwóch: albo nie trafiły w kadr, albo zdjęcie wykonano po już remoncie.

Natomiast dobrze widoczna jest kamienica na pierwszym planie. To dom Dawida Łasta, wybudowany w latach 90. XIX w. Na balkonie widać starszego siwego mężczyznę w białej koszuli i kamizelce. Może to on sam pozuje?

Katedra od frontu i z profilu

Jeżeli poprzednie pocztówki posiadają widoczną numerację, to co do dwóch ostatnich nie jest to takie pewne. Na jednej z nich numeru nie widać w ogóle, a na drugiej trudno rozpoznać czy jest to nr 26, czy nr 28.

Obiekt na tej widokówce rozpoznać nie jest trudno – to katedra greckokatolicka. Ciekawe, czym kierowali się autorzy tej serii, przedstawiając dwa widoki na cerkiew ukraińską i ani jednego na kościół katolicki? Do tej pory nie znaleziono żadnej widokówki z kościołem parafialnym. Możliwe, że w ogóle takowych nie ma.

Jedna z tych pocztówek przedstawia katedrę z profilu. Mamy tu niewielką podpowiedź, co do daty wykonania zdjęcia. Na zdjęciach austriackich katedra miała dwie wieże z kopulastymi hełmami i wieżyczkę-sygnaturkę na dachu. Po wojnie uszkodzoną sygnaturkę zdemontowano, a hełmy wieży zamieniono na namiotowe. Prace trwały w latach 1922–1923. Oznacza to, że zdjęcie wykonano już po ich zakończeniu.

W centrum placu stoi jakiś ciemny trójkąt. W okresie międzywojennym plac nosił imię polskiego polityka i pianisty Ignacego Jana Paderewskiego, a za Habsburgów – cesarza Franciszka I. W 1838 r. staraniem stanisławowskiego starosty Milbchera, na placu wystawiono spiżowy pomnik monarchy. Szczęśliwie przetrwał on wojenną zawieruchę, okupację rosyjską i rządy ZURL, ale nie przypadł do serca Polakom. Uważali oni Austriaków za okupantów i na przełomie 1919–1920 r. pomnik zdemontowano. Postument dlaczegoś pozostawiono. Możliwe, że planowano ustawić tam w przyszłości pomnik kogoś bardziej godnego upamiętnienia. Pusty postument sterczał na placu do 1928 r., ale godny następca Franciszka się nie znalazł. Z okazji 200-lecia gimnazjum stanisławowskiego postument rozebrano, by nie psuł widoku na szacowną uczelnię.

Na drugim z tych zdjęć katedra przedstawiona jest od frontu. Na dachu sterczą jakieś dwa słupy – możliwe, że trwa remont. Gmach dawnej hauptwachty po lewej też jest w rusztowaniach – Stanisławów leczy rany po I wojnie światowej.

Na dzień dzisiejszy więcej pocztówek z tej serii nie znaleziono. Jeżeli przypuścimy, że widokówka z postumentem ma nr 25, a ta z frontem katedry – nr 26, to numeracja serii jest pełna. Chociaż kolekcjoner Oleg Hreczanyk twierdzi, że istnieją widokówki z numerami 27 i 28. Wówczas istnieje „dziura” i mamy nadzieję, że wkrótce odnajdą się brakując egzemplarze.

Iwan Bondarew

Tekst ukazał się w nr 8 (444), 30 kwietnia – 16 maja 2024

X