Oni byli pierwsi Więzienie „Dąbrowa” było pierwszą w mieście budowlą z kanalizacją i wodociągiem (pocztówka z kolekcji Oleha Hreczanyka)

Oni byli pierwsi

Postęp techniczny nie stoi w miejscu. Nie we wszystkich jednak dziedzinach jest to widoczne. Na przykład w budownictwie, gdzie każdy budynek składa się z takich niezmiennych części jak okna, drzwi, ściany czy sufit. W ostatnim stuleciu nie nastąpiły tu jakieś rewolucyjne zmiany, może jedynie pod względem wielkiego wzrostu rozmiarów powierzchni mieszkalnych. Ale to tylko na pierwszy rzut oka…

Ubikacja
W XIX wieku mieszkanie w mieście wiązało się z pewną niedogodnością. Jeśli na wsi każdy szanujący się gospodarz miał rodzinny wychodek, to w mieście już był z tym problem. W najlepszym przypadku na podwórzu miejskiej kamienicy stał wspólny przybytek, do którego uczęszczano w śniegu, w deszczu i skwarze, stojąc ponadto w kolejce. W najgorszym – korzystano z nocnika, który wieczorem po cichu wylewano pod sąsiedzkie krzaki. Jest więc rzeczą zrozumiałą, że miasta, zwłaszcza dzielnice biedoty, niezbyt przyjemnie pachniały i trzeba było z tym jakoś walczyć.

Pierwszą w Stanisławowie znaną budowlą, która miała wodociąg i kanalizację, było więzienie na Dąbrowie. Wybudował gmach w 1883 roku Józef Braunseis, przeznaczając go na więzienie dla 1000 więźniów płci męskiej. Była to wówczas największa budowla w mieście. Dziś ten budynek przy ul. Czornowoła zajmuje jednostka wojsk lotniczych.

Więzienie „Dąbrowa” było pierwszą w mieście budowlą z kanalizacją i wodociągiem (pocztówka z kolekcji Oleha Hreczanyka)

Urządzenie sanitariatów w więzieniu z punktu widzenia władz było jak najbardziej wskazane ze względu na wielkie skupisko ludzi na niewielkiej przestrzeni. Interesujące jest to, że ta stara austriacka kanalizacja do dziś działa bez zarzutu i już niejeden żołnierz lotnictwa utopił w jej czeluściach swój telefon komórkowy.

Ubikacje tradycyjne – w mieszkaniach – zaczęły pojawiać się w budynkach po roku 1920. Dziś we Frankiwsku jest wiele starych domów, w których do ubikacji idzie się przez ganek.

Kolejarska „chruszczowka”
Głównym czynnikiem rozwoju gospodarczego Stanisławowa była kolej. A tam gdzie kolej, muszą być i kolejarze. Na początku XX wieku w mieście było ich razem z rodzinami około 6 tys. Aby przynajmniej części tych rodzin zapewnić mieszkania, architekt Leopold Pollack wybudował w 1912 roku kamienicę. Nie zwykłą kamienicę, lecz wieloklatkowy blok, który był pierwszą tego typu budowlą w mieście. Zachował się do dziś i stoi przy ul. Zaliznycznej 47.

Dla stanisławowskich kolejarzy wybudowano pierwszy wieloklatkowy blok (ilustracja z archiwum autora)

Know-how architekta Janusza
Przez dłuższy czas najwyższymi budynkami w Stanisławowie były trzypiętrowe kamienice. Aby budować wyższe domy należało zwiększyć grubość ścian nośnych, skutkiem czego były dodatkowe koszty i niezbyt estetyczny wygląd. Proszę sobie wyobrazić pięciokondygnacyjny budynek przypominający średniowieczną fortecę zdatną do długotrwałej obrony.

Rozwiązaniem stał się żelazobeton. Został opatentowany w roku 1867 przez francuskiego ogrodnika Moniera. Odlewał tym sposobem… donice pod kwiaty, które nie tłukły się przy transporcie. W Stanisławowie tę nowość budowlaną zaaprobowano dopiero po 45 latach.

Hotel „Union” był pierwszym „drapaczem chmur” w Stanisławowie (pocztówka z kolekcji Oleha Hreczanyka)

Na zamówienie miejscowych oligarchów, braci Chowańców architekt Fryderyk Janusz wybudował w 1912 roku czteropiętrowy hotel „Union” (do niedawna hotel „Kijów” przy ul. Niezależności 4), który stal się pierwszym „drapaczem chmur” w mieście. Zbliżenie do nieba odbyło się dzięki konstrukcjom żelazobetonowym, które Janusz wykorzystał w swoim projekcie. Oprócz tego hotel miał windę elektryczną, która stała się niebywałą atrakcją. Działanie windy zabezpieczała prywatna stacja elektryczna (generator) Chowańców, stojąca na dziedzińcu hotelu.

I tak w 1912 roku w Stanisławowie pojawiła się pierwsza czteropiętrowa kamienica z windą i własnym generatorem.

Razem, lecz prawie oddzielnie
Dziś już nikogo nie dziwią dwukondygnacyjne mieszkania. Urządzane są przeważnie na górnych piętrach współczesnych domów, są prestiżowe i dość drogie.

Pierwszy w Iwano-Frankiwsku budynek z dwukondygnacyjnymi mieszkaniami stanął w 1970 roku przy ul. Szewczenki 37. Wybudowano go dla pracowników przedsiębiorstwa „PrzykarpatLas”.

W tym budynku mieszkał mój kolega szkolny. Pamiętam, jakie wrażenie wywarło na mnie to, że toaleta była na pierwszej kondygnacji, a łazienka – na drugiej. Jakkolwiek było, ale autorzy tego projektu architekci B. Martyn, A. Kowalczuk, J Czajko i T. Wasyłaszko otrzymali dyplom II stopnia na ogólnorepublikańskim konkursie na najlepszy projekt architektoniczny.

Życie na wielkiej płycie
Budynki z wielkiej płyty są ciężkim krzyżem dla ich mieszkańców. Zimą jest w nich zimno, latem gorąco, a wiosną i jesienią wilgotno. A poza tym, podczas trzęsienia ziemi runą jako pierwsze. Może to brzmi dziwnie, ale nie jest to wynalazek sowiecki. Płytowe monstra przyszły do nas z Francji, gdzie miały po II wojnie światowej rozwiązać kwestię tanich mieszkań. Tymczasem właśnie w ZSRR pomysł architekta La Corbusiera przyjął się i rozwinął wspaniale.

We Frankiwsku powstały z płyt całe dzielnice – Pasieczna, Kaskada, Pozytron i inne. Według najskromniejszych obliczeń w mieście jest dziś co najmniej 270 takich domów. Większość z nich wymaga już kapitalnego remontu.

Kiedy powstały w mieście pierwsze takie konstrukcje?

Ani architekci, ani krajoznawcy nie mogą dokładnie odpowiedzieć na to pytanie. Jedni twierdzą, że pierwsze domy panelowe wybudowano pod koniec lat 50. XX w. przy ul. B. Chmielnickiego, inni są zdania, że pierwsza „wielka płyta” stoi przy ul. Długiej niedaleko sklepu „Turysta”.

Pod kopułą… targu
Marzec 1989 roku wielu mieszkańców naszego miasta zapamiętało z powodu otwarcia nowego targu przy ul. Dniestrowskiej 9. Różnił się od starego tym, że był kryty i chronił sprzedających i kupujących przed deszczem i śniegiem.

Iwanofrankiwski kryty targ nie miał sobie podobnych we ówczesnej Ukrainie (zdjęcie Witalija Bodnara)

Ogólna powierzchnia tej budowli stanowi 4,5 tys. m², średnica kopuły – 78 m. Architektom Z. Dawydiukowi i O. Iwasykowi udało się wznieść ten dach bez dodatkowych podpór. Jak pisze „Słownik encyklopedyczny Iwano-Frankiwska” – „…kryty targ o tak złożonej konstrukcji architektonicznej wybudowano na Ukrainie po raz pierwszy”.

Iwan Bondarew
Tekst ukazał się w nr 16 (356), 1 – 14 września 2020

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X